- Termin „szkoła” użyty jest w cudzysłowie, ponieważ nie reprezentowała ona żadnej głębszej teoretycznej jedności, a raczej wspólny styl uprawiania antropologii, głosząc zarazem wiele różnych, często wykluczających się, poglądów; za ich sprawą jednak dokonał się w USA bezprecedensowy awans naukowy i społeczny antropologii, która ze skromnej służebnicy muzealnictwa przeobraziła się stopniowo w jedną z wiodących nauk społecznych;
- „Szkołę” Boasa reprezentowali m.in.: Alfred Louis Kroeber, Edward Sapir, Ruth Benedict, Melville Jean Heskovits, Alexander A. Goldenwieser, Robert Harry Lowie, Clark Wissler;
- To, co jest wspólne dla przedstawicieli „szkoły” Boasa:
a) W odróżnieniu od antropologów angielskich antropologowie amerykańscy byli w większości antropologami kulturowymi, nie zaś społecznymi. I choć w kręgu Boasa nie obowiązywała żadna jednolita definicja kultury, wyraźna była w nim wszakże tendencja do eliminacji z zakresu tego pojęcia zarówno struktury społecznej, jak i tzw. kultury materialnej, a w każdym razie przyznawania im podrzędnego miejsca w porównaniu z ideami, wartościami i postawami. Pewną popularnością cieszyło się w tym kręgu niemieckie rozróżnienie kultury i cywilizacji, a także Kroeberowskie – „kultury wartości” i „kultury rzeczywistości”. Przedmiotem zainteresowania była przede wszystkim pierwsza z nich, czyli to, co Boas nazywał metaforycznie „geniuszem ludu”;
b) Wszyscy wspomniani tu antropologowie byli najwyższej klasy badaczami terenowymi wyspecjalizowanymi zwłaszcza w studiach nad północnoamerykańskimi kulturami indiańskimi. Niemal cała współczesna wiedza o tych kulturach ma za fundament dzieło „szkoły” Boasa;
c) Antropologowie z kręgu Boasa zdecydowanie odrzucili założenia antropologii ewolucjonistycznej. Spośród założeń ewolucjonizmu zachowali w gruncie rzeczy tylko jedno, a mianowicie założenie mówiące o jedności ludzkiej natury. Ale założenie to – ich zdaniem – nie tłumaczy żadnego ze zjawisk kultury, toteż ma poważniejsze znaczenie wyłącznie w kontekście polemiki z rasizmem. Owa krytyka ewolucjonizmu była bardzo wszechstronna (dużo wszechstronniejsza od krytyki przeprowadzonej przez funkcjonalistów, którzy skoncentrowali się na koncepcji przeżytków), przede wszystkim godziła jednak w postulat przyczynowego wyjaśnienia zjawisk kulturowych, a więc i w przekonanie, że antropologia jest wykrywającą prawa nauką przyrodniczą;
d) Uczniów Boasa cechował – tak jak ich mistrza – skrajny relatywizm kulturowy. Postawa ta polega, najkrócej mówiąc, na odmowie uznania jakiejkolwiek jednej kultury za normę i oceniania innych kultur za pomocą kryteriów wziętych spoza nich samych. Z tego punktu widzenia nie ma kultur gorszych i lepszych, lecz jedynie różne;
e) Charakterystyczne dla kręgu Boasa było przekonanie o społecznym powołaniu antropologii: nauka ta miała kształtować postawy zwykłych ludzi, upowszechniając postawy zrozumienia i tolerancji dla innych kultur, a także miała pomagać w kształtowaniu światłej polityki;
f) Uczniowie Boasa zgadzali się, że antropologia jest (lub powinna być) nauką historyczną, a więc zajmującą się poszczególnymi konkretnymi kulturami bez pretensji do ustalenia czegokolwiek, co miałoby powszechne zastosowanie. Historyczność antropologii nie była wszakże dla nich tożsama z koncentracją zainteresowań na rekonstrukcji historycznej, na odtwarzaniu chronologicznego następstwa zdarzeń. Cechą „podejścia historycznego” zdaje się być przede wszystkim: „(...) dążenie do uchwycenia zjawisk w stanie nietkniętym jako takich, na ile to jest tylko możliwe; w odróżnienia od podejścia stosowanego przez nauki ahistoryczne, które zaczynają od dekompozycji zjawisk w celu uchwycenia procesów jako takich” (Kroeber, „Istota kultury”). Postulowane przez wszystkich uczniów Boasa podejście „historyczne” przejawiało się co najmniej dwojako: w dyfuzjonistycznym ujmowaniu kultury, traktowanej jako zbiór oddzielnych „rysów” (poszanowanie „historyczności” faktów oznaczało tu powstrzymanie się uczonego przed ich naginaniem do schematów, jakie stworzył organicyzm) oraz w tendencji do uwydatniania przede wszystkim tego, że o jakości i tożsamości kultury decydują nie oddzielne elementy, lecz kontekst, w jakim występują.
- Problem integracji kultury stał się zresztą w „szkole” Boasa ośrodkiem różnicowania się stanowisk. Wszyscy zgadzali się, że każda kultura tworzy określoną konfigurację lub też ma swoisty dla siebie wzór czy styl. Możliwe były jednak przynajmniej dwa różne podejścia do zagadnienia: kulturalistyczne i psychologiczne. Oba wyraźnie współwystępują np. w twórczości R. Benedict, która wyróżnia implicite dwa porządki czy poziomy tej integracji: z jednej strony, porządek elementów kultury, z drugiej – porządek postaw i emocji.
isabela3