Chłędowski Kazimierz
RZYM : LUDZIE ODRODZENIA
1. RÓD COLONNÓW
I
Wielki łuk Gór Albańskich rozpoczyna się w oddali, ku północy, odosobnionym kopcem, na którym usadowiła się mała mieścina Colonna, dająca nazwisko najpotężniejszemu rzymskiemu rodowi; dalej ku południowi sterczy Tusculum o zamierzchłej przeszłości, następnie szarzeje ów klasztor Grottaferrata, który Juliusz II zamienił w obronną twierdzę, wiesza się Marino pełne krwawych wspomnień i jeszcze mnóstwo innych rycerskich zamków uczepiło się na pochyłościach skał aż po Palestrinę. Colonna jest początkiem, Palestrina kresem wielkości Colonnów, tam bowiem papiestwo złamało ich potęgę. Nad zwietrzałymi murami zamków, nad Górami Albańskimi piętrzą się pokryte śniegiem Góry Sabińskie, które służyły rycerstwu za strategiczne oparcie.
Z owych wyżyn, z owych gniazd obronnych spoglądały możnowładcze rody na Rzym pożądliwym okiem, chcąc wydrzeć cokolwiek z tych bogactw, które tam spływały z całego świata, albo owładnąć zupełnie miasto i stolicę apostolską. Rody te były po większej części obcego pochodzenia, przyszły z północy, wyćwiczone w wojennym rzemiośle. Pomiędzy Rzymem a tymi baronami powstało wieczne współzawodnictwo, wieczna walka.
Za Grzegorza Wielkiego (590—604) należała cała Kampania, z małymi tylko wyjątkami, do kościołów i klasztorów rzymskich, które po cesarzach weszły w jej posiadanie. Tam, gdzie były ziemie imperatorów, powstało patrimonium beati Petii, własność kościoła. Taki stosunek utrzymywał się bardzo długo i dopiero w XI i XII wieku baronowie potrafili owładnąć niziny. W północnych Włoszech i w Toskanii miasta pochłonęły baronów; Rzym nie miał tej siły jak dobrze zorganizowane komuny, jak Florencja, Siena,
--------------- 2013-07-06 06:47:26 ---------------
3/523
Piza, i nie mógł dyktować praw szlachcie, gdyż wewnętrzne niezgody i zewnętrzne wpływy tamowały rozwój organizacji gminnej. W Rzymie spierali się ze sobą papież, cesarz i lud na niekorzyść wewnętrznej siły miasta, komuna więc była za słaba, aby pochłonąć okoliczną szlachtę. Rody rycerskie zmuszały powoli dawnych właścicieli, aby swe obszary w Kampanii oddawali im w wieczystą dzierżawę. Kościoły więc, klasztory, kanonie, chcąc uratować przynajmniej tytuł własności, musiały wydzierżawiać swe dobra baronom za marny czynsz, będący tylko zaznaczeniem, że majątek nie do rycerza należał. Tuzin jaj, para kapłonów, beczka wina — oto bywała opłata za dobra o obszarze mili kwadratowej. Feudalne też stosunki rzymskie bardzo się różniły od takichże stosunków na północy, feudalizm bowiem rzymski opierał się najczęściej na wieczystej i dzierżawie, na kościelnej emfiteuzie.
W czasie walk pomiędzy miastem, baronami a papieżem rosła anarchia nie tylko w Rzymie, ale i w całej Kampanii, a gdy pa-
piestwo ostatecznie z końcem XV wieku zapanowało nad szlachtą i Rzymem, po Kampanii błąkali się już tylko pasterze nomadzi, którzy tam zstępowali na zimę i wiosnę z gór ze swymi trzodami, a na lato wracali w Apeniny. Ager romanus pustoszał, zabagniał się, a wokoło Rzymu szerzyła się febra. Pier Damiano, słynny poeta i kardynał, który żył w XI wieku, prowadząc jeszcze za młodu pustelnicze życie w Apeninach, w Fonte Avellana, pisał do papieża Mikołaja III, że „Rzym, gniazdo gorączek febrycznych, ma obfite żniwo śmierci, a rzymskie febry tak stateczne i wierne, że kogo raz opadną, bodaj czy go żywym opuszczą”.
Miasto i kościół nienawidziły baronów, ale ich często potrzebowały w razie saraceńskich napadów, co jeszcze bardziej utrudniało wzajemne stosunki, gdyż szlachta drogo kazała sobie płacić za udzieloną opiekę, która nieraz bardziej nad krajem ciążyła aniżeli daleki nieprzyjaciel. Dawny wierszyk powiada, że gorzej od papieża i cesarskich ludzi, bardziej od głodu i morowej zarazy dają się Rzymowi we znaki rycerskie rody.
Piu` assai che peste, papa e imperiali
Piu` a Roma sono assai crudi e fatali.
Piu` assai che fame, Galii e Aragonesi,
Savelli, Orsini, Cenci e Colonnesi.
--------------- 2013-07-06 06:47:29 ---------------
4/523
II
Z pomroku dziesiątego wieku wyłania się, jak groźny posąg w oparach Tybru, postać Teodory, żony konsula i senatora Teofilakta, owej niezwykłej kobiety, która zdobyła sobie panowanie nad Rzymem i papiestwem. Teodora miała córkę Marozię, co do siły charakteru i zręczności przechodzącą matkę. Pierwszym jej mężem był Alberico di Tuscolo, awanturniczy rycerz pochodzenia germańskiego, który, jak się zdaje, owładnął księstwem Spoleto, a następnie zdobywszy Tusculum, stał się i w Rzymie potężną osobistością. Nazywano go Alberico di Via Lata, gdyż miał zamek przy owej ulicy, mniej więcej na tym samym miejscu, na którym dzisiaj znajduje się pałac Colonnów i słynna ich galeria obrazów przy placu śś. Apostołów. Po śmierci Alberyka wyszła Marozia za mąż za Gwidona z Toskanii, a po raz trzeci za króla Włoch, Gwidona z Prowansji. Ślub tej niemłodej już pary odbył się w zamku św. Anioła, gdyż Marozia stamtąd wykonywała swe twarde rządy w Rzymie. Niedawno kazała w piwnicach Moles Adriani udusić papieża Jana X, aby syna swego osadzić na stolicy apostolskiej pod imieniem Jana XI, teraz zaś chciała opanować oprócz papiestwa jeszcze i imperium, marzyła o cesarskiej koronie dla Hugona. Tak wysoko wspiąć się nie mogła, ale syn jej pierworodny, którego miała z Alberykiem, Alberico II, stał się założycielem wielkiego rodu hrabiów na Tusculum, którzy przez część dziesiątego i prawie przez cały wiek jedenasty największy wpływ wywierali na losy Rzymu.
Ród ten, pochodzący z praojca Germanina i matki Rzymianki, zaczął wszakże upadać z końcem XI i w pierwszej połowie XII Wieku, do czego musiało się przyczynić rozrodzenie się Tusculanów na liczne gałęzie i zubożenie wskutek częstych działów majątkowych. Rzymianie wraz z papieżami nienawidzili Tusculanów, którzy ciążyli nad miastem i stolicą apostolską swą potęgą, a gdy w roku 1170 przyszło do wojny pomiędzy Rzymem a Tusculum, górskie to gniazdo nie mogło się oprzeć przemocy i przeszło w posiadanie kościoła. Odtąd nazwisko Tusculanów znika z dziejów, a jeden tylko z nich, Pietro, staje się w początku XII wieku dziedzicem wielkości rodu, zmieniając wszakże nazwisko Tusculana na Colonnę. Nazwa miasteczka, w którym Pietro miał swoją
--------------- 2013-07-06 06:47:31 ---------------
5/523
siedzibę, stała się godłem rodu, który jeszcze do dziś dnia należy do najpierwszych we Włoszech. Muratori zapewnia, że od tej miejscowości świetny dom Colonnów przyjął swe nazwisko.
Owym dziedzictwem sławy, potęgi i znacznej części majątku hrabiów na Tusculum można tylko wytłumaczyć nadzwyczaj szybko rozwijający się wpływ Colonnów, którzy już w pierwszej połowie XII wieku byli najpotężniejszym rodem w Rzymie i w Kampanii. Po Tusculanach otrzymali oni część samego miasta Tusculum, Monte Porzio, Zagarolo i Palestrinę. Do tego spadku należał, jak się zdaje, i zamek Tusculanów w Rzymie. U Colonnów utrzymywała się tradycja, że ród ich pochodzi z Niemiec; Petrarka i jemu współcześni byli tego przekonania. Według kronikarskich podań jedna ich gałąź miała swe dobra we Frankonii, gdzie się wysługiwali cesarstwu. Tradycje te dadzą się pogodzić z tym, co wiemy o Alberyku. Marcin V Colonna pisał dnia 28 maja 1424 do króla Władysława Jagiełły, wstawiając się za utrzymaniem zaręczyn córki królewskiej Jadwigi z Fryderykiem, margrabią brandenburskim, ponieważ w ten sposób połączą się Colonnowie węzłem powinowactwa z domem Jagiellonów. „Jak bowiem dowiadujemy się od dawnych przodków — dodaję papież w swym liście — dom nasz de Columna Romana i dom teraźniejszych burgrabiów norymberskich z jednego rzymskiego idą gniazda”. Papież to gniazdo nazywa „rzymskim”, bo jużcić wówczas Colonnowie już od wieków z Germanów stali się Rzymianami. Ów Fryderyk, burgrabia norymberski, był praojcem pruskiego domu panującego; stąd też wywodzili późniejsi Colonnowie swe powinowactwo z Hohenzollernami.
Ród Colonnów stał też od początku swego istnienia po stronie cesarstwa i był zawsze główną podporą stronnictwa gibellinów.
Pierwszą sławą rodu Colonnów był kardynał Giovanni (1217— 1241), o którym dzisiaj jeszcze opowiada napis na murach słynnego z cennych mozaik kościoła św. Praksedy w Rzymie. Papież Honoriusz wysłał Giovariniego jako swego legata do Konstantynopola, gdzie kardynał działał rzeczywiście jako niewzruszona, silna „kolumna” na cześć Boga najwyższego i rzymskiego kościoła, tamquam immobilis Ecclesiae Columna ad honorem Dei et Ecclesiae Romanae. Podanie niesie, że należąc na Wschodzie do wyprawy przeciw Turkom, dostał się do niewoli, a gdy go
--------------- 2013-07-06 06:47:34 ---------------
6/523
barbarzyńcy wzięli na tortury, jasny promień ukazał się na niebie i taką aureolą świętości twarz jego otoczył, że niewierni męczyć go zaprzestali i uwolnili jako człowieka, którym się niebo opiekuje. W nagrodę swych zasług około religii otrzymał kardynał w Konstantynopolu ową kolumnę, do której przywiązano biczowanego Chrystusa, przywiózł ją w tryumfie do Rzymu i umieścił w swym kościele św. Praksedy, gdzie się dotąd znajduje.
Tradycje rodu Giovanniego sprzeciwiały się wszakże powołaniu księcia kościoła. Grzegorz IX wysłał go do Ankony na wojnę, którą prowadził z królem Enzio, synem największego nieprzyjaciela stolicy apostolskiej, Fryderyka II. Ale kardynał zamiast walczyć z wrogiem zawarł z nim zawieszenie broni wbrew interesom kościoła, wskutek czego poróżnił się z papieżem, cofnął się do rodzinnej fortecy, do Palestriny, i oświadczył się otwarcie za Fryderykiem II. Od tego czasu polityka Colonnów wobec kościoła zawsze idzie tymi samymi drogami; ród ich dopóty wspiera Watykan, dopóki mu to korzyść przynosi, w gruncie rzeczy jednak zawsze opiera się o cesarstwo, aby nie być zależnym od papieża. Cesarstwo nawzajem stara się wzmacniać Colonnów, gdyż w nich ma najsilniejszą podporę w środkowych Włoszech. Colonnowie stają się niemal mocarstwem, z którym się liczą Niemcy, Francja i Hiszpania.
Jedynym oparciem papiestwa wobec przewagi Colonnów staje się drugi ród rycerski, Orsinich, którzy od dawna byli możną familią w Umbrii, a następnie osiedlili się w Górach Sabińskich, skąd zeszli na doliny i zajęli prawie cały prawy brzeg Tybru. Z czasem posiedli Orsini małe państwo w północnej Kampanii, ziemskie ich majątki obejmowały obszar osiemdziesięciu mil w obwodzie. W ciągu wieków wykazują ich familijne kroniki pięciu papieży, przeszło trzydziestu kardynałów i cały szereg rzymskich senatorów. Giovanni Gaetano Orsini, który został papieżem w roku 1277 pod imieniem Mikołaja III, przyczynił się najwięcej do wzrostu ich potęgi, obdarzając swych krewnych niezliczonymi donacjami. Ojciec tego papieża miał trzy żony i mnóstwo synów, wskutek czego rodzina Orsinich już w XIII wieku tak się rozrodziła, że było ich pod dostatkiem, aby zaludnić niebo i piekło, a przede wszystkim piekło”. Dzicy, gwałtowni, usprawiedliwiali swego drapieżnego niedźwiedzia w herbie, L'orsa rabbiosa — po-
--------------- 2013-07-06 06:47:37 ---------------
7/523
wiada o nich Petrarka. Zamek Bracciano nad jeziorem tegoż nazwiska, który był główną ich siedzibą, do dziś dnia daje wyobrażenie o potędze dawnych swych właścicieli. Ciąży on swą hardaścią i ogromem murów nad leżącym u jego stóp miasteczkiem i prawie całe jezioro przygniata. W Rzymie posiadali Orsini mnóstwo pałaców, wież i obronnych zamków. Orsini del Monte zajmowali Monte Giordano koło mostu św. Anioła i stali się tym samym nieproszonymi opiekunami Watykanu; drugi ich odłam gnieździł się przez długi czas w samym zamku św. Anioła, trzeci usadowił się w murach teatru Marcella, przemieniwszy je w obronną fortecę. A byli jeszcze Orsini w Marino, tuż obok jeziora Albano, w Licenzy, koło Tivoli, w Petigliano w Toskanii, w Tarencie, a nawet jeden z ich rodów poszedł za cesarzami na północ, osiedlił się w Czechach w XI wieku w zamku Rosenberg i dał początek linii Orsinich-Rosenbergów, którzy dotąd w Austrii istnieją. Genealogię Orsinich sam szatan musiał powikłać, bo z tego labiryntu Giovannich, a przede wszystkim niezliczonych Napoleonów, nawet Ariadna swą nicią trudno by historyka wyprowadzić potrafiła.
Obok tych dwóch najpotężniejszych rodów utrzymywali się przez długi czas Savelli prawie na równej z nimi wysokości. Byli oni właścicielami Albano i posiadali tam zamek obronny. Dwóch Savellich, Honoriusz III i IV, byli papieżami, ostatni spoczywa w kościele Ara Coeli, gdzie ma nadzwyczaj charakterystyczny nagrobek. W Rzymie zajęli Savelli pagórek Awentyński, zbudowali tam fortecę i opanowali w XIII wieku całą drogę na lewym brzegu Tybru. Honoriusz III powierzył najstarszemu ze swego rodu dziedziczny urząd marszałka miasta Rzymu i straż podczas conclave, Savelli należeli w XIII wieku do stronnictwa Colonnów; gdy im jednak ten związek na złe wyszedł i Eugeniusz IV kazał zburzyć zamek w Albano, poddali się papieżom.
Groźniejszymi nieprzyjaciółmi papiestwa byli Frangipani, zwłaszcza że w samym Rzymie nadzwyczaj ważne zamki obronne były w ich posiadaniu. Do nich należała cała dolina Colosseum wraz z wielkim cyrkiem tudzież łuk Tytusa, przy którym niezdobytą prawie postawili wieżę. Tam ukrywali w r. 1094 papieża Urbana II, gdy przeciwnik jego, papież Gwibert, zajął zamek św. Anioła i większą część miasta. Frangipani istnieli jeszcze w XIX wieku.
--------------- 2013-07-06 06:47:39 ---------------
8/523
W ciągu dwóch stuleci, od Jana XII (955) do Aleksandra III (1159), było na trzydziestu trzech papieży dwudziestu antypapów, a nawet raz się zdarzyło (1045), że trzech papieży na raz spierało się o władzę: Benedykt IX, Sylwester III i Grzegorz VI, tria taeterrima monstra. Jeden zajął Lateran, drugi miał siedzibę u św. Piotra, a trzeci w Santa Maria Maggiore. Każdemu z nich służył za oparcie jakiś możny ród, walka o stolicę apostolską była zatem powszechna. Rzym straszne przechodził czasy, wszędzie się krew lała, nikt nie był pewny swego mienia, wszystkie wybitne rody walczyły ze sobą o papieża, o władzę, o zamki, o ziemie, nawet o kobiety.
Pomiędzy tymi rodami, które nękały papiestwo, wymienić jeszcze trzeba Prefettów di Vico, którzy olbrzymie mieli posiadłości i własne wojsko utrzymywali, przypomnieć Contich, Annibaldeschich, których Rzym całe wieki musiał zwalczać.
Papieże mieli przed sobą ciężkie zadanie, aby z tego potopu ludzkich chciwości uratować wolność swego wyboru i niezależność stolicy apostolskiej.
III
Pierwsze wielkie dramatyczne starcie pomiędzy papiestwem a Colonnami nastąpiło za Bonifacego VIII i odbiło się głośnym echem w całym chrześcijańskim świecie.
W lateraneńskiej bazylice, w bocznej nawie, utrzymał się fresk Giotta, przedstawiający papieża Bonifacego VIII, jak na przełomie trzynastego na czternasty wiek ogłasza wielki jubileusz. Stary papież wygląda tam dobrodusznie, powiedziałbym, poczciwie, a przecież był to wielki grzesznik, jak mówią gibellińscy kronikarze, który wszedł na stolicę apostolską jak lis, rządził jak lew i zginął gdyby pies. Intravit ut vulpes, regnavit ut leo, mortuus est ut canis. To twarde powiedzenie zastosowały dawne czasy do kilku znakomitych ludzi, do cesarza Fryderyka I, do Leona X i kilku innych papieży; nie uwłaczałoby ono zatem Bonifacemu VIII, lecz owszem stawiałoby go w rzędzie potężnych osobistości. Nie należąc też do stronniczych gibellińskich kronikarzy, trzeba przyznać Bonifacemu niepospolite właściwości charakteru, niezbędne wówczas do sprawowania energicznych rządów, i gdyby
--------------- 2013-07-06 06:47:42 ---------------
9/523
nie chciwość i niczym nieokiełzana żądza wzbogacenia własnej rodziny, to imię tego papieża zaliczyć by należało do pierwszorzędnych, które były chlubą stolicy św. Piotra. Na ascetę on się nie urodził, ale z nieprzyjaciółmi papiestwa umiał sobie radzić; nieugiętego charakteru, bystry i zręczny, podstępny, mściwy, nie przebierał w środkach, aby dojść do celu. Jak na owe czasy bardzo uczony, osobliwie biegły w prawie kanonicznym, ułożył wraz z kardynałem Wilhelmem z Bergamo i Ricciardem ze Sieny, znakomitymi prawnikami, szóstą księgę Dekretaliów. Swą pozorną dobrodusznością i jowialnością rozbrajał wielu przeciwników i przywiązywał do siebie swoje otoczenie. Powiadają, że gdy mu się raz w środę popielcową rzucił do nóg arcybiskup genueński, zawzięty stronnik cesarstwa, prosząc o posypanie głowy popiołem, papież z humorem uczynił zadość jego życzeniu, mówiąc: „Pamiętaj człowieku, że jesteś gibellinem i że wraz ze wszystkimi innymi gibellinami w proch się obrócisz”,
Rodzina Gaetanich, z której Bonifacy pochodził, należała wprawdzie do pierwszorzędnych rycerskich rodów, ale bardzo liczna, szeroko rozgałęziona, nie była wówczas zbyt zamożna. Jednego z jej przodków wyniósł jeszcze papież Grzegorz II (730) na godność hrabiego Gaety i stąd nazwali się oni Gaetani albo Caetani, jak ich także pisano.
Jedna linia Gaetanich osiadła w Pizie, gdzie doszła do wielkiego wpływu i zamożności, inna zamieszkała na Sycylii i Sardynii, trzecia posiadła hrabstwo Fondi, w pobliżu Błot Pontyjskich, na pograniczu ziem papieskich i neapolitańskich, czwarta wreszcie stała się właściwie rzymską. Należało do niej miasteczko Anagni, graniczące z posiadłościami Colonnów, a w samym Rzymie miała bardzo obronną siedzibę na wyspie, którą tworzy Tyber. Już przed Bonifacym VIII szczycili się Gaetani jednym papieżem Gelazym II, ale papież ten nie pozostawił po sobie głośniejszego nazwiska i dopiero Bonifacy podniósł ich rodową potęgę.
Legenda i poezja osnuły pajęczyną rzadkiej nienawiści Bonifacego VIII. Jego poprzednikiem na stolicy apostolskiej był Celestyn V, benedyktyn, później pustelnik w Abruzzach, zwany Pietro da Morrone, człowiek prosty, bez wykształcenia, trwożliwy i bardzo zabobonny. Kardynał Gaetani, który podczas krótkiego panowania Celestyna rej wodził w świętym kolegium, skłaniał go do
--------------- 2013-07-06 06:47:45 ---------------
10/523
zrzeczenia się papieskiej godności, do której nie dorósł; gdy jednak namowy nie na wiele się przydawały, postanowił podstępem usunąć zawadzającego mu papieża. Według podania kazał jakiemuś chłopakowi wejść cichaczem do sypialni papieskiej i wołać przez tubę po trzy razy: „Celestynie, Celestynie, Celestynie!” Przebudzony tym głosem papież odezwał się z przestrachem: „Panie, kto mnie woła?” — „Wysłaniec boży” — odpowiedział głos. — „Czego żądasz?” — „Życie twoje — mówił dalej wyuczony swej roli anioł — nie podoba się niebu, porzuciłeś drogę prowadzącą do raju, a zdążasz do piekła. Bóg każe ci ustąpić ze stolicy apostolskiej i wrócić do życia pustelniczego”. To nawoływanie powtarzało się przez trzy noce, tak iż Celestyn nie miał już wątpliwości, że się powinien zrzec papiestwa; pożegnał się też z Watykanem i został na powrót pustelnikiem. W akcie, w którymi się zrzekał swej władzy, wyznawał wprawdzie, że ustępuje z powodu swej „maluczkości”, słabości ciała i braku nauki, ale nie wstrzymał się, aby nie dodać, że skłania go do tego kroku także złość i przewrotność ludzka. O tej przewrotności przekonał się niebawem jeszcze dokładniej, albowiem kardynał Gaetani, gdy został papieżem, obawiając się swego poprzednika, którego ludność za świętego uważała, kazał go uwięzić i osadzić w Fumone koło Ferentino, gdzie biedak wkrótce umarł, w maju r. 1299. W kilkanaście lat później zaliczył go kościół w poczet świętych, a miasto Neapol wybudowało na jego cześć kościół i klasztor S. Pietro a Maiella, malarz zaś Cavalier Calabrese ozdobił ową świątynię freskami, przedstawiającymi w sposób bardzo realistyczny umartwienia ciała i pokusy, na które święty bywał narażany.
Koronacja i uroczyste possesso Bonifacego VIII odbyło się z niebywałą pompą. Z Watykanu do Lateranu jechał papież na pysznym koniu, cugle trzymali Karol II, król Sycylii, i Karol Robert, król węgierski, idąc piechotą po obydwu stronach rumaka. Podczas wieczornego bankietu obydwaj królowie w koronach na głowach podawali papieżowi dwie pierwsze potrawy, znaki widoczne, że Bonifacy był jeszcze królem nad królami. Wśród tych uroczystości zerwała się jednak straszna burza, a co gorsza, powstała bójka pomiędzy ludem, w której zginęło czterdzieści osób. Tłumaczono sobie oba te wydarzenia jako wyraz gniewu bożego, że Bonifacy zmusił Celestyna do ustąpienia ze stolicy apostolskiej. Po wyborze
--------------- 2013-07-06 06:47:47 ---------------
11/523
przyjął Bonifacy piękną dewizę na swej pieczęci: Deus, in adiutorium meum intende, Boże, przybądź mi w pomoc.
Colonnowie sprzyjali Celestynowi V, jego słabe rządy nie byłyby przeszkadzały ich możnowładztwu, zwłaszcza że mieli w kolegium kardynalskim dwóch członków swej rodziny, Jakuba i Piotra Colonnów. Ci kardynałowie byli też przeciwnikami wyboru Gaetaniego (1294), a pomimo że przez jakiś czas wzajemne walki przycichły, a nawet Bonifacy VIII był kilka dni gościem Colonnów, to przecież zarzewie nienawiści tlało po jednej i po drugiej stronie. Niedługo też trzeba, było czekać na otwartą wojnę pomiędzy papieżem a najmożniejszym rodem Kampanii. Gaetani jeszcze za swych czasów kardynalskich zakupił wspaniałe zamczysko Normę ze znacznym obszarem ziem na południowo-zachodnich stokach gór Wolsków, posiadłość wznoszącą się na malowniczej wyniosłości niedaleko od Błot Pontyjskich. Z Normą graniczył inny majątek ziemski, Nimfa, owa w bluszcz spowita, przez poetów opiewana Nimfa, która wprawdzie od VIII jeszcze wieku należała do patrimonium kościoła, ale ciągle była jako lenno w posiadaniu rozmaitych możnych rodzin, a od długiego czasu w rękach Colonnów. Bonifacy VIII, chcąc powiększyć obszar Normy, odebrał zaraz po wstąpieniu na stolicę apostolską lennikom owe dobra, lecz nie na to, aby nimi kościół wzbogacić, ale żeby je oddać swojej rodzinie. Co więcej, papież nabył od templariuszów i od Frangipanich połowę dóbr Astury, tak że w bardzo krótkim czasie utworzył małe państewko Gaetanich, które sięgało ku południowi po morze, a na północny wschód za Anagni, aż do gór Herników. Ażeby zaś strategicznie osłabić wpływ Colonnów na Rzym, wybudował bardzo silne zamczysko przy Via Appia, na wyniosłości zwanej Campo di Bove, wcielając grobowiec Cecylii Metelli w fortecę. Fortecą tą, w której się także mieściła wspaniała kaplica, tak zamknął papież główną drogę prowadzącą od południa do Rzymu, że każdy pielgrzym musiał przechodzić przez bramy ochronne Gaetanich i opłacać się im za pozwolenie swobodnego przejścia do miejsc świętych. W ten sposób starał się Bonifacy zapanować nad główną arterią komunikacyjną pomiędzy Anagni i swymi posiadłościami na południu i zachwiać potęgą Colonnów, którzy na lewym brzegu Tybru dotąd panowali prawie wyłącznie. Obawiając się zaś, aby Colonnowie niespodzianie nie napadli na owe dobra, utrzymywał
--------------- 2013-07-06 06:47:50 ---------------
12/523
trzystu zbrojnych jeźdźców katalońskich, którzy mieli strzec głównej drogi, łączącej Anagni i Nimfę z Fondi i Sermonetą.
Ale nie tylko wszelkimi, często niegodziwymi sposobami zagarniał Bonifacy rozmaite posiadłości dla swojej rodziny; wyrabiał on nadto nepotom najkorzystniejsze stanowiska i pomimo rad przyjaciół, l'alma e il corpo aveva posto a levar sua casata, Karola II andegaweńskiego w Neapolu skłonił, aby jego bratu, Loffredowi Gaetaniemu, nadał hrabstwo Caserty, synowca swego Franciszka wyniósł do godności kardynalskiej w Sta Maria in Cosmedin, drugiemu synowcowi, Piotrowi, głównemu dziedzicowi olbrzymich dóbr, oddał imieniem stolicy apostolskiej zarząd Tuscji, synom zaś Piotra dopomógł do związków małżeńskich z bogatymi dziedziczkami. Najbardziej się zaś gorszono, że młodszy Loffredo pojął jedynie dla wielkiej fortuny Małgorzatę Aldobrandesca za żonę, wdowę po Guy de Montfort, o wiele od siebie starszą i najgorszych obyczajów kobietę, która pięciu mężów miała. A gdy papież jeszcze bogatszą od niej dziedziczkę wyszukał dla swego nepota, Giovannę dell' Aquila, panią na Fondi i Traetto, kazał mu się rozwieść z Małgorzatą, a ożenić z Giovanną.
Nie dziw też, że ten nagły wzrost potęgi rodu Gaetanich w wysokim stopniu zaniepokoił nie tylko Colonnów, lecz i inne dawne rody rzymskie i że Colonnowie zaczęli się potajemnie łączyć z nieprzyjacielem papieża, Federigiem aragońskim, królem Sycylii, aby Bonifacego usunąć ze stolicy apostolskiej. Gdy też papież sposobił w r. 1297 wyprawę na Sycylię, mającą na celu pozbawienie tronu Aragona, wysłańcy Federiga spiskowali w samym Rzymie z Colonnami, aby papieża wypędzić z Watykanu. Bonifacy dowiedział się o potajemnych knowaniach, wskutek czego obydwaj kardynałowie z rodu Colonnów, nie czując się bezpiecznymi, czym prędzej schronili się do Palestriny. Wtedy Bonifacy chwycił się środków, których stolica apostolska często używała: pozbawił na publicznym konsystorzu z dziesiątego maja 1297 r. obydwu kardynałów Colonnów ich godności, wezwał, aby się stawili do dni dziesięciu przed apostolskim trybunałem, a gdyby rozkazowi temu zadość nie uczynili, zagroził nie tylko im, lecz i wszystkim Colonnom z linii palestrińskiej konfiskatą dóbr, które posiadają w państwie kościelnym, jako też na Sycylii. Papież posunął się w swym gniewie jeszcze dalej, postanowił bowiem, że synowco-
--------------- 2013-07-06 06:47:52 ---------------
13/523
wie kardynałów, Giovanni i Odone Colonnowie, tudzież ich potomkowie aż do czwartej generacji mają być wykluczeni od święceń kapłańskich.
Słynny ten wyrok zaczynał się od słów: Praeteritorum temporum nefandis Columnensium actibus i piętnował ród Colonnów jako „brutalny dla poddanych, uciążliwy dla sąsiadów, wichrzyciel w mieście i ojczyźnie, nie znający uległości, nie znoszący równości”, który od najdawniejszych czasów zbrodniczą rękę na kościół podnosił; buntował się przeciw stolicy apostolskiej, a teraz łączył się z Aragonami, największymi nieprzyjaciółmi papiestwa, wiarołomnymi Sycylianami.
Kardynałowie Giacomo i Pietro Colonnowie, którzy się wtedy ukrywali w Castello di Longhezza, w pobliżu Palestriny, założyli 10 maja 1297 protest przeciwko papieskiemu wyrokowi wobec świadków, pomiędzy którymi znajdował się przyjaciel ich rodziny, słynny pustelnik, poeta Fra Jacopone da Todi, i oświadczyli, że zrzeczenie się papiestwa, które Celestyn podpisał, było wyłudzone podstępem, że do tego kroku przyczyniły się rozmaite zdrady i machinacje, multae fraudes et doli, conditiones et intendimenta et machinamenta, że przeto rezygnacja Celestyna był nieważna, a Benedykt Gaetani, mieniący się Bonifacym VIII, nie jest legalnym, lecz samozwańczym papieżem. Colonnowie odwoływali się. w tej mierze do przyszłego soboru, wysłali swój protest do Filipa Pięknego, króla Francji, do paryskiej Sorbony, kazali akt ten przybić na drzwiach rozmaitych kościołów, w Rzymie, a nawet złożyć go na ołtarzu watykańskiej bazyliki.
Bonifacy odpowiedział na protest powtórną klątwą, rozciągającą się na cały dom Colonnów, porównując ich do wilków, którzy w baranich skórach wśliznęli się do rzymskiego kościoła ogłosił, że członkowie tego rodu nie mogą piastować żadnych, ani duchownych ani cywilnych urzędów, i zwolnił wszystkich wasali i klientów rodziny Colonnów z przysięgi poddańczej. Bonifacy rozciągnął swój interdykt na wszystkie miasta i zamki, będące w posiadaniu kardynałów i ich braci, tudzież na wszystkie miejscowości, które by im dały przytułek. Ale sam nie bardzo już wierzył w skuteczność klątwy, papieże zanadto często używali kościelnych gromów, aby się narody nie miały do nich przyzwyczaić; papież wiedział, że Colonnowie mają lud rzymski za sobą i że większość ich wasali
--------------- 2013-07-06 06:47:55 ---------------
14/523
szczerze jest do nich przywiązana. Spomiędzy baronów rzymskiej Kampanii byli oni najbardziej lubiani przez swych poddanych, nie uciskali ich bowiem; nie wydzierali im ostatniego grosza jak Orsini, a ludzie ubodzy zawsze na ich pomoc liczyć mogli. Co więcej i znaczna część duchowieństwa była przeciwna papieżowi, a przede wszystkim franciszkanie stali po stronie Colonnów. Nie czując się więc bezpiecznym w Rzymie, wyjechał papież do Orvieto, gdzie na wyniosłej, obronnej skale zaczął przygotowywać wyprawę przeciw temu rodowi, który wytępić, zniszczyć postanowił.
W ostatniej chwili jeszcze starał się Pandolfo Savelli, senator rzymski, człowiek wielkiego wpływu, pośredniczyć pomiędzy papieżem a Colonnami, którzy oświadczyli, że są gotowi poddać się stolicy apostolskiej, ale pod pewnymi, ściśle oznaczonymi warunkami. Bonifacy jednak żądał bezwarunkowego poddania się na łaskę i niełaskę, gdyż względem Colonnów miał najgorsze zamiary. Gdy Savelli celu swego nie osiągnął, ponowił Bonifacy 18 listopada 1297 klątwę przeciw Colonnom, a co więcej, wezwał ludy wierne kościołowi do wojny krzyżowej przeciw zbuntowanym wasalom, obiecując wszystkim, którzy wezmą udział w tej wyprawie, te same odpusty; jakie są przyznane krzyżowcom idącym do ziemi świętej. Prócz tego wysłał kardynała Mateusza, di Acquasparta do różnych włoskich prowincji, aby wzywał ludność do wojny przeciw Colonnom. Kardynał też, wziąwszy krzyż do ręki, szedł od miasta do miasta, miewał kazania przeciw buntownikom i ludność przeciw nim podburzał. Niektóre miasta, jak Orvieto i Matelica, obiecały pomóc papieżowi. Gwelfowie florentyńscy przysłali sześciuset łuczników pod wodzą hrabiego Inghirami z Biserno, a nawet znalazł się jeden z Colonnów, Landolfo, brat Giacoma, który zdradził ród własny i objął dowództwo nad papieskim wojskiem.
Colonnowie nawzajem nie zasypiali sprawy, a gdy papież kazał swe rodzinne skarby przewieźć dla bezpieczeństwa na osiemdziesięciu mułach z Anagni do Rzymu, czyhali ich słudzy w górach na tę wyprawę, zabrali muły z ładunkiem i zapędzili do Palestriny. Pomimo jednak tych skarbów byli Colonnowie za słabi, aby się na razie oprzeć papieskim wojskom. Inghirami zdołał po długich oblężeniach i krwawych walkach zająć Colonnę, Zagarolo, Nepi i sporo
--------------- 2013-07-06 06:47:58 ---------------
15/523
jeszcze innych zamków, należących do Colonnów, które papież zaraz porozdzielał pomiędzy Orsinich i inne sprzyjające mu rzymskie rody. Ten sam los spotkał pałace i zamki Colonnów w samym Rzymie, papież hojnie obdarzał nimi swoich nepotów.
...
landarenca