Cytryny i pomarańcze w dawnej Polsce.docx

(30 KB) Pobierz

Cytryny i pomarańcze w dawnej Polsce

Sebastian Buczyński

http://junior.reporter.pl/historia/zycie/o/cytruski.jpg

Ojczyzną zarówno pomarańczy, jak i cytryny jest Daleki Wschód: Chiny, Indie, być może również dzisiejszy Wietnam.

Rośliny cytrusowe są tam uprawiane od co najmniej czterech tysięcy lat. Na Bliski Wschód przeszczepili je prawdopodobnie kupcy arabscy.

Około X wieku cytryny zaczęto hodować na terenach położonych na wschodnich wybrzeżach Morza Śródziemnego (Syria, Liban, Egipt, Palestyna). Podobną drogą, tylko nieco później, przybyły tam pomarańcze.

Do Europy cytrusy trafiły poprzez kupców włoskich i dzięki Arabom, którzy zaprowadzili ich uprawę w podbitej przez siebie południowej Hiszpanii i na Sycylii.

http://junior.reporter.pl/historia/zycie/o/cytrynyt.jpg

O ile jednak ówczesne cytryny były takie same w smaku jak dzisiejsze, to z pomarańcz znano wówczas Europie jedynie ich kwaśną odmianę, pochodzącą z Indii.

Słodkie pomarańcze trafiły na nasz kontynent dopiero w początkach XVI wieku dzięki Portugalczykom, którzy przywozili je do Lizbony z Chin południowych.

W dobie Renesansu zaczęto również przyozdabiać drzewami pomarańczowymi wielkopańskie rezydencje.

Polska średniowieczna nie znała cytrusów. Jednak w XV stuleciu pojawiły się one w naszym kraju, jako dodatki do potraw. Można się tego dowiedzieć czytając rachunki miasta Lwowa z początków XV wieku.

Sto lat później na dworze Zygmunta I dodawano pomarańcze do pieczeni. Wynika z tego, że cytrusy znano więc u nas jeszcze przed przybyciem do Polski królowej Bony (drugiej żony Zygmunta), a jej przybycie spowodowało że zaczęto cytrusy sprowadzać na szerszą skalę.

Import odbywał się drogą lądową - przez Norymbergę i Wrocław albo Wenecję, Wiedeń i Ołomuniec.

Dopiero w drugiej połowie XVI wieku hiszpańskie i portugalskie pomarańcze zaczynają przybywać do nas na okrętach wiozących towary z Lizbony do Gdańska.

Cytryny obficie spożywano je na dworze pierwszego z Wazów. U schyłku XVI wieku spożywano tam 200 cytryn miesięcznie - przede wszystkim w formie przypraw do potraw.

Znacznie mniej było pomarańcz, a mianowicie po parę sztuk podawanych "wyłącznie na stół króla i to przy specjalnych uroczystych okazjach" - jak stwierdza J. Michalewicz.

Mikołaj Rej przedstawiając (w Zwierzyńcu), zalety stanu rycerskiego tłumaczył, iż żyjącemu po spartańsku szlachcicowi nie trzeba już będzie oliwek, limonij ani kaprów dla przysmaków jako onemu doma leżącemu a rozpuszczonemu brzuchowi.

Sebastian Petrycy z Pilzna ubolewając w 1605 roku nad zepsuciem obyczajów szerzonym przez nagminne podróże zagraniczne wyliczał m. in. ze zgrozą owe z Włoch przywożone wymyślne i rozkoszne potrawy jako cytryny, pomarańcze, kasztany, pasztety, torty, salsecjony etc.

Pomarańcze rozpowszechniali w Polsce jezuici zyskując nimi przychylność dobrodziejów zakonu. Piętnował to w 1590 roku anonimowy przeciwnik Towarzystwa Jezusowego stwierdzając z oburzeniem: Przywożą do nas jabłka hiszpańskie, nieznane naszym przodkom, słodkie i piękne: ich barwa,, zapach, smak jest taki, że zdają się być dopiero co zerwane z drzewa. Dobrze wiemy, ile zepsucia wprowadziły do naszej ojczyzny te hiszpańskie i włoskie przysmaki, jak bardzo zaszkodziły tężyźnie i prostocie obyczajów.

Jak widać cytrusy stały się przedmiotem batalii niemal politycznej, jednak w obronę wzięli je botanicy. Marcin z Urzędowa tłumaczył, iż sok z cytryn pomaga na choroby żołądka, serca i wątroby, odpędza gorączkę, łagodzi skutki oparzenia etc. Cytrynowe zaś skórki w cukrze smażone, żołądek i serce utwierdzają.

W 1652 roku szerokim echem odbiła się po Rzeczypospolitej zbytkowna uczta ślubna Feliksa Potockiego z córką Jerzego Lubomirskiego, Krystyną; podano na niej gościom m.in. 500 sztuk pomarańcz, 3000 cytryn, 1000 cytronów, a do potraw zużyto 6 garnców soku.

W Krakowie, jak zresztą w całej Polsce, cytrusy sprzedawano w XVI i XVII w dwóch postaciach: na funty, w postaci usmażonych w cukrze skórek pomarańczowych i cytrynowych, lub na sztuki.

Pojedyncza cytryna kosztowała u schyłku XVI wieku grosz, a pomarańcza trzy razy tyle. W sto lat później, w miarę spadku wartości pieniądza, cena jednego cytrusa wynosiła już około złotego (wówczas 30 groszy). Mimo to nabywcy zawsze się znajdowali.

Cytryna robiła więc karierę w życiu, a słodka, pachnąca i elegancka pomarańcza wetowała to sobie w literaturze, gdzie występowała dość często w poezji miłosnej.

Na koniec nadmienić warto, że w owych zamierzchłych czasach cytrusy były mile widzianymi prezentami.

Opracowano na podstawie:
"Cytrusy w dawnej Polsce" - J.Tazbir

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin