Louis Althusser- Ideologie i aparaty ideologiczne państwa.pdf

(245 KB) Pobierz
28337139 UNPDF
Louis Althusser
Ideologie i aparaty ideologiczne państwa
Ideologie i aparaty ideologiczne państwa. Wskazówki do badań , [w:] L. Althusser, Positions,
Editions sociales , Paris 1976. Przekład: Andrzej Staroń
* * *
Musimy teraz wyjaśnić pewien problem, sygnalizowany we wcześniejszej analizie konieczności
odnawiania środków produkcji, która jest niezbędnym warunkiem możliwości produkcji. Wówczas
była to tylko - zrobiona niejako mimochodem – wzmianka. Rozważymy teraz problem jako taki.
Nawet dziecko wie, mówił Marks, że o ile formacja społeczna nie reprodukuje warunków produkcji
jednocześnie z produkcją, to nie przetrwa nawet roku [List do Kugelmanna z 11 lipca 1868 roku.]]
Ostatecznym warunkiem produkcji jest zatem reprodukcja warunków produkcji. Może być ona
„prosta”, to znaczy reprodukująca dokładnie warunki poprzedniej produkcji lub „rozszerzona”, to
znaczy poszerzające je. Tą ostatnią na razie nie będziemy się zajmować.
Czym jest zatem reprodukcja warunków produkcji ?
Wkraczamy tutaj w obszar - dzięki II tomowi „Kapitału” - bardzo bliski, a jednocześnie wyjątkowo
nieznany. Uparte oczywistości (chodzi o ideologiczne oczywistości typu empirycznego)
postrzegające prostą praktykę produkcyjną z punktu widzenia samej produkcji, to znaczy
abstrahujące od procesu produkcji, stanowią tak zwartą całość z naszą potoczną „świadomością”, że
jest nadzwyczaj trudno, by nie powiedzieć – prawie niemożliwe – wznieść się do punktu widzenia
reprodukcji . Jednak poza tym punktem widzenia, wszystko pozostaje abstrakcyjne (czy nawet:
zdeformowane) - nawet na poziomie produkcji, a tym bardziej na poziomie zwykłej praktyki.
Spróbujmy w sposób metodyczny zbadać te problemy.
Aby uprościć nasz wykład: jeżeli przyjmiemy, że cała formacja społeczna zależy od panującego
sposobu produkcji, to możemy stwierdzić, że proces produkcji uruchamia siły wytwórcze istniejące
w i pod określonymi stosunkami produkcji. Wynika z tego, że każda formacja społeczna, aby
istnieć, musi - w tym samym czasie, kiedy produkuje i żeby móc produkować – reprodukować
swoje warunki produkcji.
28337139.002.png 28337139.003.png
A zatem formacja społeczna powinna reprodukować:
1. siły wytwórcze;
2. istniejące stosunki produkcji.
Reprodukcja środków produkcji
Obecnie wszyscy (także burżuazyjni ekonomiści pracujący w finansach narodowych czy też
współcześni „teoretycy makro ekonomiści”), zgadzają się z tym, co Marks przekonywująco pokazał
w drugim tomie „Kapitału”: a mianowicie, że produkcja jest niemożliwa bez zapewnienia
materialnych warunków produkcji, to znaczy reprodukcji środków produkcji.
Każdy pierwszy lepszy ekonomista, który nie różni się w tym od pierwszego lepszego kapitalisty,
doskonale wie, że każdego roku trzeba przewidzieć, czym zastąpić to, co się wyczerpuje lub
zużywa w procesie produkcji: surowce, środki trwałe (budynki), narzędzia produkcji (maszyny),
itd. Możemy przeto stwierdzić, że pierwszy lepszy ekonomista = pierwszy lepszy kapitalista
wyrażają wzajem punkt widzenia przedsiębiorstwa, zadowalając się po prostu komentowaniem
terminów rachunkowej praktyki finansowej przedsiębiorstwa.
Jednak dzięki geniuszowi Quesnay’a, który pierwszy postawił ten „rzucający się w oczy” problem,
i dzięki geniuszowi Marksa, który problem ten rozwiązał, wiemy, że - na poziomie
przedsiębiorstwa - nie można analizować reprodukcji materialnych warunków produkcji, ponieważ
nie istnieje ona tutaj w swych realnych warunkach. To, co dokonuje się na poziomie
przedsiębiorstwa jest efektem, który nadaje reprodukcji walor konieczności, ale absolutnie nie
pozwala na zrozumienie jej warunków i mechanizmów.
Wystarczy krótka chwila refleksji, aby się o tym przekonać. Pan X..., kapitalista, produkujący w
swojej przędzalni wełniane tkaniny, musi „reprodukować” surowce, maszyny, itp. Ale nie on
produkuje dla swojej produkcji, lecz inni kapitaliści: wielki australijski hodowca owiec MY, wielki
producent maszyn MZ.... itd., którzy – aby wytwarzać produkty warunkujące reprodukcję
warunków produkcji MX... – sami muszą reprodukować warunki swej własnej produkcji, i tak w
nieskończoność. A to wszystko w takich proporcjach, żeby na rynku narodowym, o ile nie dzieje się
to na rynku światowym, popyt na środki produkcji (służące do reprodukcji) był zaspokajany przez
podaż.
Aby zrozumieć ten mechanizm, stanowiący swego rodzaju kłębek „niekończącej się nici”, należy
prześledzić tok „globalnego” myślenia Marksa, a w szczególności zbadać - w II i III księdze
„Kapitału” - stosunki cyrkulacji kapitału między Działem I (produkcja środków produkcji) a
Działem II (produkcja środków konsumpcji) oraz realizację wartości dodatkowej. Nie będziemy
analizować tego zagadnienia. Wystarczy nam, że wspomnieliśmy o istnieniu konieczności
reprodukcji materialnych warunków produkcji.
Reprodukcja siły roboczej
Mówiliśmy o reprodukcji środków produkcji, ale nie wspomnieliśmy o reprodukcji sił
wytwórczych. Pominęliśmy więc milczeniem reprodukcję tego, co odróżnia siły wytwórcze
środków produkcji, a mianowicie reprodukcję siły roboczej. Jeżeli obserwacja tego, co dzieje się w
przedsiębiorstwie, a w szczególności zbadanie finansowo – buchalteryjnej praktyki przewidywań
amortyzacyjno - inwestycyjnych może nam dać przybliżoną ideę istnienia materialnego procesu
reprodukcji, to teraz wkraczamy w dziedzinę, w której obserwacja tego, co dzieje się w
przedsiębiorstwie, jest – o ile nie całkowicie - to przynajmniej prawie niemożliwa. Przyczyna tego
jest następująca: reprodukcja siły roboczej w istocie zachodzi poza przedsiębiorstwem.
Jak jest zapewniana reprodukcja siły roboczej?
Jest ona zapewniana przez dostarczanie sile roboczej materialnych środków jej reprodukcji, to
znaczy przez płacę. Płaca figuruje w rachunkowości każdego przedsiębiorstwa, ale jako „capitale
main-d’oeuvre” [ 1 ] , a nie jako materialny warunek reprodukcji siły roboczej.
Tymczasem tak to „działa”, ponieważ płaca przedstawia tylko część wartości wytworzonej poprzez
wydatkowanie siły roboczej, niezbędnej do jej reprodukcji. Przez niezbędne dla odnowienia
najemnej siły roboczej rozumiemy: mieszkanie, ubranie, wyżywienie. Krótko mówiąc to wszystko,
co pozwoli jutro – każdego jutra danego przez boga – stawić się u bram przedsiębiorstwa. Dodajmy
jeszcze: wartości niezbędnej do wychowania i wykształcenia dzieci, w których proletariusz
reprodukuje się (w x egzemplarzach: x może być równe 1, 2 itd.) jako siła robocza.
Przypomnijmy, że owa ilość wartości, to znaczy płaca niezbędna do reprodukcji siły roboczej,
określana jest nie tylko przez potrzeby SMIG [ 2 ] „biologicznego”, ale przez potrzeby minimum
historycznego (Marks podkreślał: robotnicy angielscy potrzebują piwa, robotnicy francuscy muszą
mieć wino) – a więc tego, co historycznie zmienne.
Zauważmy także, że to minimum jest dwojako historyczne, poprzez to, że nie jest określone przez
historyczne potrzeby klasy robotniczej „przyznane” jej przez klasę kapitalistyczną, ale poprzez
potrzeby historyczne narzucone przez walkę klasy proletariackiej (podwójną walkę klasową:
przeciw zwiększaniu czasu pracy i przeciw obniżaniu płac).
Jednak zapewnienie sile roboczej materialnych warunków jej reprodukcji nie wystarczy, aby się
reprodukowała jako siła robocza. Mówiliśmy, że będąca do dyspozycji siła robocza powinna być
„kompetentna”, to znaczy zdolna do wykonania wszelkich operacji w złożonym systemie procesu
produkcji. Rozwój sił wytwórczych i historycznie istotny/właściwy typ ich jedności w danej chwili
powodują, że siła robocza powinna być (różnorodnie) wykwalifikowana, a więc reprodukowana
jako taka. Wykwalifikowana różnorodnie, to znaczy według wymogów społeczno-technicznego
podziału pracy, jego różnych „stanowisk” i „zatrudnień”.
Jak zatem w ustroju kapitalistycznym jest zapewniana owa reprodukcja (różnorodnych) kwalifikacji
siły roboczej? W odróżnieniu od tego, co działo się w niewolniczych i feudalnych formacjach
społecznych, reprodukcja kwalifikowanej siły roboczej (chodzi tutaj o pewną tendencję), nie
zachodzi już „w ogniu pracy” (uczenie się w samym procesie produkcji), lecz w coraz większym
stopniu poza produkcją: przez kapitalistyczny system szkolnictwa oraz inne instancje i instytucje.
Czego uczy się w Szkole? Nauki mogą być mniej lub bardziej zaawansowane, ale przede
wszystkim uczy się czytania, pisania, liczenia, a zatem pewnych technik oraz kilku dodatkowych
przedmiotów, łącznie z elementami (które mogą być rudymentarne albo – przeciwnie – pogłębione)
„kultury naukowej” lub „literackiej”, bezpośrednio użytecznymi na różnych stanowiskach w
produkcji (jeden rodzaj wykształcenia dla robotników, drugi dla techników, trzeci dla inżynierów,
ostatni wreszcie dla kadr najwyższych, itd.). A więc uczy się „umiejętności”.
Niejako mimochodem, przy okazji nauczania technik i przekazywania wiadomości, nabywa się w
Szkole znajomości „reguł” dobrych obyczajów, to znaczy konwenansów, które powinny być
przestrzegane – z uwagi na „przeznaczenie” na określone stanowisko – przez wszystkich agentów
podziału pracy. Chodzi tutaj o reguły moralności, świadomość obywatelską i zawodową, to znaczy,
28337139.004.png
 
mówiąc jaśniej, o reguły respektowania społeczno – technicznego podziału pracy, a w rezultacie
reguły porządku ustanowionego przez panowanie klasowe. Uczy się także „dobrze mówić po
francusku”, dobrze „pisać”, co znaczy, w istocie, (dla przyszłych kapitalistów i ich służących)
„komenderować”, a więc (rozwiązanie idealne) „dobrze mówić” do robotników, etc.
Wyrażając to w języku bardziej naukowym powiemy, że reprodukcja siły roboczej wymaga nie
tylko reprodukcji jej kwalifikacji, ale zarazem reprodukcji jej podporządkowania się regułom
istniejącego porządku, to znaczy reprodukcji podporządkowania panującej ideologii, jeżeli chodzi o
robotników i reprodukcji zdolności właściwego posługiwania się ideologią, w przypadku agentów
wyzysku i represji, aby także „poprzez słowo” mogli zabezpieczyć dominację klasy panującej.
Inaczej mówiąc, Szkoła (także inne instytucje Państwa, jak Kościół albo inne aparaty, jak Armia)
uczy „umiejętności”, lecz w formach, które zapewniają podporządkowanie się panującej ideologii ,
czy panowanie jej „praktyki”. Wszyscy agenci produkcji, wyzysku i represji, nie wspominając o
„zawodowych ideologach” (Marks), powinni być z tego lub innego powodu „przesiąknięci” tą
ideologią, aby „świadomie” wypełniać swe zadanie – bądź wyzyskiwanych (proletariuszy), bądź
wyzyskujących (kapitalistów), bądź pomocników wyzyskiwaczy (kadry), bądź wielkich kapłanów
panującej ideologii (jej „funkcjonariuszy”), itp.
Reprodukcja siły roboczej ujawnia więc, jako warunek sine qua non , nie tylko reprodukcję
„kwalifikacji”, ale także reprodukcję podporządkowania się panującej ideologii albo jej „praktyce”
z taką precyzją, że nie wystarcza powiedzieć: „nie tylko, ale także”, ponieważ pokazuje, że w
formach i pod formami ujarzmienia ideologicznego zapewniona jest reprodukcja kwalifikacji siły
roboczej .
Dzięki temu rozpoznajemy faktyczną obecność nowej rzeczywistości: ideologii .
Przedstawimy tutaj dwie uwagi.
Pierwszą w celu podsumowania naszej dotychczasowej analizy reprodukcji.
Do tej chwili pobieżnie przestudiowaliśmy formy reprodukcji sił wytwórczych, to znaczy środków
produkcji z jednej strony, z drugiej zaś siły roboczej.
Ale nie poruszyliśmy jeszcze kwestii reprodukcji stosunków produkcji . A przecież zagadnienie to
jest jednym z węzłowych zagadnień marksistowskiej teorii sposobu produkcji. Przemilczenie go
jest zaniedbaniem teoretycznym, a nawet gorzej – poważnym błędem politycznym.
Musimy zatem o tym mówić, ale najpierw musimy mieć do tego odpowiednie środki, co z kolei
wymaga dokonania ponownie wielkiego zwrotu.
Druga uwaga dotyczy tego, że aby dokonać tego wielkiego zwrotu, musimy ponownie postawić
nasze stare pytanie: co to jest społeczeństwo?
BAZA I NADBUDOWA
Pokazaliśmy [ 3 ] już rewolucyjny charakter marksistowskiej koncepcji „całości społecznej” i to, co
odróżnia ją od „totalności” heglowskiej. Powiedzieliśmy (teza ta powtarza tylko znane twierdzenia
materializmu historycznego), że Marks ujmował strukturę całości społecznej jako ukonstytuowaną
przez „poziomy” lub „instancje” wyszczególniane przez specyficzne określenia: infrastruktura lub
28337139.001.png
baza ekonomiczna („jedność” sił wytwórczych i stosunków produkcji) oraz nadbudowa, która
zawiera dwa „poziomy” lub „instancje”: prawno – polityczną (prawo i państwo) i ideologiczną
(różne ideologie, religijne, moralne, prawne, polityczne, itp.)
Ujęcie takie, niezależnie od korzyści teoretyczno – pedagogicznych (widać tutaj różnicę, dzielącą
Marksa od Hegla), przynosi wielką korzyść teoretyczną: pozwala zapisać w teoretycznym układzie
swych istotnych pojęć to, co nazwaliśmy wzajemnym wskaźnikiem skuteczności [indice d’efficacite
respectif] . Co przez to rozumiemy?
Każdy może się łatwo przekonać, że takie ujęcie struktury całości społecznej, potraktowanie jej
jako budowli składającej się z bazy (infrastruktury), na której wznoszą się dwa „piętra” nadbudowy,
jest metaforą, a ściślej metaforą przestrzenną: topiczną. [ 4 ] Jak każda metafora, tak i ta coś
sugeruje, wskazuje na pewną rzecz. Co? Otóż z pewnością to, że piętra wyższe nie mogłyby „się
trzymać” (w powietrzu) same, gdyby nie spoczywały właśnie na swej bazie.
Celem metafory budowli jest przede wszystkim przedstawienie „określenia w ostatniej instancji”
przez bazę ekonomiczną. Metafora przestrzenna uznaje bazę za wskaźnik skuteczności, znany pod
sławnymi terminami: determinuje w ostatniej instancji to, co się dzieje na „piętrach” (nadbudowy)
poprzez to, co dzieje się w bazie ekonomicznej.
Wychodząc od tego wskaźnika skuteczności „ostatniej instancji”, „piętra” nadbudowy znajdują się
oczywiście pod wpływem różnych wskaźników skuteczności. Jakiego rodzaju wskaźników?
Powiedzieć można, że piętra nadbudowy nie są determinującymi w ostatniej instancji, ale że są
determinowane przez skuteczność bazy; że są determinującymi na swój (jeszcze nie określony)
sposób, o tyle tylko, o ile są determinowane przez bazę.
Ich wskaźnik skuteczności (lub determinowania) jako określony przez determinowanie w ostatniej
instancji bazy jest, w tradycji marksistowskiej, rozumiany w dwóch formach: 1) „względnej
autonomii” nadbudowy w stosunku do bazy; 2) „zwrotnego działania” nadbudowy na bazę.
Możemy zatem powiedzieć, że olbrzymia teoretyczna wyższość topiki marksistowskiej, w więc
przestrzennej metafory budowli (baza i nadbudowa) polega zarazem na tym, że po raz pierwszy
pozwala zobaczyć, iż zagadnienia determinacji (czy wskaźnika skuteczności) mają kapitalne
znaczenie; że pozwala zobaczyć, iż istnieje baza, determinująca w ostatniej instancji całą budowlę;
i, w konsekwencji, zobowiązuje do postawienia teoretycznego problemu „pochodnego” typu
skuteczności właściwego nadbudowie, to znaczy zobowiązuje do przemyślenia, co tradycja
marksistowska rozumie pod terminami związanymi ze względną autonomią nadbudowy oraz
zwrotnego oddziaływania nadbudowy na bazę.
Największą niedogodnością takiego ujęcia struktury całości społecznej w przestrzennej metaforze
budowli, jest oczywiście to, że pozostaje ono metaforyczne: to znaczy pozostaje opisowe .
Dlatego też wydaje się nam pożądane i możliwe przedstawienie tych rzeczy inaczej. Oby nas
dobrze zrozumiano: wcale nie odrzucamy klasycznej metafory, ale to ona sama obliguje nas do jej
przekroczenia. I nie przekraczamy jej, aby odrzucić ją w diabły. Chcielibyśmy po prostu
przemyśleć to, o czym mówi w swej opisowej postaci.
Uważamy, że jest możliwe i konieczne - wychodząc od reprodukcji - zastanowienie się nad tym, co
charakteryzuje istotę egzystencji i naturę nadbudowy. Wystarczy przyjąć reprodukcję za punkt
wyjścia, aby wyjaśniły się liczne kwestie, na których istnienie wskazywała przestrzenna metafora
budowli, nie dając jednakże pojęciowej odpowiedzi.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin