Wolski Marcin - The BEST-iarium.pdf

(1546 KB) Pobierz
Marcin Wolski
The BEST–iarium
2003 Wydanie II poprawione
1017891872.002.png
Od Autora
Co łączy ze sobą cztery wymienione krótkie powieści? Wszystkie stworzył autor do trzydziestego
roku życia. Wszystkie wywodzą się z radia, a konkretnie z magazynu „60 minut na godzinę”,
nadawanego w Trzecim Programie Polskiego Radia w latach 1974–81. Wszystkie były dłuższymi lub
krótszymi serialami. Rekordzista „Matriarchat” liczył 23 odcinki. Wszystkie doczekały się wreszcie
publikacji książkowych, a jedna — „Świnka” — nawet filmu i serialu telewizyjnego. Oczywiście za
każdym razem była to autorska adaptacja, czy raczej przekład z języka radia na język druku. Obecna
wersja jest wydaniem drugim, w wypadku „Matriarchatu” i „Świnki” trzecim, poprawionym.
Tytuł „Best–iarium” z jednej strony stanowi superlatyw pod adresem autora, z drugiej wskazuje na
jego wieloletnie zoologiczne zainteresowania. W końcu w innych czasach i w innym medium
dyrektorował przez 3 lata „Polskiemu ZOO”.
Zresztą w niniejszym tomie zwierząt też nie zabraknie — będą szczury i insekty (Dobra, dobra,
dobra, dobra), świnka z tytułem docenta, a także Krągłe i Płascy, uważający się nawzajem za
przedstawicieli świata zwierzęcego, a także Bestia–Komputer i… Ale nie uprzedzajmy wydarzeń.
Jeśli młodsze pokolenie czytelników „Agenta Dołu” czy „Psa w studni” przy okazji dowie się, że
opowieść o dwóch mężczyznach w świecie kobiet powstała na 5 lat przed filmem Machulskiego,
będzie to ze wszech miar kształcące. Pytanie, czy humor i podteksty przedstawionych powieści
zestarzały się, czy przeciwnie, jak wino nabrały mocy, pozostawiam Czytelnikom.
1017891872.003.png
Matriarchat
(drugie podejście)
1017891872.004.png
Matriarchat
Matriarchat powstał przypadkiem. Po prostu, w drugim roku istnienia magazynu „60 minut na
godzinę” przyszedł mi do głowy pomysł za duży na jednorazowe 10–minutowe słuchowisko.
Postanowiłem zmieścić go w czterech, cotygodniowych odcinkach.
Reszta była zasługą słuchaczy, po zakończeniu czwartego odcinka domagali się telefonicznie i
listownie, aby Nasz Ulubiony Ciąg Dalszy (też urodził się wtedy z niczego, a nabrał życia za
sprawą wspaniałego głosu narratora Tadeusza Włudarskiego ) następował i następował. I tak
przypadkiem narodziła się formuła funkcjonująca aż do końca „Sześćdziesiątki” w pamiętnym
1981 roku.
Sam pomysł? Pytano mnie wielokrotnie — zabijcie, nie wiem!
Może to podświadome odreagowanie młodego człowieka wychowanego w domu pełnym niewiast.
Może alergiczna reakcja na propagandę z okazji trwającego w 1975 Międzynarodowego Roku
Kobiet. Dociec mógłby tego tylko ktoś, kto zajrzałby do mego superego, a ja zahipnotyzować się
nie dam.
Zdradzić mogę jedynie genezę pierwszej linijki. Wizja świata po świecie nie odstępowała mnie
od kiedy przeczytałem „ Szkarłatną Dżumę „ Jacka Londona. I to tyle.
1017891872.005.png
Matriarchat
1017891872.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin