04.Taja czwarta - WOJNA O BUŁĘ.docx

(21161 KB) Pobierz

 

 

TAJA CZWARTA

 

 

 

 

WOJNA O BUŁę, CZYLI O TRZECIM DZIALE,

NARODZINACH BOGÓW ŻYWIOŁÓW

I MOCY, ICH ROZMNOŻENIU ORAZ

O BITWIE O ZIEMIę, WELę I NIEBIOSY

 

 

 

 

 

WEDŁUG WIESZCZEK Z KOŚCIOŁA1 WĄDY W MOGILE NAD WISŁĄ,

W ZIEMICY MOGILAKÓW2 I PODAŃ GUŚLARZY KĄTYNY3 MATKI ZIEMI

W SIERADZU, W ZIEMICY LĄCHSKIEJ, CZYLI NA PODSTAWIE WIERZEŃ

WSCHODNICH LĘGÓW4

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 



 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Z BUŁY-BYTY5 RODZI SIĘ ZIEMIA,



WELA-ZAŚWIATY I NIEBIOSY

 

o kilku dniach. gdy nastały już na świecie Dział Działów, a także Strony, Pory i Kir, Bóg Bogów wyrzucił z Kłodzi na zewnątrz Trzecią Rzecz.

 

Wieszczki kościoła Wądy w Mogile twierdzą, że działo się to na Trzeci Dziewiąty Dzień Stworzenia, zaś guślarze z Sierdza Ląchów, zgodni z tradycją zachodnią, mówią o Trzecim Siódmym Dniu.

 

Owo trzecie dzieło Swąta było właściwie pierwsza Rzeczą, choć utarło się mówić o nim jako o Rzeczy Trzeciej. Jedni stawiają znak równości między dziełem a rzeczą, inni uważają za rzecz tylko to, co jest widzialne i dotykalne.

 

Rzecz ta miała postać wielkiej niekształtnej buły żelaznej o pokroju kulistym. Nazwano ją więc trzema mianami: Bułą - dla jej wyglądu. Bytą - jako że był to pierwszy pozaboski byt, a także Byłą - jako, że była to pierwsza rzecz widzialna i dotykalna - rzecz, która była.

 

Buła, żarząc się wiśniowym blaskiem, przeleciała przed oczami zadziwionych Kauków i Kirów oraz wszystkich ich pomocników, i z wielkim syczeniem spadła w Głąb - na samo jej dno, w miejsce zupełnie ciemne. W tym krótkim przelocie błysnęła bogom prawdziwym pięknem i wszyscy nagle zapragnęli ją posiąść. Kaukowie-Dzięgle nigdy niczym się z sobą nie chcieli dzielić. Podeszli więc bogowie na Skraj Głębi i zaczęli się przemawiać dowodząc, komu to też ona Buła bardziej się należy.

 

Białoboga uważała, że jej, choćby z tego powodu, iż spoczęła na dnie Głębi, a Głąb była przecież w niepodzielnym Białobożym władaniu.

 

Czarnogłów dowodził, że twardość onej Buły, żar, jaki z niej tryskał, i inne cechy wyraźnie wskazują, iż przynależy się ona właśnie jemu.

 

Kirowie prawili, że oni powinni się zająć Bułą, bo któż inny mógłby jej nadać kierunek i kształt - rozciągnąć ją w strony i pory.

 

Przekrzykiwali się i kłócili dłuższy czas, ale nikt nie kwapił się, żeby zanurkować na dno Głębi i sobie Bułę wyciągnąć. Najgłośniej wrzeszczał Czarnogłów, złorzecząc wszystkimi trzema gębami i odpychając innych sześcioma rękami. Kirowie, którzy razem mieli osiem gąb, a rąk dwa razy po osiem, także nie byli gorsi i przepychali się mocno ku skrajowi Głębi. W tej szarpaninie Kostroma pchnęła Czarnogłowa, który zatoczył się i wpadł w bezdenną toń. Białoboga śmiała się z niego na trzy głosy, a jej trzy brzuszyska trzęsły się od tego śmiechu tak, że mało jej nie odpadły. Nie pozostało mu nic innego, jak zanurzyć się na dno i wydobyć Bułę dla siebie.

 

Czarnogłów zebrał się w sobie i zanurkował, ale za pierwszym razem tak go przeraziły ciemności, że nie dobił do dna. Szybko wypłynął. Stało się to powodem prześmiewek jego bliźniaczej siostry i docinków Jaruny oraz Rui. Kirowie, mający nadzieję, że zawładną łupem wydobytym jego rękami, ustawili się po czterech stronach Głębi, czyhając, aż się ponownie wydostanie na wierzch. Ale i za drugim razem Czarnogłów wyłowił z dna tylko trochę szlamu, skorup i drzasek, co się tam widać ostały po tym, jak się Strąprza rozpękła, rodząc Kirów i Światłogońce. Dopiero trzecie zanurzenie pozwoliło Czarnogłowowi dobrze wymacać Bułę. Uchwycił ją mocno i wyniósł z Głębi na Skraj Widnego Świata. Gdy tylko to zrobił, pozostali rzucili się na zdobycz. Kirowie złapali Bułę z czterech boków, Białoboga chwyciła od góry. Czarnogłów, który musiał wpierw wyjść na brzeg, zdołał ją ująć od dołu. Każdy pociągnął w swoją stronę. Tym sposobem Buła rozciągnęła się na wschód, południe, zachód i północ oraz w górę i w dół. Zaczęła przy tym okrutnie trzeszczeć, i co chwilę tryskało z niej barwnymi snopami iskier poświatło zlepiszcze Swąta. Skry poświatła zbierały się w krople i strugi, po czym skapywały w dół, tonąc w ciemnej Głębi.

 

Rozgorzała okrutna bitwa, która trwała aż do całkowitego wyczerpania się boskich sił. Gdy to nastąpiło, bogowie przywołali swych pomocników. Smoki chwyciły Bułę od dołu, Żmijowie od góry, a Jarogońce, Rujgońce, Jeszogońce i Ostrogońce z boków. Tak mocno pociągnęli, że Buła zadrżała, jakby się zaraz miała rozsypać.

 

Od tego nieustannego szarpania w różne strony, pory oraz działy, od tego, że ją tak strasznie bogowie kowali6, niepomiernie spuchła i stała się gorejącą wielką kulą. Dzięgle i Kirowie, odsapnąwszy chwilę, ponownie przyłączyli się do boju.

 

Po dłuższym czasie, który nie przyniósł rozstrzygnięcia, osłabły Światłogońce i odleciały odpocząć w gniazdach. Po nich opadły z sił Smoki i Żmije. Wreszcie i Kirowie mieli dosyć, okazali się za słabi, by zwyciężyć. Na placu pozostali tylko Dzięgle. Buła była już tak rozdęta i ciężka, że przygniatała ich swoim ciężarem.

 

W tej samej chwili oboje Kaukowie opadli z sił i puścili ją. Sapali z przesilenia, a świecąca kula Buły spoczywała na samej krawędzi Głębi, skapując w nią poświatłem sączącym się z licznych zapadlisk i pęknięć. Lada chwila gotowa była się stoczyć, a wtedy przebiwszy Głąb swym ogromem wpadłaby raz na zawsze w królestwo Nicy. Poświatło buchało z niej kłębami i ciekło licznymi strugami. Za te niebieskie obłoki, kłęby i strugi wzięli się Kirowie ze Światłogońcami, goniąc je po wszystkich zakamarkach Przedniebiesia. Ażdahy zstąpiły w Głąb i łowiły w niej kryształowe krople poświatła, składając zdobycz na skraju otchłani.

 

Kiedy Białoboga nabrała sił, stwierdziła, że w ten sposób nikt nie wygra. Nie oni zapanują nad Bulą, lecz Buła nad nimi, i ona będzie Światem rządzić, a nie oni. Czarnogłów zgodził się z siostrą, dodając, że nawet jeśli nie zapanuje nad światem, to spadnie w nicość. Wtedy również nikt nie wygra, a tylko wszyscy stracą.

 

Jak to zwykle między Dzięglami, od początkowej zgody przyszło jednak do wymówek i rzucania obelg. Poszturchiwania przerodziły się w bijatykę. Kaukowie sczepili się z sobą, złapali za czuby, a wkrótce obalili się w splocie i potoczyli z hukiem przez świat. Aż się wszystko od tego ich toczenia trzęsło.

 

Kirowie, widząc Bułę bezpańską, zmiarkowali, że mogą ją opanować i ponownie rzucili się ku niej. Tym razem ciągnięto tylko z czterech boków. Buła była już popękana i nadwerężona w wielu miejscach. W pewnej chwili z okropnym wizgiem sypnęła iskrami, buchnęła poświatłem, gruchnęła niebieskimi kłębami i trzasła! Grzmot był tak potężny, że Kaukowie od razu oprzytomnieli. Gapili się ogłupiali w stronę Buły, której już nie było. Kirowie, grzmotnięci po łbach gromem, odpadli daleko i leżeli przy swych skrajnych tronach, nie wiedząc, co się też wydarzyło.

 

Buła, ciągniona w cztery strony, pory i kiry, zrobiła się płaska jak placek, potem pocieniała w samym środku, pękła na dwa równe kawałki i rozleciała się na dwie strony! Jeden z tych kawałków zawierał jednak prawie wyłącznie Bryję (Glinę), która przylgnęła grubą warstwą do Buły na dnie Głębi, a potem została z nią dokładnie przez kowanie rozmieszana. Drugi kawałek miał w sobie prawie wyłącznie żelazo i stanowił Bryłę (Grudę).

 

Poświatło - zlepiszcze swąte7 - trysnęło w takiej obfitości, że całe jego rzeki zlewały się w Głąb, a ogromne kłęby waliły w Przedniebiesie. Światłogońce i Ażdahy łapały wielkie calizny zestalonego w Głębi poświatła i układały je obok siebie na skraju.

 

Tak właśnie powstała Bryja-Glina zwana później Ziemią, Bryła-Gruda nazwana Welą i Niebiosy z Poświatła, znacznie później sklepione w jedno lite Niebo.

 

 

 

NARODZINY BOGÓW ŻYWIOŁÓW I BOGÓW MOCY

 

Nikt nie wie, jak to się stało, że od tej bijatyki Kauków Białoboga stała się ciężarna. Zobaczyła, że puchną jej dwa brzuszyska. A rosły tak szybko, że w boską godzinę była już osiem razy większa. Przeraziła się bardzo, lecz w kilka chwil potem wszystko się rozwiązało. Spod jej licznych sukien wyskoczyło raźno osiem par bliźniaków - ośmiu chłopców i tyleż dziewczynek. Wyglądali dziwnie, każde miało tylko po jednej głowie i jednej parze rąk.

 

Tak Białoboga powiła szesnaścioro bogów Żywiołów - ośmiu braci, którzy mieli przyrodzenie przeciwne niż ona, i osiem sióstr, które stanęły za nią murem.

 

Żywiołowie ci zostali nazwani Perunem i Perperuną-Perperudą, Dobą-Dabogą i Dażbogiem, Sporem i Śreczą, Bełtem-Wełmem (Wodo) i Wądą-Wędą, Borowiłem i Leszą-Wiłą, Simem i Siemią-Matką Ziemią, Swarogiem i Swarą oraz Strzybogiem i Stryją8.

 

Czarnogłów od razu spostrzegł, że niespodziewane narodziny nie są złe, siły Kauków uległy bowiem pomnożeniu i miał kto zamiast nich ruszyć do boju. Posłali więc szybko nowo narodzone dzieci, bogów Żywiołów, nad Bryję-Ziemię. Sami zaś Kaukowie jeszcze raz się sczepili, by się pomnożyć po raz wtóry.

 

Tym razem wszystkie nowe dzieci zalęgły się w trzecim brzuchu Pramaci. Wyskoczyło z niego rychło na świat dwanaście par bliźniąt Jednogłowych. Tak narodzili się bogowie Mocy: Czstnota-Pirwa i Prowe, Makosz i Mokosza, Przepląt-Perepułt i Plątwa-Przepigoła. Kupała-Dziwień i Dziewanna, Bożebóg-Radogost i Domacha-Radogódza, Rgieł-Rogł i Reża-Ragana, Łado I Łada-Łagoda, Chors-Książ i Chorsina-Księża, Rod i Rodżana-Przyroda, Podag i Pogoda, Mor i Marzanna oraz Weles i Nyjamierć.

 

Tych, gdy tylko nieco okrzepli, posłali Prarodzice, by walczyli dla nich o Welę.

 

Bitwa rozgorzała więc na nowo po obu stronach świata: ziemskiej i welańskiej.

 

Rychło okazało się, że dzieci Kauków również słabną, niezdolne przechylić szali zwycięstwa na swoją stronę.

 

Białoboga widząc, że jej córki opadły z sił, odwróciła uwagę Czarnogłowa pozorując atak na Welę, a rzucając się ku Ziemi. Zauważył to i ruszył za nią. Sczepili się znowu, po raz trzeci, i tym razem byli na siebie bardzo źli.

 

Kiedy uchwycili się Ziemi, Białoboga z wściekłością walnęła Czarnogłowa w plecy. Uderzenie było tak mocne, że wypluł na Ziemię wiele bryłek Grudy, które miał ukryte pod językiem. Z tych brył materii welańskiej powstały łańcuchy górskie, twarde skały, pojedyncze góry i wyspy. Przede wszystkim zaś najwyższa góra Ziemi — Góra Trzygław9, nazwana tak dla swego trójwierzchołka, ale i na pamiątkę, że dzięki trzygłowym Dzięglom-Aukom wyrosła.

 

Uderzony Czarnogłów puścił Ziemię, a złapał się za Welę. Byłby nad Welą całkiem zapanował, ale się Białoboga spostrzegła, że za chwilę już całkiem będzie stamtąd wyzuta. Nadbiegła chyżo i złapała się za krawędzie Grudy, a Czarnogłów walił ją po plecach z całej siły, żeby puściła. A że maiła ręce unurzane w glinie, spod paznokci trysnęło sporo gliny na sam środek Weli, a wilgoć Białoboża i posoka spłynęły wzdłuż krawędzi. Tak powstała welańska Niwa Niw na samym środku, otoczona głębokimi żelaznymi Nawiami, których dnem płynie Rzeka Rzek. Gdyby nie to, Wela byłaby cała ze słota, żelaza, srebra i brązu i nie byłoby na niej w ogóle wody.

 

 

SŁOWO O PRZEMYŚLENIU SWĄTA

I MĄDRYM UŁOŻENIU ŚWIATA

 

Tak się urządził Swąt, że dzieciom Dzięgli odjął po jeszcze jednej główni i obdzielił je męskim oraz żeńskim przyrodzeniem. Bóg Bogów wyciągnął mądrość z przypadku Zniczów i tak pomieszał wszystko, by trudno się było nowo narodzonym spoić w jedność i wystąpić przeciw niemu.

 

Umyślił, że tak długo będzie władał Wszym Światem, jak długo wsze byty nie złożą się w spójną Jedń, która swoją mocą mogłaby się z nim równać.

 

Wcześniej już postąpił z Kaukami tak, że Czarnogłowa skierował przeciw Białobodze. Kaukowie-Dzięgle mają w jednym ciele trzy przyrodzenia, a dwa z nich się nienawidzą. Nad pierwszym i trzecim przyrodzeniem Kauków górę bierze jednak zwykle przyrodzenie drugie. W owym drugim przyrodzeniu Kauków króluje żądza płynąca z żywotności i namiętność, biorąca początek w cielesności. Nienawidząc się, nieodparcie dążą ku sobie, bez siebie wręcz nie potrafią żyć.

 

Również Kirowie przez pomieszczenie w jednym ciele dwóch przeciwnych przyrodzeń nie potrafią dojść do zgody w sobie, ale nieustannie jeden za drugim podąża i wciąż się z jednej strony odpychają, a z drugiej przyciągają.

 

Z potomstwem Dzięgli-Kauków Swąt postąpił podobnie. Mogły się Kaukom rodzić tylko jednogłowe dzieci, ale zawsze w bliźniaczych parach. A w tych parach jedno miało być przyrodzenia żeńskiego, a drugie męskiego, i zawsze powinny być sobie przeciwne. A Syn winien stawać za Ojcem, Córa zaś zawsze za Matką.

 

I tak się stało. Owe dzieci Kauków nigdy nie będą mogły do końca się ze sobą pogodzić, ale też nigdy nie będą się mogły bez siebie obejść. Tak jak Białoboga nigdy nie pokona Czarnogłowa, bo be niego nie może istnieć, tak i one muszą współdziałać ze sobą, by złożyć się w Jedń, i być sobie jednocześnie przeciwne, by Jedń z nich złożona mogła w pełni zaistnieć.

 

BITWA O ZIEMIĘ MIĘDZY ŻYWIOŁAMI

 

Obie części Buły został przez kowanie Kirów naciągnięte od wschodu do zachodu, od południa do Siewierzy, od wiosny do jesieni, od lata do zimy, a także od świtu do zmierzchu i od północka do półdnia.

 

Na początku na Ziemi nie było nic poza Przedmorzem powstałym z posoki Białobogi i Przedgórami z grud Czarnogłowa.

 

W pierwszych chwilach, gdy Żywioły nadciągnęły nad Ziemię, siostry wystąpiły przeciw braciom. Kiedy Wodo zaczął wypełniać doliny i wyże słonymi wodami, tworząc morze, Wąda w te same doliny wpuszczała wody słodkie, chcąc, by tu powstały jeziora. Gdy Strzybóg rozdmuchał wicher od zachodu, by odegnać z owych miejsc bajoro. Stryja duła wiatrami od wschodu i wody pozostawały w bezruchu. Kiedy Siem-Siemia zaścielała upatrzoną dolinę glebą. Sim przywalił ją litą skałą. Pierwszy dogadał się Swarog ze Swarą, razem poczęli grzać i prażyć, aż wody z wyżyzny wyparowały w białych kłębach nad ziemię. Spowodowało to gniew Wądy, bo Swarogowie zniszczyli nie tylko dzieło jej brata Wodo, ale i jej własne. Wodowie rozdzielili się i podczas gdy jedno napełniało różne małe wgłębienia słodką wodą, drugie zalewało wielkie doliny wodą słoną.

 

Wszyscy inni poszli za ich przykładem łącząc się w pary. Od tej chwili było już tak, że Żywioły z przyrodzenia przypisane do trzemu Czarnogłowa nieustannie ścierały się z tymi, które miały w sobie przyrodzenie Białobogi. Gdy Siem przykryła w swojej dolinie caliznę glebą. chcąc ją uczynić swoim władztwem, Spor czynił w niej zalęg, usiłując ów skrawek zabrać dla siebie. Gdy Wodo zapełnił wielki rów morzem. Śrecza zbudowała na dnie owego rowu Jaskinię Kłów, i rzuciła w nią różne kiełki oraz zarodki. Kiedy Sim stawiał góry zachodnie ku czci Czarnogłowa. Perun obalał je i roztrzaskiwał swoją siekierą.

 

Dwie opowieści o narodzinach Watry

 

Według podania wieszczek Wądy z Mogiły, w pewnej chwili Simowie na dnie doliny Siemi przysypali oboje Wodów ziemią i kamieniami. Tylko stłumiony jęk Wądy dobywał się z głębiny. a Wodo--Bełta w ogóle nie było słychać. Niedługo jednak Simowie sycili się zwycięstwem, bowiem Sporowie widząc, co się stało, zaraz po ich pięknej, suchej dolinie poczęli kłaść kipiący zaczyn. Na dodatek wezwali Perunów, by wyzwolili Wodów z pułapki, bo zaczyn bez wody nie mógł zaowocować. Wtedy Perun kamienną siekierą rozciął brzuch Siemi i wypuścił Wodów. Wodowie zaraz zalali ląd i zmyli skały, ziemię i piasek na dno morza. Śrecza skwapliwie z tego skorzystała, by powiększyć Jaskinię Kłów (zwaną też Pieczarą Waru), tworząc cały bezlik komór wypełnionych na dnie żyzną ziemią. Zrozpaczona Siemia poszła do Swarogów po pomoc. Swara wysłuchała jej i razem wróciły w dolinę. Swara znalazła po drodze, w Górach Zachodu, olbrzymi krzemień w skale rozbitej wcześniej przez Peruna. Tym krzemieniem po trzykroć uderzyła Sima w pierś. a za trzecim razem zrodziła się iskra Watra10. Było to pierwsze dziecko bogów Żywiołów. Zrodziło się z Sima i Swary, lecz Siem, zazdrosna o męża, niedługo potem przegnała jego córkę, która na stałe weszła do rodu Swarogów, i gdy już mieli swój dwór na Weli, zamieszkała z nimi. Póki co Siem jednak nic nie mówiła i Watra zapłonęła jasno, a od jej żaru wody cofnęły się z doliny Siemi.

 

Guślarze kątyny Siemi w Sierdzu podają jednak inny opis przebiegu wypadków. Otóż, według nich, pierwsi w dolinie Siemi znaleźli się Swarogowie. Wodowie pokonali ich w walce orężnej i przepędzili z doliny. Wtedy Siemia uderzyła na Wodów i przysypała oboje zwałami gliny. Walczyli jednak twardo, próbując się wydobyć na wierzch. Co chwilę w innym miejscu spod gliny tryskały w dolinę nowe źródła. Sim przywalał je kamieniami, ale wynik bitwy był niepewny. Wtedy Siemia przywołała Swaroga. Ten wbił się w jej brzuch dębowym członem i tarł. Tym sposobem od tarcia w trzewiach Siemi zrodziła się Watra-Wierta, Skra - Pani Ognia Podziemnego (Ognia Krzesanego). Od jej żaru Siemia zagrzała się okrutnie i Wodowie poczęli się gotować. Ale uratował ich Perun, rozcinając siekierą brzuch Siemi i wypuszczając Wodów na świat. Razem z nimi przyszła na świat również Watra wypuszczona z wnętrzności matki.

 

Sposób ten został jakiś czas później zdradzony niebacznie ludziom i stąd wzięły się wierła ogniowe, którymi do dziś zażega się w obrzędach iskrę ogniska domowego, a które kiedyś były jedynym narzędziem służącym dobywaniu ognia. Nazwa wiertło ogniowe wzięta się właśnie od Wierty-Watry.

 

Sim nie był zadowolony z takiego sposobu rozwiązania sprawy i przegnał Watrę z doliny, ciskając w nią skałami. Watra-Wierta ukryła się przed rozgniewanym Simem na dnie morza.

 

Niektórzy (zwłaszcza kołoduni Burów z Biełoziera) prawią, że Wierta z powrotem wskoczyła w trzewia Siemi i nie chciała wyjść. Dlatego Sim walił Siemię po brzuchu swym kamiennym nasiekie11 i od tego tłuczenia zalągł się w jej trzewiach ich wspólny syn Skalnik. Skalnik pojmał Watrę i wywlókł ją ze sobą na świat. Wtedy dopiero przegnana przez Sima miała się ukryć w Jaskini Kłów (Warze) na dnie morza. Koźlarze ze Żnina, prastarego grodu Goplanów, ze świątyni Welesa, mówią, że Sim spłodził Skalnika po to, by uratował Watrę, która spłynęła porwana przez Wodo-Bełta w chwili, kiedy Perun rozciął brzuch Siemi. Wodowie mieli uwięzić Watrę w głębinach wielkiego rowu. Nikt nie mógł tam dobić do dna, bo każdego morze wyrzucało na powierzchnię. Sim ze swą żoną spłodzili więc Skalnika. Ich syn był tak ciężki, że przy każdym kroku zapadał się w skały po kolana. Bez trudu zanurkował i wyzwolił Watrę z podwodnego więzienia. Skalnik pozostał w głębinach i na stałe zamieszkał w podziemiach, bo tam czuł się naprawdę dobrze ze swoim ciężarem.

 

Pamiątką po tej bitwie Swarogów i Simów przeciw Wodom i Sporom, i po owych narodzinach Watry, mają być ukryte w ziemi i skałach kamienie, które krzeszą iskrę — krzemienie. Podobno też ogień zażgnięty wtedy w brzuchu Siemi nigdy już nie wygasł i do dziś tam płonie. Może to być prawda, bo pojedyncze ogniska, opary siarkowe i strugi żarzących się kamieni wydobywają się niekiedy z ziemi w różnych miejscach świata, a przy tym trzęsie się ona i wije w boleściach, jakby ponownie rodziła Watrę.

 

Wieszczki Wądy z Mogiły prawią, że to kara, na jaką została Siemia skazana za zdradę męża - co jakiś czas wciąż musi w bólach rodzić swą córkę, spłodzoną przez Swaroga.

 

Bitwa o Górę Trzygław

 

Jakkolwiek by było, Wodowie uwolnieni przez Peruna zalali całą Ziemię. Z Przedmorza wystawała tylko Góra Trzygław i położone w połowie jej zbocza Lęgowisko Spora. Watra po uwięzieniu w podwodnej jaskini Śreczy zbyt była słaba, by wspomóc Swarogów w osuszaniu Ziemi. Wierzchołek Trzygławia i cała jego okolica spowiły się nagle oparem, który wydali z siebie Wodowie przypalani ogniem. Strzybóg i Stryja rozdymali ów opar — Śląkwę, pierwszą córkę Wodów, nad wszystkimi połaciami Ziemi. Śląkwa ochraniała rodziców przed palącymi promieniami Swaroga i Swary. Ponieważ to rozpędzanie szło Strzybogomwistom niesporo, spłodzili syna. Pogwizda. który się narodził z ich złączonych oddechów. Zbyt był delikatny, żeby sobie poradzić. Pomnożyli się więc raz jeszcze.

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin