Pan Tadeusz-Ksiega XIII.doc

(44 KB) Pobierz
Pan Tadeusz - Księga XIII

                            "PAN TADEUSZ" - XIII księga

                            (noc poślubna Tadeusza i Zosi)

 

Pan Tadeusz wszedł pierwszy, drżącymi rękami

Drzwi za sobą zamknął ach! Nareszcie sami,

Ach! Zosiu, ach! Zosieńko jak mi niewygodnie

Popatrz jak odstaje, popatrz na me spodnie.

Zosia łzy rzewne roni i za pierś się chwyta,

Że to była dzieweczka z chłopcem nie obyta

Nie wiedziała zaiste czy się ma całować

Ze swym mężem, czy płakać, czy pod ziemię schować

Stoi tedy i milczy, Tadeusz pomału

Jął się przygotowywać do ceremoniału

Od chwili gdy ich ślubna przywiozła kareta

Tadeusz miał myśl jedna - myśl ta to mineta

( Sztuka wówczas na Litwie nikomu nie znana,

Dziś już rozpowszechniona, ale źle widziana

Przez strzegące cór swoich matrony

I księży, którzy nieraz gania ja z ambony.)

Tadeusz we Francji długie lata bawił

Wielce się w używaniu sztuki owej wprawił,

Niezmiernie lubił lizać, wyrażał mniemanie,

Ze mineta o wiele przewyższa jebanie,

Bo kutas zmysł dotyku jedynie posiada,

Język zaś również smakiem prócz dotyku włada,

A poza tym wszystkie zmysły za wyjątkiem słuchu

Spełniają pewna rolę, kiedy język w ruchu.

Na przykład podniebienie ... a i wzrok się raczy

Tem czego ślepy kutas nie zobaczy.

 

Tak myśląc jął Tadeusz pieścić swa Zosieńkę

Najpierw ja z galanteria pocałował w rękę

Na łożu ja posadził i macając ręka,

Dwa cycuszki jak paczki wyczul pod sukienka,

Rękę niżej przesunął, pod suknię wsadził,

I po nóżkach od kolan, aż po udka gładził

Wyciągnął się na łożu przy Zosi jak długi

Wydobył jeden cycuś, a potem i drugi

I począł je całować - długo, pożądliwie,

Wreszcie usta oderwał i w nagłym porywie

Pół sukienki Zosieńce narzucił na głowę,

Ściągnął majteczki, długie koronkowe,

Dar cioci Telimeny, ku nóżkom się schylił

I zaciśnięte udka po trochu rozchylił,

Całując je namiętnie od wewnętrznej strony,

A Zosia zapomniała zupełnie obrony

I opór dziewiczej trwogi zaraz odrzuciła

Nóżki jak tylko mogła, tak je rozstawiła

I chowając w poduszki zawstydzone lice

Pokazywała mężowi cała tajemnicę

Co ukryta głęboko wśród złocistych włosów

Różowiała niewinnie jak kwiatek wśród kłosów

 

Tadeusz po mistrzowsku wykonał minetę.

Najpierw lizał po wierzchu, czując te podnietę

Jęła Zosia wzdychać, jęczeć w końcu krzyczeć,

Tadeusz, by jej większej rozkoszy użyczyć,

Wsadził głębiej, języczkiem jak młynkiem obracał

Rękami ja od dołu, aż do góry macał,

Przy czym język bez przerwy coraz głębiej wpychał

Obracając językiem coraz żywiej, głodniej

Wreszcie zajęczał cicho i spuścił się w ... spodnie

Chwilę cicho poleżał i odpoczął krzynę

Tuląc nozdrza i usta w złocista gęstwinę

Wreszcie podniósł się z łoza, odszedł od Zosieńki

I z lekka ocierając włosy grzbietem ręki

Jął się żywo rozbierać. Zdjął pas z kutasami,

Ściągnął kontusz i żupan, buty z cholewami,

Koszule zdjął przez głowę, hajdawery złożył,

A gacie przemoczone na krześle położył

Wreszcie usiadł na łożu, odsapnął troszeczkę,

Po jajach się pogłaskał, spojrzał na żoneczkę

Suknia na twarz rzucona zasłoniła jej lica

Odsłaniając cycuszki, pępuszek i picę.

Widok ten znów krew wzburzył w panu Tadeuszu,

Choć się dopiero spuścił, nabrał animuszu.

Jął rozbierać żoneczkę, sposobić posłanie

By tym czasem poczekać, aż mu kutas stanie.

 

Zosia już odrzuciwszy wstydliwość wszelka

Na chuja spoglądała z ciekawością wielka,

dotychczas o chuju niewiele wiedziała -

Raz od służebnych coś tam usłyszała

Drugi raz leząc w gaju rankiem, w cieniu drzewa,

Zobaczyła przypadkiem jak się chłop odlewa.

W grubej garści trzymając jakiś przedmiot wielki

I otrząsając na liście ostatnie kropelki

I ciocia Telimena cos jej tłumaczyła,

Lecz Zosia nie słuchała, strasznie się wstydziła,

A teraz żona będąc, dziewczątko uznało,

Że święty obowiązek zbadać sprawę cała,

Więc spytała : " Ach to co ?I do czego służy ?

Przed chwila taki mały, teraz taki duży,

Oj! Jak to się rozciąga, jak to się rozwija

Długi taki i gładki, niczym gęsia szyja.

A cóż go u dołu tak ładnie przystraja ?"

Rzekł Tadeusz z powaga : " Zosiu, to są jaja.

A to co cię w tak wielkie wprawiło zdumienie

Zwie się (gdy obyczajnie nazwać) - przyrodzeniem.

Kutasem także zwane, chociaż często bywa,

Że pospólstwo i chłopstwo chujem to nazywa.

Przy tym istnieją inne najrozmaitsze słowa...

A dziwne to, bo przecież ręka albo głowa,

Choć większe i ważniejsze jedna nazwę maja

Ten zaś widzieć niewielki, rożnie nazywają,

Tylu dziwnymi mianami. Sędzia nieraz zrzędzi :

" Jak się gorąc zaczyna, to mnie kuśka swędzi".

Podkomorzy zaś wałem kutasa nazywa,

A Wojski zaganiaczem go nieraz przezywa,

Maciek mówi wisielec, bo już stać nie zdoła,

A Gerwazy na chłopskie dzieci nieraz wola :

" Nie baw się Wojtuś ptaszkiem". Jankiel cymbalista

Zwie go smokiem lub bucem i rzecz oczywista

Jeszcze dziwniejsze nazwy ludzie wymyślają,

Ulani go na przykład pyta nazywają".

Tak wyjaśnił Tadeusz te sprawy powoli,

A potem tłumaczył jak kutas pierdoli.

I chcąc poprzeć naukę stanowczym przykładem

Zaczął wpychać... na próżno, chociaż ruszał zadem.

Choć sapał, choć się pocił, chuj się nie zagłębiał

Jebiąc dotychczas kurwy z francuskiej stolicy,

Lub nadobne szlachcianki z całej okolicy,

Nie miał do czynienia z taka ot dziewica

Z ciasna, niewyrobiona i zamknięta pica

Co nie zaznała kutasa żadnego

Wiec gdzieżby się tam zmieścił taki chuj jak jego.

Ani w Polsce, ani na Litwie, ni na świętej Żmudzi,

Ani wśród drobnej szlachty, ni wielkich dziedziców,

Ani wśród Horeszków, ani wśród Sopliców,

Ani wśród Radziwiłłów - książąt przepotężnych,

Ani wśród Dobrzyńskich, znakomitych mężnych,

Ni wśród Bartków i Maćków - braci doborowej,

Ni wśród całej rozlicznej braci zaściankowej

Nikt tedy chuja takiego nie posiadał

Dumny był zeń Tadeusz i dzielnie nim władał,

A do dumy takowej miał słuszne powody,

Bo na chuju mógł podnieść pełne wiadro wody.

Chuj Tadeusza mierzył jedenaście cali,

Gruby jak ręka w kiści, twardy jak ze stali,

Zahartowany w trudzie, co rzadko się kładzie,

Zdobny w dwa jaja wielkie jak dwa jabłka w sadzie.

Jedyny tylko Gerwazy za czasów młodości...

Słynął ponoć z kutasa podobnej wielkości

I dziś jeszcze żartując szlachta się pytała

Co ma większe Gerwazy scyzoryk czy jaja.

 

Otóż te pytę chciał Tadeusz Zosi

Na siłę wepchnąć, śmiechem się zanosi

Zosieńka, tak się bawi, śmieje do rozpuchu

I jak dziecina wola : " a kuku, a kuku"

Nagle schwyciwszy zręcznie kutasa do ręki

Zanuciła przekornie słowa tej piosenki :

" Do dziury myszko, do dziury,

Bo cię tam złapie kot bury,

A jak cię złapie w pazurki

To cię obedrze ze skórki ".

" Myszka ?" - krzyknął Tadeusz - " cóż to za myśl dzika

Nazwać sobie ot myszka, tego oto żbika.

Ja ci myszkę pokażę, zaraz pożałujesz,

Do dziury ja zapędzasz ? zaraz ja poczujesz"

Tak mówiąc powstał z łóżka i wyszedł z pokoju

Do przedsionka, gdzie stała wielka beczka łoju,

Pełna ręka zaczerpnął, natłuścił kutasa,

Żeby błyszczał jak wielka czerwona kiełbasa.

Do pokoju powrócił, zaraz legł na łoże,

Pomacał dziurkę ręka, palcami poszerzył,

Przytknął równo kutasa, popchnął i uderzył,

Rozwarły się podwoje, coś tam z cicha trzasło

I wjechał kutas w pizdę, jak nóż wjeżdża w masło.

Zabolało Zosieńkę, aż się popłakała

Rączęta załamując gwałtownie krzyczała :

" Wyjm, pan, wyjm natychmiast, to okropnie boli !"

Tadeusz jej nie słuchał, jebie, rznie, pierdoli,

Ręce pod pupę włożył i mocno je złączył,

Dymał, rąbał, chędożył, aż wreszcie zakończył.

Piec razy te zabawę powtórzył

Piec razy się spuścił, aż się w końcu znużył.

Żonę na bok odrzucił niczym sprzęt zużyty,

Lecz kutas jeszcze sterczał, wielki chociaż syty.

Wnet tez świtać poczęło, Tadeusz zmęczony,

Jak na męża przystało, legł dupa do żony.

Kołdrę na grzbiet nacisnął, w jaja się podrapał,

Twarz do ściany odwrócił i mocno zachrapał.

 

Ale Zosienka nie śpi, leży na posłaniu,

Oczęta ma otwarte, nie myśli o spaniu.

Przedtem dziewica będąc, tak bardzo się bala,

Lecz teraz gdy przywykła, to by jeszcze chciała,

Chce obudzić małżonka, lecz Tadeusz chrapie,

Tuli się do niego, za kutasa łapie,

Do góry go uniosła, palcami ujęła,

Obudził się Tadeusz i z uśmiechem prawi :

" Spójrzcie na te płotkę, jak ja kutas bawi,

Mówił kapitan Rykow : " toć powiadam pięknie

Baby chujem nie straszcie, bo się nie przelęknie"

I mówią, ze Suworow rzekł raz : " mili moi,

U największych rycerzy chuj się baby boi".

Ale droga Zosienko, bez twojej urazy

Zrozum, żem się tej nocy spuścił już sześć razy,

Trzeba chuja oszczędzać, pozwól mi odsapnąć,

Mogę ci jeśli pragniesz, znów minetę chlapnąć,

Lecz lepiej daj mu spocząć, później znów kochanie

Weź go troszeczkę do buzi, a na pewno stanie.

A wtedy pokaże ci figle rozmaite,

W Paryżu wyprawiano sztuki wyśmienite :

Przed lustrem, na siedząco, lub na stojaka,

Lub tez konno na chuju, na boku, na raka,

A może miedzy cycki, lub tez na podnietę,

Nie wadzi się wykonać podwójna minetę,

Jeśli wiesz co to znaczy... lecz Zosiu kochana

Zaraz się zabawimy, zaczekaj do rana,

Bo miękki kutas niedaleko zajdzie."

 

Tak mówił, a Zosienka oczęta zamknęła

I tuląc się do niego powoli zasnęła.

I śniła o niezmiernych rozkoszach zamęścia

Których zazna przez lata małżeńskiego szczęścia.

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin