M.F.Long - Wiedza tajemna w pra.pdf

(647 KB) Pobierz
M.F.Long - Wiedza tajemna w pra
PRZEDMOWA
Moja pierwsza książka Recovering The Ancient Science ukazała się w
1936 roku w Londynie. Opowiedziałem w niej o psychologiczno-
religijnych zapatrywaniach na temat wiary pradawnych Polinezyjczyków
oraz spróbowałem wyjaśnić magię stosowaną przez tubylczych
hawajskich kapłanów, zwanych kahunami. Książka ta została wydana w
małym nakładzie, około tysiąca egzemplarzy. Rozeszła się przed drugą
wojną światową przeważnie w krajach Imperium Brytyjskiego. W czasie
wojny skład drukarski oraz reszta nie sprzedanego nakładu zostały
zniszczone podczas nalotów bombowych. Pomimo że sprzedano wówczas
niewiele egzemplarzy, książka trafiła do wielu bibliotek i
otrzymałem listy od ponad tysiąca czytelników. Rozwinęła się między
nami ożywiona i owocna korespondencja. Zyskałem wiele wartościowego
materiału.
Nowo opracowane i poszerzone wydanie tej książki ukazało się w 1948
roku w USA pod tytułem Secret Science Behind Mirocles (Magia cudów).
Miałem nadzieję, iż wskażę czytelnikom, w jaki sposób mogą stanąć na
własnych nogach dzięki samodzielnemu wypróbowaniu starych metod.
Jednak wkrótce napłynęły setki listów z prośbami o udzielenie
wskazówek, jak można pomóc samemu sobie, lub wręcz proszono o moją
pomoc.
Stało się dla mnie jasne, że muszę w jakiś metodyczny sposób poradzić
sobie z tak nieoczekiwanym zainteresowaniem, i zrodziła się nadzieja
uzyskania funduszy na dalsze badania i testy. Z pomocą kilku
korespondentów zorganizowałem nieformalną grupę roboczą, której
członkowie rozsiani byli od Australii aż po Anglię, w różnych
częściach Ameryki Północnej, a nawet w niespokojnych wówczas krajach
Europy. Z grupą tą podjąłem dalsze studiowanie pradawnego systemu.
Chcieliśmy przede wszystkim stwierdzić, czy wystarczająco
opanowaliśmy teorię i praktykę, aby samodzielnie dokonywać cudów.
Mimo że interesowaliśmy się głównie uzdrawianiem ciała, ciekawiło
nas również uzdrawianie" czy też polepszanie warunków życiowych,
związków międzyludzkich, rozwiązywanie trudności finansowych i
duchowych. Wszystko to w doskonałym stopniu potrafili kiedyś kahuni.
Starożytne pojęcie kahuna jest używane również dzisiaj i oznacza
Stróża Tajemnicy". Słowo dla określenia tajemnej nauki nigdy nie
zostało znalezione. Sekretny kod był tak skomplikowany i tak ściśle
strzeżony, że być może nigdy nie nadano jej żadnej nazwy. Jeśli
nawet kiedyś Istniała jak na przykład imię boga w niektórych
kulturach była zbyt święta, aby ją wymawiać. My wybraliśmy dla
niej nazwę Huna, co oznacza Tajemnicę. Naszej organizacji, której
celem było badanie Huny oraz pokrewnych jej systemów, jak również
badania w dziedzinie psychologii i parapsychologii, nadaliśmy nazwę
Huna Research Associates" (HRA = Towarzystwo Badaczy Huny).
Pod tą nazwą zaczęliśmy pracę od korespondencji. Wkrótce potem
usystematyzowałem zebrane informacje tak, by mogły służyć wszystkim
zainteresowanym. Wydawaliśmy, powielany co drugi miesiąc,
ośmiostronicowy Biuletyn HRA". Do naszego towarzystwa zaliczali się
najwięksi w tej dziedzinie badacze. Byli też tacy, którzy nie bardzo
rozumieli, nad czym pracujemy, pragnęli jednak uzdrowienia ciała,
ducha, sytuacji finansowej czy też pomocy w nie sprzyjających
263028620.001.png
warunkach życiowych; dlatego też brali udział w tej pracy najlepiej,
jak tylko mogli. Niektórzy członkowie obdarzeni byli zdolnościami
parapsychicznymi albo wrodzoną mocą uzdrawiania. Inni, mniej
aktywni, przyłączyli się do nas tylko z ciekawości; sami robili
niewiele, ale pilnie obserwowali naszą pracę i odkrycia. Wiele osób
samodzielnie robiło doświadczenia z entuzjazmem i energią. Czasami
niektórzy członkowie występowali z organizacji, ale ich miejsce
zajmowali nowi. Co sześć miesięcy skreślani byli z listy cl. którzy
nie nadsyłali wymaganych sprawozdań będących miarą naszych postępów
w badaniach. W ten sposób liczba członków grupy wynosiła średnio
trochę ponad trzysta.
W czasie, gdy pisałem tę książkę, około pięć lat od powstania HRA,
badania nad Huną i próby jej praktycznego zastosowania zaszły tak
daleko, iż wymagane Jest dalsze sprawozdanie z tej pracy.
Osiągnęliśmy wiele i wiele się nauczyliśmy. W sprawozdaniu tym
postaram się przedstawić czytelnikom najnowsze odkrycia HRA i moje
własne. Wyjaśnię również metody, które według naszych doświadczeń
szczególnie nadają się do praktycznego zastosowania Huny.
Studiowanie książki Magia cudów jest wspaniałym przygotowaniem do
praktykowania Huny, ale również na podstawie niniejszych wywodów
możemy stworzyć sobie obraz systemu wierzeń i praktyk, na których
opiera się praca eksperymentalna.
Omówienie naszych badań i doświadczeń nie nastąpi w takiej
kolejności, w jakiej wypracowaliśmy je w czasie pięcioletniej pracy.
Najpierw podamy Informacje konieczne do sformułowania i
przedstawienia modlitwy według Huny. Dalsze opisy dotyczyć będą
sposobów leczenia, które można praktykować z pomocą modlitwy lub bez
niej.
Znajdą się tu również wyjaśnienia związane z symbolami, pojęciami i
źródłosłowami charakterystycznymi dla nauki Huny, ale występującymi
także w innych religiach, przeważnie w chrześcijaństwie. Chcemy
przez to wykazać, że znaczenie przypisywane Hunie ma mocne podstawy.
Ważne jest, aby od samego początku podejść do tego dawnego systemu z
zaufaniem i wiarą, wówczas będzie możliwy do zaakceptowania. Tak
długo, jak nie jest się przekonanym, że opisy tutaj zawarte opierają
się na prawdziwych danych, nie można wyciągnąć żadnych korzyści z
naszych doświadczeń i rezultatów pracy. To samo dotyczy wszelkich
systemów psychologiczno-religijnych. Podstawowe elementy wiedzy Huny
są częścią dawnej mądrości występującej we wszystkich religiach.
Huna toleruje inne systemy, nie sprzeciwia się żadnemu, lecz
umożliwia głębsze zrozumienie starych prawd.
Celem tej pracy nie Jest ustanowienie nowego kultu". Ma ona raczej
pomóc ludziom, by umieli pomóc samym sobie i bliźnim. Badanie jeszcze
długo nie będzie zamknięte. Sformułowane już koncepcje mogą być
zrewidowane, jeśli pojawią się nowe informacje, które uzasadnią taką
zmianę.
Niniejsza praca ma służyć nie tylko uzdrawianiu ciała czy ducha lub
poprawie socjalnych i ekonomicznych warunków otoczenia, lecz także
powtórnemu odkryciu zapomnianej już wiedzy o sposobie życia. Wiedzę
tę przekazywali nie tylko kahuni, lecz również Jezus i inni wielcy
wtajemniczeni w pradawny tajemny kod. Dzięki odczytaniu tego kodu
świat może znowu otrzymać Prawdziwe Światło" i poznają Je ci, co
mają oczy otwarte, by widzieć, i uszy, by słyszeć.
ROZDZIAŁ 1: PONOWNE ODKRYCIE UTRACONEJ WIEDZY
Z geograficznego punktu widzenia obszar naszych badań leży na
Hawajach, w najdalszej części Polinezji. Jest to terytorium
dziewicze, gdyż mimo że kahuni (tubylczy kapłani i magowie starych
czasów) dali zdumiewające dowody swojej mocy i zdolności Ich wiara
i praca zostały przez antropologów uznane za zabobon. Chrześcijańscy
misjonarze, którzy przybyli na Hawaje w 1820 roku, ganili cudowne
czyny tubylców i robili wszystko, aby wyplenić ich wierzenia.
Przez stulecia Wyspy Hawajskie pozostawały odizolowane od reszty
 
świata. W 1778 roku odkrył je kapitan Cook. Tubylcy byli ludźmi
prymitywnymi, posiadali jednak wysoką inteligencję. Badacz historii,
Toynbee, opisywał ich jako członków zatrzymanej w rozwoju
cywilizacji". Mieszkańcy wysp przybyli z odległych krajów przez
Pacyfik. Legenda opowiada, że żeglowali w swych łodziach, a
znajomość gwiazdozbiorów pozwoliła im znaleźć drogę. Nigdy nie
dowiedziono, z jakiego kraju pochodzili. Niektórzy historycy są
przekonani, że zamieszkiwali kiedyś Bliski Wschód i przybyli na
Hawaje przez Indie.
Ja skłaniam się do tego poglądu. Bez względu na to, skąd przybyli,
przywieźli ze sobą legendarne opowieści w rodzaju tych o rajskim
ogrodzie, potopie, Jonaszu i wielorybie oraz inne starotestamentowe
historie. Fakt. że w żadnej z nich nie ma mowy o Jezusie,
świadczyłby o tym, iż ich emigracja nastąpiła jeszcze przed
narodzeniem Chrystusa.
Teza Toynbeego o cywilizacji będącej w zastoju wywodzi się z
przemyślenia, że przybysze znaleźli na Hawajach idealne warunki
klimatyczne. Z łatwością mogli uprawiać zboże i zbierać plony. Nie
było więc potrzeby starać się o polepszenie sytuacji życiowej.
Jestem przekonany, że kahuni specjalnie wybrali to odizolowane od
reszty świata miejsce, aby jak najdłużej chronić tajemną wiedzę
przed szkodliwymi wpływami z zewnątrz. Zanim opuścili swoją dawną
ojczyznę, ujrzeli w wewnętrznej wizji, iż ich wielka wiedza zostanie
kiedyś przez despotyczne dogmaty zniekształcona, stłumiona i
zapomniana. Na Hawajach mogli zaś dalej ją stosować ku pożytkowi
swego plemienia. I trwało to rzeczywiście setki lat, aż w końcu
nastąpiło przeczuwane zagrożenie.
Prawdę mówiąc, Polinezyjczycy nie dokonali żadnych techniczno-
mechanicznych wynalazków, które zazwyczaj uważa się za symbol
rozwijających się cywilizacji. Nie potrafili ani prząść, ani tkać.
Nie znali garncarstwa i nie umieli wyplatać koszyków. Łącząc mokre
paski skóry, wytwarzali pewien rodzaj sukna. Naczynia wyrabiali z
muszli i łupin kalabasy. Z poskręcanych razem włókien robili cienkie
powrozy, a z nich proste sieci do łowienia ryb i noszenia naczyń.
Samych sznurów używali do łapania ptaków i zwierząt lądowych. Noże i
siekiery zrobione były z muszli i ostrych kamieni. Znali i używali
ogień. Jako domy służyły im drewniane chaty pokryte słomą.
Wszystko to jednak nie wskazuje na brak inteligencji i umiejętności.
Talent ludu tej rasy nie objawiał się w technicznych osiągnięciach,
lecz w rzadko spotykanym, głębokim zrozumieniu natury i budowy
ludzkiej świadomości, jak również sił, których używają elementy
świadomości do swojej pracy. Wiedzę, z której korzystali kahuni przy
swoich cudownych czynach, zachowywali w tajemnicy, strzegli i
chronili z troskliwością. A kiedy nastały nowe czasy, w ciągu
jednego pokolenia Hawajczycy przeszli ze stanu zatrzymanej w
rozwoju" cywilizacji w naród akceptujący wszystkie zdobycze
nowoczesności i wykorzystujący je w praktyce.
Kiedy uświadomiłem sobie, że pod osłoną codziennej mowy ukryty jest
święty język", stało się dla mnie jasne, że powstał on wraz z mową
ojczystą Hawajczyków w czasach zamierzchłych i zasnutych mgłą
tajemnicy, zanim jeszcze opuścili swoją ojczyznę. Pogląd ten znalazł
później, po opublikowaniu mojej pierwszej książki, niespodziewane
potwierdzenie. Wtedy to otrzymałem list od pewnego Anglika z
Brighton, W. Reginalda Stewarta. Pisał on, iż w młodych latach,
kiedy był korespondentem zagranicznym w Afryce, słyszał o szczepie
Berberów żyjących w górach Atlasu. Berberowie posiadali dużą wiedzę
o magii", a ich tradycje wskazywały, iż ongiś przywędrowali z
Egiptu.
Stewart odszukał ten szczep. Był on nieliczny i pozostała w nim tylko
jedna kobieta, która znała stary, tajemny system i opanowała jego
zastosowanie. Nazywano ją quahini (kahunka): nie było to słowo
berberyjskie, lecz jak się później dowiedziałem odmiana
hawajskiego zwrotu kahuna wahine, oznaczającego .kobietę kahunkę".
Po wielu staraniach, ceremoniach i różnorodnych rytuałach, Stewart
 
został zaadoptowany przez kahunkę jako jej syn. Tylko jako rodzonego
syna mogła bowiem wprowadzić go w arkana wiedzy tajemnej, która
pozwoliła czynić cuda.
Kahunka zaczęła uczyć młodego człowieka i swoją córkę. Najpierw
poznał ogólną teorię starożytnego systemu psychologii i związaną z
nim religię. Ważniejsze punkty ilustrowano przykładami. Nauk jak
wyjaśnia nauczycielka można udzielać tylko w świętej mowie". Nie
był to jednak dialekt używany przez ten szczep Berberów. Stewartowi
z trudem przychodziło zrozumienie sensu słów, które najpierw
tłumaczone były na język Berberów, a później na język francuski,
znany jemu i kahunce. Czynił jednak postępy i w końcu udało mu się
zestawić listę najważniejszych znaczeń świętej mowy". Zanim jednak
opanował całą teorię systemu, nauka została przerwana. Podczas walki
ze zwaśnionym sąsiedzkim plemieniem, zabłąkana kula zabiła quahini.
Wiele lat później, kiedy Stewart był już na emeryturze, natknął się
na moją relację i zauważył, że w swojej Istocie opisuje ona
dokładnie to. czego kiedyś nauczył się w Afryce Północnej. Porównał
więc swoje pożółkłe notatki z listą słów i uznał, głęboko
wstrząśnięty, że święta mowa" bez clenia wątpliwości jest
dzisiejszym językiem polinezyjskim, a więc tą samą mową, w której
podałem przykłady słówek w mojej książce.
Rozwinęła się między mną i Stewartem ożywiona korespondencja, która
utrzymała się aż do jego śmierci (podczas drugiej wojny światowej) i
przyczyniła się do ugruntowania moich przekonań, doświadczeń i
prowadzenia dalszych badań.
Najbardziej przekonujący dowód, że ta prawdziwa wiedza pochodziła z
Bliskiego Wschodu i wcześniej tam była stosowana, wyłonił się po
czterech latach pracy HRA. Odkryliśmy, że Stary Testament
poczynając od Księgi Rodzaju w wielu miejscach wspomina o nauce
Huny, jak również o cudach dokonywanych przez wtajemniczonych.
Wtajemniczeni posiadali tę samą wiedzę co kahuni na Polinezji.
jednak nie należeli ani do szczepów, które ongiś rozpoczęły długą
wędrówkę do nowej ojczyzny na Pacyfiku, ani też do szczepu, który
pociągnął na Zachód, aby osiedlić się w górach Atlasu.
We wszystkich przypadkach za typowymi symbolami Huny ukrywają się
zawoalowane wskazówki, o których później będzie jeszcze mowa. Symbole
te tworzą swoisty tajny kod". Dzięki niemu możemy zrozumieć
jeszcze dzisiaj, co wówczas mieli na myśli wtajemniczeni kahuni,
pisząc historię o rajskim ogrodzie czy opowiadając o cudach
dokonywanych przez Mojżesza i Aarona w Egipcie i późniejszych, kiedy
to dzieci Izraela spędzały dni na pustyni. Również w dalszych
fragmentach Starego Testamentu spotykamy wtajemniczonych w Hunę.
Także przy odszyfrowywaniu proroctw Izajasza i Jeremiasza natrafiamy
bezsprzecznie na naukę Huny.
Za tym samym kodem i tymi samymi symbolami nauka Huny ukrywa się
również w Nowym Testamencie. Jezus Wielki Wtajemniczony usilnie
starał się przekazać te same podstawowe poglądy wiary w jednakowych
symbolach oraz wtajemniczyć w nie swoich uczniów. Dokonywał on
typowych dla kahunów cudów i troskliwie trzymał się prastarego kultu
zachowania tajemnicy. Jezus przekazał uczniom nauki Huny. czyli
Tajemnicy, dotyczące Królestwa Niebios", tak że i oni również mogli
czynić cuda i rozumieć ukryte prawdy.
Zanim pójdziemy dalej, chciałbym rzucić okiem wstecz na drogę, którą
przeszedłem podczas mojego długotrwałego badania starej nauki.
Kiedy w roku 1918 przybyłem pierwszy raz na Hawaje, miałem szczęście
zdobyć sobie przyjaźń znaczącego naukowca dr. Willlama Tuftsa
Brighama. Był on starszym człowiekiem i długo pracował jako kurator
Muzeum Biskupiego w Honolulu. Kiedy go poznałem, już od czterdziestu
lat zajmował się obserwowaniem i opisywaniem cudownych czynów
miejscowych kahunów. Był on świadkiem wielu natychmiastowych
uzdrowień i sam pod ochroną kahunów chodził po rozgrzanej do
czerwoności lawie. Mógł również z pomocą zebranego przez siebie
materiału dowieść, że miejscowi kapłani potrafili panować nad
pogodą. Jak również czynić wiele innych cudów.
 
Nigdy jednak nie zdołał odkryć, w Jaki sposób ich dokonywali. Byli
jego przyjaciółmi; kochali go i wierzyli mu, nigdy jednak nie
zdradzili swojej tajemnicy. Doktor zauważył tylko, że przy pracy
zawsze stosują modlitwy, śpiew i pewne obrzędy, które wolno mu było
obserwować. W jaki jednak sposób dokonują oni cudów? Zapewnił mnie,
że ani liście ti, których używali podczas chodzenia po ogniu, ani
rytualne naczynie z kalabasy, które trzymali w dłoniach podczas
wpływania na wiatr i pogodę, nie mają żadnego magicznego
oddziaływania.
Widocznie siła sprawiająca cuda była następstwem modlitwy do
niewidzialnej Mocy czy Inteligencji, z którą kahuni potrafili
nawiązać kontakt. Nie tylko raz w życiu udawało Im się dokonać cudu,
robili to często dzięki swoim modlitwom. Zawsze mnie fascynowało, że
istnieją ludzie, których działanie wychodzi poza .prawidłowości"
ziemskiego świata.
Przez lata zajmowałem się rozmaitymi religiami uznającymi, iż z
pomocą Wyższych Istot możliwe są cuda. Śledziłem osiągnięcia
parapsychologii i szukałem wskazówek w psychologii.
Kiedy dr Bragham u kresu życia znalazł młodego człowieka, którego
jedynym celem było głębokie wniknięcie w tajemnicę, powierzył mu
swoje zadanie. Poradził mi, jak mam postępować, i dał wszystkie
notatki, które zgromadził w ciągu wieloletniej, żmudnej pracy.
Idąc za jego radą, sprawdziłem jego relacje, rozmawiając zarówno z
tubylcami, jak i białymi. Zweryfikowałem fakty i nowe dane dołączyłem
do posiadanego materiału. Wciąż na nowo zadawałem sobie pytanie, w
jaki sposób kahuni dokonywali cudów. Nikt nie mógł ml tego
powiedzieć. Dla tubylców cała ta sprawa była tabu. Niestety, młodych
Hawajczyków bardziej interesowały sprawy nowoczesnego życia niż
stara nauka. Nie pobierano już nauk koniecznych do dokonywania
ponadnaturalnych czynów. Nie było Już nikogo, kto mógłby dalej
przekazać naukę. Starzy kahuni, z którymi dr Brigham od lat był
zaprzyjaźniony, wymarli. Żaden prawdziwy wielki mag Już nie żył.
Wprawdzie udało mi się znaleźć kilku kahunów, jednak każdy z nich
znał tylko część nauki. Od nich dowiedziałem się nadzwyczaj mało o
tym, co czyni ich modlitwy i rytualne obrzędy tak skutecznymi. W
końcu zostało ml tylko przeświadczenie, że kahuni wiernie dotrzymali
uroczystego przyrzeczenia niezłomnego milczenia. Po śmierci doktora
Brighama próbowałem jeszcze przez szesnaście lat odszyfrować ową
tajemnicę. Znalazłem wprawdzie wiele nowych i autentycznych relacji
o cudach, lecz właściwa tajemnica we wszystkich przypadkach
pozostała dla mnie ukryta. Wreszcie w roku 1931 poddałem się i
opuściłem Hawaje. Tak później, jak i wcześniej byłem przeświadczony,
że cuda najróżniejszego rodzaju są możliwe, jeżeli tylko zna się
wewnętrzny proces, który czyni modlitwę lub rytuał skutecznymi.
W roku 1934, kiedy dawno już pogrzebałem nadzieję na rozwiązanie
problemu, obudziłem się pewnej nocy z pomysłem. Idea, która wówczas
zaświtała mi w głowie, poparta solidnym wysiłkiem, przyniosła ml w
końcu wskazówkę do tajemnicy.
Aby historia ta nie była zbyt długa, powiem tylko o moich odkryciach,
bez opisywania kolejnych etapów, które musiałem przebyć.
Wychodząc z założenia, że w tubylczej mowie kahunów musiały przecież
znajdować się słowa, którymi wprowadzano w tajną naukę nowych
kahunów, przestudiowałem w hawajskim słowniku wszystkie wyrazy,
które w Jakikolwiek sposób wiązały się z umysłową czy duchową naturą
człowieka.
Znalazłem je niemal od razu. Ku mojemu zdziwieniu oznaczały one
niedwuznacznie .części umysłu", jak zwiemy je w nowoczesnej
psychologii. Określają one i opisują podświadomość i świadomość. Co
więcej, opisują nawet nad-świadomość, którą tylko religie uznają za
duchową część człowieka. Odszukałem słowa dla trzech rodzajów siły
życiowej, a nawet dla określenia kompleksu", odkrytego w nowych
czasach przez psychoanalizę. Dla tego, co nazywamy moralnością,
Hawajczycy mieli cały tuzin słów, aby odróżnić jej odcienie
znaczeniowe, na przykład różnicę między grzechem przeciw
 
Zgłoś jeśli naruszono regulamin