wstep_do_filozofii.pdf

(642 KB) Pobierz
Wstêp do filozofii. Wyk³ady 2004
Andrzej Chmielecki
WST Ę P DO FILOZOFII
Wykłady
Spis tre ś ci
A. Umiej ę tno ść konceptualizacji
B. Wst ę pna charakterystyka filozofii
C. Ró Ŝ ne sposoby pojmowania i uprawiania filozofii
1. Filozofia jako metanauka
2. Filozofia jako ś wiatopogl ą d
3. Filozofia systemowa:
a. Filozofia jako protonauka (ontologia)
b. Filozofia jako paranauka (metafizyka)
D. Struktura filozofii
E. Problem filozofii pierwszej
F. Problem wielo ś ci filozofii
*
Przedmiot zatytułowany „ Wst ę p do filozofii ”, wykładany słuchaczom, którzy
równolegle maj ą – lub w niedługim czasie b ę d ą mieli – wykłady z historii filozofii i
filozofii systematycznej, nie mo Ŝ e by ć dublowaniem tej wła ś nie problematyki. Wydaje
si ę zatem, Ŝ e winien to by ć dyskurs o filozofii – tj. dyskurs, którego przedmiotem jest
sama filozofia, jej charakter i swoisto ść – a nie dyskurs filozoficzny . Skoro jednak ma to
by ć dyskurs wła ś nie, a nie zwykła „informacja o”, implikuje to, Ŝ e winien on dotyczy ć
pewnych problemów , co wymaga argumentacji – wyja ś nie ń , uzasadnie ń , interpretacji. To
za ś nic innego jak filozofowanie.
Zatem: „Wst ę p do filozofii” to filozoficzny dyskurs o samej filozofii.
Jest to sytuacja typowa dla filozofii. Rzecz w tym, Ŝ e filozofia nie jest wiedz ą
po prostu, lecz samowiedz ą , tj. my ś leniem cało ś ciowym. My ś lenie cało ś ciowe to nie
my ś lenie o wszystkim, lecz my ś lenie kategoriami cz ęś ci i cało ś ci . Cało ś ci ą o której
b ę dziemy w ramach tego dyskursu mówi ć jest filozofia; filozofowanie na jej temat
stanowi cz ęść tej cało ś ci, jest zatem dociekaniem z jej „wn ę trza”.
Inaczej mówi ą c, „ Wst ę p do filozofii” mie ć b ę dzie charakter docieka ń meta–
filozoficznych . Podobnie jak metaj ę zyk , tj. j ę zyk, w którym mówi si ę o j ę zyku, jest cz ęś ci ą
j ę zyka o którym si ę mówi [kiedy na przykład mówi ę , Ŝ e słowo „filozofia” jest
rzeczownikiem, to przecie Ŝ „rzeczownik” te Ŝ jest słowem j ę zyka polskiego], tak te Ŝ
dociekania metafilozoficzne nale Ŝą do pola problemowego filozofii. Ró Ŝ nica polega
jedynie na tym, Ŝ e problemy w ramach tego dyskursu podejmowane s ą meta –problemami,
tj. problemami wy Ŝ szego rz ę du, generowanymi przez sam ą filozofi ę , zakładaj ą cymi ju Ŝ
istnienie faktów filozoficznych – konceptualizacji, orientacji, problemów, stanowisk,
zada ń .
1
Z uwagi na taki – metafilozoficzny – charakter Wst ę pu ..., b ę dzie on
przedstawiał filozofi ę nie „z lotu ptaka”, bo to oznaczałoby zaj ę cie stanowiska wzgl ę dem
niej zewn ę trznego , lecz niejako „od kuchni”, tj. z warsztatowego punktu widzenia.
Chodzi ć bowiem zatem o uzyskanie wgl ą du w to, jak mo Ŝ na – czy jak nale Ŝ y – robi ć
filozofi ę . Niezb ę dna po temu jest umiej ę tno ść konceptualizacji zagadnie ń filozoficznych,
tj. dysponowanie pewnym aparatem analitycznym, który na pocz ą tku toku wykładów
zaproponuj ę .
Tre ść wykładów b ę dzie w du Ŝ ej mierze propozycj ą autorsk ą , jestem bowiem
nie tylko nauczycielem filozofii, jestem te Ŝ filozofem, i nie zamierzam chowa ć swych
pogl ą dów pod suknem. Dotyczy to w szczególno ś ci tego, co sam uwa Ŝ am za rdze ń
filozofowania, mianowicie metafizyki .
[Na marginesie: przedrostek „meta” w słowie „metafizyka” nie symbolizuje
meta–poziomu, o którym wspomniano wcze ś niej; wskazuje on natomiast, i Ŝ metafizyka
ma charakter samowiedzy, tj. Ŝ e jest teori ą rzeczywisto ś ci ujmowanej „od wewn ą trz”].
Tej te Ŝ sprawie po ś wi ę c ę najwi ę cej uwagi, nie chodzi bowiem bynajmniej o
fakty historyczne – o to, co pod t ą nazw ą uprawiano w dziejach filozofii – lecz o
zrekonstruowanie i uchwycenie pewnej apriorycznie daj ą cej si ę okre ś li ć struktury
my ś lowej, zdeterminowanej przez najambitniejsze zadanie, jakie w ogóle mo Ŝ na postawi ć
przed filozofi ą , a które mo Ŝ na zamkn ąć w trzech słowach: Fundamentalna Teoria
Wszystkiego . „Fundamentalna”, a wi ę c rzeczowo ostateczna, si ę gaj ą ca do ź ródeł – tego co
„pierwsze”. „Teoria”, a wi ę c wytwór dyskursywnej, badawczej my ś li, a nie oderwana od
faktów spekulacja czy my ś lenie Ŝ yczeniowe. „Wszystkiego”, a wi ę c nie tylko wszelkiej
przedmiotowo ś ci, lecz i tego co uprzedmiotowi ć si ę nie daje, a co wszelk ą
przedmiotowo ść logicznie poprzedza i warunkuje – wi ę cej nawet, co warunkuje sam ą
logik ę – mianowicie czystej podmiotowo ś ci.
Tak wła ś nie pojmowali zadanie filozofii najwi ę ksi twórcy nowych
paradygmatów filozoficznych – Platon, odkrywca aczasowych Form i akauzalnych
determinacji, całkowicie odmiennych od procesów naturalnego stawania si ę ; Kant,
odkrywca autonomicznego, niedost ę pnego dla empirii podmiotu transcendentalnego, a
tym samym wła ś ciwy twórca antypsychologizmu; Husserl, odkrywca dziedzin czystej
ś wiadomo ś ci i bytu transsubiektywnego oraz twórca niezb ę dnych po temu technik
ideacyjnych; Scheler, twórca personalizmu i najdobitniejszy w kulturze europejskiej
rzecznik autonomii ducha.
Niestety, zadania tego nie udało im si ę zrealizowa ć [w zwi ą zku z czym
pozostaje ona jedynie projektem, typem idealnym]. Platon w Dialogach nie wyszedł w
zasadzie poza poziom metafor, a o jego niepisanej nauce o pryncypiach wiemy niewiele.
Kant po przedstawieniu imponuj ą cych rozmachem Krytyk , które jednak były jedynie
przygotowaniem gruntu dla zbudowania systemu metafizycznego, nie zdołał wyj ść poza
stadium Prolegomen . Husserlowi, który po „wył ą czeniu” naturalnego nastawienia wzbił
si ę w kosmos noetyczno-noematycznych struktur sensu, nie udało si ę usun ąć klauzuli
epoche i „powróci ć na ziemi ę ”; „ Metafizyka ” Schelera wreszcie pozostała – z uwagi na
przedwczesn ą jego ś mier ć – w zapowiedziach.
2
Tak wi ę c wyzwanie pozostaje wci ąŜ aktualne, cho ć nasze czasy w ą skiej
specjalizacji – tudzie Ŝ panosz ą ca si ę ideologia postmodernizmu, usiłuj ą ca da ć legitymacj ę
filozoficznemu minimalizmowi i bylejako ś ci – mu nie sprzyjaj ą .
A. Umiej ę tno ść konceptualizacji
W filozofii na umiej ę tno ś ci warsztatowe – czyli takie, które dotycz ą pewnych
zasad i procedur post ę powania, jakich mo Ŝ na si ę nauczy ć – składaj ą si ę trzy główne
rodzaje umiej ę tno ś ci, mianowicie umiej ę tno ść konceptualizacji , argumentacji i
interpretacji . Dzi ś zajmiemy si ę pierwsz ą z nich, pozostałe odkładaj ą c do innej okazji.
Nale Ŝ y jednak od razu wspopmnie ć , Ŝ e konceptualizacja zwi ą zana jest zarówno z
eksplikacj ą , wchodz ą c ą w gr ę w przypadku argumentacji, jak i z analiz ą poj ę ciow ą ,
zwi ą zan ą z kolei z interpretacj ą .
Termin „konceptualizacja” pochodzi od conceptus – „poj ę cie” [ale conceptio to
równie Ŝ pocz ę cie, sk ą d wywodzi si ę termin antykoncepcja , tj. zapobieganie niechcianemu
zaj ś ciu w ci ąŜę . My oczywi ś cie przez konceptualizacj ę nie b ę dziemy rozumie ć
umiej ę tno ś ci zapładniania, lecz tworzenia poj ęć ]. Umiej ę tno ść konceptualizacji zatem to
w pierwszym rz ę dzie umiej ę tno ść tworzenia i przetwarzania poj ęć . Ale to tylko jeden,
wst ę pny aspekt zagadnienia. Po co bowiem potrzebne s ą poj ę cia? Aby formułowa ć s ą dy,
twierdzenia. Mówi ą c o konceptualizacji mamy wi ę c na my ś li przede wszystkim
umiej ę tno ść konceptualizacji problemów, sytuacji itp., czyli u Ŝ ycia [zastosowania] poj ęć
do uj ę cia pewnej sytuacji problemowej. Z reguły mo Ŝ na to zrobi ć na wiele sposobów,
gdy Ŝ sposób konceptualizacji zale Ŝ y od punktu widzenia, z którego chcemy rozpatrywa ć
jakie ś zagadnienie. Taki proces fizyczny jak rozchodzenie si ę ś wiatła mo Ŝ na np.
pojmowa ć b ą d ź w kategoriach korpuskularnych [fotony], b ą d ź w kategoriach ruchu
falowego, b ą d ź w kategoriach pól.
Cz ę sto kiedy wydaje si ę nam, Ŝ e mamy do czynienia z odmienno ś ci ą stanowisk
w jakiej ś sprawie, jest ona pozorna, dotyczy bowiem wła ś nie sposobu konceptualizacji, a
nie niezgodno ś ci twierdze ń rzeczowych. Z tak ą pozorn ą odmienno ś ci ą stanowisk mamy
np. do czynienia w przypadku reizmu , atrybutywizmu , ewentyzmu , procesualizmu itp.,
polemizuj ą cych ze sob ą w kwestii tego, czy podstawowym składnikiem rzeczywisto ś ci s ą
rzeczy, własno ś ci, zdarzenia czy procesy.
Odmienno ść stanowisk jest te Ŝ cz ę sto pozorna z uwagi na odmienn ą
kwalifikacj ę [ocen ę ] tego samego [typu: czy szklanka jest w połowie pełna, czy w
połowie pusta?]. We ź my np. spór o to, czy zdarzenia w ś wiecie podlegaj ą jakim ś
prawidłowo ś ciom/prawom. Ś cieraj ą si ę tu z sob ą dwa stanowiska – determinizm i
indeterminizm . Determinista twierdzi, Ŝ e nic nie dzieje si ę bez powodu [zasada racji
dostatecznej], nadto za ś , Ŝ e wszystkie byty podlegaj ą jakim ś prawidłowo ś ciom.
Indeterminista temu przeczy [tj. „nie wszystkie” podlegaj ą , a nie „ Ŝ adne” nie podlegaj ą ].
Mo Ŝ e to oczywi ś cie by ć spór rzeczowy. Nie zawsze tak jednak jest. Znana jest np.
kontrowersja o charakter zachowania si ę obiektów badanych przez mechanik ę
kwantow ą . Przy tzw. interpretacji kopenhaskiej przyjmuje si ę , Ŝ e nie sposób dokładnie i
ś ci ś le przewidzie ć zachowania poszczególnych cz ą stek, mo Ŝ na mówi ć tylko o mniejszym
3
lub wi ę kszym prawdopodobie ń stwie , Ŝ e co ś si ę stanie [funkcja falowa cz ą stki
interpretowana jest jako tzw. amplituda prawdopodobie ń stwa]. Według zwolenników tej
interpretacji ś wiat subatomowy jest w zwi ą zku z tym indeterministyczny, a
prawidłowo ś ci obserwowane na poziomie makroskopowym maj ą charakter jedynie
ś rednich statystycznych. [Przykład: rozpad promieniotwórczy: nie potrafimy przewidzie ć ,
który atom w danym momencie si ę rozpadnie; niemniej dla ka Ŝ dego pierwiastka
promieniotwórczego jest okre ś lony tzw. czas połowicznego rozpadu, w którym połowa
ilo ś ci atomów ulegnie rozpadowi].
Ale przecie Ŝ – argumentuj ą zwolennicy determinizmu – cz ą stki subatomowe
podlegaj ą ś cisłym prawom mechaniki kwantowej, np. ś ci ś le spełniaj ą równanie falowe
Schrodingera, zasad ę Heisenberga, zasad ę wykluczania Pauliego i wiele innych. Nadto,
oponenci interpretacji kopenhaskiej – na czele z Einsteinem [„Bóg nie gra w ko ś ci”] –
utrzymuj ą , Ŝ e teoria kwantów jest teori ą prowizoryczn ą [niewystarczaj ą co
fundamentaln ą , powierzchown ą ], Ŝ e by ć mo Ŝ e istniej ą jakie ś ukryte parametry czy
oddziaływania, których dzi ś nie znamy, a których znajomo ść pozwoliłaby na ś cisłe
przewidywania, jak to np. miało miejsce w przypadku pozornie chaotycznych ruchów
Browna, dla których znaleziono przyczynowe wyja ś nienia i ś cisłe prawa na poziomie
mikro.
Inny przypadek tego rodzaju, to powstała niedawno teoria deterministycznego
chaosu. [Jak wida ć , chaos nie wyklucza si ę z determinizmem, tj. z pewnymi gł ę biej
ukrytymi prawidłowo ś ciami]. Nie wiadomo wi ę c jak odró Ŝ ni ć ewentualny rzeczywisty
indeterminizm cechuj ą cy natur ę rzeczy, od indeterminizmu pozornego, zwi ą zanego z
nasz ą niewiedz ą .
*
Aby wiedzie ć jak dokonywa ć konceptualizacji musimy wiedzie ć , co to w ogóle
jest poj ę cie. Otó Ŝ nale Ŝ y odró Ŝ ni ć dwa konteksty czy sensy, w których mówi si ę o
poj ę ciach – komunikacyjny i poznawczy. W sensie komunikacyjnym [nazywanym te Ŝ
cz ę sto logicznym ] poj ę ciem jest znaczenie nazwy generalnej – tj. takiej, która nie jest
imieniem własnym, bo one nie maj ą znaczenia – czyli przekład jakiego ś terminu
traktowanego jako nieznany, na słowa ju Ŝ znane. Tak rozumiana konceptualizacja to
umiej ę tno ść definiowania , czyli zast ę powania słów o nieznanym znaczeniu przez słowa
których znaczenie znamy. O definiowaniu jeszcze troch ę ź niej porozmawiamy. Tu
jedynie trzy z tym zwi ą zane uwagi.
Po pierwsze, poj ę cie czego ś niekoniecznie wymaga werbalizacji, tj. wyra Ŝ enia
w jakim ś j ę zyku. [Potr ą camy tu o jeden z fundamentalnych sporów filozoficznych,
mianowicie czy my ś lenie wymaga j ę zyka – czy słu Ŝ y on jedynie do wyra Ŝ ania i
komunikowania my ś li, czy te Ŝ jest niezb ę dny w samym my ś leniu].
Z drugiej strony, traktuj ą c poj ę cie jako znaczenie nazwy niejako odwraca si ę
kota ogonem, czy te Ŝ wóz stawia si ę przed koniem; chodzi wszak o poj ę cie czego ś , a nie
o to jak rozumiemy jak ąś nazw ę . Słowa to tylko pewne skróty my ś lowe. Np. zamiast
„najmniejsza niepodzielna cz ą stka materii” mo Ŝ emy powiedzie ć atom . Naturalna kolej
rzeczy jest taka, Ŝ e znaczenie słowa jest wcze ś niejsze od tego słowa.
4
Po trzecie, zast ą pienie słowa innymi słowami – bo na tym wszak polega z
reguły definiowanie – nie załatwia sprawy; aby mie ć poj ę cie czego ś , trzeba rozumie ć , tj.
wyj ść poza j ę zyk, który jest czym ś umownym, konwencjonalnym i jako taki nie zawiera
w sobie Ŝ adnej informacji. W przeciwnym razie mamy do czynienia z pustosłowiem
[zdarza si ę to cz ę sto na egzaminach, kiedy student co ś wyklepał na pami ęć , ale tego nie
rozumie].
W ten sposób przechodzimy do drugiego ze wspomnianych sensów poj ę cia.
W sensie kognitywnym [poznawczym] poj ę ciem jest pewna tre ść my ś lowa
[=nadzmysłowa], b ę d ą ca niesymbolicznym [nieumownym] przedstawieniem czego ś
ogólnego – przedmiotu pewnego rodzaju (np. pole magnetyczne, gen, warto ść ), zjawiska
(np. magnetyzm, dziedziczno ść , wolna wola) b ą d ź stanu rzeczy (np. sprawiedliwo ść ,
sposób istnienia). [W odniesieniu do konkretów nie mówi si ę o poj ę ciach, lecz opisach, z
tym, Ŝ e ka Ŝ dy opis musi u Ŝ ywa ć poj ęć ogólnych, np. zalicza ć go do pewnej kategorii czy
do pewnego rodzaju]. Taki ogólny stan rzeczy jest pewnym abstraktem, dla którego
scharakteryzowania nie wystarczaj ą terminy obserwacyjne [np. „masa”, „ci ęŜ ar”];
musimy w tym celu u Ŝ y ć terminów nieobserwacyjnych, czyli teoretycznych [np. „pole
grawitacyjne”].
Poniewa Ŝ wykład sił ą rzeczy jest procesem komunikacyjnym i odbywa si ę w
medium j ę zyka, b ę d ę mówił o j ę zykowym wyrazie poj ęć ; pami ę ta ć jednak nale Ŝ y, Ŝ e aby
uchwyci ć poj ę cie czego ś trzeba poza j ę zyk wyj ść .
Znaczenie terminu mo Ŝ e b ą d ź jedynie dostarcza ć charakterystyki pozwalaj ą cej
co ś zidentyfikowa ć , b ą d ź ujmowa ć istot ę czego ś . Człowieka mo Ŝ na np. zidentyfikowa ć
tj. odró Ŝ ni ć od innych istot Ŝ ywych – za pomoc ą formuły „zwierz ę dwuno Ŝ ne
nieopierzone”; wystarcza ona, aby człowieka odró Ŝ ni ć od ptaka [opierzone] czy małpy
[chodz ą na czterech ko ń czynach]; zgodzicie si ę chyba jednak, Ŝ e nie to stanowi o istocie
człowieka, tj. o człowiecze ń stwie. [Tutaj lepsz ą byłaby np. charakterystyka mówi ą ca, Ŝ e
człowiek to istota my ś l ą ca, działaj ą ca celowo na podstawie rozumienia i uznawanej
hierarchii warto ś ci]. Podobnie, mo Ŝ emy si ę zadowoli ć okre ś leniem liczb naturalnych o
charakterze pewnej wyliczanki: s ą to liczby nale Ŝą ce do ci ą gu 1,2,3,... powstaj ą cego
przez dodanie jedno ś ci do poprzedniej liczby. Ale to nic nie mówi o tym, czym jest liczba
naturalna.
Poj ę cie nie mo Ŝ e zawiera ć zbyt du Ŝ o tre ś ci, winno by ć zwi ę złe a mimo to
trafia ć w sedno. Znaczy to, Ŝ e od pewnych wła ś ciwo ś ci – tych uznanych za nieistotne –
poj ę cie winno abstrahowa ć , a inne w miar ę mo Ŝ no ś ci sprowadzi ć do „wspólnego
mianownika”, tj potraktowa ć jako przypadki szczególne czego ś bardziej ogólnego. [W
przypadku poj ę cia człowieka mo Ŝ na to osi ą gn ąć stwierdzaj ą c, Ŝ e człowiek to istota
racjonalna, niejako przenosz ą c cz ęść znacze ń wi ą zanych z terminem człowiek do pola
znaczeniowego terminu racjonalno ść ]. W procesie urabiania poj ęć wykorzystujemy jak
wida ć operacje abstrahowania i uogólniania . B ę d ę jeszcze o nich mówił.
A sk ą d mamy wiedzie ć , co jest a co nie jest istotne? Musimy w tym celu
dysponowa ć jak ąś wiedz ą . Zatem z jednej strony poj ę cia s ą potrzebne aby uzyskiwa ć
5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin