27. Christopher Jane - Czas spełnionych marzeń.rtf

(1720 KB) Pobierz

 

Jane Christopher

 

Czas spełnionych marzeń

 

Przełożyła Renata Kochan


Rozdział 1

 

Caroline Mansfield upięła swoje gęste jasne włosy w węzeł i narzuciła biały kitel. Zaczynał się jej nocny dyżur w szpitalu na Manhattanie.

Kiedy szła do dyżurki, miała wrażenie, że tej nocy nie powinno zdarzyć się nic wyjątkowego. Jej dwie koleżanki, Kathy Jenkins i Louise Forrester, siedziały już za biurkami, przeglądając karty chorych.

Światła na korytarzach były już przygaszone. Siostra przełożona, Flora Robertson, rozmawiała właśnie przez telefon z jednym z lekarzy. Skinęła głową Caroline, gdy ta weszła do pokoju.

Hallo, Caroline! zawołała Kathy. – No, jak ci się podoba twój nowy apartament?Kathy była delikatna i wyjątkowo ładna.

Och, jest cudowny powiedziała Caroline. – Trochę się spóźniłam, przykro mi, ale ciągle jeszcze nie wiem, kiedy muszę wyjść, aby być punktualnie.

To gdzie teraz mieszkasz? chciała wiedzieć Louise.

Na Osiemdziesiątej Siódmej Ulicyodrzekła przeglądając listę nowo przyjętych pacjentów.

Tam mieszka całe mnóstwo nieżonatych, a do tego przystojnych mężczyznwyjaśniła ze śmiechem Louise odrzucając do tyłu swoje rude włosy.

Takich i gdzie indziej nie brakuje przerwała jej Kathy. – Wystarczy, że zobaczysz tego faceta z wrzodem żołądka, którego przyjęto ostatnio.

Caroline zrobiła zaskoczoną minę.

A cóż w nim jest takiego szczególnego?

Twarze Kathy i Louise zdradzały niekłamany zachwyt.

Jest po prostu boski oświadczyła w końcu Louise. – Prawda, Kathy?

Kathy jednak potrząsnęła głową.

Owszem, prezentuje się doskonale, ale to prawdziwy obrzydliwiec, arogancki, bezwstydny i nieznośny.

Spokój, dziewczęta!upominała Mrs Robertson, zasłaniając dłonią słuchawkę.

Na wielkiej tablicy zgłoszeń zapaliło się światło pod numerem K 719.

Kto tam leży?spytała Caroline wstając. Mr Kruger? Nie, dziś został wypisanywyjaśniła Louise uśmiechając się kpiąco. – To ten bóg w ludzkiej postaci.

Dobrej zabawy! zawołała jeszcze za nią Kathy. – On jest naprawdę bezczelny, nie da się ukryć!

Caroline czuła się odrobinę nieswojo, idąc długim korytarzem. Bez względu na to, czy ten nowy był przystojny, czy nie, z pewnością uosabiał typ pacjenta, jakim niechętnie się opiekowała. Jej praca była i tak dość wyczerpująca, nie miała więc ochoty poświęcać za wiele czasu kłótliwym, zawsze źle usposobionym i narzekającym pacjentom.

Sala K 719 znajdowała się na końcu korytarza. Serce Caroline biło jak szalone, kiedy stanęła pod drzwiami i przeczytała na wywieszce imię i nazwisko pacjenta: Erik Houston.

Kiedy weszła, napotkała spojrzenie najbardziej atrakcyjnego mężczyzny, jakiego kiedykolwiek przyszło jej spotkać. Nawet w łóżku szpitalnym wyglądał nieprawdopodobnie męsko.

Uruchamiając przycisk dzwonka liczyłem na to, że przyjdzie tu jakaś wykwalifikowana siła, a nie adeptka sztuki pielęgniarskiejnatarł na nią bez skrępowania.

Caroline zaczerwieniła się po czubki włosów, mimo to odrzuciła hardo głowę do tyłu.

Nie jestem tutaj na praktyce, Mr Houston, mam ją już za sobą. Co mogę dla pana zrobić?

Wpatrywał się w nią swymi ciemnymi, prawie czarnymi oczami, które błyszczały niebezpiecznie.

Chciałbym się na przykład dowiedzieć, dlaczego z tego przeklętego szpitala nie można odbyć prostej rozmowy telefonicznejrzucił gniewnie. – Po prostu nie ma sygnału.

Caroline odetchnęła, dowiedziawszy się, że chodzi o taką banalną sprawę.

Po dziesiątej centrala nie łączy z miastem. Takie są przepisy.

Nieczęsto dane mi jest słyszeć coś tak równie głupiegorozzłościł się na dobre. – Muszę załatwić kilka ważnych spraw, i to dokładnie za godzinę.

Może mógłby pan zapowiedzieć, że przez cały okres pobytu w szpitalu będzie się pan kontaktował między dziewiątą rano a piątą po południuzaproponowała uprzejmie Caroline. – Inna możliwość...

Do diabła! Niechże pani przestanie zwracać się do mnie tym swoim słodziutkim głosikiem jak do chorego umysłowo. Nie ma pani przecież pojęcia o moich interesach...

Jestem pielęgniarką, Mr Houston, a to oznacza, że nie mogę wszystkiego wiedziećoświadczyła, ciągle jeszcze uprzejma i opanowana, choć przyszło jej to z trudem. Doskonale wiedziała, że z cierpiącymi na wrzody żołądka pacjentami należy być ostrożnym. Zdenerwowanie mogło tylko pogorszyć ich stan.

Naraz Houston odrzucił kołdrę, spuścił nogi z łóżka i stanąłwysoki, dobrze zbudowany mężczyzna w jasnoniebieskich spodniach od piżamy.

A więc dobrze, pani pielęgniarko.

Mansfield przedstawiła się. – Caroline Mansfield.

Przyglądała się, jak podchodzi do okna i w milczeniu spogląda przez dłuższą chwilę na dziedziniec.

Nie mogę zatem niczego dla pana zrobićstwierdziłaa i panu niestety nie uda się zmienić przepisów szpitalnych. Teraz proszę się położyć i odrobinę przespać. Dwie godziny wypoczynku z pewnością dobrze panu zrobią. W tym czasie nikt panu nie będzie przeszkadzał.

Erik Houston odwrócił się szybko i przeszył Caroline spojrzeniem swych ciemnych oczu.

Co pani powiedziała? Tylko dwie godziny? To przecież nie może być prawda!

Westchnęła. Najwyraźniej lekarz prowadzący nie wytłumaczył temu nieznośnemu człowiekowi, jaką metodą leczy się wrzody żołądka. Jeszcze więc i to przyjdzie jej znieść.

Mr Houston zaczęła ostrożnie. – Pacjenci z wrzodem żołądka poddawani są u nas intensywnej, ale bardzo skuteczniej terapii. Oznacza to ścisłą dietę oraz mleko i lekarstwa najrzadziej co dwie godzinya niekiedy nawet co godzinę. Ta metoda wydaje się prosta, lecz już zdążyła się sprawdzić w wielu przypadkach.

Moim zdaniem wcale nie jest prosta burknął niechętnie.

W każdym razie jest prostsza niż interwencja chirurgiczna wyjaśniła Caroline ze spokojemi bardzo odpowiednia dla człowieka tak zajętego jak pan.

Proszę mówić dalejwycedził przez zęby, przyglądając jej się z nieruchomą twarzą...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin