ŻÓŁTA FEBRA.pdf

(307 KB) Pobierz
Michael B
Michael B. A. Oldstone
ŻÓŁTA FEBRA
Żółta febra stała się w XIX wieku prawdziwym postrachem obydwu kontynentów
amerykańskich. Ta endemiczna choroba zachodniej Afryki przedostała się
do Nowego Świata w ładowniach statków przewożących niewolników. Mieszkańcy
zachodniej Afryki, chociaż łatwo ulegali zakażeniom, nie umierali tak często jak biali,
Indianie czy Azjaci. Paradoksalnie, w miarę jak ospa i odra dziesiątkowały rdzennych
mieszkańców wybrzeży i wysp Morza Karaibskiego, przywożono coraz więcej
afrykańskich niewolników, aby wyrównać ubytek siły roboczej. Gdy przekonano się,
że ci ostatni są również bardziej odporni na żółtą febrę, handel niewolnikami z Afryki
przybrał na sile.
Wysoka śmiertelność z powodu żółtej febry wśród zakażonych praktycznie
uniemożliwiła dalszą eksplorację rejonu Karaibów. Ekspansja amerykańska stała się
możliwa dopiero wtedy, gdy wysłana na Kubę ekspedycja pod kierunkiem Waltera
Reeda wykazała, że choroba ta jest przenoszona przez komara z gatunku Aedes
aegypti . W 1901 roku opracowano program walki z żółtą febrą na terenie Hawany
zakładający niszczenie miejsc, w których wylęgały się komary, i akcja ta zakończyła
się powodzeniem. W 1937 roku wyprodukowano skuteczną szczepionkę.
Od XVI do początku XX wieku żółta febra była tajemniczą chorobą o nieznanej
etiologii. Nikt nawet nie przypuszczał, że głęboko w dżunglach zachodniej Afryki
komary Aedes aegypti przenosiły wirusa wśród populacji małp. Gdy ludzie
zawędrowali na tereny zamieszkane przez zakażone małpy, komary przeniosły
wirusa na człowieka. Przenosicielami wirusa żółtej febry są samice komarów. Żyją
one od 70 do 160 dni, chociaż zanotowano przypadki przeżycia przez 225 dni.
Zasięg lotu komara wynosi około 300 metrów. Owady te składają jaja w małych
zbiornikach stojącej wody - mogą to być nawet stare puszki, opony, butelki, skorupy
czy woda w ładowniach statków. W związku z tym niewielki zasięg lotu komara nie
stanowi przeszkody, gdyż z łatwością mogą one natrafić na zbiorniki wody, w których
rozwijają się ich larwy. W taki właśnie sposób dostały się w rejon Morza
Karaibskiego. Ponieważ żółta febra była nieznana w Nowym Świecie i tamtejsi
tubylcy wykazali tak samo wysoką wrażliwość jak Europejczycy, można z dużym
prawdopodobieństwem przyjąć, że wirus dostał się tam z zachodniej Afryki. Chorobę
opisano po raz pierwszy na półwyspie Jukatan i w Hawanie w 1648 roku jako
krótkotrwałą, trzy-, czterodniową gorączkę, po której następowała krótka poprawa
stanu zdrowia, po czym pojawiał się kolejny atak gorączki i żółtaczka. Ponieważ
uszkodzenie wątroby towarzyszące żółtej febrze powodowało także zaburzenia
w krzepnięciu krwi, u wielu chorych występowały również krwawienia z nosa, dziąseł
i krwotoki żołądkowe, będące przyczyną czarnych wymiotów. Większość ofiar
umierała po ośmiu dniach od ponownego pojawienia się gorączki.
W miarę jak rozszerzał się handel morski, rozszerzała się też żółta febra. W 1686
roku dostała się do Brazylii, w 1690 - na Martynikę, do portu Kadyks w Hiszpanii -
w roku 1730, a później do Marsylii i do portu Swansea w Walii (1878). Wiedząc, że
żółta febra jest chorobą zakaźną, izolowano chorych od innych pacjentów i ludzi
1
 
zdrowych. W szpitalu w Greenwich w Anglii chorzy na żółtą febrę nosili bluzy
oznaczone żółtymi naszywkami. Jedna z popularnych w świecie anglojęzycznym
nazw żółtej febry Yellow Jack pochodzi właśnie od tych ubrań (ang.: yellow jackets ,
w skrócie - yellow jacks ). Nad budynkiem, w którym przebywali chorzy, powiewała
żółta flaga, również zwana Yellow Jack .
Do portów północnoamerykańskich, jakie zaatakowała żółta febra, należały Nowy
Jork i Filadelfia. W 1793 roku wybuchła epidemia w Filadelfii, która w ciągu czterech
miesięcy pochłonęła 4044 ofiary (około 10% całej ludności miasta, wynoszącej wtedy
około 40 000 osób). Źródłem tej epidemii były najprawdopodobniej komary lęgnące
się w beczkach z wodą na pokładzie statków przywożących Francuzów, którzy
uciekali przed epidemią żółtej febry z Santo Domingo na Haiti i z Indii Zachodnich.
W 1793 roku stolicą Stanów Zjednoczonych była Filadelfia. George Washington,
John Adams, Thomas Jefferson, Alexander Hamilton i John Knox byli świadkami
epidemii, która nie tylko zdezorganizowała życie miasta, ale także uniemożliwiła
funkcjonowanie rządu Stanów Zjednoczonych. W lipcu statki, jeden za drugim,
przybijały do portu w Filadelfii, przywożąc tłumy uciekinierów zarówno białych, jak
i czarnych. Głodni i schorowani, rozchodzili się po mieście, przynosząc wieści
o rewolucji na wyspach. Opowiadali o rzeziach, niszczeniu plantacji i śmiertelnej
gorączce szalejącej na kolejnych wyspach, o cierpieniach i męce spowodowanych
chorobą na pokładach statków.
Lato przyniosło niezwykle obfite opady, w wyniku których wystąpiła plaga komarów,
uprzykrzających życie mieszkańcom Filadelfii. Pensjonat Denny's Lodging House
przy ulicy North Water był ulubionym miejscem postoju marynarzy i przybyszów
między innymi z Santo Domingo i innych wysp karaibskich. Tego lata zatrzymało się
tam dwóch francuskich marynarzy. Wkrótce jeden z nich dostał gorączki i zmarł.
Kilka dni później drugi marynarz podzielił jego los. Następnie zachorowało i zmarło
dwóch kolejnych mieszkańców pensjonatu, a także wiele innych osób. Potem zaraza
objęła całe miasto. Szerzyły się opowieści na temat ofiar - o ich rozpaczliwym stanie,
zupełnie niewyczuwalnym tętnie, zimnych ciastowatych dłoniach i żółtych twarzach
oraz całkowitym wyczerpaniu, straszliwej gorączce, mdłościach, czarnych wymiotach
i krwawieniach z nosa.
Wprowadzono kwarantannę, ale to nie zatrzymało epidemii. Władze doszły
do wniosku, że epidemia nie przyszła z zewnątrz, lecz spowodowały ją
niehigieniczne warunki panujące w mieście, gnijące na ulicach śmieci i psująca się
na nabrzeżu kawa. Uważano, że źródłem choroby jest niezdrowe powietrze. Jeden
z najwybitniejszych lekarzy tamtych czasów doktor Benjamin Rush zalecał, aby
każdy, kto tylko może, opuścił miasto i przeniósł się na wieś, gdzie powietrze jest
czystsze: "Jest tylko jeden sposób na uniknięcie zarazy - uciec od niej".
Filadelfia doświadczyła już epidemii żółtej febry w 1792 roku, kiedy zmarło 100 osób.
Teraz jednak umierały tysiące. Thomas Jefferson opisywał zarazę w liście
do Jamesa Madisona z Wirginii. Donosił, że każdy, kto tylko mógł, uciekał z miasta, a
co trzeci chory umierał. Zachorował Alexander Hamilton, sekretarz skarbu. Wyjechał
z miasta i kiedy nie wpuszczono go do Nowego Jorku, udał się na północ, do domu
2
 
swego teścia w Green Bush koło Albany. Tam on i jego żona pozostawali pod strażą,
dopóki nie spalono ich ubrań i bagażu oraz nie odkażono służby i powozu.
Urzędnicy federalni nie mogli wypełniać swych obowiązków. W Ministerstwie Skarbu
sześciu urzędników zachorowało, a pięciu innych uciekło do Nowego Jorku. W
urzędzie pocztowym zachorowało trzech, a w urzędzie celnym - siedmiu. Dokumenty
państwowe zamknięto w biurach, z których pouciekali urzędnicy. We wrześniu
przestał pracować rząd. George Washington wyjechał do Mount Vernon:
Miałem szczere chęci pozostać dłużej, ale Pani Washington nie chciała zostawić
mnie na pastwę zarazy. Ja zaś nie mogłem dłużej narażać ani jej, ani dzieci przez
pozostawanie w tym mieście. Życie w domu, w którym mieszkaliśmy, zostało niemal
sparaliżowane przez ogólnie panujący chaos, a niebezpieczeństwo z dnia na dzień
stawało się coraz większe.
Washington zalecił ewakuację całego Ministerstwa Wojny i wszystkich innych
urzędników z Filadelfii. Miasto opuścili także Jefferson, Hamilton i sekretarz wojny -
Knox.
W 1793 roku Philip Freneau tak pisał o zarazie w Filadelfii:
ZARAZA
Pisane podczas epidemii żółtej febry
Wiatr suchy, ciepły wciąż wieje
A ludzie - tracą nadzieję.
Trupy i cmentarze,
Przerażone twarze.
To straszne - zaraza szaleje!
Nie ma księży w kościele! -
Uciekli przyjaciele
W strachu i panice.
Puste są ulice,
Żywych nie czeka już wiele.
Doktorzy radzą zawile.
3
 
A śmierć przybiera na sile.
Chaos i wrzawa,
O życie obawa -
Zguba czai się w wodzie i pyle.
Zatruta cała przyroda -
Powietrze, ziemia i woda -
O, miasto zgubione!
O, miasto stracone!
Och, jakaż wielka szkoda!
(przełożyła Małgorzata Pierzchalska)
Wirus będący przyczyną żółtej febry odkryto dopiero w 100 lat później na Kubie, a
drogę przenoszenia (z komarem jako przenosicielem) poznano dopiero osiem lat
później. Epidemie w Nowym Jorku i w Filadelfii szerzyły się głównie latem, ponieważ
Aedes aegypti wymaga ciepłego klimatu i ginie na mrozie. Z tego powodu komary
miały odpowiednie do rozmnażania się warunki tylko w okolicach o klimacie
podzwrotnikowym: w rejonie Morza Karaibskiego, Ameryce Łacińskiej i na południu
Stanów Zjednoczonych. Tam też wybuchały co jakiś czas epidemie żółtej febry.
Mogły być one bardzo gwałtowne, jak na przykład na Santo Domingo, gdzie w ciągu
trzech miesięcy 1793 roku ponad 44% żołnierzy brytyjskich, członków 41 pułku
piechoty i 23 gwardii, zmarło na żółtą febrę. Uciekający przed epidemią nosiciele
wirusa rozprzestrzeniali zarazę w innych miastach Ameryki Północnej i Europy, jeśli
tylko zetknęli się z odpowiednim komarem - przenosicielem.
Większość czarnych Afrykańczyków i ich potomków przechodzi zakażenie żółtą febrą
stosunkowo lekko: występują u nich bóle głowy, gorączka, nudności i wymioty, a po
kilku dniach dochodzi do wyzdrowienia. Taki przebieg choroby jest
odzwierciedleniem długiego współistnienia wirusa i jego gospodarza: wskutek
narażenia na zakażenie wirusem żółtej febry wielu kolejnych pokoleń Afrykańczyków
wykształciła się u nich w toku ewolucji pewna odporność na tego wirusa. W
niektórych przypadkach gorączka bywa bardzo wysoka, sięgając nawet 40°C,
pojawiają się też bóle stawowe i krwawienia. Jednakże nawet i ci pacjenci zdrowieją
po kilku dniach. U Europejczyków i Indian amerykańskich natomiast choroba
przebiega w sposób dużo bardziej dramatyczny. Można w niej wyróżnić trzy stadia.
W pierwszym, który trwa trzy do czterech dni, występuje wysoka gorączka (39°
4
 
do 41°C), bardzo silne bóle głowy, nudności i intensywne wymioty. W tym okresie
chory może zakazić innych, jeśli w otoczeniu są obecne komary. Potem występuje
okres remisji, w czasie którego pacjent czuje się lepiej, bóle głowy łagodnieją,
gorączka spada do 37°-38°C. Stan taki może trwać zaledwie kilka godzin. Następnie
temperatura podnosi się bardzo szybko, a poprzednie objawy wracają z jeszcze
większym nasileniem, pacjent jest pobudzony i nerwowy, majaczy. Pojawia się nie-
wydolność wątroby, mięśnia sercowego i nerek. Na czwarty lub piąty dzień trzeciego
stadium występuje żółtaczka. Choroba często kończy się śmiercią w szóstej lub
siódmej dobie. Ci, którzy przeżyli, chorują jeszcze przez 2 do 4 tygodni. Okres
rekonwalescencji, charakteryzujący się utratą sił i zmęczeniem, jest bardzo długi.
powiększenie...
Po lewej: Wirus żółtej febry [pozioma kreska
w prawym górnym rogu odpowiada długości 100
nm]. [Za:] E. L. Palmer i M. L. Martin: An Atlas
of Mammalian Viruses, 1982. Dzięki uprzejmości
CRC Press, Inc. Po prawej: Przenosiciel wirusa,
komar Aedes aegypti. Na dole: Uszkodzona
wątroba pacjenta zmarłego na żółtą febrę.
Strzałka wskazuje złogi antygenów wirusa. [Za:]
Fields' Virology. Lippincott-Raven, Filadelphia
1996.
5
515661.001.png 515661.002.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin