Znaczenie jodu dla zachowania dobrego stanu zdrowia.rtf

(52 KB) Pobierz
Rosnąca liczba danych dowodzi, że jod przyjmowany w znacząco większej dawce od zalecanej jako dopuszczalna powoduje cofnięcie

Znaczenie jodu dla zachowania dobrego stanu zdrowia

 

Rosnąca liczba danych dowodzi, że jod przyjmowany w znacząco większej dawce od zalecanej jako dopuszczalna powoduje cofnięcie

się zmian w postaci torbieli w tkance włóknistej piersi oraz zapobiega rakowi piersi.

Dr Donald W. Miller jr

Copyright © 2006-2007

Profesor chirurgii

Uniwersytetu Stanu Washington

Seattle, Washington, USA

dwm@u.washington.edu www.donaldmiller.com www.LewRockwell.com

Tytuł oryginalny: „The Importance of Iodine for Good Health", (Nexus, vol. 15, nr 1)

Rośnie liczba danych, które wskazują, że Amerykanie cieszyliby się znacznie lepszym zdrowiem i znacznie niższą częstością występowania raka i torbieli w tkance włóknistej piersi, gdyby spożywali więcej jodu. Spadek ilości spożywanego jodu połączony ze wzrostem konsumpcji konkurencyjnych chlorowców, fluoru i bromu zrodził epidemiczny niedobór jodu w Ameryce.

Mieszkańcy Stanów Zjednoczonych spożywają średnio 240 mikrogramów (μg) jodu dziennie, podczas gdy Japończycy ponad 12 miligramów (mg) (12000 μg), czyli pięćdziesiąt razy więcej. Japończycy spożywają wodorosty morskie, takie jak brązowe algi (kelp), czerwone algi (arkusze nori[1] z sushi) i zielone algi (chlorellę). W porównaniu z roślinami lądowymi, które zawierają jedynie śladowe ilości jodu (0,001 mg/g), te morskie rośliny zawierają znacznie więcej tej odżywczej substancji (0,5-8,0 mg/g). W czasie prowadzonych w roku 1964 badań okazało się, że Japończycy spożywają dziennie 4,5 grama wodorostów morskich zawierających 3,1 mg jodu na gram wodorostów (czyli 13,8 mg jodu). Według urzędników resortu zdrowia obywatele zamieszkujący główne wyspy (Honsiu, Hokkaido, Kiusiu i Sikoku) spożywają obecnie 14,5 grama wodorostów morskich dziennie (co daje 45 mg jodu, jeśli zawartość w nich jodu, obecnie nie mierzona, pozostała bez zmian).[2] Naukowcy ustalili, że mieszkańcy wybrzeży wyspy Hokkaido zjadają ilość wodorostów morskich, które dostarczają dziennie 200 mg jodu. Morskie ryby i małże również zawierają jod, ale żeby uzyskać 12 mg jodu, należałoby zjeść 7-11 kg ryb.

Porównanie zdrowotności obywateli obu krajów jest niepokojące. Częstość występowania raka piersi w Stanach Zjednoczonych jest najwyższa na świecie, podczas gdy w Japonii najniższa. Japonki, które emigrują z Japonii lub hołdują diecie w stylu zachodnim, znacznie częściej cierpią na raka piersi w porównaniu z tymi, które spożywają morskie wodorosty. Średnia długość życia w Stanach Zjednoczonych wynosi 77,85 lat i plasuje ten kraj na 49 miejscu spośród 226 zbadanych krajów.[3] W Japonii ten wskaźnik wynosi 81,25 lat, czyli jest najwyższy wśród wszystkich uprzemysłowionych krajów i tylko trochę niższy niż u pięciu liderów - Andory, Makao, San Marino, Singapuru i Hong Kongu. Śmiertelność niemowląt w Japonii jest najniższa na świecie i wynosi 3,5 zgonów dzieci w wieku niespełna roku na 1000 żywych urodzin, czyli o połowę mniejsza niż w Stanach Zjednoczonych.

Dziś na raka piersi zapada jedna na siedem Amerykanek (prawie 15 procent), podczas gdy trzydzieści lat temu, kiedy konsumpcja jodu była dwa razy wyższa niż obecnie (480 μg dziennie), tylko co dwudziesta kobieta cierpiała na raka piersi. Jod był stosowany jako dodatek do ciasta chlebowego i każda kromka chleba zawierała go w ilości 0,1 mg. W roku 1980 piekarze zaczęli zamiast jodu stosować brom, który konkuruje z jodem w absorpcji przez gruczoł tarczycy i inne tkanki organizmu. 30 lat temu jod był szerzej stosowany niż obecnie również w przemyśle mleczarskim.

Obecnie w zachodniej diecie głównym źródłem jodu jest jodowana sól, jednak 45 procent gospodarstw domowych kupuje sól bez jodu, która jest również dostępna w sklepach. W ciągu ostatniego trzydziestolecia ludzie używający jodowanej soli stołowej zmniejszyli jej spożycie o 65 procent. Co więcej, znacznie większe stężenie chloru w soli (NaCl) inhibituje przyswajanie siostrzanego jodu należącego również do grupy chlorowców (w jelitach zostaje wchłonięte jedynie 10 procent jodu obecnego w jodowanej soli stołowej). W rezultacie 15 procent żeńskiej populacji Stanów Zjednoczonych cierpi na umiarkowany bądź ostry niedobór jodu, co według medycznych autorytetów ma miejsce, gdy stężenie jodu w moczu jest niższe 50 μg/litr.[4] U kobiet z wolem (widoczne, nierakowate powiększenie gruczołu tarczycy), który zawdzięczają niedoborowi jodu, rak piersi występuje trzykrotnie częściej. Wysokiemu spożyciu jodu towarzyszy niska częstotliwość występowania raka piersi, a niskiemu wysoka.

Badania prowadzone na zwierzętach pokazują, że jod zapobiega rakowi piersi, dowodząc istnienia przyczynowo-skutkowego związku między tymi dwoma epidemiologicznymi wydarzeniami. Kancerogeny nitrosometylourea i 7,12-dimetylben-z[a]antracene (DMBA) powodują raka piersi u ponad 70 procent mysich samic.

Kiedy poda się im jod, szczególnie w formie molekularnej jako I2, dochodzi do znacznego spadku przypadków raka. Inny dowód umacniający biologiczną wiarygodność hipotezy mówiącej, że jod zapobiega rakowi piersi, to odkrycie, że najbardziej narażone na rakowacenie komórki przewodowe w piersi są wyposażone w jodową pompę (symporter jodku sodu, taki sam jaki posiada gruczoł tarczycy) do wchłaniania tego pierwiastka.

Podobne obserwacje dokonano w przypadku torbieli w tkance włóknistej gruczołu piersiowego, która manifestuje się hiperplazją nabłonka, metaplazją gruczołu apokrynowego, cystami wypełnionymi płynem i zwłóknieniem. W latach 1920. tylko 3 procenty Amerykanek cierpiały na tę chorobę, podczas gdy obecnie 90 procent. Sześć milionów Amerykanek z torbielami w tkance włóknistej gruczołu piersiowego cierpi na umiarkowane do ostrych bóle i tkliwość uciskową piersi, które trwają ponad sześć dni w okresie cyklu menstruacyjnego. W badaniach na zwierzętach u samic szczurów karmionych dietą wolną od jodu wykształciły się torbiele w tkance włóknistej gruczołu piersiowego, które dają się leczyć jodem w jego wolnym stanie (I2).

W roku 1966 rosyjscy naukowcy wykazali po raz pierwszy, że jod łagodzi objawy torbieli w tkance włóknistej gruczołu piersiowego. Wiszniakowa i Murawiewa potraktowały 167 kobiet cierpiących na torbiele w tkance włóknistej gruczołu piersiowego 50 gramami KI (jodku potasu) w okresie menstruacyjnym i u 71 procent wystąpił korzystny efekt leczniczy.[5]

Następnie Ghent i współpracownicy zaobserwowali w ramach badań, których wyniki opublikowano w roku 1993 w magazynie Canadian Journal of Surgery, że jod łagodzi symptomy torbieli w tkance włóknistej gruczołu piersiowego u 70 procent pacjentów.[6] To doniesienie obejmuje trzy badania kliniczne - dwie serie 696 przypadków kobiet w Kanadzie leczonych różnymi rodzajami jodu i jedną serię w Seattle. Badania z Seattle przeprowadzono na 56 kobietach w Virginia Mason Clinic. Były to próby losowe (na „ślepo”) z kontrolą za pomocą placebo, w których podawano 3-5 gramów wolnego jodu (I2) oraz jako placebo wodny roztwór brązowego jarzynowego barwnika z chininą. Naukowcy obserwowali kobiety przez sześć miesięcy i śledzili subiektywne i obiektywne zmiany w obrazie torbieli w tkance włóknistej gruczołu piersiowego.

Wykonano statystyczną analizę badań z Seattle (poszerzonych tak, że objęły 92 kobiety), która wykazała, że jod ma statystycznie istotny, korzystny efekt na torbiele w tkance włóknistej gruczołu piersiowego (P<0,001).[7] Zaobserwowano, że jod zmniejsza wrażliwość, guzowatość, zwłóknienie i obrzmienie piersi oraz liczbę torbieli olbrzymich - to pięć parametrów sprawdzanych w trakcie pełnego badania piersi, które określał lekarz nieświadomy tego, co podano kobiecie, jod czy placebo. To 51-stronicowe doniesienie,[8] obecnie dostępne w sieci, zostało przekazane do Urzędu ds. Żywności i Leków (Food and Drug Administration; w skrócie FDA) w roku 1995, ponieważ autorzy zabiegali o jego uznanie, aby móc przeprowadzić szerszą losową kontrolowaną próbę kliniczną z jodem jako środkiem przeciwko torbielom w tkance włóknistej gruczołu piersiowego. FDA odmówił wydania zgody na badania, oświadczając kierownikowi badań drowi Donaldowi Lowowi, że „jod jest substancją naturalną a nie lekiem”.

FDA zaakceptował obecnie podobną próbę sponsorowaną przez firmę Symbollon Pharmaceuticals. Firma ta zwerbowała 175 kobiet w III fazie prób zarejestrowanych na stronie ClinicalTrials.gov i sponsorowanych przez dra Jacka Kesslera.[9] Większość lekarzy i chirurgów patrzy na jod z bardzo wąskiej perspektywy. Jest on środkiem odkażającym nadającym się do dezynfekowania wody pitnej i zapobiegającym infekcji ran chirurgicznych, którego tarczyca potrzebuje do produkcji swoich hormonów. (Posmarowanie przed operacją skóry tynkturą jodu zabija w ciągu 90 sekund 90 procent obecnych tam bakterii). Gruczoł tarczycy potrzebuje jodu do syntetyzowania tyroksyny (T4) i trijodotyroniny (T3), hormonów regulujących metabolizm i sterujących wzrostem i rozwojem. T4 zawiera cztery atomy jodu połączone z 27 atomami węgla, wodoru, tlenu i azotu, ale dzięki dużemu rozmiarowi stanowią one 65 procent wagi całej molekuły. (T3 ma trzy atomy jodu). Tarczyca potrzebuje tylko śladowych ilości jodu, 70 μg dziennie, do wytworzenia wymaganych ilości T4 i T3. Z tego powodu endokrynolodzy, specjaliści od tarczycy twierdzą, że jod najlepiej przyjmować w ilościach mikrogramowych. Uważają, że spożycie ponad 1-2 mg jodu dziennie jest przesadą i potencjalnie szkodliwe.

Ekspertami od jodu są obecnie endokrynolodzy, specjaliści od tarczycy. Lekarze i chirurdzy głównego nurtu akceptują ich pogląd na jod i ignorują lub nie biorą pod uwagę badań, które dowodzą, że jod w większych ilościach daje pozatarczycowe korzyści, szczególnie dla kobiecych piersi. Stąd wydany w roku 2003 podręcznik Blanda i Copelanda traktujący o chorobach piersi The Breast: Comprehensive Management of Benign and Malignant Disorders (Pierś - wyczerpujący sposób postępowania w przypadkach łagodnych i złośliwych chorób) na żadnej z 1766 stron nie wymienia jodu.[10]

Historia, opracowanie i efektywność

Jod ma ważną, ale źle rozumianą historię. Ten stosunkowo rzadki pierwiastek odegrał zasadniczą rolę w formowaniu ziemskiej atmosfery i w ewolucji życia. Przez ponad dwa miliardy lat nie było w atmosferze tlenu, dopóki nowy rodzaj bakterii, cyjanobakteria (niebiesko - zielona alga, sinica), nie rozpoczął wytwarzania tlenu jako produktu ubocznego procesu fotosyntezy. Sinice wykształciły również powinowactwo z jodem. Najprawdopodobniejszym tego powodem jest to, że organizmy te wykorzystywały jod jako przeciwutleniacz, by chronić : się przed wolnymi rodnikami (anion ponadtlenku, nadtlenek wodoru i rodnik hydroksylowy), jakie tworzy tlen. Badając kelp, naukowcy wykazali, że jod spełnia to zadanie i że kelp absorbuje zwiększone ilości jodu, kiedy znajduje się w oksydacyjnym stresie.[11] Inni naukowcy wykazali, że jod zwiększa status przeciwutleniacza ludzkiego serum krwi podobnie do witaminy C.[12]

Jod indukuje również apoptozę, czyli zaprogramowane obumieranie komórek.[13] Proces ten odgrywa pierwszorzędną rolę w procesie wzrostu i rozwoju (palce płodu powstają w rezultacie apoptozy tkanki pomiędzy nimi) oraz w niszczeniu komórek stanowiących zagrożenie dla integralności organizmu, takich jak komórki raka i komórki zarażone wirusami. Komórki raka płuc u człowieka z podłączonym genem zwiększającym pobór i wykorzystanie jodu podlegają apoptozie i kurczą się po dostarczeniu jodu, zarówno wtedy gdy są hodowane in vitro poza organizmem, jak też wszczepione myszy.[14] Przeciwrakowe własności jodu mogą okazać się jego największą korzyścią, oczywiście poza wykorzystywaniem go przez tarczycę.

Jod ma jeszcze inne funkcje nie związane z tarczycą, które wymagają dokładnego zbadania. Może on usuwać z organizmu toksyczne chemikalia[15] - fluorki, bromki, ołów, aluminium, rtęć i biologiczne toksyny, powstrzymuje wytwarzanie przeciwciał przeciw własnym antygenom,[16] wzmacnia adaptacyjny układ immunologiczny[17] i chroni przed nienormalnym rozrostem bakterii w żołądku.[18]

Poza tarczycą i sutkami również inne tkanki są wyposażone w pompę jodową (symporter sodu/jodu). Śluzówka żołądka, ślinianki i gruczoły sutkowe potrafią koncentrować jod niemal do takiego samego stężenia, jak tarczyca (40-krotnie większego od stężenia we krwi). Inne tkanki wyposażone w taką pompę to jajniki, grasica (siedziba adaptacyjnego układu immunologicznego), skóra, splot naczyniówkowy w mózgu (produkujący płyn mózgowo-rdzeniowy) oraz stawy, arterie i kości.

Dzisiejszy establishment medyczny odnosi się do jodu nieufnie (jako że jest to najnaturalniej występujący, niemożliwy do opatentowania niefarmaceutyczny środek). Specjaliści od tarczycy powołują się na efekt Wolffa-Chaikoffa i ostrzegają, że poziom TSH (hormonu stymulującego tarczycę) we krwi może wzrosnąć wraz z pobraniem jednego miligrama lub więcej jodu. Efekt Wolffa-Chaikoffa, czasowe zahamowanie syntezy hormonu tarczycy, do którego rzekomo dochodzi przy zwiększeniu spożycia jodu, jest klinicznie bez znaczenia.[19] Natomiast podniesiony poziom TSH, kiedy do niego dojdzie, jest „podkliniczny”, co oznacza, że jego powstaniu nie towarzyszą żadne symptomy niedoczynności tarczycy. U niektórych przyjmujących miligramowe dawki jodu dziennie, zazwyczaj ponad 50 miligramów dziennie, powstaje opuchlizna tarczycy, której nie towarzyszą żadne objawy. Przeważająca większość ludzi, 98-99 procent, może przyjmować jod w dawkach od 10 do 200 miligramów bez klinicznie niekorzystnego wpływu na tarczycę.[20] Częstość występowania chorób tarczycy w liczącej 127 milionów mieszkańców Japonii, którzy spożywają duże ilości jodu niewiele różni się od częstości występowania tych schorzeń w Stanach Zjednoczonych. Wszyscy zgadzają się, że brak jodu w diecie jest przyczyną szeregu dolegliwości o narastającym stopniu ostrości: wole i niedoczynność tarczycy, upośledzenie umysłowe i matołectwo (ostre upośledzenie umysłu z towarzyszeniem fizycznych deformacji). Kierownictwa resortów zdrowia w Stanach Zjednoczonych i Europie uzgodniły „zalecaną dzienną dawkę” jodu (Reference Daily Intake; w skrócie RDI), poprzednio nazywaną „zalecany dodatek do diety” (Recommended Dietary Allowance; w skrócie RDA), która została ustalona w celu zapobieżenia dolegliwościom, które według szacunku Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) gnębią 30 procent światowej populacji. RDI dla jodu, wprowadzone po raz pierwszy w roku 1980, wynosi 100-150 ug/dzień. Wśród organizacji zalecających taką wysokość RDI znajdują się Amerykańskie Towarzystwo Medyczne (American Medical Association), Narodowa Rada ds. Badań przy Narodowych Instytutach Zdrowia USA (National Institutes of Health's National Research Council), Instytut Medycyny (Institute of Medicine), Organizacja Narodów Zjednoczonych do spraw Wyżywienia i Rolnictwa (Food and Agricultural Organization of the United Nations), Komitet Ekspertów Światowej Organizacji Zdrowia (WHO Expert Committee) i Międzynarodowy Program Bezpieczeństwa Chemicznego Unii Europejskiej (European Union International Programme on Chemical Safety). Wyżej wymienione instytucje uważają, że RDI dla jodu w wysokości 100-150 μg/dzień jest wystarczające do zaspokojenia potrzeb niemal wszystkich (97-98%) zdrowych jednostek.

Ten konsensus w sprawie dziennej dawki jodu jest wyraźnie niezgodny z danymi wskazującymi na jego wyższe zapotrzebowanie. Te dane to wyniki badań na zwierzętach, badań in vitro na szczepach ludzkich komórek rakowych, klinicznych prób jodu w przypadku torbieli w tkance włóknistej gruczołu piersiowego oraz dane epidemiologiczne. Spożywanie jodu w ilości 150 μg/dziennie zapobiega wolu i innym znanym dolegliwościom wynikającym z niedoboru jodu, ale nie zapobiega rakowi piersi. Zapobieganie rakowi piersi wymaga znacznie wyższych dawek jodu. Istnieje logiczna hipoteza mówiąca, że, podobnie jak wole i matołectwo, torbiele w tkance włóknistej gruczołu piersiowego i rak piersi, a także mięśniaki macicy, to choroby wynikające z niedoboru jodu.

To, co na temat nowych prawd napisał profesor języka angielskiego Albert Guerard (1914-2000), jak ulał pasuje do jodu: „Kiedy szuka się nowych ścieżek prawdy, należy spodziewać się, że zostaną one zablokowane przez opinie ekspertów”. Aktualnie uważa się, że jedynym organem wymagającym jodu jest tarczyca, a jego dzienne spożycie w ilościach znacznie większych od tych, jakich potrzebuje tarczyca, jest potencjalnie szkodliwe. Nowa prawda mówi, że reszta organizmu również wymaga jodu i to w ilościach mierzonych w miligramach a nie mikrogramach. Jeśli powie się to specjaliście od tarczycy, jego reakcja będzie przypominać powyższe ostrzeżenie w sprawie nowych prawd.

Cztery najpospolitsze formy nieorganicznego (nieradioaktywnego) jodu to jodek (I) oraz jod molekularny (I2): tabletki jodku potasu (KI) w dawkach w zakresie od 0,23 do 130 mg; przesycony jodek potasu (SSKI), 19-50 mg jodku na kroplę; roztwór Lugola, 6,3 mg molekularnego jodu/jodku na kroplę; i Iodoral, którego każda tabletka zawiera 12,5 mg jodu/jodku. Zarówno roztwór Lugola, jak i Iodoral są w jednej trzeciej jodem molekularnym (5%), a w dwóch trzecich jodkiem potasu (10%). Badania wykonane do dnia dzisiejszego dowodzą, że jednym z najlepszych jodowych suplementów jest ten, który zawiera preferowany przez tkankę piersi jod molekularny (I2).

Po odkryciu w roku 1811 jod był wykorzystywany do leczenia wielu chorób aż do połowy lat 1900., kiedy to endokrynolodzy specjalizujący się w tarczycy ostrzegli, że jego „nadmiar” wpływa niekorzystnie na jej funkcjonowanie. Jod jest skuteczny w leczeniu różnych schorzeń skóry, chronicznej choroby płuc, grzybic, trzeciorzędowej kiły, a nawet stwardnienia tętnic, w ilościach mierzonych w gramach.

Laureat Nagrody Nobla, dr Albert Szent-Gyórgyi (1893-1986), lekarz, który wyizolował witaminę C, napisał: „Kiedy byłem studentem medycyny, jod w formie KI był uniwersalnym lekarstwem. Nikt nie wiedział, na czym polega jego działanie, ale działał i to dobrze. My studenci określaliśmy tę sytuację następującą rymowanką (w języku angielskim):

Jeśli nie wiesz, gdzie, co i jak,

Przepisz K i I".

Standardowo podawano jednogramową dawkę jodku potasu zawierającą 770 mg jodu.

W odniesieniu do KI i innych soli jodu, na przykład jodku sodu, jedenaste wydanie Encyclopaedii Britannica, opublikowane w roku 1911, podaje: „Ich działanie farmakologiczne jest równie niejasne, jak olśniewające są skutki ich działania w niektórych schorzeniach. Nasza nieznajomość mechanizmu ich działania jest maskowana terminem «odczopywanie», który implikuje, że posiadają moc usuwania nieczystości z krwi i tkanek. Najprawdopodobniej tak jest w przypadku kiły. W jej trzecim stadium, wcześniej również, choroba ta poddaje się najszybciej i najpewniej działaniu jodków do tego stopnia, że podanie tych soli jest obecnie najlepszym środkiem określającym, czy na przykład czaszkowy guz jest pochodzenia kiłowego, czy też nie”.

Te środki dziewiętnastowiecznej i wczesnodwudziestowiecznej medycyny są nadal stosowane w XXI wieku w gramowych ilościach przez dermatologów. Leczą oni dermatozy, takie jak guzkowe zapalenie naczyń i piodermia zgorzelinowa, wykorzystując przesycony jodek potasu (SSKI), począwszy od dziennej dawki jodu w wysokości 900 mg, po czym zwiększają ją stopniowo co tydzień aż do sześciu gramów dziennie. Grzybicze wykwity, takie jak sporotrychoza (grzybica sporotrychowa), są traktowane początkowo gramowymi ilościami i to z dużym powodzeniem. Zmiany te potrafią zniknąć w ciągu dwóch tygodni od rozpoczęcia terapii.

Lekarze przez wiele lat stosowali jodek potasu w początkowych dawkach od 1,5 do 3 gramów aż do ponad 10 gramów dziennie w leczeniu astmy oskrzelowej oraz w przewlekłej obturacyjnej chorobie płuc i to z dobrymi rezultatami i zadziwiająco małą liczbą efektów ubocznych.

W literaturze medycznej znajduje się opis przypadku 54-let-niego mężczyzny, który sądząc, że ma do czynienia z mrożoną herbatą, wypił „domowej roboty” wodny roztwór przesyconego jodku potasu (SSKI), który jego ciotka trzymała w lodówce jako środek na swój reumatyzm. W krótkim okresie czasu wypił 600 ml tego roztworu, który zawierał 15 gramów jodu, czyli 100000 razy więcej od zalecanej dziennej dawki (RDI). Spuchła mu twarz, szyja i usta, miał przejściowo arytmię serca, ale ostatecznie bez żadnych sensacji powrócił do normalnego stanu zdrowia.

Jodowe Przedsięwzięcie

Dr Guy Abraham, były profesor położnictwa i ginekologii na Uniwersytecie Kalifornijskim w Los Angeles (UCLA), po przeczytaniu w roku 1997 pracy Ghenta na temat stosowania jodu w leczeniu torbieli w tkance włóknistej piersi powołał do życia coś, co nazwał „Jodowym Przedsięwzięciem”. Mając swoją własną firmę Optimox Corporation produkującą Iodoral (roztwór Lugola w postaci tabletek), zatrudnił dwóch praktykujących lekarzy domowych - w roku 2000 dra Jorge Flechasa z Północnej Karoliny i w roku 2003 dra Davida Brownsteina z Michigan - do przeprowadzenia klinicznych badań Iodoralu.

Hipoteza, którą należało zweryfikować, mówiła, że pełne zapotrzebowania całego organizmu na jod wynosi 12,5 mg dziennie, czyli mniej więcej tyle, ile spożywają Japończycy. Konwencjonalny pogląd mówi, że w organizmie znajduje się 25-50 mg jodu, z którego 70-80 procent rezyduje w tarczycy. Dr Abraham wywnioskował, że nasycenie organizmu ma miejsce wtedy, gdy wydala on 90 procent spożywanego jodu. Opracował test nasycenia jodem, w ramach którego osoba spożywa 50 mg jodu, po czym przez 24 godziny sprawdza się ilość wydalanego w moczu jodu. Okazało się, że przeważająca większość ludzi zachowuje znaczną część z 50 mg dawki. Jego badania[21] wskazują, że po podaniu wystarczającej ilości organizm zatrzyma znacznie więcej jodu, niż pierwotnie sądzono - 1500 mg, przy czym jedynie trzy procenty tej ilości będą rezydowały w tarczycy.

Ponad 4000 pacjentów objętych tym badaniem spożywa dziennie od 12,5 do 50 mg jodu, a diabetycy do 100 mg dziennie. Badacze zauważyli, że jod rzeczywiście usuwa torbiele w tkance włóknistej gruczołu piersiowego,[22] że pacjenci cierpiący na cukrzycę potrzebują mniej insuliny, że pacjenci z niedoczynnością tarczycy wymagają mniej intensywnego leczenia, że zanikają objawy włókniakomięśniaka i że znikają migrenowe bóle głowy u cierpiących na nie osób. Parafrazując dra Szent-Gyórgy'ego, ci badacze nie bardzo wiedzą, jak działa jod, ale jego działanie jest dobroczynne.

Funkcje tarczycy pozostały bez zmian u 99 procent badanych. Niepożądane skutki jodu[23] - alergie, opuchnięcie ślinianek i tarczycy oraz jodzica (zatrucie jodem) - wystąpiły zaledwie u niespełna 1 procenta badanych. Jod usuwa z organizmu toksyczne chlorowce: fluor[24] i brom. Jodzica, nieprzyjemny metaliczny posmak, cieknący nos i podobne do trądziku zmiany na skórze, jest powodowana przez brom, który jod ekstrahuje z tkanek. Symptomy znikają przy zmniejszonej dawce jodu.

Jak podkreślają badacze, spożywanie jodu w dawkach miligramowych powinno być, oczywiście, połączone z pełnym programem żywieniowym, który obejmuje odpowiednie ilości selenu, magnezu oraz kwasy tłuszczowe omega-3. Przy takim postępowaniu spożycie jodu, stukrotnie większe od zalecanej dziennej dawki (RDI), jest, jak to określił kierownik Jodowego Przedsięwzięcia dr Abraham, „najprostszym, najbezpieczniejszym, najefektywniejszym i najtańszym sposobem pomocy w rozwiązaniu kryzysu opieki medycznej obezwładniającego nasze państwo”.

Ludzie, którzy przyjmują jod w takich ilościach, donoszą, że mają znacznie lepsze samopoczucie, że są pełni energii i mają jaśniejszy umysł. Czują, że jest im ciepło w zimnym otoczeniu, że potrzebują mniej snu, że poprawia się im cera i że mają bardziej regularne ruchy jelit. Te korzyści należałoby zbadać dokładniej, tak jak robią to ci, którzy zajmują się torbielami w tkance włóknistej piersi i rakiem.

Póki co powinniśmy naśladować Japończyków znacząco zwiększając spożycie jodu, jeśli już nie pod postacią morskich wodorostów to poprzez spożywanie dwóch kropli roztworu Lugola albo jednej pastylki Iodoralu dziennie.

O autorze:

Doktor medycyny Donald W. Miller jr jest chirurgiem serca i profesorem chirurgii na Uniwersytecie stanu Waszyngton w Seattle w USA. Jest członkiem Doctors for Disaster Preparedness (Przygotowanie Lekarzy do Katastrofy), grona związanego z Instytutem Nauki i Medycyny stanu Oregon, które zajmuje się promowaniem obrony ojczyzny oraz przygotowaniami do wszelkiego rodzaju katastrof, w tym do wojny i zamachów terrorystycznych. Pisze artykuły dla strony LewRockwell.com. Skontaktować się z nim można za pośrednictwem poczty elektronicznej, pisząc na adres dwm@u. washington.edu, oraz poprzez jego stronę internetową zamieszczoną pod adresem www.donaldmiller.com.

Przełożył: Jerzy Florczykowski


[1] Japońska nazwa określająca różne gatunki jadalnych wodorostów morskich z rodzaju Porphyra z gromady krasnorostów. Produkt spożywczy robi się poprzez zebranie wodorostów hodowanych w specjalnych „morskich farmach”, oczyszczenie a następnie szatkownie i suszenie ich w procesie przypominającym produkcję papieru, czego efektem finalnym są arkusze sprasowanych glonów bardzo bogatych w składniki odżywcze, takie jak witaminy i minerały. - Przyp. tłum.

[2] http://optimox.com/pics/Iodine/IOD-12/IOD_12.htm.

[3] ...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin