Krolowa6.txt

(7 KB) Pobierz
29






























            Opowiadanie sz�ste 
            Laponka i Finka
            Zatrzymali si� przed ma�ym, bardzo n�dznym domkiem; dach pochyla� si� a� do 
            ziemi, a drzwi by�y takie niskie, �e mieszka�cy musieli pe�za� na czworakach 
            chc�c wej�� lub wyj��. W domu nie by�o nikogo pr�cz starej Laponki, kt�ra, 
            stoj�c przy lampie z tranu, sma�y�a ryb�. Ren opowiedzia� ca�� histori� 
            Gerdy, ale najpierw swoj� w�asn�, bo uwa�a�, �e ta jest o wiele wa�niejsza, 
            a Gerda by�a tak zmarzni�ta, �e nie mog�a wcale m�wi�.
            � Ach, wy biedacy! � powiedzia�a Laponka. � Macie jeszcze dalek� drog� przed 
            sob�.
            Musicie przebiec jeszcze przesz�o sto mil r�wnin� finmarku, a� tam, gdzie 
            rozsiad�a si� Kr�lowa �niegu i puszcza co wiecz�r bengalskie ognie. Napisz� 
            par� s��w na wysuszonym dorszu, nie mam papieru, a chc� napisa� do Finki, 
            tam na P�nocy, ona da wam lepsze wskaz�wki ni� ja!
            Kiedy Gerda ogrza�a si�, najad�a i napi�a, Laponka napisa�a na wysuszonym 
            dorszu par� s��w, kaza�a Gerdzie dobrze tego pilnowa�, przywi�za�a j� znowu 
            do rena, kt�ry pop�dzi� razem z ni�.
            �Fut, fut!�, zabrzmia�o wysoko w powietrzu, przez ca�� noc p�on�a 
            najpi�kniejsza niebieska zorza polarna i potem przyjechali do Finmarku, i 
            zapukali do komina Finki, bo w chacie nie by�o nawet drzwi wej�ciowych.
            Wewn�trz by� tak straszny upa�, �e Finka sama chodzi�a prawie zupe�nie nago; 
            by�a ma�a i bardzo brudna; zaraz rozebra�a ma�� Gerd�, zdj�a z niej 
            r�kawice i buciki, aby nie by�o jej za gor�co; renowi po�o�y�a na g�owie 
            kawa�ek lodu i potem przeczyta�a to, co by�o napisane na sk�rze dorsza; 
            przeczyta�a trzy razy, tak �e nauczy�a si� tego na pami��, i wrzuci�a ryb� 
            do gotuj�cego si� garnka, bo nadawa�a si� do jedzenia, a ona nigdy niczego 
            nie marnowa�a.
            Ren opowiedzia� jej najpierw swoj� histori�, a potem dzieje ma�ej Gerdy, a 
            Finka b�yska�a m�drymi oczami, ale nic nie m�wi�a.
            � Jeste� taka m�dra! � powiedzia� ren. � Wiem, �e potrafisz zwi�za� 
            wszystkie wiatry �wiata jedn� nitk�; kiedy �eglarz rozpl�tuje jeden w�ze�, 
            wieje przyjazny wiatr, kiedy rozlu�nia drugi, wieje ostry wicher, a kiedy 
            rozwi�zuje trzeci i czwarty, zrywa si� taka burza, �e lasy si� przewracaj�. 
            Czy zechcia�aby� da� ma�ej dziewczynce do wypicia taki nap�j, aby zrobi�a 
            si� silna jak dwunastu m�czyzn i aby zwyci�y�a Kr�low� �niegu?
            � Silna jak dwunastu m�czyzn? � zapyta�a Finka. � Na c� to si� mo�e jej 
            przyda�? � Potem podesz�a do ��ka, wzi�a du��, zwini�t� sk�r� i rozwin�a 
            j�; by�y tam napisane dziwaczne litery. Finka zacz�a czyta�, a� jej pot 
            sp�ywa� z czo�a.
            Ale ren wstawia� si� tak gor�co za ma�� Gerd�, a Gerda patrza�a takimi 
            b�agalnymi, pe�nymi �ez oczami, �e Finka zacz�a znowu b�yska� spojrzeniem, 
            zaci�gn�a rena w k�t pokoju i szepta�a co� k�ad�c mu na g�ow� �wie�y l�d.
            � Ma�y Kay jest co prawda u Kr�lowej �niegu, ma tam wszystko, czego tylko 
            dusza
            zapragnie, i jest pewien, �e to najlepsze miejsce na �wiecie, ale dzieje si� 
            to dlatego, �e ma w sercu od�amek szk�a i okruszyn� szk�a w oku; trzeba mu 
            to wyj��, inaczej nie stanie si� nigdy prawdziwym cz�owiekiem, i Kr�lowa 
            �niegu zachowa nad nim sw� moc.
            � Ale czy nie mog�aby� da� ma�ej Gerdzie czego� takiego, �eby sta�a si� 
            mocniejsza od wszystkich?
            � Nie mog� jej u�yczy� wi�cej mocy od tej, kt�r� posiada. Czy� nie widzisz, 
            jaka jest pot�na? Czy nie widzisz, jak jej musz� s�u�y� ludzie i zwierz�ta, 
            jak uda�o jej si� przej�� przez �wiat na bosych n�kach? Nie powinna my�le�, 
            �e to my�my u�yczyli jej tej pot�gi, ona tkwi w jej sercu, pochodzi st�d, �e 
            Gerda jest dobrym, niewinnym dzieckiem. Skoro jej samej nie uda si� dosta� 
            do Kr�lowej �niegu i uwolni� Kaya od od�amk�w szk�a, to my jej nic nie 
            pomo�emy.
            O dwie mile st�d zaczyna si� ogr�d Kr�lowej �niegu, tam mo�esz zanie�� ma�� 
            dziewczynk�; posad� j� na �niegu ko�o wielkiego krzaka, pe�nego czerwonych 
            jag�d; nie marud� d�ugo, tylko po�piesz si� i wr�� tu znowu. � Potem Finka 
            unios�a ma�� Gerd�, posadzi�a j� na grzbiecie rena, a ren pop�dzi�, jak 
            tylko m�g� najpr�dzej.
            � Ach, nie zabra�am moich trzewik�w, nie mam r�kawic! � zawo�a�a ma�a Gerda; 
            spostrzeg�a to, bo by�o przera�liwie zimno, ale ren nie odwa�y� si� 
            zatrzyma�, p�dzi�, a� przybieg� do du�ego krzaka z czerwonymi jagodami; tam 
            posadzi� Gerd�, poca�owa� j� w usta, a wielkie, jasne �zy pop�yn�y z oczu 
            po policzkach zwierz�cia; potem pobieg� z powrotem tak pr�dko jak tylko 
            mog�y go unie�� nogi. A ma�a Gerda sta�a bez trzewik�w i bez r�kawiczek 
            po�rodku straszliwego, lodowato zimnego pola Finmarku.
            Bieg�a przed siebie, jak tylko mog�a najszybciej; nagle nadci�gn�� ca�y pu�k 
            �nie�nych p�atk�w; ale nie pada�y z nieba, niebo by�o zupe�nie jasne i 
            b�yszcz�ce od zorzy p�nocnej; p�atki �niegu bieg�y tu� przy ziemi i im si� 
            bardziej zbli�a�y, tym by�y wi�ksze. Gerda pami�ta�a jeszcze, jakie wielkie 
            i kunsztowne wydawa�y jej si� p�atki wtedy, gdy je ogl�da�a przez 
            powi�kszaj�ce szk�o, ale tu by�y jeszcze o wiele wi�ksze i bardziej 
            przera�aj�ce; by�y �ywe, stanowi�y przedni� stra� Kr�lowej �niegu; mia�y 
            najdziwniejsze kszta�ty; niekt�re wygl�da�y jak szkaradne, wielkie 
            je�ozwierze, inne jak sploty w��w, wysuwaj�cych g�owy, a znowu inne �
            jak ma�e, grube nied�wiedzie o nastroszonej sier�ci, wszystkie by�y 
            o�lepiaj�co bia�e, wszystkie by�y �ywymi p�atkami �niegu.
            Ma�a Gerda zm�wi�a Ojcze nasz; a mr�z by� tak wielki, �e widzia�a sw�j 
            w�asny oddech; parowa� z jej ust jak g�sty dym; oddech ten stawa� si� coraz 
            g�stszy i g�stszy i u�o�y� si� w kszta�t jasnych anio��w, kt�re w miar� 
            zbli�ania si� do ziemi, stawa�y si� coraz wi�ksze; wszystkie mia�y na 
            g�owach he�my, a w r�kach dzidy i tarcze; by�o ich coraz wi�cej, i kiedy 
            Gerda sko�czy�a m�wi� Ojcze nasz, sta� naoko�o niej ca�y legion; uderza�y 
            swymi mieczami w szkaradne p�atki �niegu, tak �e te rozpada�y si� na 
            tysi�czne kawa�ki, a ma�a Gerda sz�a pewnie i rado�nie naprz�d. Anio�ki 
            g�adzi�y jej nogi i r�ce; wtedy nie czu�a wcale zimna i sz�a pr�dko naprz�d 
            do pa�acu Kr�lowej �niegu.
            A teraz zobaczymy, co si� dzia�o z Kayem. Nie my�la� on wprawdzie o ma�ej 
            Gerdzie, a ju� najmniej o tym, �e sta�a na dworze przed pa�acem.
 
                                       KONIEC ROZDZIA�U
Zgłoś jeśli naruszono regulamin