Magdalena Samozwaniec - Maria i Magdalena 01.pdf

(1515 KB) Pobierz
1 Samozwaniec Magdalena - Maria i Magdalena t.1
170882494.002.png
MAGDALENA SAMOZWANIEC
MARIA
i
MAGDALENA
CZEŚĆ 1
GLOB 1987
170882494.003.png
Projekt okładki i stron tytułowych WŁODZIMIERZ BAZYLI KRASULAK
Wydanie oparte na edycji Wydawnictwa Literackiego z 1960 roku
© Copyright by Wydawnictwo Literackie Kraków 1956
ISBN 8370070922
WYDAWNICTWO „GLOB” SZCZECIN 1987
Wydanie ósme. Nakład 99 650+350 egz.
Arkuszy wyd. 14.8. Arkuszy druk. 17. Oddano do składania
w październiku 1986 r. Podpisano do druku i druk ukończono
w maju 1987 r. Papier offsetowy kl. V. 70 g, rola 61 cm
Zam. 1059/1100/86 N4/34
ŁÓDZKA DRUKARNIA DZIEŁOWA
Cena części 12 zł 750,
170882494.004.png
WSTĘP
Podobno trzeba tonąć lub lecieć z trzeciego piętra, aby ujrzeć wstecz
całe swoje życie. Nie chcę ani tonąć, ani spaść z trzeciego piętra. Chcę
żyć jak najdłużej mimo to chciałabym dokładnie i wyraźnie ujrzeć całą
drogę, którą już mam poza sobą, oczywiście nie ze ścisłością fotogra
ficzną, ale jak kolorowy film przerobiony z powieści, z wyeliminowa
niem rzeczy zbędnych i nużących publiczność. Chciałabym, o ile to jest
możliwe, nie uwypuklać zanadto mojej osoby i moich najgłębszych
uczuć. Nie jestem ani trochę poetką, a zatem pewien bezwstyd pełen
miłości własnej, właściwy wszystkim poetom, jest mi najzupełniej obcy.
Jak każdy normalny człowiek nie będę się przechwalać moimi sukcesa
mi ani ubolewać nad klęskami natury osobistej; te sprawy, dla czytelni
ków dzisiejszych mało ważne, niechaj wsiąkną ze mną kiedyś do czarnej
ziemi, jak wieńce zeschłych kwiatów. Uwaga moja jako pisarza i przede
wszystkim satyryka niechaj się skupi na klimacie szeregu epok, które
przeżyłam.
Urodziłam się w czasach secesji i jako mała dziewczynka haftowałam
na poduszkach łabędzie z liliami wodnymi oraz irysy. Przeżyłam epokę
„Zielonego Balonika” i „Pani Dulskiej”. Jako dorosła panienka zetknę
łam się z krakowskim eleganckim światem, z hrabinamidewotkami
śmiesznymi jak ich stroje. Potem pierwsza wojna światowa i nasze
pierwsze zamążpójścia. Wspaniały dzień rozbrojenia austriackich gene
rałów na ulicach Krakowa przez ulicznych chłopaków. Pierwszy wieczór
autorski młodziutkiego, szalenie obiecującego poety Juliana Tuwima.
Przeżyłam rząd Paderewskiego i wypadki majowe w 1926 roku, w któ
rych po trochu obie z moją siostrą brałyśmy bierny udział jako przypad
kowi więźniowie w hotelu Bristol. Trzy lata przebywałam z moim
5
170882494.005.png
pierwszym mężem, dyplomatą, w Bukareszcie, gdzie bywałam na ope
retkowym dworze starego króla Ferdynanda. Grałam w brydża z przy
szłym królem Rumunii, Karolkiem, i tańczyłam na kostiumowym balu w
ambasadzie angielskiej z późniejszym królem angielskim, ojcem Elżbie
ty, przebranym za rumuńskiego chłopa!
W międzyczasie urodziłam córkę Teresę i... „Na ustach grzechu”.
Wszystkie zarobione na literaturze pieniądze obracałam na podróże,
zwiedziłam więc: Francję, Rumunię, Turcję, Niemcy, Anglię, Francuską
Riwierę, brzegi Afryki, Małą Azję itd. Moje życie do czasu wojny świato
wej było jednym nieprzerwanym pasmem samych radości. Koło mnie
nierozerwalnie, mimo swoich trzech mężów, szła wciąż największa mi
łość mojego życia „czarownica z Krakowa”, jak ją nazwał Tuwim moja
siostra Maria. W starym krakowskim dworku zimą i latem błyszczało i
grzało nas gorące domowe słońce, nasz przecudny ojciec Wojciech Kos
sak, koło niego krzątała się nasza matka, Maniusia z Kisielnickich, srogi
złotowłosy anioł z rózgą, ale zarazem i z niebywałym poczuciem humo
ru. Cała atmosfera Kossakówki była tak przesiąknięta wybuchami śmie
chu, że nic dziwnego, iż jedna z córek musiała wyrosnąć na satyryczkę.
Za jedną kolację lub śniadanie w tej kompanii, w której wyśmiewało się
wszystkie krakowskie snobizmy, a potem futuryzmy i „strefizmy”, kom
panii, gdzie rodziły się najlepsze dowcipy i powiedzonka dałabym pięć
lat mojego i tak dość długiego życia. To wszystko trwało do września
1939 roku.
Moją siostrę Marię widziałam ostatni raz w Juracie, w drugiej poło
wie sierpnia. W przeddzień pokłóciłyśmy się. Aby ją przeprosić, darowa
łam jej nowe cieniutkie pończochy. Powiedziała: „Siedzicie tu tak spo
kojnie, śmiejecie się z byle czego. Nie widzicie strasznej wojennej chmu
ry, która nadciąga...” Była nasrożona i zalękniona jak ptak przed burzą.
Poleciała schronić się do Warszawy, gdzie przebywał jej mąż, lotnik Ja
snorzewski. Nie odprowadziłam jej na stację, bo wolałam iść na plażę.
Potem zaczęła się druga wojna światowa „o wiele mniej europejska
od poprzedniej”, jak orzekła pewna krakowska paniusia. Okropne, dłu
gie, straszne lata. Podczas tych przerażających lat zmarł mój cudny oj
ciec, do końca piękny i szlachetny, który żadnemu okupantowi nie
6
170882494.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin