poradnik scenarzysty 2.pdf

(257 KB) Pobierz
Microsoft Word - scenario.doc
SCENARIO
Poradnik scenarzysty
Mariusza Ludwińskiego
Artykuły publikowane na stronie www.scenario.prv.pl
Odcinek: I have an idea 'n ain't afraid to blok s. 2
Odcinek: Dust and Bones s. 6
Odcinek: Typoes of the story s. 14
Odcinek: Cybertechnics s. 33
Odcinek: A screenwriter's hard day's life s. 39
1
Odcinek: I have an idea 'n ain't afraid to
blok
Walduś, mam pomysła!!! - wrzeszczy Ferdynand Kiepski do swej latorośli. Obaj cieszą miski
jak wyposzczony pies na grochówkę.
Czy ty też to przeżyłaś? Ten stan uniesienia, gdy trzęsą ci się ręce, nie możesz się skupić,
możesz myśleć tylko o nim? O tym, co się stanie, gdy zostaniecie sam na sam?
No właśnie, co? Wejdziesz w osobisty związek ze swym scenariuszem.
Spis treści:
1. Jan i Metody
2. Metoda (Jan)
3. Metoda (Metody)
4. Po pierwsze re-formatujesz
5. Po drugie - odkładasz na tydzień na półkę
6. W następnym odcinku
Jan i Metody
Zanim rzucisz się w nieznane wody, przystań na chwilę, obejrzyj tabelkę. A poniżej, spieszę z
wyjaśnieniami.
element techniczny
Podział czasu: -
komponowanie - pisanie -
poprawianie
1%; 30-35%; 65-69%; 40%; 20%; 40%;
pomoc przy pisaniu pakietu
promocyjnego
5-10%
50-80%
zmiana nastawienia autora
względem scenariusza w
trakcie komponowania
opadające
wznoszące
Metoda (Jan)
Metoda polega na żywiołowym pisaniu, cokolwiek przyjdzie ci na myśl. Jest to radosna
improwizacja, artystyczny chaos tworzenia w najczystszej formie. Wyłączasz się całkowicie,
już nie istniejesz - przez ciebie przemawia sztuka. Wysoka albo niska - nie jesteś w stanie jej
kontrolować. Jesteś tylko narzędziem w jej ręku - przekazujesz sygnał. Nie myślisz, tylko
2
672178503.001.png
działasz - piszesz.
Pisanie zajmuje ci troszeczkę czasu, ponieważ musisz robić przerwy. Sztuka nie przemawia
przez ciebie przez cały czas. Czasem wychodzi na lunch, czasem idzie ze znajomymi na piwo.
A bez niej jest pusto. Sztuka uzależnia - przekonali się o tym wielcy artyści, kończąc w
pomieszczeniach bez klamek, gdy sztuka od nich odeszła.
Ponieważ gdy kończy się podniecenie wywołane pisaniem, zaczyna się proza poprawek.
Spędzasz nad nimi mnóstwo czasu, błądząc po konstrukcji scenariusza, której tak naprawdę
nie znasz - bo to sztuka przez ciebie przemawiała, to jest jej dzieło, nie twoje. Musisz poznać
to, co napisałaś. Tracisz czas na zapoznanie się. Widzisz błędy - świetnie, sztuka, która przez
ciebie przemawiała, jest kulawa, nie jest idealna. Jesteś heroldem niedoskonałości - poradzisz
sobie z tym? Natomiast, jeśli błędów nie widzisz... Zderzenie z chodnikiem zawsze boli.
Niezależnie, jak długo spadasz. Czy twoje ego scenarzysty przeżyje upadek, wywołany
krytyką scenariusza autorstwa sztuki przez duże S? Chodnik jest coraz bliżej...
Jest jeden plus metody , który powinnaś umieć obrócić na swoją, profesjonalnego
scenarzysty, korzyść. Emocje... Przekazanie zróżnicowanych emocji samymi słowami, bez
gestów, jest najtrudniejszym zadaniem, przed jakim staje każdy scenarzysta. Aktorzy chodzą
do szkoły, by nauczyć się gestykulacji, mimiki, mowy ciała. Scenarzysta musi to przekazać
układem wyrazów, doborem wyrazów, pauzami, opóźnieniami, wydłużeniami, konstrukcją
ujęć i scen. Pisząc , emocje automatycznie pojawiają się wśród słów. Trzeba je nieco uczesać,
gdyż noszą znamiona chaosu improwizacji, ale one tam są - wystarczy je odnaleźć i
podkreślić.
Metoda (Metody)
pozwala ci kontrolować proces tworzenia. Zanim przystąpisz do właściwego pisania, masz już
skomponowaną całą fabułę. Samo pisanie zajmuje ci niewiele, ponieważ WIESZ, co piszesz.
Obracałaś te klocki wiele razy, z tej strony, z tamtej strony, zanim stwierdziłaś "to jest to".
Masz świadomość, jakie klocki składają się na twój scenariusz, znasz go od podszewki, jesteś
nie tylko w stanie powiedzieć o czym jest dana scena, ale i jaka scena była za nią, a jaka przed
nią.
I jest to nieocenione w fazie poprawek. Znasz klocki, jakich użyłaś w komponowaniu.
Pozostaje ci tylko wyjąć te, które się nie sprawdzają (nie współgrają z klimatem, z
bohaterami, czy zwyczajnie przestały ci się podobać), a na ich miejsce wstawić nowe klocki.
Cóż w tym trudnego?
Notatki z to podstawa twojego pakietu promocyjnego. Synopsis (jednostronicowe
streszczenie w formacie scenariusza) jest prawie gotowy, treatment (streszczenie
kilkunastostronicowe) również. Pozostaje jedynie tchnąć w te słowa emocje.
Co nie jest aż takie trudne, ponieważ twoje nastawienie do scenariusza w trakcie pisania
zmienia się na korzyść. Możesz być zmęczona długim komponowaniem fabuły,
niekończącym się szlifowaniem szczegółów scen i wymyślaniem wydarzeń. Ale gdy
zaczniesz pisać, po nastej stronie, poza twoją świadomością, wróci radość tworzenia.
Zapewniam. Spojrzysz, jak twoje pomysły się zazębiają, jak tworzą spójną całość,
interesującą historię, którą chcesz przekazać widzom. Wzrasta twoja samoocena, wiara w
umiejętności, samopoczucie.
Ale wzrasta też twoje zadufanie i chorobliwe uczucie względem scenariusza. Nie dopuszczasz
do siebie myśli o jakichkolwiek poprawkach, uważasz scenariusz za idealny, każde słowo za
niezbędne, każdą scenę za znaczącą. I gdy wkraczasz w etap poprawek, zaczynają się schody,
bo nie potrafisz zdobyć się na cięcia.
Oczywiście, jest sposób, by to przezwyciężyć.
3
Po pierwsze re-formatujesz
Oczywiście powiem ci, co masz zrobić.
Po pierwsze - re-formatujesz.
Program - Word, template - Script Maker, skąd go wziąć - dział PROGRAMY na stronie
www.scenario.prv.pl.
Ten punkt przewija się we wszystkich poradnikach do pisania scenariuszy. Inaczej tylko się
nazywa: proper format, jak formatować scenariusz. I zawsze są z nim problemy.
Na początek rzucę w powietrze ważkie zdanie...
Szperając po Necie, widzę mnóstwo scenariuszy, które nie mają właściwego formatu.
Co z tego, powiesz, Droga Czytelniczko. Przecież scenariusz broni się sam - swoją treścią,
pomysłami, dowcipnymi dialogami.
Oczywiście, że się sam broni. Jeśli ktoś go przeczyta do końca. Ponieważ zanim ktoś go
przeczyta, otwiera go. I pierwsza rzecz, jaka go zaatakuje, to nieszczęsny format - układ
wersów na stronie, wcięcia, właściwy font. Jeśli czytanie scenariusza fizycznie męczy
czytacza/recenzenta/producenta/aktora (co ma miejsce przy niewłaściwym formacie) po
kilku/kilkunastu kartkach, myślisz, że dotrwa do końca? Zwłaszcza, gdy czeka na niego inny
scenariusz, może gorszy pod względem treści, ale za to niemęczący? We właściwym
formacie?
Oczywiście go odłoży i nie dokończy. I jaka jest przyczyna, że wspaniały pomysł został
zaprzepaszczony i nie ujrzał światła kinowej sali? Wredność czytacza czy tandeta
scenarzysty?
Ładuję śrutówkę poniższym zdaniem i celuję w podrzucone wcześniej zdanie, opadające na
trawnik. Sprężony chart już czeka na huk, aby susem wystrzelić w kierunku trafionej ofiary...
A scenariusz ma WYGLĄDAĆ!
Font to oczywiście Courier 12. W druku wygląda na lekko rozstrzelony, ale czyta się go ultra-
płynnie oraz, co jest główną zaletą, że pisząc tym fontem, masz kontrolę nad długością filmu.
Ile stron scenariusza w proper formacie, tyle minut filmu. Średnio. Odchyłka plus-minus do 3
minut. Dobry piesek...
Jeszcze jedna kwestia. Możesz odbić zarzut, że na Necie pojawia się mnóstwo scenariuszy w
niewłaściwym formacie. I że są to filmy wyprodukowane, wyświetlane w kinach, bijące
rekordy box-office. Więc skoro im się udało, to o czym ja, u licha, bredzę? Jaki format?
No więc, z tymi scenariuszami na Necie, to jest różnie. Bardzo rzadko, znacznie rzadziej niż
scenariusz zamienia się w brzydkie kaczątko, na Necie pojawiają się scenariusze first draft.
Dlaczego? Wynika to z następującej prawidłowości: scenariusz różni się od filmu, tak jak
przepis od gotowego dania. Szczególnie scenariusz first draft. Po nim nadchodzi second draft,
third draft... kolejne numeracje... wersja reżyserska, wersja dla operatora z rozpisaniem na
numerowane ujęcia, wersja dla sponsora - ile już ich było? Każda z nich oznacza kolejne
zmiany. A spójrz teraz na scenariusze na Necie - którą cyferkę mają? Jeśli nie mają żadnej, to
oznacza, że są to wersje oficjalne - czyli wersje ostatnie, z których bezpośrednio grają
aktorzy.
Szybkie pytanie – po co re-formatujesz? Żeby wiedzieć, jak dużo stron musisz wyciąć, by
scenariusz zmieścił się w wymaganych 100-120 stronach.
Po drugie - odkładasz na tydzień na półkę
Jednym z ważniejszych wyrazów w słowniku scenarzysty jest . Nazwij to obiektywnością,
spojrzeniem z boku, profesjonalizmem. Ja nazywam to dystansem - zauważ, że zajmuje tylko
siedem liter, najmniej ze wszystkich propozycji. I dokładnie tyle, ile sugeruję w tytule.
Ten czas jest ci potrzebny, abyś odcięła łączącą cię ze scenariuszem emocjonalną pępowinę.
On musi zacząć żyć własnym życiem, ty musisz umieć spojrzeć na niego i dostrzec WADY.
4
Musisz być bezlitosna, ponieważ jeśli ty tego nie zrobisz, zrobi to ktoś inny. Kto nie musi
rozumieć podtekstów, sparków i aluzji. Kto ma ten dystans wbudowany. CZYTACZ.
Czytacz jest pozbawiony emocji - gdy widzi błędy, wskazuje je. Co prawda, gdy tych błędów
jest dużo, czytacz zaczyna nasiąkać emocjami. Chyba rozumiemy, że nie są one pozytywne,
ani dla ciebie, ani tym bardziej dla scenariusza.
Po tygodniu, otwierasz scenariusz. I co? Błąd na błędzie i błędem pogania. Zaczynasz czytać
scenariusz, jednocześnie załamując się, jak wiele rzeczy wymaga poprawienia...
Otóż nie! W tym momencie zdajesz sobie sprawę, że scenariusz już nie jest twoim oczkiem w
głowie. Widzisz wyraźnie jego wady i zalety. Jesteś gotowa, by zrobić kolejny krok – zasiąść
do poprawek.
W następnym odcinku
I o poprawkach będzie traktował następny odcinek, a jego tytuł: "Dust and Bones".
Zapraszam.
5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin