Norwid Cyprian Kamil - Promethidion.doc

(184 KB) Pobierz
CYPRIAN KAMIL NORWID

 

 

 

Cyprian Kamil Norwid

PROMETHIDION


WSTĘP              3

DO CZYTELNIKA              4

Bogumił - dialog, w którym jest rzecz o sztuce i stanowisku sztuki. Jako forma              5

Wiesław - dialog, w którym jest rzecz o prawdziwej jej promieniach i duchu. Jako treść              16

EPILOG              23


Tobie - Umarły, te poświęcam pieśni,

Bo cień gdy schyla się nad pargaminem,

To prawdę czyta, o podstępach nie śni...

Tobie poświęcam, Włodziu!... słowem, czynem,

Modlitwą... bliskim znajdziesz mnie i wiernym

- Na szlaku białych słońc - na tym niezmiernym,

Co się kaskadą stworzenia wytacza

Z ogromnych BOGA piersi... Co się rozdziera

W strumienie... potem w krzyż się jasny zbiera,

I wraca - i już nigdy nie rozpacza[1]...

 

Tam czekaj... drogi mój!.., każdy umiera...

 

C. K. N.

 

 

WSTĘP

 

Morituri te salutant, Veritas...

 

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

 

Więc pożegnałem was - którzyście chcieli,

Bym nie osmucał tych brzegów zielonych,

A - przeceż żywy-m!...

 

*

 

...Witajcie Anieli

Pokornéj pracy - w szatach rozświetlonych,

Z zaplątanemi włosami w promienie,

Jak moda świętych uczy: odniechcenie!...

 

*

 

O sztuko! - człowiek do ciebie powraca

Jak do ciepliwéj matki dziecie smutne,

Lub marnotrawny syn - gdy życie skraca,

A słyszy Parek śpiew: "utnę już - utnę!..."

 

*

 

O! sztuko - Wiecznéj tęczo Jerozalem,

Tyś jest przymierza łukiem - po potopach

Historyi - tobie, gdy ofiary palem

Wraz się jagnięta pasą na okopach...

 

*

 

Ty - wtedy skrzydła roztaczasz złocone

W światyni Pańskiéj oknach, szyb kolorem,

Jakby litanie cicho skrysztalone,

Co na Aniołów czekają wieczorem.

 

*

 

Tak jesteś - czasu ciszy - czasu burzy,

Ty się zmieniasz w ton - czekasz w trybunie

Aż się sumienie kształtem wymarmurzy,

Podniesie czoło - i fałsz, w proch aż runie.

 

*

 

Ty jesteś - czasu burzy - czasu gromu,

Tyś bohaterstwa bezwiednym rumieńcem,

Z orłami hufce prowadzisz do domu

I nad grobowcem biała, stajesz z wieńcem...

 

 

DO CZYTELNIKA

 

I

 

Pismo to przyozdobić miałem myśl IMIENIEM, które by je od formalnej książkowej krytyki uchowało — wszakże ufam do tyla publiczności, że tego sobie wybiegu, lubo arcyprzyjętego, i pod pewnym względem wielce mi pochlebnego, nie pozwolę. Zamiast powagi imienia, położę raczej powagę rzeczy samej. Forma greckiego dialogu1 zdała mi się być najkorzystniejszą do zaszczepienia głównych pojęć o powadze sztuki, bez czego niepodobna do rozwinięcia dalszego — w prozie historycznej — i w prozie technicznej — przystąpić.

     W dialogach podobnych najważniejsze dla ludzkości pytania rozstrzygały się u tych ludów (a mianowicie Greków), u tych, mówię, bez których, przynajmniej co do znajomości formy, nic jeszcze dotąd uczynić nie jesteśmy w stanie, i nic się nie uczyniło stanowczego.

 

 

II

 

W dialogu pierwszym idzie o formę, to jest Piękno. W drugim o treść, to jest o Dobro, i o światłość obu, Prawdę.

 

 

III

 

W obydwóch dialogach — o zyskanie uznania potrzeby i powagi jak najżywotniejszej i jak najrozciąglejszej dla tego, co Sztuką się nazywa — a to zaś z powodów, których elementarne pojęcia czytelnik znajdzie najprzód w tych dialogach, potem w uszanowaniu pracy ludzkiej, a potem w historii i technice.

     Autor, nie mając na celu rozumu, który zaczyna od negacji i kończy na negacji, to jest kroku nie robi — a któremu drogi są utorowane i nie spotykające zawad... owszem, rozprzestrzeniane nawet przez tych, którzy z konsekwencjami rozumu (w czynie) walczą; ale — mając na celu mądrość, która zaczyna od bojaźni Bożej, "bo początkiem mądrości jest bojaźń Boża", a która, tak od bojaźni w Bogu zaczynając, kończy na wolności w Bogu — musi sobie krzyżem, to jest bolesnym bojowaniem, drogę pierwej otwierać, i dlatego czytelnik wiele niemiłych rzeczy tam napotka, których smutno było dożyć w sobie — smutniej dowiedzieć się — a jeszcze smutniej wywlekać na forum i pasować się z nimi. Gorzką taką pracę dlaczegożeś przedsięwziął?...

 

* * *

 

1 Co do wiersza, który potocznością swoją powinien by niewiele nawet uwagi zwracać — to już jest osobistość autora; mniema on, że w drażliwie mogących dotykać (gdzieniegdzie) przeprowadzaniach myśli w życie rytm miarą swoją i muzyką uspokaja, miarkuje i złagadza. Niepochopny do uczynienia koncesji w toku prawdy, czuł się zobowiązanym (w tym pierwszym poszycie) koncesji tej w formie znaleźć miejsce. Literatura nasza pod tym względem, mianowicie w liryce, wiele liczy przykładów.

 

 

 

Bogumił - dialog, w którym jest rzecz o sztuce i stanowisku sztuki. Jako forma

 

Nie za sobą z krzyżem Zbawiciela, ale za Zbawicielem z krzyżem swoim: ta jest zasada wszech-harmonii społecznej w Chrześcijaństwie - ten jest tego, co zowią materialnie specjalnościami, rytm i akord... Ta to jest nareszcie tajemnica ruchu sprawiedliwego...***

 

 

 

 

 

Taka rozmowa była o Chopinie

(Który naczelnym u nas jest artystą):

- Co do mnie, polski ja w nim zamach cenię,

Nie melancholię romantyczno-mglistą,

I - chociaż małe mam wyobrażenie

O sztuce - przecież wiem, co jest muzyka,

I może lepiej wiem od grającego:

Jeśli mi serce bierze i odmyka,

Jak ktoś do domu wchodzący własnego...

 

. . . . . . . . . .

 

- Jest to zapewne wiele - rzekł Bogumił -

Lecz ja bym główniej myśl artysty badał,

I czy dosłownie Naród on spowiadał,

Czy się nie wstydził prawdy i nie stłumił,

Mogąc łatwiejszy oklask zyskać sobie,

Mogąc być prędzéj i szerzej uznanym;

Czy, mówię, prawdę na swym stawiał grobie,

Czy się jéj grobem podpierał ciosanym?

- Cóż te morały do rzeczy należą -

Konstanty na to ozwał się z młodzieżą -

Albo cóż prawda tam, gdzie jest udanie,

Tam, gdzie jest wszystko przez naśladowanie...

Albo muzyka co by mi znaczyła,

Żebym ją musiał jak hieroglif badać,

Lub, wedle onych pojęć Bogumiła,

Żebym się musiał w Mazurku spowiadać!

 

*

 

Co pięknem, to się każdemu podoba,

I konfesjonał na to niepotrzebny.

Ho! hop - koniku mój, rwij się od żłoba...

Ho hop!!... cóż na to Bogumił wielebny?

Tu się rozśmiało wielu - co już znaczy,

Że najzupełniej prawda okazaną

I że mówiący pięknie się tłumaczy -

I - już o sztuce tu nie rozmawiano.

Tylko grający, stojąc przy pulpicie,

O kompozycji mówili warunkach,

 

*

 

O tym wcieleniu życia w sztuki życie,

Gdzie kałkuł w duchu i duch sam w rachunkach.

Więc znów rozmowa własną prawdy wagą

W nieśmiertelniejszej powracała zbroi,

Bo są nieznane siły, które nagą

Myśl - gdy już o nią dumny człek nie stoi -

Na niespodzianym stawiają świeczniku...

Bo jest, powiadam, w słowa określniku

Architektura taka, jak te gmachy,

Gdzie, któryś z mędrców starożytnych mniema,

Że duch się jego mieści - to na dachy

Wstępując płaskie - to pomiędzy dwiema

Kolumny w sieniach stając - to w piwnicy...

Więc i z rozmowy duchem tak się stało.

-Co piękne, nie jest to - mówił Maurycy -

Co się podoba dziś lub podobało,

Lecz co się winno podobać; jak niemniej

I to, co dobre, nie jest, z czym przyjemniej,

Lecz co ulepsza...

- Ha! - Konstanty na to -

Więc piękne jest to coś dla kasty jednéj,

Więc piękne mądrym jest arystokratą?...

- Dla dwóch: dla kasty (bo tak zwiesz ją) wiednéj

I dla mającej czystą serca wolę...

 

*

 

- Ho - hop!... bogdaj to piosnki nieuczone,

Ludowe - ho - hop!...

 

*

 

- A przecież wiedz, że piosnki one,

O których mówim tak, przy pełnym stole

Herbatę chińską pijąc - niezupełnie

Przez nieuczoność się określać dają,

I że ich wiele jest o złotej wełnie

Baranka, który za nas wszystkich ma ją,

I że ich wiele jest z głębszej krainy

Nad to, co o nich mówi się nawiasem...

- Arystokracja jest bo i u gminy,

Jak między szlachtą gmin też bywa czasem -

Ambroży dodał.

- Co do mnie, jeżeli

Tu o harmonii mówim - Hrabia rzeknie -

Ta jest z porządku: gdzie porządnie - pięknie,

Gdzie bezrząd, chaos - z szatanem anieli!...

Więc - dyscyplina u mnie, a uczciwa,

Jest tą harmonią łączącą ogniwa -

Niech zatem każdy rzeczy swej1 pilnuje,

Ten to generał-bas harmonizuje!

- Za pozwoleniem - przerwie znów Ambroży -

Przeciw ogniwom, łańcuchom, obroży,

Nikt tu zapewne nie ma nic - my, panie,

O idealnym mówiliśmy kole,

Bez względu, jakie ma zastosowanie:

Czy kto zeń pierścień ślubny lub niewolę,

Czy kto triumfu ark, kościoła banię

Lub do zegarka łańcuch zeń utworzy...

Tu zamachowy mąż: - Dzięki ci, panie,

Przecieżeś przy mnie stanął raz, Ambroży,

Toteż myśliłem zawsze, żeś ludowiec...

- Nie wprowadzajże mnie przez dobre chęci

W niewybłąkany frazesów manowiec.

Tu zamachowicz rzekł: - Ambroży kręci!...

Alić Bogumił wezwie: - Rzecz o sztuce,

Elementarna rzecz, jakże daleko

Unosi? daléj jakby mówiąc rzucę

Słowami, chucią.., ducha może całą rzeką,

Jakoby arfą dograć mającą w otchłani...

 

. . . . . . . . . .

 

- Przestańmy! cyt... uciszcie się, moi kochani -

Władysław wołał - wkrótce Bogumił zaśpiewa...

- A cóż mam śpiewać? - nie chcę być od rzeczy -

Każdy o pięknem słowa się spodziewa,

Więc chyba zamknąć przyszłoby rozmowę

Rozmowy hymnem...

- Mów - nikt ci nie przeczy,

I owszem - choćby i to, co nie nowe...

 

. . . . . . . . . .

 

- Spytam się tedy wiecznego-człowieka,

Spytam się dziejów o spowiedź piękności:

Wiecznego człeka, bo ten nie zazdrości,

Wiecznego człeka, bo bez żądzy czeka,

Spytam się tego bez namiejętności:

“Cóż wiesz o pięknem ?...”

...“Kształtem jest Miłości” -

On mi przez Indy - Persy - Egipt - Greków -

Stoma języki i wiekami wieków,

I granitami rudymi, i złotem,

Marmurem - kością słoniów - człeka potem,

To mi powiada on Prometej z młotem.

Kształtem miłości piękno jest - i tyle,

Ile ją człowiek oglądał na świecie,

W ogromnym Bogu albo w sobie-pyle,

Na tego Boga wystrojonym dziecię;

Tyle o pięknem człowiek wie i głosi -

Choć każdy w sobie cień pięknego nosi

I każdy - każdy z nas - tym piękna pyłem.

Gdyby go czysto uchował w sumieniu,

A granitowi rzekł: “Żyj, jako żyłem” -

To by się granit poczuł na wyjrzeniu,

I może palcem przecierał powieki,

Jak przebudzony mąż z ziemi dalekiéj...

Lecz to z granitu bryłą ten by zrobił,

A inny z tęczy kolorem na ścianie,

A inny drzewa by tak usposobił,

Żeby się dłońmi splotły w rusztowanie;

A jeszcze inny głosu by kolumnę,

Rzucając w psalmy akordów rozumne,

Porozpowijał jak rzecz zmartwychwstałą,

Co się zachwyca w niebo: szłaby dusza

Tam - tam - a płótno na dół by spadało,

Jako jesienny liść, gdy dojrzy grusza.

 

*

 

Więc stąd to - stąd i słuchacz, i widz jest artystą,

Lecz prymem ten, a owy niezbędnym chórzystą;

Więc stąd chórzysta w innej prymem jest operze,

A prym - chórzystą-widzem w nie swej atmosferze;

I tak się śpiewa ona pieśń miłości dawna,

Nieznana raz, to znowu sławna i przesławna...

 

. . . . . . . . . .

 

I - dość: niech „słuchacz w duszy swej dośpiewa”.

 

. . . . . . . . . .

 

To w niebo tak - a w ziemię jak się pieśń przelewa,

Praktycznym wam i sobie, ilem jest praktykiem,

Opowiem. - Jak kamienie krągłe za strumykiem,

Kształcone falą - tak jest za pieśnią i praca,

A praca - toć największa praktyczność na świecie.

Tu człeka znów wiecznego zapytam, bo wieczny,

Bo prawdę mówi - kłamać nie może jak dziecię,

Od pychy sław pancerzem historii bezpieczny...

 

*

 

Więc - jak o pięknem... teraz - powiedz mi o pracy!

 

*

 

Prometej Adam wstał, na rękach z ziemi

Podnosząc się, i mówić zacznie tak: „Próżniacy!

Próżniacy wy - ciekawość siły wam zatrwoży,

Gdy jak o pięknem rzekłem - że jest profil Boży,

Przez grzech stracony nawet w nas, profilu cieniach,

I mało gdzie, i w rzadkich odczuwan sumieniach -

Tak i o pracy powiem, że - zguby szukaniem,

Dla której pieśń - ustawnym się nawoływaniem.”

- Więc szukał Ind, nurtując granit z lampą w dłoni,

I znalazł to, z czym szukał - szukał Pers w pogoni

I dognał to, czym gonił - szukał Egipt w Nilu

I złowił to, czym łowił - toż Grek i Etruski,

I świata pan Rzymianin, i Part z koniem w łuski,

I różny inny mąż - których jest tylu!...

 

*

 

A teraz - wróćcie do waszéj rozmowy

O sztukach pięknych i pieśni ludowéj,

A teraz wróćcie do wyobrażenia,

Że jest rozrywką znudzonej materii

Odcedzać światło i czyścić półcienia,

Z bezkolorowej wskrzeszając Syberii

Pozatracane Boskości wspomnienia;

Że piękno to jest, co się wam podoba

Przez samolubstwo czasu lub koterii;

Aż zobaczycie, że druga osoba

Pięknego - dobro - też zsamolubnieje

I na wygodno koniecznie zdrobnieje,

I wnet za-ciasnym będzie glob dla ludzi,

Aż jaki piorun rozedrze zasłonę,

Aż jaki wicher na nowo rozbudzi,

Aż jakie fale zatętnią czerwone...

 

*

 

Bo nie jest światło, by pod korcem stało,

Ani sól ziemi do przypraw kuchennych,

Bo piękno na to jest, by zachwycało

Do pracy - praca, by się zmartwychwstało.

 

*

 

I stąd największym prosty lud poetą,

Co nuci z dłońmi ziemią brązowemi,

A wieszcz periodem pieśni i profetą,

Odlatującym z pieśniami od ziemi.

I stąd największym prosty lud muzykiem,

Lecz muzyk jego płomiennym językiem.

I stąd najlepszym Cezar historykiem,

Który dyktował z konia - nie przy biurze -

I Michał-Anioł co kuł sam w marmurze...

 

*

 

Pieśń a praktyczność - jedno, zaręcz...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin