16_2011.pdf

(4790 KB) Pobierz
gessler Copy2.indd
Gessler
magda
gotuję się
wielkanocne
posiłki. Wielkanocnym rytuałem była też biała kiełbasa. Dostarczano
nam ją surową dopiero w Wielką Sobotę. Szara, namaszczona przez
masarza i cudownie przygotowana przez moją mamę. Do tego ziele
angielskie, czosnek i mnóstwo majeranku. W środku duże kawałki
mięsa z podgardlem w roli głównej, całość zaparzona i podana z sosem
cebulowym na białym winie.
Na deser – mazurki... Najlepsze mazurki mojej mamy, na ideal-
nie kruchym cieście, w którego skład koniecznie wchodzą żółtka
ugotowane na twardo. Jak zrobić taki mazurek? Bardzo prosto.
Potrzebujemy 150 g zmielonych na mąkę migdałów, 150 g pszennej
mąki, kostkę masła, 100 g cukru pudru i sześć żółtek – ugotowanych
na twardo i przetartych przez sito. Do tego łyżka najlepszej, kwaśnej,
niehomogenizowanej śmietany i łyżka zimnej, źródlanej wody. Trochę
soli i zest z cytryny. Największą tajemnicą prawdziwego mazurka
jest sposób jego zagniatania. Trzeba to robić szybko i zręcznie. Nie
używamy ciepłych dłoni, tylko zimnego widelca. Wszystkie składniki
muszą być zimne, nawet masło, które przed zagnieceniem ścieramy
na tarce. Zagniatamy widelcem, tworząc z początku coś w rodzaju
kruszonki, dodajemy przetarte żółtka, łączymy ze śmietaną i łyżką
zimnej wody. Grudy robią się większe, żeby za chwilę się zmniejszyć
i połączyć w ciasto. Całość zajmuje nam
nie więcej niż trzy minuty. Po tym czasie
ciasto zawijamy i odkładamy do lodówki
na całą noc. Dopiero następnego dnia mo-
żemy próbować upiec z niego mazurek.
Najlepiej czekoladowy, mój ukochany. Do
dekoracji potrzebować będziemy dwóch
tabliczek najlepszej gorzkiej czekolady,
250 g bardzo esencjonalnego kakao, 250 g
cukru pudru, szklanki słodkiej śmietanki,
pół kostki masła, 70 ml spirytusu i sporej
garści usmażonej samodzielnie skórki
pomarańczowej. W kąpieli parowej roz-
puszczamy czekoladę z masłem, dodajemy
śmietankę i cukier puder. Po zmieszaniu
dolewamy spirytus i dodajemy skórkę
pomarańczową. Mieszamy, czekając na
idealną konsystencję. W ostatniej chwili
nabłyszczamy masę surowym żółtkiem
i wylewamy na upieczony mazurkowy spód. Pamiętajmy też o wiel-
kanocnych babach, które przecież determinują wygląd świątecznego
stołu. Do tego koniecznie kwiaty, najlepiej ioletowe i białe hiacynty,
których niebiańsko lekki zapach unosi się pod sam suit, aromaty-
zując wykwintnie i uświęcając najpiękniejsze polskie wielkanocne
śniadanie.
to cudowne święto wiosny kojarzy mi się z moją mamą
i domem rodzinnym.
Do dziś pamiętam ten czas, w którym w Niedzielę Wielkanocną
mama otwierała okna, a ja słyszałam kościelne dzwony i czułam
zapach zupełnie innego powietrza. Nie było już zimy w tym zapachu,
były kwitnące iołki i forsycje. Śniadanie wielkanocne zawsze było
przygotowane idealnie. Spożywaliśmy je w ogrodzie, czasami na
werandzie, w zależności od pogody. Stół wyglądał tak, jakby przygoto-
wano go dzień wcześniej. Potrawy lekko zamrożone, wszystko podane
na zimno, idealnie schłodzone. Wszystko
lądowało na stole w całości: szynki, sery
i kiełbasy, na których szczycie królował
pęk przepięknych borówek. Dom pach-
niał rzeżuchą. Na pewno królował świeżo
wykiełkowany owies, a stół mojej mamy
był niepodzielnym królestwem wiosny.
Na stole widłak – wtedy jeszcze nie pod
ochroną. Z tej ślicznej rośliny pletliśmy
zielone poduszeczki dla ugotowanych
jajek, układaliśmy też na niej całe kosze
jaj faszerowanych po polsku, czyli chru-
piących delicji, nadziewanych koperkiem
i prawdziwkami. Do tego cała armia cu-
downych mięsnych galaret, trzęsących
się z każdym ruchem stołu. Obok polski
chrzan, świeżo tarty i niezakwaszany cy-
tryną, ale octem. Chrzan przyrządzony
w ten sposób był ostry i brutalny, ale jakże
aromatyczny... Jedną z najważniejszych rzeczy na wielkanocnym
stole zawsze była ćwikła. Nic nie pasuje lepiej do świeżego, wio-
sennego mięsa. Nic nie łączy się piękniej ze świeżym boczkiem czy
pieczonym schabem, parzonym wcześniej w mleku, otoczonym
lekką galaretą i startym kminkiem. Wszystko bez tłuszczu, chude jak
pierwsze promienie wiosennego słońca. W moim rodzinnym domu
na stole brylowała też suszona kiełbasa, był żur kwaszony chrzanem.
Najlepszym daniem była jednak co roku pieczona w całości szynka,
marynowana w goździkach i skórce pomarańczowej, podawana na
gorąco w aromatycznym miodowym sosie. Zresztą wszystkie mięsa
podawane były w całości. Każdy odkrawał sobie tyle, ile chciał, po
śniadaniu zaś resztę zawijało się na późniejsze, mniej świąteczne
MAGDA GESSLER
Warszawska restauratorka, gospodyni programu „Kuchenne rewolucje
Magdy Gessler” w TVN
102
24 kwietnia 2011 | wprost
gessler Copy2 . indd 102
16-04-11 2:36:50
Śniadanie
665947375.003.png 665947375.004.png 665947375.005.png 665947375.006.png 665947375.001.png 665947375.002.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin