1955_Trzydzieści lat w niewoli Strażnicy (W.J. Schnell).pdf

(403 KB) Pobierz
Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy'' - Schnell W. J.
Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy'' Schnell W. J.
file:///C:/Users/Marek/AppData/Local/Temp/Temp1_tlns.zip/tlns.htm
Spis treści
Schnell W. J.
Trzydzieści lat w
niewoli ''Strażnicy''
Przedmowa autora.
1. Wczesne przeżycia.
2. Początek intrygi.
3. Podbity w niewolę ''Strażnicy''.
4. Joseph Rutherford w Niemczech.
5. Przesiewanie szeregów.
6. "Organizacja Boża."
7. Od zachwytu do rozczarowań.
8. Pionierzy, pionierzy!
9. Rozwój doktrynalny ruchu
"Świadków Jehowy".
10. Początek nowej strategii.
11. Moja służba w Nowym Jorku.
12. Siedmiostopniowy program.
13. Moja rola w New Jersey.
14. Teokracja w roku 1938.
15. Teokracja o zasięgu światowym.
16. Kto jest tym złym wilkiem w
owczej skórze?
17. Wyjście z labiryntu.
Przypisy.
Przedmowa autora.
Z łaski Bożej znów stałem się chrześcijaninem. Bóg znalazł mnie w mojej
wczesnej młodości. Niedługo potem zostałem wciągnięty do Organizacji Strażnicy
(Watch Tower Organisation) i stopniowo stałem się jej niewolnikiem. Gdy moje
duchowe życie zamierało, czyniłem rozpaczliwe próby wyzwolenia się, lecz każda
taka próba kończyła się jeszcze silniejszą niewolą. Dwukrotnie wydawało się, że
już jestem wolny, i po to tylko, aby stoczyć się z powrotem w ten sam dół. Aż
nareszcie teraz przyszła wolność.
Z łaski Bożej stałem się wolnym, gdy On podniósł mnie po całonocnej modlitwie i
gdy poczułem tak orzeźwiające tchnienie Ducha, że pod jego wpływem uczyniłem
ślub Bogu.
Pisząc te dzieje mojej 30letniej niewoli, spełniam właśnie ślub, za cenę którego
uzyskałem wolność. Nie przedkładam Wam do czytania rozprawy naukowej, lecz
odczute sercem wyznanie o niewoli tak głębokiej, że wyrwanie się z niej
kosztowało mnie 30 lat zmagań. W ujawnieniu tych sposobów zniewalania
przyświeca mi cel chrześcijański: jeżeli znajdujesz się w tej niewoli jako jeden ze
Świadków Jehowy, jestem pewny, że wyznanie moje pomoże Ci ocenić Twoje
położenie, abyś, zamiast dalej brnąć w ciemność, mógł wydostać się na światło
swoją własną drogą, którą ja znalazłem głębokim pragnieniem serca po wielu
błędach i doświadczeniach; jeśli nie jesteś jednym ze Świadków Jehowy,
wówczas przeczytanie wyznania o mojej 30letniej niewoli będzie dla Ciebie
przestrogą. Słowa tej opowieści stają się widoczne na papierze dzięki farbie
drukarskiej, ale ich treść duchowa i myśli w nich zawarte pisane są krwią mojego
życia, uczuciami męki i tortur przeżytych w piekle bardziej dla mnie realnym niż
"Piekło " Dantego.
Nie żywię nienawiści do moich byłych braci i nie pragnę zemsty, pisząc te słowa;
1 z 42
20110218 13:48
530306214.002.png
Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy'' Schnell W. J.
file:///C:/Users/Marek/AppData/Local/Temp/Temp1_tlns.zip/tlns.htm
po prostu wypełniam swój ślub, który uczyniłem Bogu, gdy pomógł mi uwolnić się
i stać się na powrót Chrześcijaninem.
W. J. Schnell
Youngstown, Ohio
Rozdział 1
Wczesne przeżycia.
Moje powołanie.
Pewnego niedzielnego poranka w lipcu 1917 roku na lekcji szkółki niedzielnej w
kościele ewangelickim zostałem głęboko poruszony postacią Jezusa, jako
Zbawiciela, w wykładzie przypowieści o Miłosiernym Samarytaninie. Słowa
nauczyciela wywołały we mnie pragnienie poznania Jezusa, przeczytania o Nim
wszystkiego, co tylko było możliwe. Miałem wówczas 12 lat. Bóg wołał mnie.
Powróciwszy do domu tego dnia w południe, rozpocząłem czytanie czterech
Ewangelii, później całego Nowego Testamentu, następnie całego Pisma Świętego.
To, co czytałem, przeżywałem bardzo głęboko. Dopiero w późniejszych latach
zrozumiałem, że to Ojciec przyciągał mnie, zgodnie ze słowami Jezusa: "Nikt nie
przychodzi do mnie, jeśli go nie pociągnie Ojciec mój " (Jan 6:44). Istotnie, przez
czytanie Pisma Świętego wzrastało przekonanie o potrzebie Zbawiciela.
To, co czynił i czego uczył Jezus o potrzebie miłości i współczucia było jaskrawym
przeciwieństwem tego, co działo się wówczas wokół mnie, jeśli weźmiemy pod
uwagę, że był to trzeci rok pierwszej wojny światowej. Za wzrastającym
poznaniem mojego rzeczywistego stanu oraz tego, co Bóg przedsięwziął dla
mojego zbawienia w Jezusie, przyszła w moim sercu wiara w grzech i zbawienie.
Z radością zrozumiałem, że Jezus umarł na krzyżu za takich grzeszników jak ja,
że Jego krew zmyła moje grzechy i że w Jego zmartwychwstaniu śmierć została
zwyciężona dla mnie i dla wszystkich tych, którzy przyjmują Go z wiarą. Tak
nastąpiło moje odrodzenie w 14tym roku mojego życia.
Krótki życiorys. Urodziłem się w Stanach Zjednoczonych, w Jersey City w 1905
roku, lecz w dziewiątym roku życia rodzice moi przenieśli się wczesną wiosną
1914 roku na powrót do Europy, do Niemiec. Zaraz po tym wybuchła pierwsza
wojna światowa i ojca wzięto do wojska, a nas osiedlono w pobliżu rosyjskiej
granicy w okolicach Poznania. Dopiero w 1915 roku otrzymaliśmy pierwszą wieść
od ojca, który był rzucany losami wojny po wszystkich frontach od Przemyśla do
Węgier.
W grudniu 1918 roku, tuż przed świętami Bożego Narodzenia powitaliśmy ojca w
naszym domu. Co za radość! Lecz spokój był krótki. W styczniu 1919 chwycili za
broń powstańcy polscy, staczając walki ze stacjonującymi wojskami niemieckimi.
Wreszcie Niemcy skapitulowały, a ojciec mój, jako niemiecki oficer, został
internowany.
Na początku 1921 roku załadowani w towarowe wagony zostaliśmy przewiezieni
do Niemiec w nowych granicach i osiedleni w Berlinie w obozie przesiedleńczym.
Na ulicach toczyły się walki republikanów z organizacją "Spartakusa ", wszystko
było chwiejne i tymczasowe. lecz wreszcie zapanował względny spokój.
Spotkanie z Badaczami Pisma Świętego. Z wdzięczności Bogu za Jego
cudowną opiekę, ja i mój ojciec, który był człowiekiem religijnym, postanowiliśmy
służyć Bogu w taki lub inny sposób. Pewnego dnia odwiedzili nas, zagubionych w
wielkim Berlinie, badacze, pozostawiając niektóre książki. Nie mieliśmy żadnych
2 z 42
20110218 13:48
530306214.003.png
Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy'' Schnell W. J.
file:///C:/Users/Marek/AppData/Local/Temp/Temp1_tlns.zip/tlns.htm
znajomości w mieście i szybko zaprzyjaźniliśmy się z badaczami. Ich zbór okazał
nam wiele braterskiego współczucia i czuliśmy się wśród nich dobrze. Właśnie
kończyłem 16 lat i począłem dojrzewać duchowo.
Tu trzeba wyjaśnić, że ówczesne zbory badaczy Pisma Świętego nie mają nic
wspólnego z dzisiejszymi miejscami zebrań świadków Jehowy, zwanymi Salami
Królestwa. Zupełnie niezależni od ośrodków kierowniczych wybierali spośród
siebie starszych, zgodnie z poleceniem Pawła w listach do Tymoteusza i Tytusa.
Ludzie, z którymi zetknęliśmy się, byli chrześcijanami prowadzącymi uświęcone
życie, przedkładającymi Panu swoje myśli, swoje zachowanie i swoją pracę
codziennego życia. Zbierali się w niedzielę na rozważanie Pisma Świętego i we
środę wieczór na modlitwę. Praktykowali odwiedzanie chorych, pomaganie
biednym i z radością witali każdego gościa w swym gronie. Niech mi wolno będzie
jeszcze raz powtórzyć, że nie miało to nic wspólnego z dzisiejszymi praktykami
świadków Jehowy, u których wszystkie wizyty maja charakter propagandowy u
obcych, a dyscyplinarny u swoich.
Jak stałem się aktywistą. Wzrastając w środowisku badaczy, często
przemawiałem o swoim nawróceniu i o Łasce Bożej. W latach 1921 do 1924
miałem okazję studiowania, zdobywając akademickie wykształcenie. Ale wolny
czas po południu mogłem zużytkować na odwiedzanie ludzi pragnących słuchać
Ewangelii. Odczułem, że nasze odwiedziny przynosiły radość tym, którzy nas
zapraszali w tych niepewnych, ciemnych czasach i to był pierwszy powód mojego
czynnego zaangażowania się. Nigdy nie zapomnę pewnej niewiasty, która
opowieścią o swoich torturach, powodowanych psychiczną chorobą, przykuła
mnie do krzesła. Twierdziła, że jest opanowana przez złe moce. Jej twarz była
blada, a oczy pałające. Byłem tak przygnębiony, że, nie mogąc wstać, osunąłem
się na kolana i w serdecznej modlitwie przedłożyłem Panu niedolę tej niewiasty,
prosząc o Jego pomoc. Gdy podnieśliśmy się z kolan, ona ze łzami prosiła, abym
ją odwiedzał. O wiele później wyznała, że choroba jej poczęła ustępować właśnie
wtedy, podczas tej pierwszej modlitwy. Przez te trzy lata gdy chodziłem na studia
i pracowałem w Berlinie. Bóg użył mnie, abym pomógł siedemnastu osobom stać
się chrześcijanami, w tym trzem ateistom i jednemu anarchiście.
Nie chciałbym, aby ktoś mylnie zrozumiał ten rozdział jako pochwałę lub
popieranie nauk i zasad badaczy Pisma Świętego. Chciałem tylko wytłumaczyć, co
pociągnęło mnie do ich grona. Jest to konieczne, aby zrozumieć, jak i dlaczego
pozwoliłem się wciągnąć, a potem zniewolić jednemu z najbardziej dyktatorskich i
autokratycznych systemów świata.
Rozdział 2
Początek intrygi.
W tym samym czasie, o którym pisałem, na naszym duchowym horyzoncie
poczęły się gromadzić ciemne chmury. Daleko, w Brooklynie nastało nowe
kierownictwo Towarzystwa Strażnicy (The Watch Tower Society). Przywódcy
gwałtownie przeorganizowywali swą pracę pragnąc równocześnie odzyskać
dawne pozycje w środowisku Kościołów Badaczy Pisma Świętego założonych
przez poprzednika, Karola Russela.
Nowy, ambitny przywódca Judge Rutherford, który był uwięziony w czasie wojny i
miał o to pretensję do duchowieństwa, pałał żądzą odwetu. Postanowił on
wykorzystać nieustabilizowane warunki na całym świecie dla zbudowania drugiego
piętra "Strażnicy " ponad budową Karola Russela.
Kierownictwo "Strażnicy " wiedziało, że chrześcijaństwo zawiera miliony
3 z 42
20110218 13:48
530306214.004.png
Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy'' Schnell W. J.
file:///C:/Users/Marek/AppData/Local/Temp/Temp1_tlns.zip/tlns.htm
nominalnych wyznawców, nieugruntowanych w prawdzie, które mogą stać się
łatwym łupem dla nowej Organizacji Strażnicy, która z łatwością oderwie te masy
od (jeżeli przeprowadzi mądry atak, odpowiednio upozorowany i podtrzymany)
chrześcijaństwa zorganizowanego w kościoły. Religie zostały przedstawione jako
przyczyna wszelakiego zła, a fakt ich zorganizowania przedstawiono, jako dowód
ich słabości.
"Płukanie mózgów ´ ´. Ten nowy atak został zainicjowany broszurą
zatytułowaną "Upadek wielkiego Babilonu " (1919). Pretendowała ona do
wyczerpującego sformułowania podstawowych zarzutów przeciwko
zorganizowanemu chrześcijaństwu. W broszurze tej nazwano chrześcijaństwo
Wielkim Babilonem, z Objawienia św. Jana, za stosowanie zasad organizacyjnych.
Była to chyba pierwsza od czasów inkwizycji hiszpańskiej próba ... "płukania
mózgów ", polegająca na zburzeniu starych pojęć, dość luźno i płytko
ugruntowanych w umysłach milionów ludzi asymilowanych przez kościoły. Było to
zarówno w tamtych czasach, jak i dzisiaj, zadanie dość łatwe, jeśli zważyć, ze
nominalni chrześcijanie nie potrafią uzasadnić swoich przekonań, ani tym bardziej
obronić ich.
Ale na miejsce zburzonych pojęć trzeba zaszczepić jakąś nową myśl, gdyż tylko
wtedy "płukanie mózgów ´ ´ jest skuteczne. Broszura "Upadek Wielkiego
Babilonu " taką myśl zawierała. Jezus, jako zwycięzca nad śmiercią, miał prawo
powiedzieć: "Kto wierzy we mnie, żyć będzie na wieki " oraz "Kto wierzy w Syna,
ma żywot wieczny " (Jan 8:51). Tę właśnie prawdę, starą, jak samo
chrześcijaństwo, wyznawaną przez żywych chrześcijan na całym świecie.
Towarzystwo Strażnicy ogłaszało, jako odkryte przez siebie ... "nowe światło ". I
rzeczywiście, chociaż prawda była stara, to jednak wyłuskano tę perłę z całości
nauki chrześcijańskiej i dano jej sztuczną oprawę ludzkich słów. "Strażnica "
ogłosiła mianowicie w 1920 roku, że "Miliony, żyjących dziś ludzi, nigdy nie umrą
".
Można sobie wyobrazić, jakie wrażenie wywierało takie hasło po wojnie
światowej, podczas której zginęły miliony ludzi w czasach głodu i niepewności.
Obietnica życia wiecznego miała być, według "Strażnicy ", zrealizowana po raz
pierwszy w tym pokoleniu pod warunkiem, oczywiście, że te miliony porzucą
chrześcijaństwo i przyłączą się do Organizacji Strażnicy. Porównajmy teraz, co
mówi Pismo Święte, a co "Strażnica ". W Ewangelii św. Jana 11:25 Pan Jezus
mówi: "Ja jestem zmartwychwstanie i Życie. Kto wierzy we mnie, chociażby
umarł, żyć będzie. I wszelki, który żyje i uwierzy we mnie, nie umrze na wieki ".
Natomiast "Strażnica " ogłosiła: "Wszelki, który żyje i uwierzy w Organizację
Strażnicy i przyłączy się do nas i będzie roznosił nasze książki, broszury i
czasopisma, i będzie składał sprawozdania z użytego na ten cel czasu, i będzie
uczęszczał na nasze zgromadzenia, nie umrze na wieki ". Taką treść podano jako
słowa Pisma Świętego, słusznie przypuszczając, że tysiące ludzi nie zauważy tej
przewrotności.
W ten sposób rozpoczęto wdrażać nowych i dawnych wyznawców do
przyjmowania sposobu rozumowania "Strażnicy " zamiast treści Pisma Świętego.
Był to pierwszy etap "płukania mózgów ", a w ślad za tym szły następne, tj.
wzrastająca nietolerancja i ograniczoność umysłowa wyznawców. Kulminacyjnym
punktem tego procesu miało być, i rzeczywiście do 1938 roku zostało osiągnięte,
zupełne zniweczenie indywidualności, tj. samodzielnego myślenia. Na to miejsce
wprowadzono teokratyczny sposób myślenia, podany ze szczytu Brooklynu jako
podstawa akcji masowych.
Oczywiście, cel ten był na razie dalekim od osiągnięcia, ale w miarę rozwoju
opowiedzianej w lej książce historii sami będziecie mogli podziwiać, z jakim
4 z 42
20110218 13:48
530306214.005.png
Trzydzieści lat w niewoli ''Strażnicy'' Schnell W. J.
file:///C:/Users/Marek/AppData/Local/Temp/Temp1_tlns.zip/tlns.htm
uporem dążono do niego dopóki "teokratyczne " myślenie, ślepe posłuszeństwo i
gęsim szeregiem przeprowadzane akcje masowe nie stały się powszechne.
My w Berlinie, oczywiście, nie zdawaliśmy sobie sprawy z istotnych celów
broszur: "Upadek wielkiego Babilonu " i "Miliony żyjących obecnie ludzi nigdy nie
umrą ". Właściwie powinniśmy być tego świadomi, gdyż sklecony przez
Towarzystwo Strażnicy slogan w ogóle nie pasował do Pisma Świętego. Pomimo
to rozdaliśmy na ślepo miliony egzemplarzy obydwóch tych pism. Ja sam
rozpowszechniłem nie mniej niż tysiąc egzemplarzy "Miliony żyjących obecnie
ludzi nigdy nie umrą ". Przez całą sobotę jeździłem berlińską kolejką Ringbahn
dookoła miasta, stojąc w natłoczonych przedziałach trzeciej klasy, świadcząc o
tym, że miliony... nigdy nie umrą i sprzedając broszury po 25 fenigów. W niektóre
soboty udało mi się spieniężyć do trzystu broszur, co dawało ok. 75 marek zysku,
odprowadzanego przeze mnie dla Towarzystwa Strażnicy. W ten sposób sami
kuliśmy na siebie kajdany, które później nam narzucono.
"Przez chciwość, pięknymi stówkami kupią was ". Te słowa 2. Listu Ap.
Piotra 2:3 przychodzą na myśl każdemu, kto zetknie się z historią i literaturą
Towarzystwa Strażnicy. Bez przerwy w koło cytują oni słowa Pisma Świętego,
wyjęte z właściwego tekstu i przystosowane do ich własnych celów. Przy tej
okazji, sprzedając książki, zbierają pieniądze na budowę ogólnoświatowej
Organizacji Strażnicy. Ten sposób okazał się tak skuteczny, że do dziś dnia jest z
powodzeniem stosowany. Ich pisma zawsze zawierają cząstkę prawdy, zazwyczaj
na początku, jako przynętę. Natomiast całość była przesycona żargonem
organizacyjnym i naciągnięta tak, że w głowie czytelnika z reguły powstawał
zamęt. Zanim ofiara się spostrzegła, została pozbawiona zdolności własnego
myślenia, podejmowania własnej inicjatywy i w ogóle całej samodzielności.
Całe to postępowanie miało na celu doprowadzenie tych, którzy słuchali do
takiego stanu, w którym mogliby oni czytać jedynie książki, broszury i
czasopisma Towarzystwa Strażnicy. Osobnik z tak wypłukanym mózgiem nie
tylko wierzył ślepo w każde słowo "Strażnicy ", ale też jako ZWIASTUN
KRÓLESTWA roznosił je od drzwi do drzwi, jako prawdziwą Ewangelię. Czy może
być lepszy przykład "człowieka kupionego pięknymi słówkami "? Ogłaszajcie! Do
zbudowania organizacji wszechświatowej, którą właśnie pragnął uczynić
Towarzystwa Strażnicy jej obecny przywódca Judge Rutherford, potrzeba było
dużo pieniędzy. Większość badaczy Pisma Św. była biedna, a obecne nowe nauki
bynajmniej nie były popularne, aby zdobyć poparcie ludzi zasobnych. W ten
sposób pomiędzy 1919 a 1922 rokiem pośród przywódców powstała myśl na
skalę amerykańskich biznesmenów, rozpoczęcia olbrzymiej, o światowym
zasięgu, kampanii głosicielskiej przez sprzedaż książek i broszur, wydawanych i
drukowanych przez Towarzystwo Strażnicy, a za uzyskane w ten sposób
pieniądze zbudować wymarzona wszechświatową organizację.
Ale co głosić? Propagować samo Towarzystwo Strażnicy byłoby ryzykowne, gdyż
w Ameryce było ono niepopularne, skompromitowane sprzeciwieniem się
przystąpieniu do wojny z Niemcami i swego czasu rozwiązane dekretem
prezydenta Stanów Zjednoczonych, a przywódcy osadzeni w areszcie. Za
głoszenie takich nowin, na pewno nie uzbieracie w Ameryce pieniędzy! Co więc
głosić? Same książki? Nie przez piękne słówka zaczęli kupczyć Słowem Bożym, i
ludźmi, którzy dali się nabrać na roznoszenie ich sfałszowanego poselstwa.
Mianowicie: zdecydowali się nawiązać swoją głosicielską kampanię do
starodawnej nadziei chrześcijaństwa na przyjście Królestwa Bożego, w połączeniu
z poleceniem Pana Jezusa: "Idźcie na cały świat, czyńcie uczniami wszystkie
narody... " (Mat. 28:19). Czy w słowach tych nie było wszystkiego, co potrzebne
do powodzenia takiej kampanii? Było tam spojrzenie w przyszłość na czasy
5 z 42
20110218 13:48
530306214.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin