118. Morgan Raye - Kawaler.pdf

(719 KB) Pobierz
14162953 UNPDF
RAYE MORGAN
Kawaler
Harlequin®
Toronto • Nowy Jork • Londyn
Amsterdam • Ateny • Budapeszt • Hamburg
Madryt • Mediolan • Paryż • Praga • SoHa • Sydney
Sztokholm • Tokio • Warszawa
wykonanie - Irena
14162953.001.png
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Telefon rozdzwonił się zupełnie nie w porę. Niewiel­
ka restauracja była już niemal pusta, ale Mia nie miała
zamiaru się pożegnać. Kusiła Dawida, rzucając na
szalę wszystkie swe wdzięki. Któż mógłby się jej
oprzeć, jest taka śliczna i uwodzicielska, pomyślał
młody mężczyzna. Pochlebiało mu zainteresowanie
uroczej dziewczyny.
Od rana krzątał się bezustannie. Praca w restauracji
była przyjemną odmianą po zwykłych całorocznych
zajęciach, ale nie należała do łatwych. Nie mógł się
doczekać przerwy. W połowie dnia zawsze zamykał
lokal. Mia, piękna dziewczyna o długich rudych
włosach i pełnych czerwonych wargach, nabrała ocho­
ty, by mu ten czas umilić.
Od razu wpadła mu w oko. Przychodziła codzien­
nie. Wiedział, że się jej podoba. Przyjechał do Puerto
Vallarta przed tygodniem i zamierzał pozostać jeszcze
siedem dni. Jeśli chciał poznać bliżej tę dziewczynę,
czas najwyższy, by uczynił pierwszy krok. Coś go
jednak powstrzymywało. Zabawne, nie znał dotąd
takiego uczucia. Lubił kobiety. Ilekroć odwiedzał to
nadmorskie meksykańskie miasteczko, romansował
na prawo i lewo. W tym roku rozchichotane dziew­
czyny, które przesiadywały w restauracji i gapiły się
trzepocąc rzęsami, wydały mu się nagle głupie i niedo­
jrzałe. Zamiast szeptać uroczym kociakom słodkie
wykonanie - Irena
słówka, gadał wieczorami z Rosą, kelnerką, która
pracowała w tym lokalu od dwudziestu pięciu lat.
Uznał, że tak dłużej być nie może. Mia to prawdzi­
wa piękność, poza tym wcale nie chichocze. Zmysłowe
zielone oczy obiecywały niebezpieczne rozkosze, a go­
rące spojrzenia, które rzucała na niego ta dziewczyna,
sprawiły, że wątpliwości zniknęły. Nie miał zamiaru
dłużej się umartwiać. Odstawił stertę brudnych na­
czyń, które niósł do kuchni, zdjął fartuch i usiadł przy
stoliku prześlicznej klientki, śmiejąc się z jej żarcików.
Dziewczyna obdarzyła go zalotnym spojrzeniem.
- Chcesz zobaczyć mój tatuaż? - zaczęła figlarnie.
Też pytanie! Dawid uśmiechnął się. Miał na to
wielką ochotę.
- Zawsze interesowałem się sztuką - oznajmił. - Za
nic w świecie nie przegapiłbym takiej okazji.
Mia położyła dłoń na elastycznym kołnierzu baweł­
nianej bluzki i wtedy rozległ się dzwonek telefonu. Dawid
zerknął na dziewczynę, która zsuwała już koszulkę
z kształtnych ramion, a potem na aparat telefoniczny.
Każdy normalny mężczyzna zlekceważyłby w takiej
chwili natarczywe buczenie, coś jednak mówiło mu, że
powinien podnieść słuchawkę. Instynktownie wyczuwał,
że to jedna z tych chwil, które mogą zmienić całe życie.
Musiał wybierać: flirt z uroczą dziewczyną albo nieznane
niebezpieczeństwo; kilka przyjemnych chwil albo głos
przeznaczenia. Nie miał pojęcia, co go skłoniło do
odebrania telefonu.
- Poczekaj moment - poprosił, wstając z krzesła.
Podszedł do lady, na której stał czarny staromodny
aparat. - Zaraz do tego wrócimy.
Mia zrobiła niezadowoloną minę. Dawid podniósł
słuchawkę.
wykonanie - Irena
- Halo? - rzucił niecierpliwie. Kobiecy głos, który
usłyszał po chwili, był matowy, zniżony do szeptu;
przywodził na myśl miękkość jedwabiu i migotliwy
blask palących się świec. Natychmiast przyciągnął jego
uwagę.
- Dawid Coronado?
- Tak. Przy telefonie. - Mężczyzna przymknął
powieki. Tajemnicza rozmówczyni miała głos filmowej
femme fatale.
- Dawid Coronado, kolega z wojska Reeda Britt-
mana? Pamiętasz, stacjonowaliście razem w Nie­
mczech dziesięć lat temu? - Mocniej objął palcami
słuchawkę. Głos nieznajomej fascynował go. Wyczuł
w nim strach i zaczął się nagle denerwować.
- Tak, wszystko się zgadza. Kim jesteś? - zapytał
niecierpliwie.
- Tak się cieszę, że cię odnalazłam.
Dawid podzielał jej radość, ale nie mógł się do­
czekać odpowiedzi na swoje pytanie.
- Powiedz mi, kim jesteś.
- Dawidzie, nie znamy się, mimo to muszę cię
prosić o przysługę... - przerwała nagle. Usłyszał głos
jakiegoś mężczyzny. Tajemnicza rozmówczyni wstrzy­
mała oddech, a potem szepnęła: - Och, tylko nie to.
- Połączenie zostało przerwane.
Dawid stał nieruchomo ze słuchawką przyciśniętą do
ucha, jakby się spodziewał, że znowu usłyszy nieznajo­
mą, jeśli cierpliwie poczeka. Ktoś ją zaskoczył i przestra­
szył tak bardzo, że odłożyła słuchawkę, albo...
- Dawidzie! - Mia zaczynała tracić cierpliwość.
Odwrócił się i spojrzał na nią z roztargnieniem.
Rudowłosa uwodzicielka i jej ukryty tatuaż przestały
go nagle obchodzić. Rozmyślał bezustannie o prze-
wykonanie - Irena
rwanej rozmowie telefonicznej. Kim była ta kobieta?
Na pewno znała Reeda, z którym przyjaźnił się
w wojsku, ale od tamtego czasu minęło dziesięć lat.
Dlaczego zadzwoniła? Co jej się przytrafiło? Nadal
brzmiał mu w uszach niewiarygodnie zmysłowy głos.
Nie wiedzieć czemu, Dawid miał pewność, że tajemni­
cza nieznajoma zadzwoni jeszcze raz. Znalazł pretekst,
by pożegnać Mię i grzecznie wyprosić ją za drzwi. Nie
interesowały go już frywolne tatuaże. Zabrał się do
przygotowywania posiłków, które miały być serwowa­
ne po południu.
Restauracja była przytulna i trochę staroświecka.
Kto znał Maję i Eduarda, dziadków Dawida i właś­
cicieli lokalu, wcale się temu nie dziwił. Wnuk przyjeż­
dżał co roku z San Diego, by zastąpić staruszków,
którzy dzięki niemu mogli sobie pozwolić na dwutygo­
dniowy urlop. Tego roku wybrali się w odwiedziny do
przyjaciół mieszkających w Guadalajarze, a Dawid
przyjechał jak zwykle do Puerto Vallarta. Restauracja
dziadków była ulubionym miejscem spotkań miesz­
kańców dzielnicy. Turyści zaglądali tu rzadko, woleli
nadmorskie bulwary. Praca w restauracji sprawiała
Dawidowi ogromną przyjemność i pozwalała zapo­
mnieć o rutynie pracowitego życia, jakie wiódł na
południu Kalifornii. Ale nie o tym teraz rozmyślał.
Z niepokojem wpatrywał się w milczący telefon.
- Zadzwoń! - krzyknął nagle. - No, zadzwoń, do
cholery!
W tej samej chwili rozległ się sygnał. Chwycił
słuchawkę.
- Halo. To ty, Dawidzie? - Dreszcz przebiegł mu
po plecach, gdy usłyszał znajomy głos. Czego chciała
ta kobieta?
wykonanie - Irena
Zgłoś jeśli naruszono regulamin