Sklepy cynamonowe - główne motywy w Sklepach cynamonowych i ich symbolika
W utworze pojawia się kilka motywów wiodących, spajających tekst w jedną całość. Dwa zasadnicze: sklep i ptaki wiążą się z postacią ojca. Tworzą one dwa porządki narracyjne dość luźno ze sobą powiązane. Pojawiają się one przemiennie w różnych przywołaniach twórczo przekształcanego czasu dzieciństwa narratora. Obydwa te motywy są nośnikami symbolicznych znaczeń, współtworzą Schulzowski świat prozy nasyconej poezją.Symbol usiłuje dotrzeć do sedna prawd trudno wyrażalnych, nie mających ekwiwalentów językowych. Ewokuje treści wieloznaczne, nie ustala, lecz jedynie przybliża sens. Stąd każda próba odczytania symbolu może iść różnym tropem, podpowiadać wielość interpretacji.Jednym z podstawowych symboli w Sklepach cynamonowych Brunona Schulza jest „sklep”. Wiąże się on z osobą ojca i symboliką Ulicy Krokodyli.Sklep w życiu ojca przybiera mistyfikowaną postać. To nie tylko warsztat pracy, to jakieś centrum egzystencji. Jednocześnie miejsce ucieczki od przemożnej nudy codzienności. Sklep umożliwia odnajdywanie wyższych sensów w szarej prozie życia. Tu ojciec realizuje się jako twórca. Stanowi swoiste tworzywo możliwe do przekształcenia w bezsłowną poezję. Potwierdza to zawartość sklepu:Był to rejestr olbrzymi wszelakich kolorów jesieni, ułożony warstwami, usortowany odcieniami, idąc w dół i w górę, jak po dźwięcznych schodach, po gamach wszystkich oktaw barwnych. Zaczynał się u dołu i próbował jękliwie i nieśmiało altowych spełzłości i półtonów, przechodził potem do spłowiałych popiołów dali, do gobelinowych zieleni i błękitów i rosnąc ku górze coraz szerszymi akordami, dochodził do ciemnych granatów, do indyga lasów dalekich i do pluszu parków szumiących, ażeby potem poprzez wszystkie ochry, sangwiny, rudości i sepie wejść w szelestny cień więdnących ogrodów i dojść do ciemnego zapachu grzybów, do tchnienia próchna w głębiach nocy jesiennej i do głuchego akompaniamentu najciemniejszych basów (110).Zmetaforyzowany opis jest poetycką projekcją sklepu jako aktu twórczego. Te wszystkie materiały ułożone w kolory jesieni są symbolem „zmagazynowanej barwności” i muzyki. Stanowi to synonim zrealizowanej poetyckości, przeciwieństwo szarej prozy. Ojciec może zademonstrować w nim pełnię swych twórczych możliwości jednocześnie na swój sposób interpretować świat jako miejsce przekształcania nawet najbardziej opornej materii w poezję.Również w świadomości narratora Sklepy cynamonowe małego miasteczka zmistyfikowały się w przedziwny, bajecznie kolorowy, bogaty świat marzeń. Nieprzypadkowo zbiór nosi właśnie taki tytuł. Pamięć o nich objawia się w owym niezwykłym czasie wyłaniającym się jakby ze snu. Podczas nocnej wędrówki po miasteczku pragnie odnaleźć owe zaczarowane sklepy.Słabo oświetlone, ciemne i uroczyste ich wnętrza pachniały głębokim zapachem farb, laku, kadzidła, aromatem dalekich krajów i rzadkich materiałów Mogłeś tam odnaleźć ognie bengalskie, szkatułki, czarodziejskie marki krajów dawno zaginionych, chińskie odbijanki, indygo, kalafonium z Malabaru, jaja owoców egzotycznych, papug, tukanów, żywe salamandry i bazyliczki, korzeń Mandragory, norymberskie mechanizmy, homunculusy w doniczkach, mikroskopy i lunety, a nade wszystko i osobliwe książki, stare, folianty przedziwnych i oszałamiających historyj (82-83).Nie mamy wątpliwości, że chłopiec pojmuje sklep jak jakiś kosmos pragnień, wielką księgę otwartą i na przeszłość, w której można odnaleźć swoje najskrytsze marzenia.Pragnienie zobaczenia tych sklepów „uskrzydla” go. Gdzieś podczas tej wędrówki zapodziały mu się, nie może ich odnaleźć. Ten świat wymarzony począł mu się gmatwać:Sklepów ani śladu. Szedłem ulicą, której domy nie miały bramy wchodowej, tylko okna szczelnie zamknięte odblaskiem księżyca (83).Czyżby sklepy były urojeniami, a więc poezją niepowrotnego dzieciństwa?Podobną sematykę mają „ptaki”. W tekście funkcjonują one także jako symbol poezji, pogoni za marzeniami. Ojciec już Nawiedzeniu pragnął upodobnić się do ptaka:Czasem wdrapywał się na karnisz i przybierał nieruchomą pozę symetrycznie do wielkiego wypchanego sępa, który po drugiej stronie okna zawieszony był na ścianie. W tej nieruchomej przykucniętej pozie, z wzrokiem zamglonym i z miną chytrze uśmiechniętą trwał godzinami, ażeby z nagła przy czyimś wejściu zatrzepotać rękoma jak skrzydłami i zapiać jak kogut (49).Później zupełnie przeniósł się w świat ptaków. Ta metamorfoza w „króla” ptaków zakończyła się niepowodzeniem. Bez słowa sprzeciwu wobec realistki Adeli godzi się na zburzenie swego świata „kolorowości”.Narrator-syn tak komentuje przygodę z ptakami:Ta ptasia impreza mego ojca była ostatnim wybuchem kolorowości, ostatnim i świetnym kontrmarszem fantazji, które ten niepoprawny improwizator, ten fechmistrz wyobraźni poprowadził na szańce i okopy jałowej i pustej zimy. Dziś dopiero rozumiem samotne bohaterstwo, z jakim sam jeden wydał on wojnę bezbrzeżnemu żywiołowi nudy drętwiącej miasto. Pozbawiony wszelkiego oparcia, bez uznania z naszej strony bronił ten mąż przedziwny straconej sprawy poezji (54).Ptaki same jednak powróciły. W Nocy wielkiego sezonu mamy finalną scenę przylotu wypędzonych przez Adelę ptaków. Pojawiły się w całej swej kolorowości, niezwykłości i dziwaczności - jak poezja.I wnet zaroiło się niebo jakąś kolorową wysypkę, osypało się falującymi plamami, które rosły, dojrzewały i wnet napełniły przestworze dziwnym ludem ptaków, krążących i kołujących w wielkich krzyżujących się spiralach. Całe niebo wypełniło się ich wzniosłym lotem, łopotem skrzydeł, majestatycznymi liniami cichych bujań. Niektóre z nich jak ogromne bociany na spokojnie rozpostartych skrzydłach, inne, podobne do kolorowych pióropuszów, do barbarzyńskich trofeów, trzepotały ciężko i niezgrabnie, ażeby utrzymać się na falach cieplej aury ... .Niestety, tłum wobec ptaków jest bezwzględny obrzucił je kamieniami. Motyw powrotu ptaków ustylizowany został na zdarzenie biblijne związane z pojawieniem się manny z nieba. Bóg określił reguły jej spożywania. Nieprzestrzeganie ich groziło utratą manny. Tak się też stało.Posłannictwo ojca i dar poezji zostają odrzucone i bezmyślnie zniszczone. Tłum, który przedtem zaprzepaścił poezję sklepu, tak samo postąpił wobec poezji ptaków. To nic, że ptaki są puste w środku, a świetnie kolorowe na zewnątrz. Takimi je widzą ci, którym poezja jest niepotrzebna.Klęska ojca-poety, klęska jego usiłowań poetyckich ukazana została w wymiarze wielkiej tragedii. W tym świecie zwyczajności, nudy, pogoni za „towarem” właściwie nie ma dla niego miejsca. Jest już konstrukcją anachroniczną, zwłaszcza jeśli się zważy, że w tle miasteczka pojawia się ulica Krokodyli, widziana również jako świat będący zagrożeniem dla poezji. Być może przyczyną klęski ojca jest to, że jako poeta eksperymentuje, poszukuje właściwej formy poezji. Ptaki mogą się jawić jako nieudane jej twory. Niewłaściwym tworzywem jest także sklep. Artysta jednak ma prawo do poszukiwań, do kreacji, a nawet pomyłek ... Narrator usprawiedliwia ojca, okazuje życzliwość dla owego fechmistrza wyobraźni.
volvoxglobator