Legendy związane ze św. Kingą /Kunegundą/
I. Wiano św. Kingi
Kunegunda /Kinga/ była córką króla węgierskiego Beli IV i Marii, cesarzowej bizantyjskiej. Jako kilkuletnia dziewczynka została wybrana na żonę Bolesława Wstydliwego księcia krakowskiego i sandomierskiego. Pojechali więc na Węgry polscy posłowie prosić o rękę ową dzieweczkę. Król węgierski przyjął ich należycie. Chcąc pokazać się posłom polskim, jako bogaty władca, kazał przynieść ze skarbca złoto, srebro jako wiano swej córki. Lecz Kinga przeciwna była temu i powiedziała, iż Polakom bardziej niż złoto i srebro przyda się sól, której nie mają. Roześmiał się ojciec z propozycji córki, wydając przy tym na pozwolenie wzięcia soli ile chce.
Poszła wtedy Kinga ku kopalnią ojca w Marmaros i wrzuciła do żupy solnej swój pierścień, który otrzymała od posłów króla polskiego. Gdy odbyło się wesele na krakowskim zamku , Kinga poprosiła swego męża, aby wybrać się w podróż i szukać pierścienia. Jadąc Kinga zatrzymała się w Wieliczce i pośród rynku kazała kopać głęboką studnię. Długo górnicy kopali , aż natrafili na pokłady soli. W pierwszej wydobytej bryle znaleziono pierścień królowej, który wrzuciła w kopalni na Węgrzech.
Tak to za przyczyną św. Kingi sól „przywędrowała” do Polski, jako wiano królowej
Ucieczka św. Kingi przed Tatarami.
Św. Kinga uciekając do górskiego zamku w Pieninach przed Tatarami biegła boso, płacząc, bo nogi ślizgały się jej w obuwiu na skałach. Poraniła sobie stopy, znacząc wszędzie ścieżki krwią i łzami. Gdzie spadła jej łza, wyrastał biały goździk, a gdzie kropla krwi pojawiał się goździk czerwony.
Przybywszy do Krościenka, prosiła o pomoc tamtejszych mieszkańców, jednak żaden z nich nie chciał jej pomóc. Wtedy Kinga rzekła, że „ nigdy krościeńczanie nie będą miescanami, jeno gatkami”.
Bardziej litościwą od ludzi była dla Kingi ziemia, po której stąpała. Zaraz na brzegu Dunajca, gdy postawiła swa stopę na skale, skała natychmiast zmiękła i pozostał wyraźny ślad stopy Kingi na niej, a spod kamienia, na którym gorzko zapłakała wytrysnęło źródełko słonej wody.
Źródło to po dzień dzisiejszy możemy oglądać idąc szlakiem żółtym z przełęczy Szopka do Krościenka .
IV. Podanie o góralu Krasie.
Św. Kinga uciekając przed pogonią tatarską, zrozpaczona, nie wiedziała do kogo się zwrócić Będąc tuż obok Dunajca zauważyła górala, który obsiewał pole.
Chłop usłyszawszy płaczące niewiasty w czarnych habitach podbiegł ku nim, pytając, co się dzieje. Kinga opowiedziała mu o pogoni i poprosiła, aby on jeśli nadejdą Tatarzy powiedział im, że widział je uciekające gdy siał zboże. Kras nim zdołał się pokłonić, niewiasty już odeszły. Lecz Kinga odchodząc rzuciła na jego pole szczotkę, z której nazajutrz wyrosła pszenica. Chłop o świcie wyszedł na pole i nadziwić się nie mógł, jak szybko urósł mu łan pszenicy. Za chwilę nadjechali Tatarzy. Jeden z nich pytał o Kingę i siostry uciekające z nią. Kras odparł, iż szła tędy pieszo, gdy on siał pszenice. Zdziwiony Tatar, usłyszawszy taką odpowiedź, zarządził odwrót. Kinga zaś spokojnie podążała dalej. Odtąd cudowne pole nazwane zostało Kras.
Tekst znaleziony w internecie
izat1984