Wied�my, czarty i �wi�ci Huculszczyzny Mity i legendy Mojemu synowi, Miko�ajowi, dzielnemu towarzyszowi w�dr�wek Opracowanie: Ola Hnatiuk Przek�ad: Ola Hnatiuk Tatiana Holy�ska Katarzyna Koty�ska Renata Rusnak Podzi�kowania Serdecznie dzi�kujemy Iwanowi Hreczce, zbawcy HuculszcZyK/D'> Za udost�pnienie ikon Ze swojej przebogatej kolekcji. Bez jego wspania�omy�lno�ci i fachowych rad wydanie to by�oby o wiele ubo�$%�. Dzi�kujemy r�wnie� Za pomoc i �yczliw� lektur� r�kopis�w Tatianie Ho�y�skiej oraz Danucie Sosnowskiej. Sk�adamy tak�e podzi�kowania Jurijowi My�ko za okazan� pomoc techniczn�. Fotografie z kolekcji Iwana Hreczki: Jewhen Raw�kyj Komputerowa realizacja ok�adki i kolorowych wk�adek: Andrzej Stepan Redakcja stylistyczna: Ola Hnatiuk Danuta Sosnowska Korekta: Ola Hnatiuk Tatiana Ho�y�ska Na ok�adce: Ikona Matki Boskiej % Dzieci�tkiem, po�. XIX w., pow. Nadwirna ISBN 83-906203-3-2 � Copyright by �Tyrsa" Sp. z 0.0. 1997 �wiat Literacki Fundacja Pogranicze Wydawca: �Tyrsa" Sp. z 0.0. �wiat Literacki Fundacja Pogranicze Wydano przy wsparciu finansowym Ministerstwa Kultury i Sztuki Fotosk�ad: �Tyrsa" Sp. z 0.0. 03-614 Warszawa, ul. Ko�cieliska 7 Druk: �Koldruk" 03-678 Warszawa, ul. Lisia 20 B�g* �wiat i �wi�ci Stworzenie �wiata Od prawiek�w by�a tylko woda, ob�oki i B�g �wi�ty. W ob�okach spa� A�ej, duch bo�y, a B�g chodzi� po wodzie. Razu jednego zrobi�a si� na wodzie pianka. Jaka� k�pa, jak kawa�ek drzewa, co si� kr�ci�a po wodzie jak �ywa! B�g zobaczy� to i pyta: � Co ty jeste�? A ono odpowiedzia�o: � Ja nie wiem! �ywy jestem, a nie mog� ani chodzi�, ani nic robi�. A to by� Tryjuda - Aridnyk. B�g nie wiedzia�, z czego on pochodzi, bo czart by� tak jak B�g � od prawiek�w. Ale �e si� Bogu cni�o samemu po wodzie chodzi�, pob�ogos�awi� B�g t� piank� i pyta: � Chcesz mie� g�ow�? � Chc�. � A r�ce? � Chc�. � A nogi? � Chc�. Wtedy da� B�g Aridnykowi r�ce, nogi, oczy� wszystko. Stali si� jak bracia. B�g wiedzia� wszystko na �wiecie, ale nic nie m�g� zrobi�, a Tryjuda mia� si�� do wszystkiego. B�g musia� od niego wszystko wycygani� albo ukra��, jak co� chcia� mie�. B�g wiedzia�, �e na dnie, w g��binie morza jest glina i chcia� od Aridnyka wychytrzy�, �eby ten jej wyni�s� z dna trzydziewi�tego morza, co jest trzy razy tak g��boko, jak ten �wiat. Raz we dw�ch sobie gaw�dzili, �e dobrze by by�o, jak by by�a ziemia, bo by�oby na czym odpocz��. Tryjuda pyta: � A co by zrobi�, �eby by�a ziemia? B�g m�wi: � Ja bym zrobi� ziemi�, �eby tylko by�a glina. � A sk�d jej wzi��? � pyta Aridnyk. � Ona jest hen, na dnie. � Ja bym tam zanurkowa� � m�wi ten. � Zanurkuj, � m�wi B�g � a jak b�dziesz zagarnia� ziemi� r�k�, m�w: �W imi� moje!". 5 Gdy to Aridnyk us�ysza�, rzuci� si� w g��bin�, ale a� w trzydziewi�tej znalaz� glin�. Nabra� jej w gar�� i ruszy� ku g�rze. Ale zanim si� wynurzy�, woda ca�� glin� wymu�i�a z jego r�ki. Przychodzi on przed Boga, a ten pyta: � A gdzie glina? � Nabra�em pe�n� gar��, ale sp�jrz, nie ma! � Bo� nie m�wi� ,,w imi� moje"! Zanurz si� jeszcze raz i powiedz tak. On rzuci� si� po raz drugi, i tak samo si� sta�o. A� za trzecim razem wyni�s� tyle gliny, �e zosta�o troszk� za paznokciem. B�g wyskroba� glin� spod pazur�w, zrobi� z niej placek-palanyczk� i rzuci� ja na wod�, a pa�anyczka si� rozros�a i z tego zrobi�a si� ziemia. Z pocz�tku by�a cienka, jak skorupka wr�blego jajka. A�ej - Duch Bo�y obudzi� si�, dojrza� z ob�ok�w ziemi�, wzdrygn�� si� i zatrz�s� ob�okami tak, �e ten brzeg, co on do niego twarz� le�a�, zadr�a�, zwali� si�, ziemia si� na nim po�ama�a. Z tego zrobi�y si� g�ry i ska�y. Od razu B�g przyku� jedn� r�k� A�ejowi, �eby tak bardzo nie trz�s� ziemi�; jedna r�ka i dot�d jest przykuta; teraz grzmi A�ej tylko jedn� r�k�. Drug� r�k� rozkuje mu B�g przy ko�cu �wiata. Teraz B�g, zm�czony, po�o�y� si� spa�, ale Tryjuda nie zasn��. Przestraszy� si� grzmot�w i m�dro�ci Bo�ej. Za ten czas, jak B�g spa�, umy�li� Aridnyk zgubi� Boga; chcia� sam �y� na tym �wiecie. Podszed� do �pi�cego Boga i chcia� go stoczy� w morze, �eby si� utopi�. Zacz�� spycha� Boga do wody, ale ziemia ros�a wci�� w t� stron�, w kt�r� on spycha� Boga, a� B�g si� obudzi� i zrobi� tak, �e Aridnyk sam si� zwali� w wod�, a woda nad nim zaraz zamarz�a. B�g my�la�, �e Aridnyk ju� z niej nie wylezie, ale on, jak r�bn�� g�ow� w l�d, to rozwali� l�d; za nim posz�a para spod lodu, a mg�a z niej posz�a w g�r�. W zimie i teraz, jak na dworze mr�z, idzie para spod lodu, gdzie wybita przer�bel. Mg�a posz�a wtedy w g�r� i z tego zrobi�y si� chmury. Jak Aridnyk prze�ama� l�d, zrobi�a si� z niego kra, a z niej zrobi�a si� pieczara. Aridnyk ba� si� Boga i schowa� si� pod kr�, kt�ra podnios�a si� ku g�rze, i m�wi: � To b�dzie dla mnie chata! Ale s�o�ce przy grza�o i cha�upa si� roztopi�a. Od tego czasu oni obaj z Bogiem przestali by� jak bracia. Mieszkali obaj na ziemi, ale ju� nie razem, ino czasem do siebie zachodzili. Jak ju� by�a ziemia zaro�ni�ta, na niej drzewa i trawy, by�o wody tylko tyle, co z morza nabiega�o �y�ami i jak deszcz spad�. Tryjuda porobi� sobie owce i kozy. Zrobi� te� skrzypce; to on wymy�li� ca�� muzyk�, ty�ko flojar� i trembit� B�g wymy�li�. Aridnyk zacz�� gra� na skrzypcach i owce pasa�. B�g to us�ysza�, przychodzi do niego i patrzy. Aridnyk pyta: � Czego si� patrzysz, bracie? � Patrz�, jak ty grasz. Ja bym te skrzypce ci zabra�! � Nie, nie zabierzesz, � m�wi Aridnyk. � Nie tylko skrzypce, ale i owce bym zabra� � m�wi B�g. � Chyba, �e ukradniesz, to ci daruj�, a zabra� � nie zabierzesz, bo ja nie dam � m�wi Aridnyk. Razu jednego poszed� Aridnyk z owcami w las, siad� na wykrocie i gra. Owce po�o�y�y si�, posn�y i Aridnyk te� zasn��. B�g podszed� tam, wzi�� skrzypce, owce i poszed� precz. Przebudzi� si� Aridnyk, a tu ani skrzypiec, ani owiec! Domy�li� si�, �e to B�g mu ukrad�; przychodzi do Boga i m�wi: � Czekaj! Ukrad�e� mi owce, ale ja jeszcze co� takiego mam, czego mi nie ukradniesz! � A co ty masz? � pyta B�g. � Kozy � m�wi Tryjuda. � To co, � m�wi B�g � kozy l�ej ukra��! Rozeszli si�. Aridnyk by� z�y na Boga; zrobi� sobie piszcza�k�, zabra� kozy i poszed� do lasu. Gra� na piszcza�ce jaki� czas, opar� si� o pie� i zdrzemn�� si�, a B�g przyszed�, z�apa� piszcza�k�, przyni�s� soli i zn�ci� t� sol� kozy za sob�. Tryjuda budzi si�, a tu nie ma ani piszcza�ki, ani k�z. On do Boga, patrzy, a kozy na podw�rku jedz� ze ��obu s�l; Juda z�apa� kija, chwyci� koz� i zacz�� t�uc kijem w kolano; pociek�a krew, a on m�wi: � �eby� mia�a nogi diabelskie cho� do kolan! Od tego czasu kozy maj� sier�� na kolanach ��t� od tej krwi. Koza wsz�dzie wlezie, bo ma do kolan diable nogi! Z gniewu na Boga wymy�li� Aridnyk bardzo wielkiego wilka, �eby si� go B�g przestraszy�. Ale B�g przyszed�, obejrza� go sobie i poszed�. Akurat obudzi� si� A�ej i zobaczy� wilka, to si� przel�k�, bo wilk by� strasznie wielki. Zacz�� Boga prosi�, �eby wilk by� ma�y. B�g wzi�� siekier� i zacz�� wilka obciosywa�, a co spadnie drzazga na ziemi�, to uczyni si� ko�, krowa, prosi�; kt�ra drzazga polecia�a na wiatr, to zrobi� si� z niej ptak, a z malutkiej drzazeczki, co polecia�a, zrobi�a si� mucha. A ta ca�kiem maciupka upad�a na ziemi� i z tego zrobi� si� robaczek. Tak zrobi�a si� na �wiecie ca�a �ywina. Jak ju� by�a ca�a �ywina na �wiecie, zrobi� Tryjuda chat�. W tej chacie by�o wszy�ciute�ko, jak ma by�, ino okien nie by�o, przez szpary �wieci�o troch� s�oneczko do �rodka. Aridnyk wzi�� worek, wyszed� na dw�r i zagrabia do tego worka dzie�, �eby zanie�� do domu, bo tam by�o ciemno. Przychodzi B�g i pyta: 7 � A ty co robisz, nie-bracie? � Patrz! Zbudowa�em chat�, � m�wi czort � a nie mog� dnia w�o�y� do domu! B�g m�wi: � Poczekaj, ja tak zrobi�, �e w chacie b�dzie dzie�! � jak tak zrobisz, - m�wi Tryjuda � to ja ci chat� daruj�! B�g wzi�� pi�k�, przepi�owa� dwa przyciosy i zrobi� ramy; wchodz� do domu, a tam jest dzie�! B�g rzek�: � To b�dzie dobre dla ludzi! Od tego czasu zawsze B�g tak m�wi�, jak co� zdoby� chytro�ci� od Aridnyka. Ten m�wi: � Poczekaj, jak�e� u mnie wycygani� t� chat�, to ja zrobi� w niej co� takiego, �e tego ode mnie nie wycyganisz! � Zr�b � rzek� B�g i odszed�. Aridnyk zrobi� w domu w�z, ale nie m�g� go wynie��. Przychodzi B�g, a Aridnyk mokry, pot si� z niego ciurkiem leje, a wozu wynie�� nie mo�e. B�g pyta: � Co ty robisz? � Wiesz, � m�wi ten � zrobi�em dobr� rzecz, ale nie uradz� jej wynie�� z domu na dw�r. A B�g m�wi: � Co mi dasz, jak to wynios� na dw�r i b�d� jecha�? Aridnyk na to: � W�z b�dzie tw�j! B�g wzi�� w�z, rozebra� go ca�kiem, wyni�s� na dw�r, z�o�y� z powrotem i m�wi: � Siadaj, nie-bracie. B�g poci�gn�� i m�wi: � Widzisz, ju� w�z jedzie! Diabe� odszed�. Na dworze nasta�a zima, on zmarz�, zacz�� my�le�, co tu robi�, �eby si� zagrza�, i wymy�li� watr�; ona by�a wtedy bez dymu. Przychodzi B�g i pyta: � Co to? � Watra � m�wi ten. � Dobrze si� grza� przy niej. � Co by� chcia� � m�wi B�g � jak by� mi t� watr� da�? � O nie, � m�wi Tryjuda � nie dam! Wszystko� ode mnie wycygani� albo wprost ukrad�, a watry nie wycyganisz i nie ukradniesz! Poszed� B�g, od�upa� z buka hub�, wysuszy� na s�o�cu, rozszczepi� patyk od spodu, w�o�y� hub� w szczelin� i przychodzi zn�w do Tryjudy. Siad� ko�o watry i z Aridnykiem gaw�dzi. W tym czasie szturcha� B�g wci�� tym patyczkiem, a� si� zatli�a huba w patyku; teraz B�g wsta� podpieraj�c si� kijem. Tryjuda zasn��. Ile spa�, to spa�, a za ten czas B�g na�o�y� du�o drzewa i pozapala� watry. Tamten obudzi� si�, zerwa�, a tu B�g ma watr�! Podszed� do niej i plun�� w watr�, a� si� z niej zakurzy�o, a B�g rzek�: � Jak si� pali, to niech si� i kurzy! Dlatego teraz idzie z watry dym. Od tej pory roze�li� si� Tryjuda bardzo na Boga i ze z�o�ci umy�li� Boga zabi�! Wymy�li� m�yn, ale taki, �e trzeba by�o nog� porusza� wa�ek, �eby ziarno sz�o z korytka pod kamie� i me��o si� na m�k�; ko�o tego wa�ka zrobi� sid�a, bo chcia�, �eby B�g, jak przyjdzie k...
Trelek2415