Leszek Kolakowski - O Bogu.pdf

(48 KB) Pobierz
251401355 UNPDF
Wielcy myśliciele religijni nieraz nas tak uczyli: kiedy o Bogu mówimy, nie wiemy, o czym,
o kim mówimy. Mówić łatwo, bo wykształciła się ta moda przez liczne wieki i osiadła w
naszych zasobach kulturalnych, ale chwila zastanowienia wystarcza, by sobie to właśnie z
przykrością uprzytomnić: nie wiemy naprawdę, o czym, o kim mówimy
Leszek Kołakowski
O Bogu
Tekst ten ukazał się wcześniej na łamach " Gazety Wyborczej " oraz w zbiorze "Mini-
wykłady o maxi-sprawach część druga" oraz był na Ŝywo prezentowany w Telewizji
Polskiej przez samego autora
Największa trudność jest taka oto. Czytamy w Biblii o Bogu, który prarodziców w raju upomina,
Noemu polecenia wydaje, z Abrahamem przymierze zawiera, do MojŜesza przemawia. Tak
mówi jak Pan, władca, monarcha. Ale od teologów dowiadujemy się - jakoby na podstawie
rozbioru tejŜe Biblii - Ŝe jest to Byt bezczasowy, nieskończony, wszechmocny, wszechwiedzący,
wszystkie rzeczy przez siebie samego znający, nigdy z zamkniętości swojej nie wychodząc, Ŝe
jest Bytem wszystkiego. To wszystko łatwo nam powiedzieć, bośmy przywykli, ale my tego nie
pojmujemy naprawdę. Nie wiemy, co to znaczy poza czasem przebywać, całą przeszłość i
przyszłość w wiecznej teraźniejszości swojej unosząc. Nie wiemy, co to znaczy wszechmoc, i
spierali się o to nieraz teologowie (w greckich symbolach wiary zwą Go pantokrator, jakby
władca czy rządca wszechrzeczy, a to łatwiej zrozumieć niŜ łaciński odpowiednik: omnipotens).
Nie wiemy, co to znaczy świata stworzenie z nicości. Nie wiemy teŜ, co to jest wszechwiedza,
wszechobecność, toŜsamość istoty i istnienia, Trójca Święta.
To prawda, w nauczaniu chrześcijańskim zawsze było obecne wyznanie tajemnicy: w kanonach I
Soboru Watykańskiego czytamy przecie, Ŝe wyklęty ma być ten, co by rzekł, Ŝe w objawieniu
nie ma tajemnic w sensie właściwym, lecz wszystkie dogmaty dają się rozumem pojąć i
udowodnić. Prawdą jest takŜe, Ŝe tajemnic dziwnych spotyka nasz umysł o wiele więcej, niŜ o
tym teologia i Pismo mówią, Ŝe dość się skupić trochę, aby zobaczyć, Ŝe najprostsze na pozór
rzeczy i zdarzenia, w doświadczeniu codziennym zastane, mogą obudzić poczucie tajmenicy
niezgłębionej: czas, wolność, istnienie, przestrzeń, przyczyna, świadomość, materia, liczba,
miłość, "ja", śmierć. RóŜnica między tymi dwoma rodzajami tajemnic polega na tym, Ŝe
tajemniczość tych ostatnich moŜe do nas w ogóle nie dotrzeć, Ŝe moŜemy poprzestać na
obracaniu tymi pojęciami w granicach zdrowego rozsądku, a nawet postanowić, Ŝe Ŝadnej
tajemnicy tu nie ma, bo fizycy i chemicy juŜ wszystko wytłumaczyli.
A chociaŜ moŜna podobnie o Bogu mówić, po prostu bez zastanowienia, to jednak tutaj
tajemnica ujawnia się od razu, na powierzchni, a ponadto człowiek wierzący moŜe być w kaŜdej
chwili wyzwany do składania rachunku: "a skąd tywiesz, Ŝe Bóg istnieje?", podczas gdy pytanie,
"co to jest czas?", rzadko się pojawia w powszednich kontaktach ludzkich, a i przyznanie się do
niewiedzy nikogo nie kompromituje ani ambarasuje.
A ta właśnie tajemnica naleŜy do najokrutniejszych: jakŜe to jest moŜliwe, aby absolut był
zarazem osobą - nieskończenie od nas wyŜszą, większą, epszą, ale jednak osobą w takim samym
sensie jak kaŜdy z nas? Czy moŜemy dopuścić myśl, Ŝe Byt Parmanidesa, znieruchomiały w
samotoŜszamości swojej, uczył Noego szczegółowow, jak ma arkę zbudować? śe bezczasowe
Jedno platoników tłumaczyło Hiobowi jego sprawy, kazało ludziom, by nie pobierali procentu
od poŜyczek, nie jedli zajęcy i krabów, nie zaprzęgali jednocześnie osła i wołu do pługa? Gdy się
o tym myśli, pokusa nachodzi, Ŝeby odróŜnić, wzorem niektórych gnostyków,
starotestamentowego Jahwe od prawdziwego miłującego Boga albo, jak mistrze Eckhart, Boga-
osobę od bezdennej, bezimiennej otchłani Boskości.
Chrześcijaństwo ułatwia nam sprawę i łagodzi dyskomfort, a to dzięki osobie pośrednika,
dwojga natur Jezusa Chrystusa, który jest prawdziwym Bogiem chrześcijan: w odróŜnieniu od
Ojca imię jego jest nam znane, znane jest jego Ŝycie i nie wątpi nikt chyba, Ŝe prawdziwie po
ziemi chodził, do Ojca swego w niebiosach się modlił i naukę swoją ludziom głosił. Wcielenie
Boga, synostwo boŜe i Trójca naleŜa wprawdzie do najbardziej zagadkowych części korpusu
doktrynalnego chrześcijaństwa, ale w obliczu tego jezusa, którego z Ewangelii znamy, moŜemy
o tajemnicach i zawiłościach teologicznych zapomnieć. Jezus nas z teologii egzaminować nie
będzie, on kocha nas z wszystkimi naszymi ułomnościami i nędzą, chce, byśmy jego kochali, i
kaŜe nam do Ojca się modlić. Reszty dowiemy się moŜe na drugim brzegu, a moŜe i tam nie.
O zawiłościach teologicznych zapomnieć moŜna, ale o sprawie Boga-stworzyciela zapomnieć
niepodobna. Nie jest wprawdzie wiarygodne mniemanie, Ŝe wszyscy "ideę" Boga w duszy z
przyrodzenia nosimy, bo gdyby tak było, istnienie ateistów byłoby niepojęte: wiarygodne jest
jednak, Ŝe zarówno myśl nasza, gdy usiłuje pretensjonalnie całość byty ogarnąć, jak teŜ nasza
wola ładu i pragnienie sensu instynktownie niejako poszukują tego, co jest zarazem zwornikiem i
korzeniem bytu i do bytu wprowadza sens. Wielu o tym mówiło, wielu ateistów takŜe o tym
wiedziało, Nietzsche wśród nich: ład i sens są z Boga, a jeśli zaprawdę Bóg umarł, to na próŜno
wmawiamy sobie, Ŝe sens moŜe ocaleć; obojętna próŜnia wysysa nas i unicestwia, nic z Ŝycia i
trudu naszego nie ocaleje, Ŝaden ślad nie zostanie po nas w bezsensownym tańcu atomów,
wszechświat niczego nie chce, do niczego nie dąŜy, o nic się nie troszczy, nie naradza ani karze.
Kto mówi, Ŝe Boga nie ma i jest wesoło, sobie kłamie.
ChociaŜ więc wiara w Boga przechowuje się w ciągłości kultury, chociaŜ dochodzi do wyrazu w
ogromnej rozmaitości słów i obrazów, wszystkie z nich znaczone przypadłościami naszego
doczesnego istnienia, to jednak Bóg nie jest tymczasowym porduktem zmiennych i przygodnych
okoliczności kulturalnych, ale jest miejscem, które trwale przyciąga Rozum, Imaginację i Serce.
Jest On tym, który nie ma racji poza sobą i co do którego nie moŜna sensownie pytać: "a kto
Boga stworzył?" albo "po co Bóg istnieje?".
Bóg, który sens w byt wprowadza, musi być osobą, a Ŝeby osoba była absolutem, jest to,
powtórzmy, zagadka poraŜająca i niedocieczona. Lecz i tego nie dosyć. Musi być ponadto
nosicielem i rozdawcą Dobra. Zło ludzkie i cierpienie miały być przez wieki świadectwami
przeciwko dobremu Bogu i przez wieki tłumaczyli obrońcy wiary, Ŝe nie są takimi
świadectwami: to, co z naszej woli się dzieje, powiadali, jest nieuchronnym skutkiem wolności
naszej, która sprawia, Ŝe mamy moc przeciw Bogu się buntować i wszystkie Jego przykazania
łamać, a bez tej wolności nie bylibyśmy ludźmi. Cierpienie zaź, którym sama Natura nas nęka,
mówiono, jest karą sprawiedliwą za nasze grzechy; wyjaśnienie to wydawało się jednak zawsze
sceptykom bez siły, jako Ŝe rozkład cierpienia naturalnego najoczywiściej nie ma nic wspólnego
z rozkładem i cięŜarem grzechów, jakie popełniamy.
MoŜna było jednak inaczej rozumować, by tę sprawę rozjaśnić: Bóg, gdy świat fizyczny do bytu
powołał, wyposaŜył go w pewne prawa czy regularności, które działają samoczynnie, nie mają
moralnych względów i których wynikiem jest m.in. cierpienie fizyczne ludzi. A czy nie mógł
inaczej świata zbudować?, pytają. Gdyby świat nasz nie podlegał Ŝadnym prawom fizyki, lecz
był nieskończoną masą cudów, za których pomocą Bóg chroniłby nas w kaŜdej chwili przed
cierpieniem, nie byłby to świat materialny w jakimkolwiek znaczeniu. A czy mógłby być
rządzony prawami, a jednak nic złego nam nie czynić? Nie mamy co do tego pewności i
wyobraźni nam brakuje, by sobie taki świat przedstawić.
Domyślamy sie wszelako, Ŝe Bóg nie jest w tym sensie wszechmocny, by mógł wszystko ze
wszystkim w dowolnych układach połączyć i zostawić nas wśród praw natury, co by same
czuwały nad naszym dobrobytem i szczęściem. Pewnie Bóg teŜ musi płacić jakąś cenę za
wszystko, co czyni. Prawdą teŜ bywa, Ŝe cierpienie ma moc oczyszczającą: nie kaŜde jednak, nie
zawsze, nie u kaŜdego. Chrześcijaństwo kaŜe nam wierzyć, Ŝe jest sens w kaŜdym cierpieniu,
chociaŜ nie oŜemy tego zobaczyć, powinniśmy tedy ufać Bogu z góry, bez kalkulacji,
przyjmować bez buntu i bez rozpaczy los nasz, nad którym nie mamy władzy. Błogosławieni ci,
u których wiara taka jest niezachwiana.
A moŜe Bóg jest po prostu zły, moŜe Szatan świat stworzył i nad nim panuje? Byli tacy, co tak
właśnie wierzyli, a kaznodzieje, którzy zostawili nam szczegółowe opisy piekła, zdawali się w to
wierzyć, chociaŜ tak nie mówili. Lecz jest dobro na świecie, chociaŜ nie mamy narzędzi, by
stosunek jego masy do masy zła i cierpienia wymierzyć. Jest miłość, przyjaźń, miłosierdzie,
poświęcenie i przebaczenie. Jest takŜe Piękno i Rozum, jest sztuka, literatura, matematyka,
muzyka, niezwykłe działa techniki. Jest takŜe taka rzecz jak radość istnienia. Jest Dobro, a nie
byłoby go, gdyby złośliwy demiurg rządził światem. Dlatego, gdybybśmy sprawę istnienia lub
nieistnienia Boga rozstrzygali przez odwołanie się do obecności Dobra i Zła w świecie takim,
jaki jest, Dobro o wiele silniej przemawiałoby za dobrocią Boga aniŜeli zło i cierpienie za tym,
Ŝe jest On zły: nie dlatego, by dobra było więcej niŜ zła, ale dlatego, Ŝe gdyby Bóg był zły, nie
byłoby dobra wcale, lecz tylko wieczny ogień w infernalnym mroku.
Ludzie cierpieli zawsze, ale zdaje się, Ŝe dopiero w naszych czasach cierpienie stało się tak
oczywistym, tak nieopartym argumentem przeciwko Bogu. Czy jest go więcej, niŜ było, nie
wiemy, ale pewnie czujemy je dotkliwiej:kaŜde cierpienie wydaje nam się niesprawiedliwe (co
jest raczej wynikiem, nie zaś przyczyną naszej niewiary). A moŜe Bóg - na co są dobre
argumenty w Biblii - jest bardziej do nas podobny, czasem dobry, czasem zły, ale jednak nigdy
tak zły, by grzeszników na wieczne męczarnie posyłać? A co do owej niepojętej otchłani
boskości, w którą lepiej nie próbować zaglądać, to atrybuty zła i dobra nie stosują się do niej.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin