224. Allen Louise - Dobra partia.pdf

(874 KB) Pobierz
Microsoft Word - Louise Allen
Louise Allen
DOBRA PARTIA
Rozdział pierwszy
Szóstego czerwca ksi ħŇ na Bridlington wydawała wielki bal. Doło Ň yła wszelkich stara ı , aby stał si ħ on prawdziwym
wydarzeniem towarzyskim, i osi Ģ gn ħ ła swój cel. Londy ı ski sezon powoli zmierzał ku ko ı cowi i ksi ħŇ na mogła by ę pewna, Ň e Ň adna
inna impreza nie przy ę mi wspaniało Ļ ci jej balu.
Na tym wła Ļ nie balu doszło do spotkania, w którego efekcie pułkownik Gregory został wydziedziczony przez swojego ojca,
a panna Joanna Fulgrave uciekła z domu w atmosferze skandalu.
Joanna z cał Ģ gracj Ģ i wdzi ħ kiem, na jaki pozwalała konieczno Ļę nieustannego baczenia, by nie przydepn Ģę sukni, wspinała
si ħ po słynnych schodach Bridlington House. Obok niej szła pani Fulgrave i obie skwapliwie korzystały z okazji, by u Ļ miechem i
skinieniem głowy przywita ę si ħ z przyjaciółmi i znajomymi, równie Ň sun Ģ cymi pod gór ħ , gdzie przy wej Ļ ciu do sali balowej na go Ļ ci
czekali gospodarze.
Matki innych debiutantek, które nie odniosły takiego sukcesu jak Joanna, lustrowały jej ka Ň dy krok i upominały po cichu
swoje córki, by obserwowały perfekcyjny strój panny Ful6 grave, a tak Ň e próbowały na Ļ ladowa ę jej nienaganne maniery i wdzi ħ czny
sposób bycia.
Na szcz ħĻ cie wrodzony urok osobisty Joanny i jej ciepły, przyjacielski stosunek do innych ludzi sprawiały, Ň e młode damy,
którym bez przerwy stawiano j Ģ za wzór, wybaczały jej t ħ doskonało Ļę i nie czuły do niej niech ħ ci. Ich matki mogły za Ļ w cicho Ļ ci
ducha pociesza ę si ħ , Ň e cho ę dla pi ħ knej panny był to ju Ň drugi sezon, wci ĢŇ jeszcze nie znalazła narzeczonego.
O tym samym my Ļ lała te Ň pani Fulgrave. Zdawała sobie spraw ħ , Ň e Joanna jest najwspanialsz Ģ córk Ģ , jak Ģ mo Ň na sobie było
wymarzy ę : posłuszna, urocza, nie sprawiała Ň adnych kłopotów. A jednak nie chciała wyj Ļę za m ĢŇ . A Ň siedmiu młodzie ı ców prosiło
pana Fulgrave'a o zgod ħ , by mogli si ħ o Ļ wiadczy ę jego córce. Wszyscy uzyskali przyzwolenie i wszyscy potem zostali grzecznie, ale
zdecydowanie odrzuceni przez Joann ħ . Rodzice martwili si ħ takim stanem rzeczy, lecz ich córka albo nie umiała, albo nie chciała im
niczego wyja Ļ ni ę . Za ka Ň dym razem powtarzała tylko, Ň e jej zdaniem kandydat nie nadawał si ħ na m ħŇ a.
Dzisiejszego ranka oznajmiła, Ň e nie przyjmie o Ļ wiadczyn syna ukochanej przyjaciółki mamy ze szkolnych lat i ta odmowa
wreszcie wyczerpała cierpliwo Ļę rodziców. Ojciec nie mógł uwierzy ę , Ň e tak dobrze urodzony i ustosunkowany młodzieniec, mog Ģ cy
si ħ przy tym pochwali ę powodzeniem w Ň yciu, nie zasługuje w jej oczach cho ę by na odrobin ħ zainteresowania. Swoj Ģ dezaprobat ħ
wyraził w krótkich, lecz dobitnych słowach, nakazał te Ň córce, by jeszcze raz przemy Ļ lała spraw ħ , i opu Ļ cił pokój. Dalszy ci Ģ g
reprymendy wygłosiła matka:
- Co masz przeciwko Rufusowi, Joanno? Jak mam wytłumaczy ę Elizabeth, Ň e z miejsca odrzucasz jej syna?
- Tak naprawd ħ go nie znam - powiedziała spokojnie, by załagodzi ę spraw ħ .
- I ty te Ň go nie znasz. Sama mówiła Ļ , Ň e z lady Elizabeth nie widziała Ļ si ħ od ponad dziesi ħ ciu lat.
- Spotkała Ļ Rufusa Carstairsa, kiedy byli Ļ cie dzie ę mi, a on jeszcze nie był hrabi Ģ Cliftonem.
- Zabierał mi piłk ħ i ci Ģ gn Ģ ł mnie za warkocze.
- Miał wtedy dziesi ħę lat! A ty sze Ļę ! Doprawdy, odrzucanie hrabiego Cliftona z powodu jakich Ļ uraz z dzieci ı stwa jest niem Ģ dre.
Joanna zagryzła wargi i spu Ļ ciwszy oczy, próbowała znale Ņę wytłumaczenie, które mogliby zaakceptowa ę jej rodzice.
Prawd ħ mówi Ģ c, nie bez powodu odrzucała wszystkich staraj Ģ cych si ħ o jej r ħ k ħ i była gotowa robi ę to nadal bez wzgl ħ du na tytuł i
bogactwo kawalerów. Nie chciała jednak rani ę matki, podaj Ģ c prawdziw Ģ przyczyn ħ , dla której nigdy nie zgodzi si ħ wyj Ļę za m ĢŇ za
Rufusa Carstairsa hrabiego Cliftona.
- Masz co Ļ na swoje wytłumaczenie? - nalegała pani Fulgrave.
- On mi si ħ nie podoba. Kiedy na mnie patrzy, czuj ħ si ħ tak... - Joanna zamilkła, przypominaj Ģ c sobie przenikliwe spojrzenie
niebieskich oczu Rufusa. Było w nich co Ļ , co kazało jej s Ģ dzi ę , Ň e eleganckie maniery i wyszukany strój kryj Ģ kogo Ļ , komu nie
mo Ň na zaufa ę .
- Czuj ħ si ħ , jakbym była naga - wykrztusiła w ko ı cu.
- Joanno! Jak mo Ň esz... Mam nadziej ħ , Ň e w swojej niewinno Ļ ci pomyliła Ļ zachwyt w oczach zakochanego młodzie ı ca z czym Ļ , o
czym, gł ħ boko wierz ħ , nie masz poj ħ cia! – zawołała zdenerwowana matka. - Czy Rufus powiedział co Ļ , co wprawiło ci ħ w
zakłopotanie? Nie. Czy zachował si ħ wobec ciebie niewła Ļ ciwie? Nie s Ģ dz ħ . To po prostu twój kolejny kaprys i powiem ci, Ň e oboje z
ojcem tracimy ju Ň cierpliwo Ļę . Nie wy daje mi si ħ , Ň eby Ļ mogła liczy ę na lepsz Ģ parti ħ ni Ň hrabia Clifton - dodała tonem, w którym
nie było Ļ ladu zwykłego ciepła i spokoju.
- Tak jak ju Ň wspomniał o tym ojciec, nalegam, Ň eby Ļ to sobie dokładnie przemy Ļ lała i rozwa Ň yła swoj Ģ sytuacj ħ . Twój papa nie
b ħ dzie w niesko ı czono Ļę wydawał bajo ı skich sum, Ň eby Ļ mogła stroi ę si ħ i bawi ę na kolejnych balach, igraj Ģ c z uczuciami młodych
m ħŇ czyzn.
- Nie bawi ħ si ħ uczuciami hrabiego Cliftona – zaprotestowała dotkni ħ ta do Ň ywego Joanna.
- Prawie wcale go nie znam... Jakim sposobem mógłby mnie kocha ę ? Nie widzieli Ļ my si ħ od dzieci ı stwa...
- Moja droga, nie zachowuj si ħ jak rozkapryszona panna, tylko skorzystaj ze swego rozumu i rozs Ģ dku. Szcz ħĻ liwie masz na to troch ħ
czasu, bo na dzisiejszym balu u ksi ħŇ nej Bridlington hrabia nie b ħ dzie obecny, dzi ħ ki czemu nie narazi si ħ na twoj Ģ natychmiastow Ģ
odmow ħ , a wi ħ c i na ruin ħ tych planów. Po prostu to przemy Ļ l, Joanno. - ĺ ladem swego m ħŇ a pani Fulgrave opu Ļ ciła pokój, nie
czekaj Ģ c na odpowied Ņ córki.
Teraz za Ļ panie Fulgrave sun ħ ły do góry po słynnych schodach w Bridlington House i znów przystan ħ ły, by wymieni ę
ukłony z lady Bulstrode. Przy tej okazji matka zerkn ħ ła na córk ħ . Byłaby z niej wspaniała hrabina, pomy Ļ lała, gdyby tylko przestała
si ħ tak niem Ģ drze upiera ę !
Długie, ciemne włosy Joanny były upi ħ te w kok za pomoc Ģ ozdobionych perłami szpilek. Eleganckie łuki brwi, b ħ d Ģ ce
dziełem bolesnych zabiegów z p ħ setk Ģ , wdzi ħ cznie rysowały si ħ nad wielkimi oczami o trudnej do ustalenia barwie, posiadały
bowiem t ħ rzadk Ģ wła Ļ ciwo Ļę , Ň e zale Ň nie od nastroju Joanny - czy to zachwytu, czy rozpaczy - mieniły si ħ od cudownej, gł ħ bokiej
zieleni do fascynuj Ģ co mrocznych br Ģ zów,
nieledwie czerni. Przygl Ģ daj Ģ c si ħ wysokiej i szczupłej sylwetce córki, pani Fulgrave nie mogła zdecydowa ę , co stanowiło
najsilniejszy atrybut jej urody: białe ramiona czy pi ħ kny dekolt. I jedno, i drugie zawsze budziło zachwyt krawcowej. Musiała
przyzna ę , Ň e suknia, któr Ģ Joanna miała na sobie, wyj Ģ tkowo si ħ udała madame de Montaigne. Kombinacja kremowej, delikatnej jak
paj ħ czyna gazy, nało Ň onej na bladozielony spód, wygl Ģ dała wspaniale. Dolna kraw ħ d Ņ sukni została g ħ sto obszyta sztucznymi
perłami. Górn Ģ ozdobiono misternymi pliskami biegn Ģ cymi przez cały przód wokół dekoltu i przechodz Ģ cymi na plecy, gdzie suknia
miała gł ħ bokie wyci ħ cie w kształcie litery V, znakomicie eksponuj Ģ ce nieskazitelnie biał Ģ , gładk Ģ skór ħ Joanny. Dodatkiem do tej
pi ħ knej sukni był perłowy naszyjnik, kolczyki i bransoletki, które dostała od ojca na swoje dwudzieste urodziny. Cały garnitur był
elegancki i prosty, i dostatecznie skromny dla niezam ħŇ nej kobiety. Nic dziwnego, Ň e hrabia Clifton, który mógł liczy ę na wzgl ħ dy
ka Ň dej damy, której okazał zainteresowanie, zachwycił si ħ córk Ģ przyjaciółki swojej matki. Pierwszy raz po latach zobaczył j Ģ zaraz
po powrocie z kontynentu, gdzie gromadził klasyczne rze Ņ by do swojej ciesz Ģ cej si ħ coraz wi ħ kszym uznaniem kolekcji. Zdawał
sobie spraw ħ , Ň e panna Fulgrave nie jest nadzwyczaj cenn Ģ zdobycz Ģ , ale wywodziła si ħ z dobrej rodziny, miała odpowiednie
koneksje i zadowalaj Ģ cy posag. Poza tym była wystarczaj Ģ co pi ħ kna, by Ň aden m ħŇ czyzna nie pozostał oboj ħ tny na jej urod ħ .
Posuwaj Ģ c si ħ powoli po schodach, Joanna nie zastanawiała si ħ nad tym, czy jej suknia jest ładniejsza od strojów innych
panien. Nie rozpami ħ tywała te Ň nieprzyjemnej porannej rozmowy z rodzicami, natomiast dyskretnie szukała wzrokiem jednego
jedynego m ħŇ czyzny. Nie miała poj ħ cia, czy si ħ tu dzi Ļ pojawi. Nie wiedziała nawet, czy w ogóle jest w kraju, łudziła si ħ jednak
nadziej Ģ , Ň e go zobaczy, tak samo jak zawsze na wszystkich balach, przyj ħ ciach i spotkaniach towarzyskich od czasu, kiedy przed
ponad dwoma laty zadebiutowała w towarzystwie. M ħŇ czyzn Ģ , którego wypatrywała, był pułkownik Giles Gregory. To wła Ļ nie on
miał zosta ę jej m ħŇ em. Pragn Ģ c by ę idealn Ģ Ň on Ģ oficera robi Ģ cego błyskotliw Ģ karier ħ , przygotowywała si ħ do tej roli od niemal
trzech lat. Wierzyła, Ň e jej wybranek pewnego dnia zostanie generałem i otrzyma zaszczytniejszy tytuł ni Ň jego ojciec, który zaledwie
był baronem. Nie miała w Ģ tpliwo Ļ ci, Ň e Giles, podobnie jak ksi ĢŇħ Wellington, zostanie kiedy Ļ dyplomat Ģ i powa Ň anym m ħŇ em
stanu. Zakochała si ħ w nim tu Ň po uko ı czeniu szkoły. Miała wtedy zaledwie siedemna Ļ cie lat i matka martwiła si ħ , Ň e kiedy córka
zadebiutuje w towarzystwie, zostanie uznana za płoch Ģ kokietk ħ , co spowoduje wiele problemów. W przeciwie ı stwie do swojej
siostry Grace, która ju Ň w pierwszym sezonie została narzeczon Ģ sir Fredericka Willingtona, Joanna bez przerwy wpadała w
najró Ň niejsze tarapaty.
Wła Ļ nie wtedy przyjechała z Malty ich kuzynka Hebe i wpl Ģ tała si ħ w nieprawdopodobny romans z hrabi Ģ Tasborough, co
postawiło cał Ģ rodzin ħ w kłopotliwym poło Ň eniu. Hrabia, który dopiero co otrzymał tytuł i zwi Ģ zane z nim posiadło Ļ ci, nadal był w
Ň ałobie, mimo to nie chciał czeka ę i d ĢŇ ył do jak najszybszego Ļ lubu z Hebe. Ustalono, Ň e ceremonia odb ħ dzie si ħ za trzy tygodnie.
Na Ļ wiadka hrabia wybrał swojego przyjaciela, majora Gregory'ego, który tym sposobem został wci Ģ gni ħ ty do pomocy w
pospiesznych przygotowaniach do Ļ lubu.
Pomagał rodzinie przyszłej panny młodej, zabawiaj Ģ c synka pani Fulgrave, Ň eby spokojnie mogła zaj Ģę si ħ organizacj Ģ
uroczysto Ļ ci. William, który uwielbiał wszystko, co wi Ģ zało si ħ z wojskiem, zam ħ czał Gregory'ego, domagaj Ģ c si ħ opowie Ļ ci o
walkach i bataliach. Major wi ħ c opowiadał o swoich wojennych przygodach, nie zwracaj Ģ c specjalnej uwagi na Joann ħ , która siadała
cicho w k Ģ cie i słuchała.
Joanna posun ħ ła si ħ kilka stopni w gór ħ z oczami utkwionymi w czarn Ģ marynark ħ opinaj Ģ c Ģ plecy m ħŇ czyzny id Ģ cego przed
ni Ģ . My Ļ lami była znowu w zacisznym pokoju w domu przy Charles Street i siedz Ģ c cicho w k Ģ cie, słuchała, jak Giles barwnie
opowiada o Ň ołnierskim losie podczas kampanii i o bitwach, w których brał udział. Pod wpływem jego słów cichy i spokojny salon
zapełniał si ħ obrazami z opisywanych przez niego historii. Szybko zauwa Ň yła, Ň e major nigdy nie opowiadał o sobie, tylko o swoich
Ň ołnierzach albo przyjaciołach. Wywnioskowała z jego słów, Ň e Ň ołnierze byli gotowi skoczy ę za niego w ogie ı i jeszcze mocniej go
pokochała.
Zdawała sobie spraw ħ , Ň e ma siedemna Ļ cie lat i jest dla niego za młoda, a major mo Ň e w niej zobaczy ę jedynie młodsz Ģ
siostrzyczk ħ . Postanowiła poczeka ę na swój debiut, co miało nast Ģ pi ę ju Ň w tym roku, a potem uczy ę si ħ , jak zosta ę doskonał Ģ Ň on Ģ i
perfekcyjn Ģ pani Ģ domu. Giles zasługiwał na kobiet ħ idealn Ģ i ona tak Ģ wła Ļ nie si ħ stanie. Nie miała w Ģ tpliwo Ļ ci, Ň e kiedy znowu si ħ
spotkaj Ģ za jaki Ļ czas, on natychmiast rozpozna w niej t ħ jedyn Ģ i poprosi o r ħ k ħ .
Niemal z dnia na dzie ı stała si ħ posłuszna i przestała stwarza ę jakiekolwiek kłopoty. Pozwoliła sobie wyregulowa ę brwi i z
zapałem ę wiczyła gł ħ boko Ļę ukłonów, jakie nale Ň ało składa ę Ň nym osobom, od ksi ħŇ nej do wiejskiego proboszcza. Rodzice byli
zbyt uszcz ħĻ liwieni t Ģ przemian Ģ , by docieka ę , co mogło j Ģ spowodowa ę . Zostawili córk ħ w spokoju, a ona z determinacj Ģ d ĢŇ yła do
tego, by sta ę si ħ idealn Ģ Ň on Ģ pewnego oficera.
Mijały miesi Ģ ce. Major Gregory został awansowany na pułkownika i wci ĢŇ przebywał za granic Ģ , Joanna nie traciła jednak
nadziei, Ň e ukochany wkrótce wróci. Codziennie na niego czekała i codziennie, kiedy tylko papa odkładał gazet ħ , z niepokojem
przegl Ģ dała ogłoszenia, boj Ģ c si ħ , Ň e znajdzie w Ļ ród nich to jedno, które sprawi, i Ň jej cały Ļ wiat legnie w gruzach. Jako Ļ nigdy nie
przyszło jej do głowy, Ň e Giles mógł zosta ę ranny albo zabity. Przecie Ň los wybrał go do wielkich rzeczy i na pewno chroni swojego
wybranka. Liczyła si ħ jednak z innym zagro Ň eniem i dlatego ka Ň dego rana wzdychała z prawdziw Ģ ulg Ģ , nie znajduj Ģ c w gazecie
ogłoszenia o zar ħ czynach pułkownika Gregory'ego.
W ko ı cu dotarły do ko ı ca schodów i Joanna usilnie próbowała znale Ņę odpowiednie słowa, jakie mogłaby wygłosi ę na
przywitanie. Przypomniała sobie, Ň e ksi ħŇ na Bridlington lubi wyprzedza ę i tworzy ę mod ħ , nie za Ļ biernie j Ģ na Ļ ladowa ę , dlatego
uwa Ň nie przyjrzała si ħ oryginalnym kwiatowym dekoracjom.
Ksi ħŇ na przywitała je z uprzejmym u Ļ miechem. Lubiła ładne dziewcz ħ ta, które umiały si ħ dobrze bawi ę i flirtowa ę z panami.
Dzi ħ ki nim jej przyj ħ cia i bale były sukcesem. A cho ę panna Fulgrave nigdy nie flirtowała, była niew Ģ tpliwie pi ħ kn Ģ , młod Ģ kobiet Ģ ,
nie zadzierała nosa i w ka Ň dym towarzystwie potrafiła si ħ dobrze bawi ę . Ksi ħŇ na u Ļ miechn ħ ła si ħ do niej.
- Straszny tłok, nieprawda Ň ?
- Ale Ň sk Ģ d Ň e - zaprzeczyła Joanna z u Ļ miechem, składaj Ģ c przy tym doskonale odmierzony ukłon. - Wchodz Ģ c po schodach, z
prawdziw Ģ przyjemno Ļ ci Ģ podziwiałam pani kwiatowe dekoracje. Có Ň za doskonały pomysł, Ň eby poł Ģ czy ę kwiaty z palmami i
ananasami. To niezwykle oryginalne. Nigdzie jeszcze czego Ļ takiego nie widziałam.
- Kochana dziewczynka. - Zadowolona z komplementu ksi ħŇ na czule poklepała Joann ħ po policzku. A ogrodnik tak protestował,
kiedy kazała mu po Ļ wi ħ ci ę te wszystkie egzotyczne ro Ļ liny i owoce. Jak wida ę , było jednak warto, bo niezwykłe dekoracje budziły
podziw go Ļ ci.
Powitanie dobiegło ko ı ca i panie Fulgrave weszły do ogromnej sali balowej, której sufit wspierał si ħ na wielu kolumnach.
Wyło Ň one lustrami Ļ ciany odbijały d Ņ wi ħ ki licznych rozmów, nerwowe Ļ miechy debiutantek i cich Ģ muzyk ħ .
Joanna jak zwykle zacz ħ ła przeszukiwa ę wzrokiem sal ħ , a widok ka Ň dego kolejnego munduru kawalerii sprawiał, Ň e jej serce
zamierało z przej ħ cia. Wiedziała jednak, Ň e bez wzgl ħ du na to, jakie uczucia szalej Ģ w duszy, nie wolno jej niczego po sobie pokaza ę .
Nawet na przekór okoliczno Ļ ciom Ň ona oficera musi zachowa ę spokój. Prze Ļ lizgn ħ ła si ħ wzrokiem po grupce oficerów i nagle
dostrzegła, Ň e jeden z nich jest o pół głowy wy Ň szy od pozostałych. Miał włosy w kolorze ciemnego miodu, szerokie, muskularne
ramiona, a na lewej piersi nosił wst ĢŇ ki licznych odznacze ı .
- Giles! - szepn ħ ła nie Ļ wiadoma, Ň e powiedziała to na głos. To był naprawd ħ on. Trzy lata miło Ļ ci, czekania i ci ħŇ kiej pracy nad sob Ģ
dobiegły ko ı ca.
Znajdował si ħ w przeciwnym ko ı cu sali balowej. Patrzyła, jak przesuwa si ħ powoli, zatrzymuj Ģ c si ħ od czasu do czasu, by
porozmawia ę ze znajomymi, jak kłania si ħ młodym damom, prosz Ģ c, by zarezerwowały dla niego taniec. Gdy Joanna zacisn ħ ła dło ı
na swoim pustym karneciku, zza pleców dobiegły j Ģ słowa:
- Panna Fulgrave! Czy uczyni mi pani zaszczyt i zata ı czy ze mn Ģ pierwszego walca? - zapytał z nadziej Ģ w głosie pyzaty młodzieniec
o ognistorudych włosach.
- Przykro mi, lordzie Sutton, ale nie b ħ d ħ ta ı czy ę walca. Prosz ħ mi wybaczy ę , ale musz ħ porozmawia ę z kim Ļ , kogo zauwa Ň yłam po
przeciwnej stronie sali.
Powoli zacz ħ ła si ħ przesuwa ę w kierunku Gilesa. Nie spuszczaj Ģ c go z oczu, zastanawiała si ħ , co robił w Londynie. Gazety
nic na ten temat nie pisały. Z niepokojem i mocno bij Ģ cym sercem wpatrywała si ħ w jego wysok Ģ posta ę . Nie zdawała sobie sprawy,
Ň e z przej ħ cia mocno pobladła. Wierzyła, Ň e Giles jest jej przeznaczeniem. A ona jego.
Odmówiła kolejnym kawalerom prosz Ģ cym j Ģ o taniec. Jej karnet musiał pozosta ę pusty dla Gilesa. Nie wiedziała przecie Ň ,
co b ħ dzie chciał z ni Ģ zata ı czy ę . A mo Ň e nie b ħ d Ģ ta ı czy ę , tylko usi Ģ d Ģ i porozmawiaj Ģ ? Zastanawiała si ħ , czy j Ģ pozna, czy te Ň
b ħ dzie musiała znale Ņę jaki Ļ sposób, by ich sobie przedstawiono.
Była ju Ň niemal u celu. Zatrzymała si ħ , Ň eby uspokoi ę oddech. Zale Ň ało jej, by jego pierwsze wra Ň enie było jak
najkorzystniejsze. Giles znajdował si ħ tak blisko, Ň e bez trudu mogła si ħ przyjrze ę jego opalonej twarzy. Kiedy si ħ u Ļ miechał, wokół
jego oczu pojawiały si ħ zmarszczki. Zmienił si ħ , okrzepł i zm ħŇ niał, staj Ģ c si ħ przy tym jeszcze bardziej atrakcyjny i poci Ģ gaj Ģ cy ni Ň
kiedy Ļ . Dzieliło j Ģ od niego zaledwie dziesi ħę kroków... Nagle Giles odwrócił si ħ za siebie, jakby kto Ļ co Ļ do niego powiedział.
Wahał si ħ przez chwil ħ , a potem cofn Ģ ł si ħ i znikn Ģ ł za kotar Ģ zasłaniaj Ģ c Ģ jakie Ļ przej Ļ cie.
Joanna z determinacj Ģ przesuwała si ħ do miejsca, w którym znikn Ģ ł Giles, ale w tak du Ň ym Ļ cisku min ħ ło kilka minut, zanim
tam dotarła. W Ļ lizgn ħ ła si ħ za kotar ħ i znalazła si ħ w pustym korytarzu. Zaskoczona przystan ħ ła i wtedy usłyszała gł ħ boki, m ħ ski głos
leniwie przeci Ģ gaj Ģ cy sylaby. Zrobiła kilka kroków i zajrzała do pokoju, do którego prowadził korytarz. Był tam Giles, a w jego
obj ħ ciach Ļ liczna młoda dama. U Ļ miechał si ħ do niej, a ona wpatrywała si ħ w niego rozpromienionym wzrokiem.
- Giles, najdro Ň szy, porozmawiasz z pap Ģ ? Obiecaj, Ň e to zrobisz! - prosiła, nie odrywaj Ģ c od niego szeroko otwartych bł ħ kitnych
oczu.
- Dobrze, Suzy, mój aniołku. Obiecuj ħ , Ň e jutro z nim porozmawiam - odparł ciepłym głosem.
Joanna, nie zdaj Ģ c sobie z tego sprawy, zacisn ħ ła palce na kurtynie. Wpatrzona w par ħ , stoj Ģ c Ģ w o Ļ wietlonym blaskiem Ļ wiec
pokoju, wszystkimi zmysłami chłon ħ ła rozgrywaj Ģ c Ģ si ħ przed jej oczami scen ħ .,
- Och, Giles, kocham ci ħ .
Gdy młoda dama roze Ļ miała si ħ wesoło, Joanna j Ģ rozpoznała. Miała przed sob Ģ najładniejsz Ģ , najbardziej urocz Ģ ,
najzamo Ň niejsz Ģ i najbardziej po ŇĢ dan Ģ tegoroczn Ģ debiutantk ħ , lady Suzanne Hall, siostrzenic ħ ksi ħŇ nej Bridlington, najstarsz Ģ i
najbardziej rozpieszczon Ģ córk ħ markiza Olneya. Drobna blondynka pełna Ň ycia i temperamentu, okropna kokietka. Miała ogromny
posag, ale nawet gdyby była bez grosza, m ħŇ czy Ņ ni i tak lgn ħ liby do niej jak opiłki do magnesu. Dlaczego ona chce Gilesa? Przecie Ň
on jest mój! – dudniło w głowie biednej Joanny.
- Tak dawno ci ħ nie widziałam, mój drogi! Naprawd ħ mnie kochasz? - Suzanne zarzuciła Gilesowi ramiona na szyj ħ , a on obj Ģ ł jej
szczupł Ģ tali ħ .
- Wiesz, Ň e tak. Jeste Ļ moj Ģ pierwsz Ģ , jedyn Ģ i bardzo wyj Ģ tkow Ģ miło Ļ ci Ģ . - Pocałował j Ģ .
Joannie zrobiło si ħ ciemno przed oczami. Wreszcie zdała sobie spraw ħ , Ň e kurczowo Ļ ciska kotar ħ . Czuła si ħ tak, jakby
zemdlała, a potem ockn ħ ła si ħ , nie odzyskawszy jednak wzroku. Wci ĢŇ widziała tylko t ħ przytulon Ģ i całuj Ģ c Ģ si ħ par ħ . Odwróciła si ħ
i prawie nic nie widz Ģ c, wróciła do sali balowej. Pami ħ tała, Ň e przy Ļ cianie, tu Ň obok wej Ļ cia do korytarza, stały krzesła. Udało si ħ jej
do nich dotrze ę . Wyci Ģ gn ħ ła r ħ k ħ i wymacała jedno z nich. Na szcz ħĻ cie było puste. Opadła na nie z ulg Ģ , uło Ň yła dłonie na kolanach
i u Ļ miechn ħ ła si ħ promiennie. Czy kto Ļ zauwa Ň y, co si ħ z ni Ģ dzieje?
Stopniowo zacz ħ ła widzie ę , co si ħ wokół niej dzieje, cho ę nadal czuła zawroty głowy. S Ģ siednie krzesła były puste, wi ħ c nikt
nie spostrzegł, w jakim była stanie. Spróbowała si ħ zastanowi ę nad tym, co przed chwil Ģ widziała. No có Ň , Giles z cał Ģ pewno Ļ ci Ģ jest
zakochany w lady Suzanne.
Joanna czytała wszystko, co wpadło jej w r ħ ce i dotyczyło spraw zwi Ģ zanych z wojskiem. Przypomniała sobie artykuł o
ludziach, którzy odnie Ļ li Ļ miertelne obra Ň enia, a mimo to nadal Ň yli i nie czuli bólu. Oczywi Ļ cie ten stan nie trwał długo i
nieuchronnie ko ı czył si ħ Ļ mierci Ģ . Lekarze okre Ļ lali to mianem bardzo silnego szoku. Niewykluczone, Ň e wła Ļ nie to j Ģ spotkało.
Zza zasłony wyłoniła si ħ lady Suzanne, chwil ħ stała niezdecydowana, a potem weszła mi ħ dzy tłocz Ģ cych si ħ na parkiecie
ludzi. Joanna wyra Ņ nie usłyszała jej słowa:
- Och, Freddie! Z przyjemno Ļ ci Ģ bym z tob Ģ zata ı czyła, ale cały karnet mam ju Ň wypełniony. Prosz ħ , sam zobacz, je Ļ li nie wierzysz...
Radosny i d Ņ wi ħ czny głos lady Suzanne sprawił, Ň e Joanna nie była w stanie dłu Ň ej si ħ u Ļ miecha ę . Jej r ħ ce zacz ħ ły dr Ň e ę ,
wi ħ c by to ukry ę , szybko splotła dłonie i oparła je na kolanach. Liczyła si ħ z tym, Ň e w ka Ň dej chwili kto Ļ mo Ň e do niej podej Ļę i
zaniepokoi ę si ħ jej stanem. Musiała wzi Ģę si ħ w gar Ļę .
- Dobrze si ħ pani czuje?
A Ň podskoczyła z przestrachu i upu Ļ ciła wachlarz. Pułkownik Gregory w jednej chwili znalazł si ħ przed ni Ģ na kolanach.
- Prosz ħ , chyba si ħ nie uszkodził - powiedział, podaj Ģ c jej zgub ħ .
J Ģ kaj Ģ c si ħ , zacz ħ ła mu dzi ħ kowa ę , a wtedy ich oczy spotkały si ħ i pułkownik j Ģ rozpoznał.
- Panna Fulgrave, prawda? - zapytał, a ona bez słowa skin ħ ła głow Ģ i uwa Ň aj Ģ c, by nie dotkn Ģę jego dłoni, wzi ħ ła wachlarz.
- Mog ħ usi ĢĻę ?
Milczała, co uznał za przyzwolenie i siadł na krze Ļ le obok niej. Kruchy mebelek z cienkimi, gi ħ tymi nogami wygl Ģ dał do Ļę
absurdalnie w zestawieniu z pot ħŇ n Ģ , masywn Ģ figur Ģ Gregory'ego.
- Dzi ħ kuj ħ , pułkowniku - wykrztusiła, ale nie wydawał si ħ przekonany tym zapewnieniem.
Siedziała z oczami wbitymi w swoje dłonie, ka Ň dym nerwem czuj Ģ c blisko Ļę ukochanego m ħŇ czyzny.
- Widz ħ , Ň e pani nie najlepiej si ħ czuje. Mo Ň e przynios ħ co Ļ do picia? Czy jest tu gdzie Ļ pani mama? - zatroszczył si ħ , patrz Ģ c na jej
blad Ģ twarz.
- Nic mi nie jest, dzi ħ kuj ħ . Czuj ħ si ħ zupełnie dobrze - wyszeptała.
- Prosz ħ wybaczy ę , ale nie mog ħ si ħ z pani Ģ zgodzi ę . Jest pani blada jak Ļ ciana.
- Spotkało mnie co Ļ nieprzyjemnego. Nie byłam na to przygotowana. - Tym razem jej głos brzmiał nieco silniej. - Byłam w szoku, ale
ju Ň mi lepiej. - Odejd Ņ st Ģ d i zostaw mnie w spokoju, zanim zupełnie si ħ rozklej ħ i rzuc ħ ci si ħ na szyj ħ na oczach tych wszystkich
ludzi, błagała w my Ļ lach.
Giles Gregory zerwał si ħ na równe nogi, staj Ģ c tak, by zasłoni ę j Ģ przed wzrokiem innych.
- Czy który Ļ z obecnych tu d Ň entelmenów pani Ģ obraził? - zapytał cicho.
- Ale Ň nie, nic podobnego. - Zmusiła si ħ , by spojrze ę mu w oczy.
Wida ę było, Ň e jej nie wierzy, a jego szare Ņ renice w niezwykłe czarne c ħ tki były bardzo powa Ň ne.
- Przynios ħ pani co Ļ do picia. Zaraz wróc ħ , a pani niech tu siedzi i próbuje si ħ odpr ħŇ y ę .
Joanna spełniła polecenie, Ň ałuj Ģ c, Ň e nie znajdzie wystarczaj Ģ co silnej woli, by uciec i gdzie Ļ si ħ schowa ę . Miała wra Ň enie,
Ň e jej nogi s Ģ tak ci ħŇ kie, jakby były zrobione z marmuru. Próbowała zastanowi ę si ħ nad tym, co j Ģ spotkało, lecz nie mogła si ħ
skoncentrowa ę .
- Prosz ħ to wypi ę i nic nie mówi ę - polecił Gregory, który wrócił z dwoma kieliszkami w dłoniach.
Ci Ģ gle jeszcze nie my Ļ l Ģ c zbyt jasno, zastanawiała si ħ , jakim sposobem udało mu si ħ tak szybko przecisn Ģę pomi ħ dzy parami
ta ı cz Ģ cymi na parkiecie i dotrze ę do którego Ļ ze słu ŇĢ cych roznosz Ģ cych napoje. Upiła łyk i zakaszlała zaskoczona, bo spodziewała
si ħ orszady albo lemoniady.
- Prosz ħ , niech pani pije, panno Fulgrave. Dałbym pani brandy, ale nie mam przy sobie piersiówki. Nie ma pani ochoty o tym mówi ę ,
ale widz ħ , Ň e jest pani w szoku. Szampan pomo Ň e pani ukoi ę nerwy.
Pułkownik usiadł na krze Ļ le, przesuwaj Ģ c je tak, by zasłoni ę Joann ħ przed wzrokiem innych, i przygl Ģ dał si ħ , jak posłusznie pije.
- Od razu lepiej - pochwalił, najwyra Ņ niej dostrzegaj Ģ c, Ň e jej stan si ħ poprawia.
- Porozmawiajmy o czym Ļ przyjemniejszym. Co słycha ę u pani rodziców? Mam nadziej ħ , Ň e s Ģ zdrowi? A pani siostra? Z pewno Ļ ci Ģ
jest ju Ň zam ħŇ na? - pytał dalej, zadowalaj Ģ c si ħ z jej strony milcz Ģ cym kiwaniem głow Ģ . Przypomniał sobie Williama i u Ļ miechn Ģ ł
si ħ .
- Ile lat ma pani brat? Chyba dwana Ļ cie... Wci ĢŇ jeszcze tak szaleje na punkcie wojska?
- Ju Ň nie. Teraz chce zosta ę badaczem przyrody.
Giles zdziwiony uniósł brwi, ale nie wydawał si ħ ura Ň ony, Ň e jego wierny słuchacz porzucił marzenia o wojennych czynach dla
naukowych trudów.
- Doprawdy? Zreszt Ģ mo Ň e nie ma w tym nic dziwnego. - U Ļ miechn Ģ ł si ħ .
- Pami ħ tam, Ň e zawsze miał w kieszeni jak ĢĻ nieszcz ħ sn Ģ Ň ab ħ albo Ļ limaka.
- To jeszcze nic w porównaniu z tym, co trzyma u siebie w pokoju - odparła ju Ň nieco odpr ħŇ ona Joanna. W towarzystwie Gilesa
czuła si ħ swobodnie, a ich rozmowa wydawała si ħ jej coraz bardziej nierzeczywista. Zupełnie jakby wrócił tamten dawny major
Gregory. Wypiła kolejny łyk szampana i zacz ħ ła opowiada ę o eksperymentach brata, przez które, według mamy, pewnego dnia
spłonie cały dom, i o tym, Ň e papa czasami zabiera Williama na wykłady.
- A pani ojciec? Nie niepokoi go kariera, o jakiej marzy jego syn?
- My Ļ l ħ , Ň e papa ju Ň si ħ z tym pogodził.
- U Ļ miechn ħ ła si ħ , przypominaj Ģ c sobie min ħ ojca, kiedy zobaczył kuchni ħ po jednym z eksperymentów Williama, do którego u Ň
kotła, kilku metrów rurek i ci ħŇ kiego przycisku.
Wypiła jeszcze jeden łyk i stwierdziła, Ň e ju Ň nic nie zostało. Giles wyj Ģ ł jej z palców pusty kieliszek i podał drugi, pełny, który cały
czas trzymał w dłoni.
- To bardzo małe kieliszki - powiedział cicho.
- Miał pan ostatnio jakie Ļ wiadomo Ļ ci od hrabiego Tasborough? - zapytała Joanna. Uznała, Ň e nadal musi by ę jeszcze w szoku, bo
ci Ģ gle nie mogła si ħ skupi ę i czuła lekkie zawroty głowy. Dziwna oci ħŇ ało Ļę min ħ ła, ale zacz ħ ło j Ģ zast ħ powa ę coraz silniejsze
uczucie, Ň e wszystko dookoła jest jakie Ļ nierealne. Rozmawiała z Gilesem, jakby nie było tych trzech lat, które sp ħ dziła, czekaj Ģ c na
niego, i jakby nie widziała go całuj Ģ cego lady Suzanne, jakby nie słyszała, Ň e wyznawał jej miło Ļę .
- Ostatnio nie, ale przypuszczam, Ň e korespondencja do mnie kr ĢŇ y gdzie Ļ po Ļ wiecie. Dlaczego pani pyta? - Spojrzał na ni Ģ ostro.
- Czy Hebe dobrze si ħ czuje?
- Oczywi Ļ cie, doskonale. Nie wiem, czy pan słyszał, ale ona jest... jest w...
- Odmiennym stanie? - doko ı czył za ni Ģ .
- Wiem. Alex napisał mi o tym kilka miesi ħ cy temu. Był uszcz ħĻ liwiony, Ň e Hugh b ħ dzie miał malutk Ģ siostrzyczk ħ albo braciszka.
Mam nadziej ħ , Ň e uda mi si ħ ich odwiedzi ę w tym tygodniu.
Chc Ģ c ukry ę zakłopotanie, z jakim słuchała wie Ļ ci o ci ĢŇ y Hebe, Joanna upiła kolejny łyk szampana. Mama zawsze umiała
pomin Ģę milczeniem fakt, Ň e znajome panie spodziewaj Ģ si ħ dziecka. Zdaniem Joanny udawanie, Ň e nie zauwa Ň a si ħ coraz
obszerniejszych sukien ci ħŇ arnych kobiet jest bez sensu i zastanawiała si ħ , czy inne panie podzielaj Ģ jej zdanie. Giles niew Ģ tpliwie
uwa Ň ał tak samo jak ona.
- Czy to znaczy, Ň e przyjechał pan do domu na urlop?
- Tak. - Zmarszczył brwi.
- Dawno nie było mnie w kraju.
- Prawie rok, a i wtedy przyjechał pan zaledwie na tydzie ı czy dwa. Wydaje mi si ħ , Ň e lord Tasborough mówił co Ļ na ten temat -
dodała szybko, chc Ģ c jako Ļ wytłumaczy ę tak dokładn Ģ wiedz ħ o jego wizytach w ojczy Ņ nie.
- Martwi ħ si ħ stanem zdrowia mojego ojca. Matka pisała mi, Ň e niepokoi si ħ o niego, wi ħ c skorzystałem z pierwszej nadarzaj Ģ cej si ħ
okazji i przyjechałem. W czasie tego urlopu musz ħ podj Ģę kilka wa Ň nych decyzji - dodał z oci Ģ ganiem.
- A przynajmniej jedna z nich poci Ģ gnie za sob Ģ du Ň e zmiany w moim Ň yciu.
Pewnie chodzi o Ļ lub, pomy Ļ lała ponuro. To rzeczywi Ļ cie b ħ dzie du Ň a zmiana, szczególnie dla kogo Ļ , kto do trzydziestki
wiódł swobodne, kawalerskie Ň ycie i w ħ drował po całym kontynencie, martwi Ģ c si ħ tylko o siebie.
- Mog ħ to zabra ę ? - zapytał pułkownik, a wtedy Joanna ze zdziwieniem stwierdziła, Ň e kieliszek, który trzyma w dłoni, jest pusty.
Nigdy dot Ģ d nie wypiła tyle szampana. Czasami przy jakiej Ļ okazji najwy Ň ej łyk czy dwa. Mama zawsze ostrzegała, Ň e to
podst ħ pny trunek, ale przecie Ň teraz wypiła dwa kieliszki i nie stało si ħ nic złego. Wr ħ cz przeciwnie, czuła si ħ o wiele lepiej. Nie
pojmowała, o co ludzie robi Ģ tyle hałasu. Kiedy podawała pusty kieliszek Gilesowi, odczuła, Ň e bacznie si ħ jej przygl Ģ dał.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin