Lektury polonistyczne. Literatura współczesna - R.Nycz, J.Jastrzębski.txt

(1000 KB) Pobierz
LEKTURY POLONISTYCZNE
LITERATURA WSPӣCZESNA
TOM PIERWSZY
pod redakcj� Ryszarda Nycza i Jerzego Jarz�bskiego
KRAK�W

(c) Copyright by Towarzystwo Autor�w i Wydawc�w Prac Naukowych UNIVERSITAS, Krak�w 1997, wyd. I
ISBN 83-7052-448-6
TAiWPN UNIYERSITAS
Projekt ok�adki i stron tytu�owych Jacek Szczerbi�ski
Na ok�adce
Felicjan Szcz�sny-Kowarski, Elektra, 1947 (fragment)
Muzeum Narodowe w Warszawie
Druk: Drukarnia "AWA" w Krakowie, ul. Pacho�skiego 8a

JAN B�O�SKI
BOROWSKI I HERLING. PARALELA
Pisarze polscy - s�yszymy od lat przesz�o czterdziestu - dali niemal natychmiast wyraz cierpieniom, jakie spo�ecze�stwu zadali okupanci. Ludzie ludziom, czytamy, zgotowali los, kt�ry streszczaj� dwa s�owa, ludob�jstwo i ob�z... Ale i ten frazes w�tpliwy i prawda niezupe�na, przynajmniej dop�ty, dop�ki przymykamy oczy na sprawc�w nieszcz��. Za� do 1989 roku, jak wiadomo, masowa �mier� by�a oficjalnie niemiecka i tylko niemiecka. Tymczasem brutalne obozy, jak lubi� przypomina�, nie bez przewrotnej satysfakcji, zaodrza�scy historycy, by�y nie tylko na�ladowane z czerwonych; te ostatnie go�ci�y tak�e, jak si� zdaje, tyle� Polak�w, je�eli nie wi�cej. Zw�aszcza kiedy pami�ta� o deportacjach mniejszo�ci polskich z Ukrainy i Bia�ej Rusi, kt�re to deportacje zacz�y si� jeszcze w latach dwudziestych.
Ma�o o tych policyjnych sprawkach wiemy i pewnie si� ju� nie dowiemy. Osobliwym jednak zrz�dzeniem losu ten polski pisarz, kt�ry najciekawiej m�wi� o O�wi�cimiu, a mianowicie Borowski, wiele o nich musia� s�ysze�. Jego ojciec, ksi�gowy sp�dzielni pszczelarskiej (!) w �ytomierzu, sp�dzi� prawie sze�� lat na budowie s�ynnego Kana�u Bia�omorskiego... Matka za� trudzi�a si� na Syberii, nad brzegiem Jeniseju. Oczywi�cie Borowski nigdy o tych rodzinnych peregrynacjach nie wspomnia�, przynajmniej publicznie. Przypuszczam jednak, �e nie by�y ca�kiem bez znaczenia dla filozofii obozu, kt�r� wykszta�ci� sobie w O�wi�cimiu...
W tym konkursie nieludzko�ci oba totalitaryzmy sz�y niew�tpliwie �eb w �eb. Ale polska literatura reagowa�a z godn� uwagi symetri�, skoro ilo�� i jako�� �wiadectw, wspomnie� i opowie�ci, po�wi�conych germa�skiej i sowieckiej sekcji piek�a, zdaj� si� mniej wi�cej r�wne. Jak opowie�ci Boro-wskiego w kraju, tak Inny �wiat Herlinga-Grudzi�skiego wyr�nia si� na pewno w�r�d ksi��ek publikowanych na Zachodzie. Obaj autorzy byli, trafiaj�c do obozu, mniej wi�cej w tym samym wieku. Obaj byli ukszta�ceni przez t� sam� szko��, mi�dzywojenne polskie liceum. Byli oboj�tni religijnie i mogli zosta� chyba uznani za agnostyk�w. Obaj wreszcie zostali jeszcze przed ko�cem studi�w dostrze�eni przez �rodowisko literackie... Do�� tych podobie�stw, jak my�l�, ale por�wnanie by�o pouczaj�ce.

Tak Borowski, jak i Herling inaczej pisali, inaczej byli czytani. Prozy, kt�re z�o�y�y si� na Po�egnanie z Mari� (koniec 1947), ukazywa�y si� w Polsce ju� od kwietnia 1946: od ko�ca wojny nie min�� nawet rok. By�y opowiadaniami, powie�ciowymi fikcjami: brano je wszak�e za bezpo�rednie sprawozdania. Dlatego w�a�nie wzburzy�y opini� i podzieli�y czytelnik�w.
Oryginalno�ci� Borowskiego by�o - jak wiadomo - stworzenie narratora, "vorarbeitera Tadka". Jego spos�b patrzenia, s�dzenia, opowiadania, s�owem
- jego perspektywa narracyjna... by�a perspektyw� cz�owieka ca�kowicie przystosowanego do koncentracyjnego porz�dku. Przystosowanego - nie znaczy pogodzonego! Yorarbeiter Tadek nienawidzi� obozu, przeklina� go jak wszyscy. Ale by� w obozie i aby prze�y�, musia� podporz�dkowa� si� jego regu�om. Yorarbeiter Tadek nie jest szczeg�lnie tch�rzliwy ani z�o�liwie okrutny. Trafiaj� mu si� �yczliwe odezwania i poczciwe gesty... Jest jednak stale skupiony na sobie i zupe�nie pozbawiony wyobra�ni. Nie wie i nie chce wiedzie�, co my�l� i czuj� inni. Cz�owiek z niego ca�kiem przeci�tny, czyli
- normalny... Dlatego wcale si� nie dziwi, �e stra�nicy wystawiaj� sobie wi�ni�w na strza� dla pi�ciomarkowej (!) premii albo �e (�ydowskie) hdftlingi dr�� na my�l o przerwie w dostawach (�yd�w) do gazu, jak bowiem prze�yj�, nie mog�c przeszukiwa� baga�y?
Powojenni czytelnicy czytali na og� te opowiadania tak, jak czyta si� dokument, czemu zreszt� trudno si� dziwi�. Uto�samiali wi�c pisarza z narratorem (co Borowski, daj�c temu ostatniemu w�asne imi�, sam jako� dopuszcza� czy prowokowa�, jakby prowadzony przewrotnym pisarskim instynktem, co lubi myli� tropy i wzmaga� wieloznaczno�� tekstu!...). Czytelnicy mniej subtelni - czy te� bardziej przera�eni tym, co przeczytali? - oskar�yli wi�c Borowskiego o zniewa�enie m�czennik�w albo nawet o zupe�ny nihilizm etyczny: pisarz zdawa� si� bowiem godzi� na moralny upadek swoich obozowych towarzyszy. Dzisiaj �atwo zarzuci� im literack� niekompetencj�. Nie zrozumieli, �e w�a�nie narrator zosta� przez Borowskiego przedstawiony w dwojakiej roli ofiary i wsp�lnika zbrodni... Tym samym pisarz pot�pia� system koncentracyjny podw�jnie: za to, co zrobi� z lud�mi, i za to tak�e, kogo z ludzi zrobi�.
Innemu �wiatu Herlinga przytrafi�a si� podobna (cho� nie ta sama!) przygoda. Napisany w latach 1949-1950 i og�oszony najpierw w przek�adzie angielskim w 1951, a zatem u zenitu zimnej wojny... Inny �wiat mia� - i

musia� - zosta� przyj�ty jako �wiadectwo. �wiadectwo dla kogo? Przecie nie dla Polak�w, tych nie trzeba by�o przekonywa�. Ale ma�o kto zdaje sobie dzisiaj spraw� z tego, jak bardzo zachodnia opinia nie mog�a czy raczej nie chcia�a - uwierzy� b�d� w istnienie, b�d� w ogrom terroru w ZSRR. Nawet samo istnienie oboz�w mog�o sta� si� we Francji przedmiotem g�o�nego s�dowego procesu (tak zwana sprawa Krawczenki)!
Jednak po "odkryciu" oboz�w niemieckich w latach 1944-1945 wiedziano ju� dobrze, czym mo�e by� absolutny terror, i komu�, kto tylko zada� sobie trud przeczytania ksi��ek takich jak Inny �wiat, podobie�stwo totalitaryzm�w nie mog�o nie rzuci� si� w oczy.
Kto m�wi o �wiadectwie, sprawozdaniu, dokumencie, my�li zwykle o faktach, zw�aszcza o faktach rzeczowych, materialnych, kt�re �atwiej rozpozna� i sprawdzi�. Inny �wiat przynosi oczywi�cie sporo takich fakt�w. Kiedy jednak przyjrze� si� ksi��ce z bliska, �atwo spostrzec, �e mno�enie fakt�w -dokumentacja sensu stricto - nie jest wcale celem i trosk� pisarza. W�druj�c po miejscach odosobnienia, Herling spotka� niema�o wi�ni�w, kt�rzy wymieniali mi�dzy sob� informacje o koncentracyjnym �wiecie. Dla wielu, jak sam zauwa�a, by�o to nawet czym� w rodzaju nami�tno�ci. On sam jednak ograniczy� si� w zasadzie do opowiedzenia tego tylko, co sam prze�y� czy zobaczy�. Cz�sto odnosimy wra�enie, �e m�g�by opowiedzie� wi�cej. Znu�ony jakby czy znudzony, pomija sporo spraw i zdarze�, kt�re na pewno zaciekawi�yby historyka. Nie przedstawia nawet szczeg�owo funkcjonowania kompleksu oboz�w, do kt�rego trafi�... A przecie� pozna� je na pewno gruntownie.
Inny �wiat zosta� dobrze przyj�ty i zyska� dziesi�tek przek�ad�w (to samo mo�na zreszt� powiedzie� o opowiadaniach Borowskiego). Jak przypomina sam Herling, recenzenci podkre�lali nieraz literackie walory ksi��ki. Zapewniali te�, jak Ignazio Silone lub angielski krytyk Edward Crankshaw, �e b�dzie ona czytana "d�ugo jeszcze po zlikwidowaniu instytucji, kt�re opisuje", czyli sowieckich oboz�w. Ale m�wi� o "literackich warto�ciach" takiej ksi��ki jak Inny �wiat - co to w�a�ciwie znaczy? Czy mowa o zaletach stylu? Tak, Herling pisze zwi�le, energicznie, barwnie. Piek�o rzuca mu - jak ka�demu arty�cie - estetyczne wyzwanie, nie waha si� wi�c ca�kiem po malarsku odtwarza� koszmarnego spektaklu teatralnego, urz�dzonego jakby na szyderstwo dla nieszcz�snych zek�w. Albo te� przydaje ca�kiem apokaliptycznych rys�w wi�niarskiemu barakowi, kiedy to - p�n� noc� - wstrz�sa nim przera�aj�cy koncert westchnie�, j�k�w, modlitw i krzyk�w, kt�re -cz�sto nie�wiadomie - wydaj� z siebie pot�pie�cy Stalina... Jednak wszy-

stkie te sukcesy pi�ra, cho� cz�ste, nie mog�yby same nacechowa� literacko ksi��ki, kt�r� czytelnicy otwierali i nadal otwieraj�, pragn�c si� wiarygodnie zapozna� ze �wiatem oboz�w. Z tym - ale� tak! - fundamentem, na kt�rym sta�o najgro�niejsze z mocarstw...
Ale je�li tak, to co w�a�ciwie nadaje Innemu �wiatu literacko��? Ksi��ka zachowa�a do�� wyra�nie �lady pierwotnego planu. Herling opowiada najpierw o swym pobycie w wi�zieniu w Witebsku, gdzie znalaz� si� wkr�tce po aresztowaniu. Skazany, zostaje przytrzymany "etapem" w Leningradzie, gdzie trafia do turmy zgo�a luksusowej, zaludnionej niemal wy��cznie przez wy�szych sowieckich oficer�w... St�d kilka ciekawych portret�w generalskich. Dociera wreszcie do Jercewa, gdzie� mi�dzy Wo�ogd� a Archangielsk - do obozu przeznaczenia, kt�ry zacznie teraz opisywa�, poczynaj�c od pierwszych do�wiadcze�: wyczyn�w bandy urk�w i pracy w lesie, g��wnego zatrudnienia wi�ni�w... Pr�dko jednak trafia znowu na osobliwe "przypadki", na towarzyszy nieszcz�cia, kt�rzy si� jako� wyr�niaj�. Ale jak wyr�niaj�? Nie tyle pochodzeniem czy dawn� rol� spo�eczn�, ile tera�niejszym zachowaniem w obozie. Drugi z tych przypadk�w - "zab�jca Stalina" - tak Herlinga zajmuje, �e zabiera si� on do odtwarzania (czyli, raczej, do przypuszczaj�cego zmy�lenia...) proces�w, kt�re mia�y miejsce w duszy nieszcz�nika.
Tak w�a�nie - jakby spontanicznie - buduje si� na naszych oczach Inny �wiat... i ca�kiem mo�liwe, �e, pisz�c, Herling pozwoli� si� prowadzi� swoim przyrodzonym sk�onno�ciom, nie za� - wype�nia� kartki wst�pnie za�o�onego planu. Historia zeka Herlinga stanowi najog�lniejsz� ram� powie�ci, kt�ra ko�czy si� w chwili, kiedy ten zostaje polskim �o�nierzem, czyli cz�owiekiem wolnym. Jednak ambicj� pisarza nie by�o relacjonowanie w�asnych nieszcz��, ale opisanie gu�agu. St�d deskrypcja szpitala, kuchni, aresztu itp. Ale wsz�dzie uwag� autora przyci�ga pojedynczy cz�owiek. Jednostka, kt�ra go czym� zdziwi�a czy uderzy�a. Tym za�, co chcia�by naprawd� przenikn��, jest jej wewn�trzny sekret, b�d�cy jakby dyrektyw� losu...
W tym w�a�nie momencie ksi��ka zaczyna si� przechyla� w stron� fikcji, chocia� fikcja ta jest zawsze p...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin