Nasz wiek dwudziesty - przewodnie idee literatury polskiej 1918 - 1980 - Włodzimierz Maciąc.txt

(857 KB) Pobierz
W�ODZIMIERZ MACI�C
NASZ WIEK XX
PRZEWODNIE IDEE LITERATURY POLSKIEJ 1918-1980
WROC�AW � WARSZAWA � KRAK�W ZAK�AD NARODOWY IMIENIA OSSOLI�SKICH WYDAWNICTWO 1992

Publikacja finansowana przez Ministerstwo Edukacji Narodowej

POCZ�TEK WIEKU -POCZ�TEK FORMACJI KULTUROWEJ. NOWA WIZJA �WIATA
Proces historyczno-kulturowy jest ci�g�o�ci� - przyjmuj�c t� hipotez� zak�adamy r�wnocze�nie, �e interpretacja ka�dego zjawiska i wszelkiej tendencji ideowej si�ga wstecz - a� do samych pocz�tk�w cywilizacji. Zrozumie� zjawisko - znaczy�oby odpowiedzie�, jak si� ono rodzi�o, a te narodziny rozci�gaj� si� na stulecia. Ci�cie historyka wybranego okresu staje si� podobne do zabiegu chirurga, kt�ry wyj�� z organizmu jeden organ, np. serce - aby go mo�liwie najstaranniej obejrze�. Podobne ci�cia musz� jednak by� dokonywane. W historii mental-no�ci. zbiorowej -^ a zjawiska literackie b�d� tu sprowadzane do znak�w tej�e mentalno�ci)- daj� si� wyodr�bnj.0 procesy i wydarzenia, kt�re powstaj� jakby nieocze1<TwanTe7 nie przygotowane wcze�niej, nie przeczuwane niejako - i wysoki stopie� zaskoczenia doznawanego przez obserwatora mo�e usprawiedliwi� hipotez� jakiego� pocz�tku, jakiej� inno�ci, jakiego� zwrotu w dziejach, o jakich b�dzie tu mowa.
Takj^w�a�nie wysoki stopie� zaskoczenia przypisa� trzeba zjawieniu siei/potrzeby radykalnego nowatorstwa w sztuce pierwszej �wierci naszego stulecia.f�ztuka, a wraz z ni� literatura, chcia�a by� inna, poniewa� w umys�ach tw�rc�w powsta�o przekonanie, �e �wiat cz�owieka zmienia si� szybko i radykalnie (co stwarza przymus inno�ci tak�e w sztuce), po drugie za� - �e cz�owiek i samo cz�owiecze�stwo ujawniaj� w tych przemianach jakie� inne, nie rozpoznane dot�d i nie wyartyku�owane cechy, sk�onno�ci i potrzeby. Inaczej m�wi�c, ci�cie nasze uzasadnia si� podw�jnie: pewnym nowym stanem
�ycia zbiorowego, wydobywaj�cym, a co najmniej intensyfikuj�cym nie dostrzegane wcze�niej duchowe jako�ci i uzale�nienia - a r�wnocze�nie ujawnieniem si� (czy te� ukszta�towaniem si�) innego typu ludzkiej podmiotowo�ci, a wi�c jakby narodzeniem si� nowego cz�owiecze�stwa. Nie b�dziemy tu wchodzi� w skomplikowan� problematyk� osoby ludzkiej w kontek�cie �ycia zbiorowego, bo nie potrafimy ustali� stopnia uzale�nienia cz�owieka od jego otoczenia. Ale podw�jno�� t� musimy mie� na uwadze, bo opisuj�c zjawiska i J�zykowe wypowiedzi b�dziemy zmuszeni odwo�ywa� si� do obu porz�dk�w: do porz�dku historii zobiektywizowanej i do porz�dku wyodr�bniaj�cych si� z niej �ywych podmiot�w.
Bardzo silnie przemawia do mnie sugestia, �e odr�bno�� nowej epoki obja�ni� mog� przede wszystkim przemiany demograficzne. O nich m�wi� i z nich wyprowadzaj� wsp�czesne procesy �wiadomo�ciowe m.in. Jose Ortega y Gasset (Bunt mas, 1930) i David Ries-man (Samotny t�um, 1947). Chodzi tu o niepor�wnywalne z okresami wcze�niejszymi przy�pieszenie procesu prokreacji, o niebywa�e zag�szczenie si� naszego ludzkiego �wiata - i za tym id�ce zwielokrotnienie si� kontakt�w mi�dzyludzkich. Zmienia si� obraz �wiata i �ycie staje si� inne w miar� nie wybranej dobrowolnie, ale przymusowej intensyfikacji powi�za� z innymi lud�mi, w miar� coraz silniej odczuwanej ciasnoty przestrzeni �yciowej, w miar� rosn�cego poczucia niewystarczalno�ci wszelkich d�br. Towarzyszy temu nieuchronnie nasilanie si� niepokoju o wystarczalno�� zasob�w niezb�dnych do �ycia ludzi, a wi�c zarazem - o trwa�o�� �wiata. Skoro jest nas coraz wi�cej - intensyfikuje si� rywalizacja o dobra, o miejsce. Przewidywanie jutra i troska o jutro staj� si� silnym komponentem wszelkiej my�li, z czego rodzi si� potrzeba programowania, potrzeba projekt�w obejmuj�cych prawie wszystkie dziedziny �ycia. Tak�e �ycia duchowego.
jakie by�y �r�d�a tego przyspieszenia? Wynalazczo�� ludzi zdecydowa�a o rozwoju nauki i produkcji przemys�owej ulepszaj�cej warunki bytowania, o skuteczniejszej eksploatacji zasob�w ziemi, sprawniejszych zaspokajaniach potrzeb �yciowych. Rozw�j gospodarczy sprzymierza si� niejako z przyrostem ludzi, zwi�kszaniem si� skupisk ludzkich i powstawaniem nowych. Ludzi jest coraz wi�cej, bo �ycie staje si� �atwiejsze, a �ycie dlatego staje si� �atwiejsze, �e wi�cej ludzi o to zabiega i udoskonala swoje w tej mierze sposoby i narz�dzia. Stosunek wynikania przekszta�ca si� w stosunek wsp�zale�no�ci. Akcent po�o�ony na rozw�j produkcji przemys�owej podpowiada su-

gesti�, �e to �w rozw�j w�a�nie jest pocz�tkiem przyspieszenia. Procesy ekonomiczne rozumiane s� w�wczas jako przyczyny proces�w demograficznych, �r�d�em energii staje si� praca produkcyjna.
W naszym dwudziestym wieku rodzi si� przekonanie o znaczeniu innych �r�de� energii, kt�re nap�dzaj� procesy cywilizacyjne. Akcent k�adziony jest ch�tniej na biologiczny fundament naszego istnienia, �r�d�em energii staje si� �ycie poj�te jako si�a "�lepa", nie poddaj�ca si� kontroli umys�u i nie licz�ca si� z �adnym interesem daj�cym si� racjonalnie uchwyci� - poza samym rozwojem, bogaceniem si� i r�niczkowaniem. �ycie tak poj�te nie zna cel�w ani rachunk�w korzy�ci, ani tym bardziej warto�ci podmiotowych, ono "chce" jedynie trwa�, mno�y� si� i pokonywa� stoj�ce na tej drodze przeszkody. Ca�kowicie oboj�tne racjom podmiotowym, mo�e by� rozpoznane jako bezwzgl�dne czy bezlitosne, a w ka�dym razie g�uche na jakiekolwiek motywacje racjonalne, jak �ywio�y jest zjawiskiem bez sensu
albo o sensie dla cz�owieka niepoj�tym.
To swoiste przemieszczenie �r�de� energii, jakby rezygnacja z samej mo�liwo�ci racjonalnego rozpoznania mechanizmu nap�dzaj�cego trwanie cywilizacji, swoiste "oddanie" cywilizacji (a razem z ni� i samego cz�owiecze�stwa) sile �ywio�u, �lepej sile p�odzenia si�, rozprzestrzeniania i r�niczkowania, daj�cej si� wyobrazi� na kszta�t wielkiej rzeki, kt�ra zagarnia, topi i niszczy, cokolwiek napotka - oddanie zatem cywilizacji tego rodzaju wyobra�eniom zdaje si� oddziela� umys�owo�� naszego stulecia od nowo�ytnych nastawie� racjonalistycznych. Poj�cie cz�owiecze�stwa zmienia niejako swoj� substancj�, nasyca si� jako�ciami, kt�re o wiek wcze�niej pojmowane by�y jako "wstydliwe", a co najmniej niepotrzebne do uchwycenia jego istoty. Wyodr�bnienie cz�owieka z porz�dku natury stawa�o si� w odwiecznej tradycji granic� jego upodmiotowienia, cz�owiecze poczucie to�samo�ci budowane by�o poprzez przeciwstawienie istoty ludzkiej wszystkim innym �ywym bytom. Wygnanie z Raju by�o progiem zdobycia tej �wiadomo�ci.
je�li jednak cz�owiecze�stwo istnieje i przed�u�a swoje trwanie poza porz�dkiem natury - to sk�d czerpie potrzebn� do tego energi�? �r�d�a tej energii s� transcendentne - odpowiadaj� religie. Rozpoznanie tych �r�de� inspiruje my�l filozoficzn�.
\ W XX-wiecznej �wiadomo�ci dojrzewa inne wyobra�enie cz�owiecze�stwa. Poj�cie to umieszczone zostaje w innym kontek�cie, a mianowicie w �ywym istnieniu przyrody. �wiat ludzi jest coraz
ch�tniej rozpoznawany jako szczeg�lnie skomplikowany poziom
trwania przyrody, jej �ycia, jej przekszta�ce�. Wielkie antropologie naszej formacji, od nietzscheanizmu zaczynaj�c, od niemieckiej filozofii �ycia, poprzez koncepcj� p�du �yciowego Bergsona a� do Freuda i jego poj�cia libido - rozpoznaj� cz�owieka i cz�owiecze�stwo jako zjawisko w porz�dku natury, wyobra�enie wszak�e tego, co naturalne, nasyca si� teraz nowymi jako�ciami, wymagaj�cymi innych miar i narz�dzi obserwacji, rlistorycy filozofii podkre�laj� na og� irracjonalne pierwiastki tej wizji cz�owieka i jego �wiata. Akcent jednak po�o�y� mo�na tak�e na jej fundamencie energetycznym, bo w ten spos�b skuteczniej zbli�amy si� do nowo rodz�cych si� upodoba� sztuki i literatury. Energia nap�dzaj�ca przemiany natury, si�a uruchamiaj�ca i pot�guj�ca procesy �ycia, tak na poziomie organicznym, jak i ponadorganicznym (w my�l typologii Alfreda Kroebera) - staj� si� mitycznym za�o�eniem my�li poznawczej.
Gwa�towne przyspieszenie proces�w demograficznych i komunikacyjnych bywa na og� pojmowane: jako nasilaj�ce si� wy�adowanie energii ukrytej w trwaniu przyrody, jako spot�gowanie si� samego dziania si� historii (Ortega y Gasset pisa� o "podniesieniu si� poziomu historii"), jako intensyfikacja ambicji klas i grup spo�ecznych i za tym id�ce zaostrzanie si� konflikt�w mi�dzyludzkich wszelkiego rodzaju. Przynajmniej pierwsza po�owa naszego wieku mo�e by� nazwana epok� wielkich wojen i rewolucji - w wymiarze nie znanym dot�d ludzko�ci.
Niebywa�y dot�d zasi�g spo�eczny tych proces�w, ich - jak to zacz�to okre�la� - masowo��, oto co daje im nowe jako�ci i nowe znaczenia. Wytwarza si� nie doceniana dot�d zasada budowania znacze�: w �yciu zbiorowym, i to na wszystkich jego poziomach, liczy si� to przede wszystkim, co pot�ne liczbowo, co ogarnia wielu ludzi, wiele �rodowisk czy spo�ecze�stw, co zdobywa popularno�� i powszechno�� i dominuje w ten spos�b jako racja czy gust wi�kszo�ci. Masowa produkcja przemys�owa standaryzuje gusta i obyczaje, masowe �rodki przekazu - z pocz�tkiem wieku prasa, p�niej radio i kino - standaryzuj� spos�b my�lenia i odczuwania - i racja wi�kszo�ci staje si� w coraz wi�kszym stopniu jej si��. Samo wyobra�enie przewagi liczbowej zaczyna wystarcza� jako argument s�uszno�ci, demokracja staje si� jakby produktem stadnego instynktu, na dalszym dopiero planie wolno�ci� wyboru tego, co lepsze.
Na gruncie tego kryterium: masowo�ci gust�w, przekona�, hierarchizacji znacze� (wa�ne jest to przede wszystkim, co wi�kszo�� uzna za takie w�a�nie) - rodz� si� nie znane dawniej instytucje spo�eczne,

10
w szczeg�lno�ci za� masowe partie polityczne pos�uguj�ce si� ideologiami adresowanymi do emocji zbiorowych. Masowa prasa, masowa komunikacja umo�liwiaj� masow� propagand�, odwo�ywanie si� do przekona� jak najwi�kszej liczby ludzi. Nowe mechanizmy my�lenia ilustruj� na przyk�ad apele w�adz zaborczych o poparcie - w obliczu trwaj�cej ju� l wojny �wiatowej - ich cel�w imperialnych, apele kierowane "do narodu polskiego", czy te� "do ludno�ci polskiej". W�adze zaborcze nie rozmawia�y nigdy dot�d ze spo�ecze�stwem podbitym, kontakt�w szuka�y co najwy...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin