KAZANIA PASYJNE - Ku wartością.doc

(242 KB) Pobierz
KU WARTOŚCIOM

KU WARTOŚCIOM

Kazania pasyjne w Bazylice Świętego Krzyża w Warszawie

Anno Domini 2005

 

I. CZŁOWIEK - OSOBA

 

              Drodzy Siostry i Bracia w Chrystusie Panu!

 

Zapoczątkowany Środą Popielcową czas Wielkiego Postu stawia nas wszystkich wobec szczególnych, intensywnych przeżyć religijnych, znaczonych podstawowymi prawdami wiary, jakie przybliża nam w tych dniach Kościół Święty. Obyśmy, jak Chrystus po czterdziestu dniach na Górze Kuszenia, także wyszli z tego czasu zwycięsko. W polskiej tradycji Wielkiego Postu jedyne w swoim rodzaju miejsce zajmują Gorzkie Żale – uroczysta medytacja nad tajemnicami Męki naszego Pana Jezusa Chrystusa. W śpiewie i rozważaniach wraz z prawdą Jezusa Chrystusa cierpiącego i ukrzyżowanego dotykamy prawdy samego człowieka, prawdy jego życia osobowego, wspólnotowego, komunijnego i społecznego.

              W tegorocznych rozważaniach związanych z nabożeństwem Gorzkich Żali pragniemy pochylić się nad niektórymi wartościami ogólnoludzkimi, które są zarazem i chrześcijańskimi. Są one z natury wpisane w każdego z nas oraz we wspólnotę ludzką. Niesiemy je w sobie, odwołujemy się do nich, choć może nie zawsze uświadamiamy sobie ich istnienie i walory zobowiązujące. Zatem pragniemy zapytać osobiście o naszą wierność tym wartościom, a może o potrzebę nawrócenia, czy ponownego powrotu do nich.

              Nie ulega wątpliwości, że w całym świecie rozeznawanym rozumem, a w pewnym sensie      i sercem jako najwyższa i niepowtarzalna wartość staje sam człowiek. I to nie człowiek abstrakcyjny, ale zawsze jako konkretna i indywidualna osoba, jako „ja” i „ty”. Zatem chcemy        w tym pierwszym rozważaniu mówić szczególnie o nas samych.

 

1. Stworzony obraz Boga

              W Księdze Rodzaju czytamy znamienne słowa: „Stworzył Bóg człowieka, na swój obraz, na obraz Boży go stworzył” (Rdz 1, 27), co więcej – powierzył mu cały świat, aby służąc swemu Stwórcy, rządził wszelkim stworzeniem (por. Mszał Rzymski, IV Modlitwa eucharystyczna). Wszystko co jest na ziemi Bóg podporządkował człowiekowi. Zatem przewodzi on całemu stworzeniu w miłosnej jedności ze swoim Stwórcą i jako jedyny jest „zdolny do poznania                  i miłowania swego Stwórcy” (KDK 12). Człowiek jest koroną całego stworzenia.

              Musimy zawsze pamiętać, że „osoba ludzka (...) jest równocześnie istotą cielesną                  i duchową” (KKK 362), niosącą w sobie niepowtarzalne Boże i duchowe tchnienie życia (por. Rdz 2, 7). Biblia zatem postrzega człowieka jako integralną całość – „corpore et anima uns – jeden ciałem i duszą”. Tylko taki człowiek istnieje na ziemi. Taki jest każdy z nas. Taki „cały człowiek jest chciany przez Boga” (KKK 362) i kochany przez Niego. Tymczasem tendencje do sztucznego rozdziału elementu materialnego oraz duchowego w człowieku już w samych początkach bardzo mocno przeniknęły do chrześcijaństwa i niestety są nadal żywo obecne.

              Możemy zauważyć, że współcześnie czyni się wiele starań o zagwarantowanie człowiekowi jak największego komfortu i jak najwyższego poziomu życia, ale tylko w sferze fizycznej, a nawet tylko przyjemnościowej. Ta swoista dbałość o element materialny niestety udzieliła i udziela się także nam, chrześcijanom. Możemy zatem powiedzieć, iż jest to swoista, mówiąc eufemistycznie, nadwrażliwość na to tylko, co jest przemijające w człowieku. W krytyce takiej postawy nie chodzi jednak o manichejską negację ciała ludzkiego, bo przecież ono to piękno, to uśmiech, to radujące spojrzenie, to przyjazny uścisk dłoni, to dar samego Boga.

              Podejmowane nie tylko w Wielkim Poście nawracanie się w tym przypadku, tj. w dążeniu do wierności stwórczemu obrazowi człowieka, polegałoby przede wszystkim na powrocie do troski o osobę jako całość cielesno-duchową. Chodziłoby o dostrzeganie i szczególne dowartościowanie sfery ducha – ze względu na niebezpieczne „wychylenie” współczesności tylko w kierunku materii. A przecież sprowadzanie nas do materii to zubożanie nas, to nie ukazanie całej pełni, to nie dostrzeganie bogactwa osobowego człowieka w jego sferze religijnej, kulturalnej, naukowej czy    w sferze sztuki.

 

2. Godność osoby ludzkiej

              Zatem człowiek jako „obraz Boży, posiada godność osoby i nie jest tylko czymś, ale jest kimś” (KKK 357). To jest fundament jego szczególnego wyniesienia wobec całego pozostałego stworzenia właśnie w tej prawdzie, iż został on obdarzony przez Stwórcę rozumną i nieśmiertelną duszą. Dopiero jednak przez Wcielenie oraz przez paschalne misterium śmierci i zmartwychwstania „Chrystus, jak powie Sobór Watykański II, objawia   w pełni człowieka samemu człowiekowi              i okazuje mu najwyższe jego powołanie” (KDK 22). W swej niepowtarzalnej godności „człowiek, czyli każdy z nas, dzięki duszy oraz duchowym władzom rozumu i woli, jest obdarzony wolnością, <<szczególnym znakiem obrazu Bożego>>” (KKK 1705). Właśnie to podobieństwo do Boga         w wolności nadaje nam zobowiązującą godność osoby ludzkiej.

              Kiedy to sobie uświadamiamy nie możemy zapomnieć, że człowiek jako istota stworzona i ziemska „od chwili poczęcia jest (...) przeznaczony do szczęścia wiecznego” (KKK 1703). Zatem niesie w sobie dążenie ku życiu wiecznemu, ku życiu z Chrystusem, ku życiu we wspólnocie ze wszystkimi zbawionymi. Ale jednocześnie obok tego wspaniałego ideału wskazanego w Chrystusie, człowiek zraniony grzechem pierworodnym, jak uczy Katechizm, „jest podatny na błąd i skłonny do zła w urzeczywistnianiu swojej wolności” (KKK 1714). Często sam na sobie doświadcza skutków złego korzystania z daru wolności. Żeby tylko przywołać dramat narkomanii, dramat rozbitych małżeństw i rodzin, dramat przerywania ciąży, czy społeczne dramaty terroryzmu czy rasizmu. To są owoce konsekwentnie złego korzystania z daru wolności.

              Człowiek bardzo łatwo się przekonuje, że rozumne i odpowiedzialne korzystanie z wolności jest dla niego wielkim dobrem, ale trzeba pamiętać – odpowiedzialne korzystanie z daru wolności. Taki człowiek „jest zdolny poznawać siebie, panować nad sobą, w sposób dobrowolny dawać siebie innym oraz tworzyć wspólnotę z innymi” – poucza Katechizm (KKK 357). Co więcej, człowiek     w wolności „przez łaskę powołany jest do przymierza ze swoim Stwórcą, do dania swojemu Stwórcy odpowiedzi wiary i miłości, jakiej nikt inny nie może dać” (KKK 357), a jaką w pewnym sensie człowiek daje Bogu w imieniu całego stworzenia. Jakże to wspaniałe perspektywy                  i możliwości wobec Boga, wobec siebie samego i wobec innych.

 

3. Przedmiotowe zniewolenie i nadzieja

              Mimo swej wolności człowiek niejednokrotnie, doświadczając zniewolenia traktuje sam siebie przedmiotowo. Czasem także innych traktuje przedmiotowo. Czasem przez innych traktowany jest przedmiotowo. Jest po prostu używany do osiągnięcia egoistycznych celów, które nie budują jego godności, lecz ją poniżają. Innym razem negują i poniżają godność innych. Zatem szczególnym grzechem współczesności, choć często zakamuflowanym, jest wykorzystywanie człowieka przez człowieka. Przybiera ono nawet formę stawiania człowieka przeciwko człowiekowi w imię jakichś doczesnych korzyści, czasem chce się poświęcić drugiego człowieka   w imię tak zwanego postępu, w imię troski o życie i zdrowie, ale pojęte egoistycznie, za cenę śmierci innych, bo ktoś inny ma być ofiarą dla mnie, ma być przedmiotem, najlepiej najsłabszy         i bezbronny.

              Tymczasem Jezus Chrystus przez krzyż i paschalne misterium ciągle podnosi człowieka ku wyzwoleniu, przywracając mu pełną godność i wolność dziecka Bożego. Możemy powiedzieć, że jest to powrót do ideału stworzenia i jedności ze Stwórcą, ale dzięki krzyżowi już, jak powie św. Paweł, jako nowego stworzenia (por. 2 Kor 5, 17; Ga 6, 15). Dla Chrystusa człowiek nie jest środkiem, lecz celem działania, celem Jego miłości. Bóg nigdy nie używa człowieka dla swych ukrytych celów. Nie manipuluje nim. Szanuje wolność, zaprasza do osobowego spotkania,              w którym jest „cały dla” człowieka, zresztą inny nie może być. Wynika to z faktu, że człowiek jest dla Boga szczególną wartością. Stąd warto przypomnieć słowa Chrystusa: „Tak też nie jest wolą Ojca waszego, który jest w niebie, żeby nie zginęło jedno z tych małych” (Mt 18, 14).

              To całkowite oddanie się Jezusa Chrystusa Ojcu dla człowieka, dla nas osiąga swój zbawczy szczyt w Ofierze Krzyżowej. Zbawiciel umierając dla człowieka, objawił ostatecznie nieskończoną miłość wobec każdej osoby. Św. Jan Apostoł powie: „W tym przejawia się miłość, że nie my umiłowaliśmy Boga, ale że On sam nas umiłował i posłał Syna swojego jako ofiarę przebłagalną za nasze grzechy” (1 J 4, 10). Ta ofiara przebłagalna, ten dramat drogi ku Krzyżowi ma swój paschalny finał w chwalebnym zmartwychwstaniu i darze Ducha Świętego. Zatem wydanie siebie przez Jezusa Chrystusa objawia niezwykłą wartość każdej osoby, która w oczach Boga warta jest Ofiary nawet z Jego jedynego Syna.

 

4. Życie

              Patrząc na konkretnego człowieka, tak bardzo umiłowanego przez Jezusa Chrystusa, nieodparcie dotyka się pytań o największe wartości. Współcześnie, jak zauważa Ojciec święty Jan Paweł II, wyzwaniem jest potrzeba głoszenia radykalnych nakazów Ewangelii, które spotykają się z niezrozumieniem, które są niepopularne, które wyśmiewa się niejednokrotnie, ale one muszą być głoszone w imię chrześcijańskiego miłosierdzia. Ojciec święty, kiedy mówi o tym ma na myśli przede wszystkim „powinność czynnej troski o poszanowanie życia każdej ludzkiej istoty od poczęcia aż do naturalnej śmierci” (NMI 51). Powtórzmy, chodzi o czynną troskę o życie, bo to oznacza jasny znak rozumienia godności człowieka i odpowiedzialności za niego ze strony innych.

              Kiedy mówimy o wartości życia ludzkiego, to nasuwa nam się kolejne pytanie, które dotyczy bardzo szerokiej dziedziny dopuszczalności etycznej stosowania różnych środków technicznych. Ojciec święty powie dosłownie: „Podobnie też służba człowiekowi każe nam wołać w porę i nie w porę, że kto wykorzystuje nowe zdobycze nauki, zwłaszcza w dziedzinie biotechnologii, nie może nigdy lekceważyć podstawowych wymogów etyki, powołując się przy tym na (...) koncepcję solidarności, która prowadzi do różnego wartościowania ludzkiego życia i do podeptania godności właściwej każdej istocie ludzkiej” (NMI 51). Dotykamy tutaj dramatycznego momentu naszych dziejów – manipulacji na rozpoczętym życiu ludzkim, która w ostateczności brutalnie je niszczy. Tymczasem priorytetem pozostaje na zawsze integralnie rozumiana godność życia ludzkiego, które nie może być traktowane jako służebne wobec innego życia za cenę jego uśmiercenia.

              Idąc dalej tym wątkiem, dotykamy jeszcze jednego znaku dramatycznej sprzeczności           w głoszonych ideach. Oto ludzkość XX i XXI wieku szczyci się, iż w wyniku długiego procesu historycznego doszła do odkrycia i sformalizowania słownego praw człowieka, które określa jako wrodzone prawa każdej osoby, które określa jako uprzednie wobec konstytucji, które określa jako uprzednie wobec prawodawstwa jakiegokolwiek państwa. A dziś wobec takiego osiągnięcia uroczyście proklamuje się nienaruszalność prawa osoby i publicznie deklaruje wartość życia, które w imieniu prawa można niszczyć, deptać i łamać. (por. EV 18). Wielki sukces praw człowieka          i wielki dramat ich zastosowania do każdego człowieka.

 

5. Budowanie człowieczeństwa

              Jezus Chrystus na drodze krzyżowej podczas całej swojej paschalnej męki niezwykle dramatycznie broni Bożego planu miłości wobec człowieka, chce być do końca wierny Ojcu. Św. Jan zacytuje Jego słowa: „Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich” (J 15, 13). Tak, On będąc wcielonym Synem Bożym pragnie w wolności              i miłości oddać życie za swoje siostry i swoich braci. A z drugiej strony szatan, mimo zwycięstwa czterdziestodniowego osamotnienia na Górze Kuszenia, woła prowokująco do Chrystusa: „Zejdź     z krzyża i wybaw samego siebie!” (Mk 15, 30). Szatan zachęca: Nie realizuj tego ambitnego planu miłości wobec ludzi, nie warto podejmować tego wysiłku, wprost nie kochaj tak radykalnie, nie kochaj aż do Krzyża! Jednak mimo wszystko, mimo prowokacji miłość Krzyża zwycięża. Jezus Chrystus podczas męki, będąc sam prawdziwym człowiekiem, w duchu nadziei broni człowieka, broni jego człowieczeństwa. Podczas gdy szatan jakby ponownie zdaje się mówić Mu dalej, na różne sposoby dręcząc Go: nie broń człowieka, daj mu szansę degradacji, daj mu szansę samozniszczenia, przecież tyle razy człowiek zdradził, odszedł, zawiódł.

              Życie ludzkie, a więc życie każdego z nas, jest drogą ziemskiego pielgrzymowania, a więc drogą bardzo konkretną, w danym miejscu i czasie. To życie pokazuje, że często nasza droga jest właśnie krzyżowa, że na niej człowiek, mimo wielorakich pokus, podobnych do doświadczanych przez Chrystusa, powinien obronić swoją godność. To przecież jemu Chrystus przez Krzyż postawił wyzwanie i dał szansę, aby ostatecznie dojść do końca, uczynić bardziej dojrzałym swoje człowieczeństwo, nie zawieść zaufania i nadziei, jakie złożył w nim Stwórca.

              Oczywiście, na naszych drogach ziemskiego pielgrzymowania są wielorakie przeszkody. Najpierw w nas samych. To są zwyczajne nasze słabości, zaniedbanie dobra, braki, niedoskonałości czy grzechy. Jednocześnie są także i przeszkody zewnętrzne. To naciski otoczenia, panująca moda, styl życia wokół nas daleki od zasad ewangelicznych. Wszystkie one chcą nam wmówić: nie dasz rady być człowiekiem, nie warto starać się być człowiekiem na miarę obrazu Boga, na miarę Chrystusa. Po co ten wysiłek! Popatrz na innych, czy to nie są łatwe i przyjemne wzory dla ciebie! Świat nam to sugeruje.

              Tymczasem pasja Jezusa, Jego radykalizm drogi krzyżowej i Krzyża jest wzorem                  i jednocześnie siłą dla każdego człowieka, który chce być wierny swemu Stwórcy i sobie samemu, który chce zrealizować plan Boga względem siebie. Ostatecznie bowiem, jak wskazuje Jan Paweł II, nie można do końca zrozumieć człowieka bez Chrystusa, a więc bez Jego zmagania się               z Krzyżem aż do zmartwychwstania.

 

6. Eucharystia

              Siostry i Bracia!

Ten znak drogi krzyżowej i znak Krzyża, to wydawanie siebie przez Jezusa Chrystusa dla człowieka i świata nieustannie trwa w Eucharystii i tak będzie już do końca czasów. On z miłością nieustannie zaprasza do swego Stołu. Zasiadając z Apostołami w Wieczerniku mówił: „Gorąco pragnąłem spożyć tę Paschę z wami” (Łk 22, 14). I dziś nam powtarza te same słowa. Chrystus czeka na odpowiedź człowieka, na to niepowtarzalne zaproszenie. On Nowe Przymierze                   z człowiekiem oparł na swojej Krwi, nią je przypieczętował i nigdy nie zawiedzie. Zachęca nas ciągle, abyśmy wolni od zła i grzechu jak najczęściej posilali się Chlebem życia i Kielichem zbawienia, abyśmy stawali się coraz bardziej autentycznymi dziećmi Bożymi oraz świadkami Ewangelii, która po wsze czasy zwiastuje prawdziwą troskę o każdego człowieka.

 

II. RODZINA – communio personarum

 

              Drodzy Siostry i Bracia w Chrystusie Panu!

 

W ubiegłą niedzielę, podczas pierwszego nabożeństwa Gorzkich Żali rozważaliśmy prawdę człowieka jako indywidualnej i niepowtarzalnej osoby ludzkiej, obdarzonej niezbywalną godnością. Ukazał się on nam jako podstawowa wartość, i to powszechnie uznawana w katalogu wartości ogólnoludzkich i chrześcijańskich. Sam Chrystus docenia godność osoby, tak we Wcieleniu, jak i w tajemnicy Krzyża. Zatem każdy z nas winien strzec swej godności oraz być zatroskanym o godność innych. Dotyczy to zwłaszcza troski o życie od poczęcia aż do naturalnej śmierci.

              W dzisiejszym rozważaniu pragniemy pochylić się nad rodziną. Ona jest pierwszą, niepowtarzalną i zarazem naturalną wspólnotą osób.

 

1. Rodzina w planach Bożych

              Pismo święte ukazuje nam, że Bóg stworzył człowieka jako mężczyznę i niewiastę z miłości i dał im zdolność miłowania (por. Rdz 1, 27). „Głęboka wspólnota życia i miłości małżeńskiej, ustanowiona przez Stwórcę i unormowana Jego prawami, zawiązuje się poprzez przymierze małżeńskie, czyli przez nieodwołalną osobistą zgodę” (KDK 48). Ta wspólnota posiada podstawowe znaczenie dla trwania rodzaju ludzkiego, dla rozwoju osobowego każdego z nas, dla wiecznego losu poszczególnych członków rodziny (por. KDK 48). Rodzina jest jedyną wspólnotą, w której każdy człowiek jest miłowany dla niego samego, dlatego że jest, nie zaś z powodu tego, co posiada.

              Jak uczy Katechizm: „Małżeństwo i rodzina są ukierunkowane na dobro małżonków oraz prokreację i wychowanie dzieci” (KKK 2201). „Miłość małżeńska wyraża się w wychowaniu jako miłość rodzicielska (...) Rodzicielskie <<my>> żony i męża rozbudowuje się w rodzinie poprzez zrodzenie potomstwa i wychowanie w <<my>> rodziny” (LdR 16). Ten związek – rodzina jest uprzedni wobec uznania go przez jakąkolwiek władzę publiczną (por. KKK 2202). Wszyscy członkowie rodziny są osobami równymi w godności, choć jednocześnie niosą w sobie oraz spełniają różne odpowiedzialności, prawa i obowiązki (por. KKK 2203).

              Natomiast „rodzina chrześcijańska jest komunią osób, znakiem i obrazem komunii Ojca        i Syna w Duchu Świętym. Jej działanie w dziedzinie prokreacji i wychowania jest wprost odbiciem stwórczego dzieła samego Boga” (KKK 2205). Znak jaki uczynił Jezus na weselu w Kanie Galilejskiej ukazuje znaczenie Jego Ofiary dla prawdziwej miłości pomiędzy ludźmi. Obfitość najlepszego wina, które symbolizuje miłość, jaką daje Jezus, ma swoje źródło w wydarzeniu określonym jako „Jego godzina, która ma nadejść” (por. J 2, 4). Jest to godzina Jego Ofiary. Zatem ofiara Krzyża jest nie tylko wzorem i przykładem całkowitego wzajemnego oddania się małżonków i rodziców względem siebie oraz dzieci, lecz przede wszystkim źródłem siły, która sprawia tę zdolność małżonka i rodzica. To ona sprawia, że rodzice są gotowi dać siebie swoim dzieciom całkowicie, bez rezerwowania sobie czegokolwiek. Ta moc tkwi w „godzinie Jezusa Chrystusa” – godzinie Krzyża.

              Chrystus wszedł jako Człowiek w życie naszej wielkiej rodziny ludzkiej w konkretnej rodzinie – Maryi i Józefa. W czasie Jego męki i śmierci do końca obecna była przy Nim Jego Matka, podczas gdy inni, obok wspaniałych słów, zaofiarowali Chrystusowi zdradę i opuszczenie. Tylko Maryja stała się Mater Dolorosa. I w tym paschalnym misterium Chrystus podniósł naturalny związek małżeński, rodzący się w głębi Trójcy Przenajświętszej, do godności sakramentu. Odtąd    w mocach sakramentu małżonkowie czerpać będą wzór z mocy Krzyża i Chrystusa zmartwychwstałego.

 

2. Rodzina i społeczeństwo

              Obserwacja codziennego życia wskazuje, że „rodzina jest podstawową komórką życia społecznego. Jest naturalną społecznością, w której mężczyzna i kobieta są wezwani do daru            z siebie w miłości i do przekazywania życia” – mówi nam Katechizm (KKK 2207). „Rodzina jest wspólnotą, w której od dzieciństwa można nauczyć się wartości moralnych, zacząć czcić Boga         i dobrze używać wolności. Życie rodzinne jest najwspanialszym wprowadzeniem człowieka do życia społecznego” (KKK 2207).

              „Rodzinie powinny pomagać i ochraniać ją odpowiednie instytucje społeczne” (KKK 2209). Zatem władze cywilne powinny uważać za swój pierwszorzędny obowiązek uznawanie prawdziwej natury... (małżeństwa i rodziny), winny ochraniać rodziny, winny strzec moralności publicznej, winny sprzyjać dobrobytowi domowemu (por. KDK 47).

              Dlatego każda „wspólnota polityczna ma obowiązek szanować rodzinę, pomagać jej              i zapewnić” (KKK 2211) wiele podstawowych praw; m.in. prawo do założenia rodziny, do własności prywatnej, do bezpieczeństwa zdrowia, do swobodnego wyznawania swej wiary czy wreszcie do zrzeszania się (por. FC 46). Dzięki takim możliwościom rodzina powinna być miejscem, gdzie ludzie chcą być ze sobą w każdej sytuacji, również w tej najtrudniejszej. Członkowie rodziny zatem mają się wspierać i przychodzić sobie z pomocą przez swoją obecność przy drugim człowieku, nawet tę milczącą, zwłaszcza gdy człowiek staje bezradny wobec nieszczęścia, jakie go spotkało czy spotkało jego bliskich. Pomyślmy, ile osób w milczeniu, anonimowo w sensie ludzkim towarzyszyło Chrystusowi na Jego drodze krzyżowej. On tego potrzebował i On z pewnością to odczuwał.

              Rodzina nie może być zamknięta tylko dla siebie. Zatem winna być otwarta i na inne związki w społeczeństwie, w którym żyje. Na związki, które wykraczają poza więzy krwi, a więc na związki osobowe czy wspólnotowe. Bo przecież każdy bliźni jest nie tylko jednostką danej zbiorowości ludzkiej, ale jest <<kimś>>, konkretnym, który zasługuje na szczególną uwagę             i szacunek (por. KKK 2212).

 

3. Rodzina a Kościół

              Rodzina chrześcijańska winna starać się o to, aby być w pełni żywą cząstką ludu Bożego, aby tym samym mieć prawdziwy udział w misji kapłańskiej, nauczycielskiej i królewskiej Jezusa Chrystusa i Kościoła. Sakramentalny związek małżonków z Chrystusem zmartwychwstałym tworzy z nich wspólnotę komunijną obdarzoną zadaniem przyjęcia Słowa Bożego i głoszenia Go wszelkiemu stworzeniu. Rodzina zatem ma stawać się wspólnotą wierzącą i jednocześnie ewangelizującą.

              Sakramentalna rodzina jest zatem wspólnotą wiary, nadziei i miłości (por. KKK 2204), zakorzenioną w fundamencie, jakim jest chrzest święty. Możemy powiedzieć, że małżonkowie poprzez łaskę sakramentu otrzymują szczególne moce dla przekazywania wiary, dla uświęcania        i przemiany współczesnego społeczeństwa zgodnie z zamysłem samego Boga (por. FC 52). Przecież głoszenie Ewangelii, które dokonuje się w rodzinie, w niej dokonuje się w atmosferze miłości, wzajemnego zaufania i co więcej i jakże tego dziś potrzeba: we wzajemnej ofiarnej pomocy. Zatem rodzina „może i powinna nazywać się Kościołem domowym”                               (FC 21; por. KDK 11).

              Życie małżeńskie i rodzinne jest i pozostanie na zawsze najważniejszą drogą do świętości nawet wówczas, gdy ta droga przybiera znamiona drogi krzyżowej. Przecież w rodzinie każdy człowiek odkrywa swoje życiowe powołanie. Każdy stara się rozeznać swoje miejsce w Kościele     i świecie, stara się rozeznać Boży plan wobec siebie samego. To w rodzinie właśnie każde dziecko doświadcza pierwszych znaków wiary, doświadcza pierwszych znaków życia społecznego, to         w rodzinie uczy się podstawowych cnót ludzkich i chrześcijańskich.

 

4. Kryzys rodziny

              Jednak wobec tego obrazu rodziny naturalnej i rodziny widzianej w Bożych planach            w obecnej sytuacji dziejowej obserwujemy liczne czynniki kulturowe, społeczne i polityczne, które przyczyniają się do coraz bardziej widocznego kryzysu rodziny. Te wielorakie czynniki godzą        w różnej mierze w prawdę i godność osoby, przy czym podają w wątpliwość i wypaczają samą naturalną ideę rodziny. „Wartość nierozerwalności małżeństwa jest coraz bardziej lekceważona; żąda się prawnego uznania związków faktycznych oraz zrównania ich z prawomocnym małżeństwem; próbuje się akceptować wzorce związku dwóch osób, w których różnica płci nie odgrywa istotnej roli” (Ecclesia in Europa 90). W znacznym stopniu kryzys rodziny ma dziś swoje podstawy w budowaniu tej wspólnoty tylko na ulotnych ludzkich podstawach – emocjach, upodobaniach, egoizmie czy doraźnych, wzajemnych korzyściach.

              Nie możemy także przemilczeć patologii życia rodzinnego, które są oceniane jako szkodliwe społecznie lub kolidujące z moralnym czy prawnym kodeksem. Najważniejszymi formami tej patologii są: zdrady małżeńskie, alkoholizm i narkomania, przemoc w rodzinie, kazirodztwo, seksualne wykorzystywanie dzieci. Jednak współcześnie rozwody są najwyższym stopniem dezorganizacji i dezintegracji rodziny oraz życia rodzinnego. Oczywiście, ich przyczynami często są zjawiska patologiczne. W tym kontekście można się także zastanawiać, na ile taki fenomen społeczny jak wolne związki czy związki homoseksualne należy zaliczyć do patologii życia rodzinnego. Rzecz bowiem tkwi w tym, że ani pierwsze, ani drugie nie stanowią formalnie rodziny. Choć ustawodawstwo stara się często nadać im takie uprawnienia.

              Mówiąc o kryzysie rodziny Kościół musi także z macierzyńską dobrocią podchodzić do tych sytuacji małżeńskich, w których łatwo można stracić nadzieję. W szczególności, patrząc na tak wiele rozbitych rodzin, Kościół nie czuje się powołany do wydawania surowych i bezwzględnych sądów, ale pragnie raczej rozjaśnić mroki licznych ludzkich dramatów światłem słowa Bożego, wspierając je świadectwem swego miłosierdzia. W takim właśnie duchu duszpasterstwo rodzin próbuje zajmować się takimi sytuacjami ludzi wierzących, którzy rozwiedli się i zawarli nowe związki cywilne. Nie są oni wykluczeni ze wspólnoty; przeciwnie – są wezwani, aby uczestniczyć w jej życiu, przyswajając sobie coraz lepiej ducha ewangelicznych nakazów. Kościół, nie ukrywając przed nimi prawdy o obiektywnym nieładzie, jakim jest ich sytuacja, oraz o jego konsekwencjach dla życia sakramentalnego, pragnie im okazać całą swą macierzyńską troskę     (por. Jan Paweł II, 14.10.2000).

              Zatem rodzina współczesna też jest na drodze krzyżowej, też jest narażona na pokusę zdrady czy zwątpienia. Oto słyszymy niejednokrotnie: rodzino, mężu, żono, nie dasz rady realizować ideału, jaki wskazał Bóg, jaki wyznałeś szczerze w momencie zawierania sakramentalnego małżeństwa, mówiąc: ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską, i że cię nie opuszczę aż do śmierci. Rodzino, nie warto się męczyć, po co się trudzić! Miłość wierna i uczciwa boli – więc nie kochaj tak mocno! Dziecko kosztuje – więc nie decyduj się na dziecko! Życie jest jedno, nie trać go na drodze krzyżowej, bo to jest droga, która wymaga miłości, przebaczenia, poświęcenia, pokory, wspólnoty, życia, modlitwy, wiary... To jest droga, która wymaga.

 

5. Poszukiwanie drogi wyjścia

              „W tej sprawie Kościół nie może ulegać naciskom pewnego typu kultury, nawet jeśli jest ona rozpowszechniona i czasem agresywna. Należy raczej zabiegać o to, aby dzięki jak najpełniejszej formacji ewangelicznej chrześcijańskie rodziny potrafiły coraz bardziej przekonująco ukazać, że możliwe jest przeżywanie małżeństwa w sposób całkowicie zgodny z zamysłem Bożym oraz z prawdziwymi potrzebami ludzi – samych małżonków, a nade wszystko dzieci, istot jeszcze bardzo wrażliwych” (NMI 47) i oczekujących rodzicielskiej miłości.

              Odnowa spojrzenia na rodzinę powinna dokonać się najpierw w imię wartości ogólnoludzkich. Chrześcijańska Europa – tak dziś zlaicyzowana i nastawiona na konsumpcję – obumiera. Jest to zjawisko bardzo niebezpieczne nie tylko ze względu na niemożność poniesienia ciężaru życia poszczególnych społeczności wysoko rozwiniętych. Zauważany powszechnie ujemny przyrost naturalny powoduje, że coraz większy trud udźwignięcia obciążeń związanych ze świadczeniami rentowo-emerytalnymi jest niemożliwy. Stąd prowadzi już bezpośrednia droga do eutanazji, jawiącej się jako najprostszy środek zaradczy w tej sytuacji.

              Innym niebezpiecznym fenomenem jest coraz szersze zderzanie się z systemami religijno-filozoficznymi Dalekiego Wschodu oraz z cywilizacją islamu – agresywną w stosunku do tzw. „chrześcijańskiej Europy”. W tym spotkaniu nieprzewidywalne są skutki. Ale co jest ciekawe, sama cywilizacja islamu niesie w sobie przesłanie afirmacji życia, którego tak brutalnie wyrzeka się Europa.

              O wiele ważniejsza jednak jest odnowa spojrzenia na rodzinę w imię wartości ewangelicznych. Wielu chrześcijan zarzuciło zrozumienie treści sakramentu małżeństwa. Ich wizja małżeństwa i rodziny jest kształtowana przez laicką współczesność. Zatem nawrócenie polegałoby na odwołaniu się do małżeństwa w obrazie Boga Stwórcy, a więc do tego wspaniałego obrazu: Bóg – jeden w kochającej się Troistości Osób. Rodzina – jedna w kochającej się wspólnocie rodziców     i dzieci.

              Człowiek, ukazany na kartach Pisma świętego to nie jest on czy ona widziani oddzielnie, ale to wspólnota osób, która jest stworzona na obraz i podobieństwo Boże i powołana do tego, aby ten Boży obraz w sobie zachować i rozwijać. Zatem drogą wyjścia z kryzysu jest wzajemne ubogacanie siebie. To wizja Ojca i Syna rodzącego Ducha. Obraz ojca i matki rodzącej nową istotę w miłości. Rodzina niesie w sobie także zobowiązania na zewnątrz ku ukazywaniu Boga i Jego miłości niewierzącym czy zapominającym o Bogu. To jest misja podobna do posłania jakie podjął Chrystus na drodze krzyżowej i w ofierze Krzyża dla zbawienia ludzi. Chrystus publicznie świadczył             o miłości do Ojca i ludzi. Rodzina ma publicznie świadczyć o miłości do siebie i wszystkich, którzy ją tworzą.

 

6. Eucharystia

              Siostry i Bracia!

Każda niedzielna Eucharystia jest dla małżonków szansą ponownego włączenia się w Ofiarę Krzyża udzielającą im daru nieskończonej miłości Boga. Wzmacnianie ludzkiej miłości darem Jezusa, który także z miłości wydał samego siebie za nas, jest niezbędnym ciągłym powracaniem do pierwotnej miłości małżeńskiej. To odczytywanie w Chlebie żywym zdolności do wyrzeczenia         i ofiary, a jednocześnie do radości z odnajdywanego szczęścia w pełnieniu powołania małżonków   i rodziców, a może już dziadków. W Eucharystii szczególnie wyraźnie małżeństwo i rodzina ukazuje się jako jedyna i niepowtarzalna wartość.

 

III. NARÓD – RODZINA RODZIN

 

              Drodzy Siostry i Bracia w Chrystusie Panu!

 

Nasza refleksja związana z Gorzkimi Żalami przeprowadziła nas już przez prawdę człowieka jako osoby, a więc najbardziej podstawowy fundament wszelkich relacji międzyludzkich. Wskazaliśmy następnie na najmniejszą i zarazem naturalną wspólnotę, tj. rodzinę. Mówienie o niej, mówienie      o rodzinie, to dotykanie fundamentów wartości społecznych.

              W dzisiejszym rozważaniu pragniemy dotknąć kolejnej naturalnej i zarazem...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin