McClure Dawn - Azazel.pdf

(531 KB) Pobierz
1011274375.002.png
1011274375.003.png
Część pierwsza z serii
„Upadłe Anioły”
Azazel (nieof)
1011274375.004.png
Tłumaczenie: chomikuj.pl/miss.tribulation (miss.tribulation@gmail.com)
1
Rozdział
Azazel skupił swoją uwagę na Lucyferze i odciął się od krzyków torturowanych
dusz. Bardzo w stylu Luca było zaaranżowanie spotkania w Piekle. Termin „Miejsce
Zapomniane Przez Boga” nabierał tutaj autentycznego znaczenia. Światło nie
istniało, poza pomarańczową poświatą ognia, która tylko potęgowała cienie.
–Zaistniała pewna sytuacja.
Wojownicza poza Luca była równie irytująca, jak dym wypełniający nozdrza Azazela,
sprawiający, że kichał przy każdej wizycie na dole. Na Lucu smród zgnilizny, tych,
którzy umierali po raz kolejny i kolejny w morzu ognia, zdawał się nie robić żadnego
wrażenia. Łamiąc dane sobie przyrzeczenie, by odwracać wzrok, Azazel zerknął na
wieczny ogień.
Dusza idąc do Piekła, nie udawała się tam w cielesnej formie. To właśnie duch nie
mógł stamtąd uciec, a płomienie go przyciągały. Gdyby to ciała były zsyłane na dół,
tortury kończyłyby się w momencie, gdy pierwszy płomień liznąłby palec u nogi.
Dusze w swojej formie miały przechlapane. Nie miały dokąd pójść, nie istniała dla
nich droga ucieczki.
Luc obrócił się ku Jeziorze Ognia.
–Około siedemdziesięciu lub więcej dusz połączyło się i zbiegło z Otchłani, więc
możesz wziąć sobie swoje przemyślenia i podetrzeć sobie nimi tyłek. Niemożliwe
stało się możliwe.
Azazel szybko ukrył swoje emocje. Nienawidził, gdy Luc używał na nim swojej mocy
czytania w myślach
–Dokąd się udały?
Luc ściągnął przez głowę swoja koszulkę bez rękawów i rzucił w płomienie,
odsłaniając niezliczone tatuaże na piersi i plecach. Miał rękaw z rysunków na prawym
ramieniu, który zawijał się w okolicach obojczyka. Krzyże, anioły, wszystko.
1011274375.005.png
2
–Do ludzkiej strefy, gdzieżby indziej? Uciekli grupą, dzieląc swoje siły między siebie,
więc wątpię, że się rozproszą.
Azazel kichnął, a następnie pociągnął nosem, dostarczając płucom jeszcze więcej
dymu.
–Mam sprowadzić ich na dół?
Czarny garnitur zmaterializował się na ciele Luca.
–Tak. Wyśledź drani i wrzuć ich tyłki z powrotem do mnie. Ich myśli krążą wokół
zdobycia ciała i użycia danej osoby do zyskania kolejnego. Nie pozwolę na to.
–Ustaliłeś dokąd podążają?
Luc odwrócił się z uśmiechem.
–Szukają człowieka z wyjątkowymi zdolnościami. Wygląda na to, że media, telepaci
bądź empaci są ich celem. Zacząłbym poszukiwania od L.A lub Nowego Jorku.
Kentucky wyrzucę z twojej listy, jeśli o to pytasz.
Nie, nie o to pytał, ale musiałby. Odnosząc się do obsesji Luca na punkcie powieści
Toma Clancy’ego, Azazel uniósł rękę by zasalutować, naśladując ulubioną postać
Luca – Jacka Ryana.
–Poinformuję cię, jak tylko się czegoś dowiem.
Usta Luca wykrzywiły się w koślawym uśmiechu.
–Nie rób chały z Clancy’ego. Jest cholernie dobrym pisarzem. I nie zdawaj mi
sprawozdań, dopóki nie ukończysz swojej misji. Jeśli zechce aktualności, wpadnę do
ciebie. – Wygładził klapy garnituru. – Jak wyglądam?
Azazel zauważył czerwony błysk w jego oczach, który pasował do krawata i
głupawego uśmiechu na twarzy. Wiedząc, że sardoniczny żart zostanie doceniony,
nie mógł stracić do tego sposobności.
–Absolutnie diabelsko.
~ * ~
–Złamię, twój kręgosłup, jak suchą, jesienną gałąź. – Alexia wyglądała na
1011274375.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin