Twardowski Jan ks_ Ksiądz Jan dzieciom.pdf

(260 KB) Pobierz
Ks. Jan Twardowski - Ksiądz Jan
Ksiądz Jan Twardowski
dzieciom
 
stuknąć w kamień serca…
Nie pierwsze to spotkanie ks. Jana Twardowskiego z dziećmi: zaczęło się od
słynnych kazań w kościele ss. Wizytek w Warszawie, potem pojawił się nie mniej
słynny tom gawęd / Zeszyt w kratkę … Takie były początki. Niniejszy tomik jest już
tylko dopełnieniem tego twórczego dzieła: bo przecież tak naprawdę ks. Jan
Twardowski zawsze pisał dla dzieci — może rzadziej dla tych rzeczywistych, częściej
dla tych, które każdy z nas nosi w sobie: dla dzieci… ukrytych w nas samych. Od
pierwszych swych utworów poeta odkrywał wielką przestrzeń dzieciństwa zagubioną
gdzieś pośród labiryntów pamięci i w niej właśnie znajdywał ewangeliczną pełnię
człowieczeństwa.
Poezja ks. Jana Twardowskiego dotyka najprostszych, codziennych, zwyczajnych
doświadczeń człowieka, w nich pozwala odnaleźć to, co tworzy sens i głęboką
perspektywę życia. Poeta nie podejmuje wielkich dylematów moralnych, nic roztrząsa
zagadek teologicznych, nie pyta. skąd świat i po co wielkie dzieło stworzenia. Jego
poezja jest zapisem drogi, jaką przebywa człowiek w poszukiwaniu dzieciństwa
utraconego wraz z wchodzeniem w dojrzałość. Jest to dosłownie próba realizacji
ewangelicznego wezwania, by „stać się jako dzieci”.
Cóż to jednak znaczy? Jaki jest sens wezwania człowieka, by powrócił do swych
źródeł? Podstawowym wyznacznikiem dziecięcej postawy człowieka jest ufność
sprowadzona do wymiarów bezpośredniej relacji wobec Boga, pozwalającej na
intensywny, bezpośredni modlitewny dialog. Wokół tej dziecięcej ufności zbudowany
został sam fundament wiary; wiara bez ufności staje się martwa. Ufność wyraża i
uobecnia dziecięcość człowieka i ojcostwo Boga.
Wiersze ks. Jana Twardowskiego w sposób naturalny znajdują czytelników także
wśród dzieci. Może zresztą są bliższe dzieciom niż dorosłym, bliższe małym niż
dużym? Humor ks. Twardowskiego — to humor typowo dziecięcy, chwilami
naśladujący dziecięcą beztroskę w postrzeganiu paradoksów życia, chwilami znowu
lak bardzo bezpośredni, że niemal przekraczający granice ukształtowane przez kulturę
i tradycję — na przykład wtedy, gdy poeta drwi z uczonych teologów,
przeciwstawiając ich „dogmatycznemu niebu” dziecięcą jasną i uśmiechniętą, pełną
radości mądrość serca. Poeta jest przekonany.
że do nieba prowadzi
bezradny szczebiot wiary
Ten poetycki humor, chyba najbardziej jednoznacznie decydujący o bliskości świata
poezji światu dzieciństwa, wydobywa paradoks życia rozpiętego między
sprzecznościami: życiem i śmiercią, radością i cierpieniem, miłością, i oddaleniem…
Humor len pozwala poecie na dystans wobec, życia, własnego poetyckiego powołania,
ale też na ciepłą, delikatną ironię z uczonych, co „wąchają teologię”, ze świętych, co
słoja w kolejce do nieba, subtelne żartowanie z Matki Boskiej, co „załamała ręce nad
sucharkiem katechizmu”, nawet z Boga, co ..tak wszechmogący że nie stworzył
siebie”. W tym uśmiechu znajduje wyraz radość: życia, radość stworzenia: uśmiech ten
ogarnia świat, czyni go bliższym, serdeczniejszym, cieplejszym.
Poeta afirmuje wszystko, co towarzyszy dzieciństwu: nie tylko humor i radość,
także prostotę w stosunku do życia, prostotę pozwalającą dojrzeć w otaczającym
świecie prawdę, wyrazić ją może nieporadnie, ale przecież autentycznie, z głębi
dziecięcego serca.
 
Panno Święta rysowana w zeszycie
dziecięcymi rączkami —
piękna jak jedna kreska
módl się za nami
W dziecięcym rysunku kryje się prawda serca, bliższa poecie niż wszystkie
kościelne ozdoby, tandetne świecidełka, które oddalają od prostej, delikatnej i czystej
materii kontaktu człowieka z Bogiem. Ten autentyzm dziecięcego przeżywania
obecności Boga, jakże subtelnie oddany w uroczym wierszu niewidoma dziewczynka,
pozwala dostrzec świat sacrum twarzą w twarz, stanąć w obliczu prawdy, dobra i
piękna, zakrytych przed ludzką wiedzą, teologicznymi dogmatami, tradycją religijną,
kulturą duchową. Mały Jezus widzi Maryję nic jako Królową, lecz zwykłą, codzienną
Matkę w „szarej bluzce”:
— Nim Ci Mamusiu — myślał Jezus
kupią koronę
lepiej Ci w zwykłej szarej bluzce
w kropki zielone
Można chyba potraktować te słowa jako poetyckie wyznanie wiary. Jeśli tak. to
widać wyraźnie, jak bardzo choćby w kategoriach estetycznych — poeta utożsamia się
z postrzegającym świat dzieckiem. Obcy są mu filozofowie, prorocy, dogmatycy,
uczeni — zachęca, by wrócić do postawy dziecięcej ufności i w tej postawie odnaleźć
pełną prostoty drogę do Boga.
— dopiero wtedy można naprawdę uwierzyć
kiedy się to wszystko zawali
To właśnie dlatego rozdokazywane, rozbrykane i niesforne dzieci — Jezus brał z
powagą na kolana”: za tym dokazywaniem, w radości i śmiechu kryje się mądrość,
ufność i prostota. Dziecięcość to droga do prawdy.
Dla dorosłych czytelników lektura wierszy ks. Jana Twardowskiego jest szansą
powrotu do tych wartości, które zagubiły się w biegu dni i gonitwie lat: dla dzieci jest
to lektura odkrywcza, bo otwiera metafizyczne perspektywy radości życia, bogactwa’
świata, zmienności czasu. Gdy razem z dziećmi będziemy czytali te wiersze,
stworzymy szansę zbudowania wspólnoty przeżyć i doznań, wspólnoty pokoleniowej,
więzi mądrej i głębokiej.
Kto raz naprawdę przeżył spotkanie z poezją księdza Jana Twardowskiego, kto
choć raz znalazł w niej wyraz własnych przeżyć i doświadczeń egzystencjalnych, ten
właściwie nigdy o tych wierszach nie zapomni. Będą towarzyszyły mu przez lata.
będzie do nich powracał, odnajdując wciąż nowe pokłady refleksji poetyckiej. Dobrze
jest spotkać się z wielką poezją w latach dziecięcych — bo powroty do niej staną się
powrotami w świat dzieciństwa, dziecięcej wiary, ufności i pięknej prostoty.
A więc — miłej lektury małym i dużym!
Grzegorz Leszczyński
 
Bocian
Bocian nas przynosi
szara gęś zabierze
anioł jak grzeszną świnkę
ucałuje szczerze
 
O maluchach
Tylko maluchom nie nudziło się w czasie kazania
stale mieli coś o roboty
oswajali sterczące z ławek zdechłe parasole z zawistnymi łapkami
klękali nad upuszczonym przez babcię futerałem jak szczypawką
pokazywali różowy język
grzeszników drapali po wąsach sznurowadłem
dziwili się że ksiądz nosi spodnie
że ktoś zdjął koronkową rękawiczkę i ubrał tłustą rękę w wodę święconą
liczyli pobożne nogi pań
urządzali konkurs kto podniesie szpilkę za łepek
niuchali co w mszale piszczy
pieniądze na tacę odkładali na lody
tupali na zegar z którego rozchodzą się osy minut
wspinali się jak czyżyki na sosnach aby zobaczyć
co się dzieje w górze pomiędzy rękawem
a kołnierzem
wymawiali jak fonetyk otwarte zdziwione „O”
kiedy ksiądz zacinał się na ambonie
— ale Jezus brał je z powagą na kolana
 
Zgłoś jeśli naruszono regulamin