duchowosc karmelu.doc

(94 KB) Pobierz
Duchowość karmelitańska

Duchowość karmelitańska

Dominik Wider OCD

 

W duchu odnowy soborowej Karmel, podobnie jak wszystkie inne zakony i zgromadzenia zakonne, został przynaglony przez Kościół do odczytania na nowo charyzmatu. Długie i solidne badania źródeł duchowości pozwoliły jasno ustalić własną tożsamość. Dzięki temu, jeszcze pełniej niż dotąd, Karmel odnalazł swe miejsce w Kościele i świecie. Swoje przemyślenia, zgodnie ze wskazaniami Kościoła, zebrał w odnowionym prawodawstwie Zakonu, ufając, że życie według tych wskazań dopomoże powołanym do Karmelu osiągnąć doskonałą miłość w służbie Kościoła. W opisie tej duchowości chciałbym uniknąć tego wszystkiego, co wynika z samej istoty konsekracji zakonnej i jest wspólne wszystkim zakonom, a także pominąć spory historyczne czy też zacieśnienie duchowości Karmelu wyłącznie do osób zakonnych. Oczywistą jest bowiem rzeczą, że duchowość karmelitańska wypracowana przez zakonników w swej najgłębszej istocie opiera się na Ewangelii. Ewangelia jest bowiem fundamentem każdej duchowości chrześcijańskiej.

W Regule karmelitańskiej zaraz na początku zostało przekazane: "...powinien żyć w posłuszeństwie Jezusowi Chrystusowi i Jemu służyć z czystego serca i dobrego sumienia". Potem zaś przy zachęcaniu do pracy nad sobą i cierpliwości w doświadczeniach powiedziano: "...wszystkich, którzy chcą żyć zbożnie w Chrystusie, spotkają prześladowania". Jeżeli zaś chodzi o spory historyczne co do duchowości Karmelu, na których analizie Merton oparł swoje ujęcie ideału karmelitańskiego, są one przeszłością. Na pewno pomogły uściślić autentycznego ducha Karmelu. Pomijając je, pragnę uniknąć błędu, który, jak się mi wydaje, popełnił Merton, ograniczając ideał Karmelu jedynie do osób żyjących w zakonie. Nie ulega bowiem wątpliwości, że duchowość karmelitańska należy do dziedzictwa Kościoła. Trzeba o tym przypomnieć szczególnie w dobie obecnej, kiedy tak wiele mówi się i pisze o powszechnym powołaniu do świętości. Karmel wyrósł w Kościele, karmiąc się Ewangelią. Trwa ona nadal jako cząstka Kościoła, dając wszystkim świadectwo głębokiego życia religijnego. Warto przy tym zaznaczyć, że przynajmniej od XIII w. Karmel swoją duchowością oddziaływał także na ludzi świeckich. Jego duchowość była i jest przeżywana w trzech wymiarach życia karmelitańskiego, mianowicie: przez braci zakonnych - I Zakon, przez karmelitanki bose - II Zakon, przez ludzi świeckich zgromadzonych w Świeckim Zakonie Karmelitańskim. Można by jedynie uściślić, że istnieje także III Zakon regularny - wiele zgromadzeń zakonnych z działalnością apostolską, opartych na duchowości Karmelu. Istnieje także więź z Karmelem bardzo wielu wierzących poprzez Bractwo Szkaplerza Świętego. Oni wszyscy czerpią z jego źródeł. Myślę, że wystarczy powiedzieć, iż należący do Świeckiego Zakonu Karmelitańskiego - nie tylko samotni w świecie, lecz także związani małżeństwem oraz osoby duchowne - między innymi podejmują codzienną modlitwę wewnętrzną przez pół godziny. Duchowość karmelitańska, jak każda duchowość, ma właściwy sobie cel oraz środki do tego celu. Odznacza się więc specyficznym sposobem myślenia, przyjmowania pewnych wartości i sposobem postępowania. Ona jest cała w tym celu i w tych środkach. Jakie są więc te cele i środki przyjmowane i realizowane w Karmelu?

Źródła duchowości karmelitańskiej

Na duchowość karmelitańską składają się doświadczenia Boga wielu wybitnych jednostek, żyjących na przestrzeni wieków. Duchowość ta wyraziście ukazała się w Kościele w okresie wypraw krzyżowych i właśnie tam, dokąd wyprawy te podążały, w Palestynie na górze Karmel. Przeciągający się pobyt na obczyźnie, ciężkie walki, zaraza wśród krzyżowców, moralność niektórych wiele pozostawiająca do życzenia, a równocześnie u wielu żarliwość religijna, która wszystko przetrwała, u niektórych z nich zrodziła zapotrzebowanie na spokój i samotność, obcowanie z Bogiem w modlitwie. Niewykluczone, że na górze Karmel spotkali pustelników. Tam właśnie osiedli, w pobliżu źródła proroka Eliasza i rozpoczęli życie pustelnicze pod kierunkiem Bertolda z Francji. Jest to połowa XII w. Tradycja bezpośrednio po nim umieszcza innego pustelnika - i już przełożonego większej grupy pustelników - Brokarda. W tym czasie - między 1206 a 1214 - pustelnicy z góry Karmel otrzymują od św. Alberta Jerozolimskiego, biskupa, regułę życia, ostatecznie zatwierdzoną przez papieża Innocentego IV w 1247 r. Dla właściwego odczytania duchowości karmelitańskiej warto sobie uświadomić, że karmelici powstali na Wschodzie. W swej duchowości posiadają więc znamiona mnichów Wschodu i ich kontemplacyjne nastawienie. Reguła nadana przez św. Alberta w wyraźny sposób nawiązuje do reguły jedynego zakonu powstałego na Wschodzie, mianowicie do Reguły św. Bazylego. Jest to nieco odmienny typ życia zakonnego od tego powstałego na Zachodzie w wyniku działalności św. Benedykta. Niemniej ten sposób życia podjęli ludzie Zachodu, którzy stykali się z różnymi zakonami swego czasu. Tak zapoczątkowany zakon pustelników nawiązał w swych przeżyciach wewnętrznych do proroka Eliasza. Zostało to doskonale wyrażone w dziele Założenie pierwszych mnichów. Nieważne, czy książka ta poprzedziła czasy historyczne Karmelu i była praregułą mnichów Karmelu, czy też, jak wielu dowodzi, powstała dopiero w XIV w., bo na wytworzenie się konkretnego stylu życia i konkretnych tradycji mocno zakorzenionych w zakonie, potrzeba może i setek lat. Ważne jest jedynie to, że Założenie przekazuje główne znamiona duchowości karmelitańskiej. Właśnie ono mówi o tym, że karmelici usiłowali żyć żarliwością o chwałę Bożą proroka Eliasza, jak on trwać w obliczu Boga Żywego oraz nabożnie czcić Niepokalaną Dziewicę. Święci reformatorzy Karmelu, Teresa z Avila i Jan od Krzyża, podjęli te same wartości i ubogacili je własnym doświadczeniem. Tym samym nadali mocy podstawowym momentom duchowości karmelitańskiej, którymi są: łączność z Bogiem przez kontemplację, łączność z Bogiem przez bliźnich oraz łączność z Bogiem przez Maryję.

Łączność z Bogiem przez kontemplację

W duchowości karmelitańskiej za coś najbardziej podstawowego uznano modlitwę wewnętrzną osobistą i wspólnotową; tę osobistą także odprawianą we wspólnocie. Od samego początku nastawiono się na modlitwę kontemplacyjną, dostosowując do niej cały styl życia. Pierwsze ukierunkowanie na modlitwę znajduje się w Regule: "oddając się w dzień i w nocy rozważaniu Prawa Bożego i czuwaniu na modlitwach". Polecenie to dotyczy modlitwy osobistej. Obok umieszczono polecenie odprawiania liturgii godzin. W całej tradycji karmelitańskiej to nastawienie modlitewne wyprowadzono, a potem obrazowano, z postępowania proroka Eliasza. Przede wszystkim karmelici usiłowali naśladować jego gorliwość w zabieganiu o chwałę Bożą, przypominając nieustannie sobie jego słowa: "Żarliwością rozpaliłem się o chwałę Boga zastępów". Po wiekach św. Teresa od Jezusa, odnawiając pierwotną gorliwość Karmelu, zwraca się z podobnymi słowami do swoich sióstr i wszystkich, którzy wierzą w Boga: "Oto świat płonie pożarem, oto chcieliby na nowo zasądzić na śmierć Chrystusa, chcieliby obalić Kościół Jego" oraz: "Skoro Bóg ma tylu nieprzyjaciół, a tak niewielu przyjaciół, aby tych niewielu przynajmniej prawdziwymi byli jego przyjaciółmi". Prorok Eliasz często rozmawia z Bogiem. Najbardziej wymowne jest jego spotkanie z Panem na górze Horeb. Jak doskonale znał on Boga! Wiedział, że nie jest w wichurze ani w trzęsieniu ziemi, ani w ogniu. Dopiero kiedy powiał łagodny szmer wiatru, wiedział, że to Bóg przechodzi i z twarzą zakrytą płaszczem staje przed Przechodzącym. Miał on ciągłą świadomość, że żyje w obliczu Boga Żywego. Wyraża to jego jakby zawołanie: "Żyje Bóg, w obliczu którego stoję!". To mało ważne, że obecnie te słowa przetłumaczono inaczej. Wszystkie pokolenia karmelitańskie, aż dotąd wychowywały się w oparciu o dawne tłumaczenie, zachęcające na wzór proroka Eliasza do przestawania w Bożej obecności. Wychowana w tym samym duchu św. Teresa z Avila w swej duchowości cały nacisk położyła na obecność Bożą. Postawiła ją u podstaw modlitwy wewnętrznej. W swoich pismach uściśliła tę obecność Boga. Nie każe Go szukać w nieokreślonym bliżej po ludzku niebie ani nawet koło siebie, chociaż troszczy się, by On był obecny w Najśw. Sakramencie z nimi pod jednym dachem, lecz poleca Go szukać w sobie. Najpełniej jej myśl wyraża koncepcja Twierdzy wewnętrznej przez nią napisanej: w najgłębszej istocie człowieka mieszka Bóg jako światło i chce On Sobą - Światłem przeniknąć całego człowieka, nie tylko jego rozum, pamięć i wolę, lecz także uczucia, zmysły, aż doprowadzi do przemiany jego skazitelnego ciała w nieskazitelne. W tym samym duchu wypowiada się św. Jan od Krzyża. Pieśń duchową rozpoczyna słowami: "Gdzie się ukryłeś, Umiłowany?" i każe Boga szukać w głębi własnej istoty. Życie ustawione na trwaniu w obliczu Boga Żywego, trwaniu możliwie nieustannym w Jego obecności, przeżywaniu łączności swej istoty z Nim w niebie prowadzi bezpośrednio do kontemplacji i w niej zjednoczenia z Bogiem w miłości. I taki jest cel Karmelu: żywa łączność z Bogiem przez kontemplację. Niektórzy wysuwają pewną wątpliwość co do tak ustawionego celu. Kontemplacja bowiem, mówią, jest darem danym i jako taki jest niezależna od człowieka. Jak więc może być celem? - pytają. Raczej trzeba by mówić o ideale. Można w ten sposób ustawiać problem. Można także ten cel czy ideał określić jako tajemnicę Karmelu. Niemniej można pozostać przy słowie cel. Kiedy bowiem mówi się o kontemplacji jako celu, ma się na myśli życie ustawione na kontemplację i zjednoczenie z Bogiem, czyli podjęcie wszystkiego, co należy do człowieka, by osiągnąć ten dar od Boga. Św. Teresa od Jezusa jasno napisze, że choć Bóg sam jedynie użycza tej łaski, nie odmawia jej nikomu, kto jest do niej wewnętrznie usposobiony. W tym duchu, w oparciu o mistyków Karmelu, w duchowości karmelitańskiej wypracowano pojęcie kontemplacji nabytej lub czynnej. Ona właśnie byłaby tym przygotowaniem się na przyjęcie wzniosłego daru kontemplacji wlanej, jeśli Bóg zechce jej użyczać. I w takim znaczeniu można mówić, że kontemplacja jest celem Karmelu. Ustawienie celu pociąga za sobą przemyślenie i podanie odpowiednich środków do osiągnięcia zamierzonego celu. Karmel podaje odpowiednie środki potrzebne do przygotowania się na otrzymanie od Pana boskiego daru kontemplacji. Ogólnie można je ująć w jednym zdaniu: Karmel mówi o oddaniu Bogu serca czystego i pełnego miłości. Oczywiście, takie ustawienie ogólne wymaga szczegółowego rozpracowania.
Reguła Pierwotna Zakonu Najśw. Maryi Panny z Góry Karmel, dana pierwszym pustelnikom, dążącym do kontemplacji Boga, zwięźle i jasno ustawia cały problem. Oto program przygotowania się do kontemplacji, jaki Reguła przekazuje:

- życie w posłuszeństwie Jezusowi Chrystusowi oraz w duchu wiary uległość przełożonym jak Chrystusowi, gdyż On przez nich kieruje człowiekiem,
- podjęcie pracy nad czystością serca i prawością sumienia wraz z zawierzeniem całkowitym Bogu i oczekiwaniem od Niego jedynie zbawienia,
- nieustanne rozważanie Słowa Bożego, umacnianie serca świętym rozważaniem, praktyką czytania duchowego tak, by wszystko dokonywało się zgodnie ze Słowem Pańskim,
- codzienne gromadzenie się wokół Stołu Pańskiego oraz na wspólną modlitwę,
- praktykowanie ewangelicznej ascezy, wyrażającej się w usilnym ćwiczeniu się w cnotach teologicznych: wiary, nadziei i miłości wraz z podjęciem jakiejś pracy, by uniknąć próżnowania - Reguła przypomni słowa św. Pawła z Listu do Tesaloniczan (3,10): "jeśli ktoś nie chce pracować, niech nie je",
- ustawienie siebie we właściwym odniesieniu do bliźnich, troska o ich zbawienie, troska o ich dobro duchowe posunięta do wzajemnego upominania siebie, troska o dzielenie się dobrami - Reguła w ten sposób ustawia życie wspólne mnichów,
- zalecane życie modlitwy wymaga odpowiedniego klimatu i stąd nakaz milczenia, samotności i ewangelicznej czujności,
- w tym wszystkim należy zachować umiar właściwy cnocie.

Tradycja karmelitańska także w stosowaniu środków odwołuje się do proroka Eliasza, stawiając przed oczy jego życie pełne umartwienia, modlitwy, troski o zbawienie swego narodu, jego życie na pustyni i we wspólnocie prorockiej, którą zdaje się kierować, jego całkowitą uległość wobec woli Boga wyrażoną w podejmowaniu trudnych zadań, które Bóg mu zleca. Na temat przygotowania się do daru kontemplacji szeroko i z wielką znajomością rzeczy piszą św. Teresa z Avila i św. Jan od Krzyża. Przekazują w tym względzie własne dążenia i doświadczenia. Wszystkie one w jakiś sposób są złączone z życiem w Karmelu oraz z odnawianiem pierwotnego ducha w zakonie. W ich pismach zostało przekazane całe karmelitańskie dziedzictwo kontemplacyjne. Św. Teresa od Jezusa w oparciu o własne zmagania się z sobą przez lat prawie dwadzieścia i wreszcie zdecydowane wybranie Boga, które pociągnęło za sobą odnowę Reguły Pierwotnej w Karmelu, przynagla w swych pismach do podjęcia wysiłku w celu przygotowania się do zjednoczenia z Bogiem. Wysiłki te mają iść w dwóch kierunkach: modlitwy i zdecydowanej ascezy. Pisząc o nich, nie ukazuje ich jako dwóch odrębnych elementów, lecz jako dwa składniki jednego życia nastawionego na Boga. Modlitwa i asceza wzajemnie się warunkują i uzupełniają. Modlitwa wymaga podbudowy ascezy. Modlitwa wymaga powiązania z życiem. Modlitwa ostatecznie sprawdza się w życiu, z nim jest organicznie złączona. Asceza zaś potrzebuje żaru modlitwy, by mogła być nieustannie praktykowana. To miłość ku Bogu, przeżywana na modlitwie, przynagla człowieka do wydawania siebie dla Boga i bliźnich. Zostało to doskonale wyrażone przez świętą w Drodze doskonałości, książce o modlitwie przeznaczonej dla jej sióstr i towarzyszek reformy. Zanim zacznie mówić o samej modlitwie, jak ona powinna przebiegać, podkreśli potrzebę przygotowania się do modlitwy. Przygotowanie to obejmuje całe życie człowieka, jego nastawienia i dążenia oraz sposób postępowania. Szczególny nacisk w tym przygotowaniu św. Teresa położy na umartwienie, pokorę i miłość bliźniego. One mogą doprowadzić do umiłowania Boga ponad wszystko. Bez tej miłości nie ma modlitwy. W tym duchu święta zanosi swą modlitwę do Pana: "Boże mój, przedwieczna i nieskończona Miłości, użycz mi łaski doskonałej miłości Twojej, aby ogniem swoim wyniszczyła we mnie wszelkie męty miłości własnej! Wszystko zaś, cokolwiek jest, oprócz Ciebie, daj, bym o tyle miłowała, o ile mi to może być pomocą w dojściu do Ciebie". Wszystko, co św. Teresa sama przeżywała i do czego pragnie nakłonić drugich, zostało wyrażone przez nią w słowach: "Bóg sam wystarcza". Sam Pan ją do tego doprowadził, domagając się zerwania ze wszystkim i ze wszystkimi, oznajmiając jej: "Nie chcę już, byś obcowała z ludźmi, jeno z aniołami". W podobny sposób ustawia problem przygotowania się do pełni zjednoczenia z Bogiem św. Jan od Krzyża. Znana jest jego propozycja skierowana do braci i sióstr w Karmelu oraz do wszystkich, którzy szukają Boga, wyrażona w rysunku i opisie w Drodze na Górę Karmel. On nie zna półśrodków. Prowadzi na Górę, na której Bogu spodobało się zamieszkać. I Bóg wzywa człowieka do obcowania z sobą na tej Górze. Zaleca drogę, jego zdaniem najpewniejszą i najbardziej bezpieczną, prosto do góry percią Karmelu. Wtedy wypowiada te swoje sławne nic - nic dla zmysłów, nic dla uczuć, nic dla wyobraźni, nic dla umysłu, nic dla pamięci, nic dla woli. Te jego nic wydają się bardzo trudne i w swym wyrazie negatywne. W rzeczywistości można je przedstawić w formie pozytywnej i wtedy zmienia się ich zewnętrzna wymowa, lecz nie sama istota. Przy tym należy pamiętać o celu, do którego on pragnie tą drogą nic zaprowadzić; o tym wezwaniu człowieka do obcowania z Panem, o zjednoczeniu z Bogiem w miłości. A to wielorakie nic okaże się niczym innym, jak tylko innym przedstawieniem wielkiego przykazania miłości: "Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem". Inaczej - należy miłować Boga ponad wszystko, uczynić Go jedyną miłością. By tę miłość zyskać, należy wyrzec się każdej innej miłości. Umiłować jedynie Boga i to, co może do Niego doprowadzić. Czy trzeba przypominać o tym, że miłość wymaga całkowitości? Czy trzeba przypominać, że człowiek dla miłości, o której jest przekonany, chce i potrafi wyrzec się wszystkiego? Tu chodzi o zdobycie Boga-Miłości. Tu chodzi o zdobycie pełni miłości. Tu chodzi o zrealizowanie siebie, swej osobowości zgodnie z planem Bożym i dojście do dojrzałości osobowej przez miłość Miłości. Jakże doskonale ujął w tym względzie myśl św. Jana od Krzyża XVII-wieczny karmelita, polski mistyk, o. Stefan od św. Teresy Kucharski, kiedy głosił: chodzi o to, "by we wszystkich uczynkach swoich (człowiek) samego Pana Boga szczerze szukał i miał w intencji, nie przymieszając samego siebie tak, aby Pan Bóg był własną i całą przyczyną". Tak, św. Jan od Krzyża, prowadząc człowieka do zjednoczenia z Bogiem w miłości, stara się go doprowadzić do tego celu przez ustawienie go, by Bóg był dla niego jedyną przyczyną myślenia, mówienia, odczuwania, postępowania, by Bóg był dla człowieka drogocenną perłą i skarbem. Podkreślenie tego nic i całkowitości wyrzeczenia, jakie trzeba podjąć w drodze do Boga, wielu ludziom przesłania sam cel - zjednoczenie z Bogiem w miłości. Wielu więc uważa, że ta duchowość jest zbyt wymagająca, zapominając o tym, że oni sami dla miłości ludzkiej niejednokrotnie rezygnowali z bardzo wielu rzeczy, nieraz nawet ze spokoju sumienia. Największym bowiem dobrem jest miłość i człowiek jest gotów dać wszystko za miłość. Właśnie tu o to chodzi. Dać wszystko za zjednoczenie się z Miłością. Przy tym święci Karmelu w żadnym wypadku nie polecają bezdusznego oderwania od rzeczy i ludzi. Oni pragną jedynie uświadomić, że wszystko należy podporządkować jednej miłości, Bogu. Odrzucać trzeba to wszystko, co przesłania Boga, co niszczy życie Boże w człowieku, co nie pozwala jednoczyć się z Nim. Jeśli wszelkiego rodzaju dobra są podporządkowane temu Dobru Najwyższemu, mogą stać się nawet pomocą. Św. Jan od Krzyża pisze o pięknie w przyrodzie jako o śladach Boga, "rzucające wdzięków tysiące". Bez tych wymiarów celu i drogi, jaki ukazują święci mistycy Karmelu, odnawiających i pogłębiających jego duchowe dziedzictwo, nie zrozumie się w pełni duchowości karmelitańskiej.

Łączność z Bogiem przez bliźnich

Ukazany charakter kontemplacyjny Karmelu i położony w nim tak wielki nacisk na modlitwę oraz zjednoczenie z Bogiem w miłości mógłby komuś zasugerować, że Karmel nie jest nastawiony na bliźnich, że w Karmelu człowiek jedynie daje siebie Bogu, a nie daje siebie bliźniemu. Nic bardziej błędnego! Zresztą nie można w pełni żyć dla Boga, nie żyjąc równocześnie dla bliźniego. W duchowości karmelitańskiej ten bliźni ukazuje się już w samej koncepcji życia karmelitańskiego. W początkach Zakon ukazuje się jako wspólnota pustelników, razem mieszkających, razem trwających na modlitwie i razem zbierających się na posiłek. Przeżywają więc życie codzienne oddane służbie Jezusa Chrystusa w odniesieniu się wzajemnym do siebie. Takie ustawienie swego pustelniczego życia przyjęli mnisi Karmelu z tradycji eliańskich. Przyjęli bowiem z tej tradycji prorockie powołanie. Trudno dziś powiedzieć, w jakiej mierze dawali świadectwo o Bogu. Czy ono ograniczyło się jedynie do wzajemnego dawania sobie świadectwa, czy też przejawiało się nadto w świadomym ofiarowaniu swego życia za zbawienie świata lub może wyrażało się także w głoszeniu Słowa Bożego. Mnisi Wschodu często przepowiadali Boga, chociaż ich głównym zajęciem była kontemplacja. W przypadku mnichów Karmelu musiał odgrywać olbrzymią rolę przykład proroka Eliasza, którego nazywali swoim ojcem duchowym. A Eliasz nie tylko się modlił, nie tylko świadczył życiem i postępowaniem o Bogu Żywym, lecz także głosił Boga Jedynego i zabiegał usilnie różnymi metodami, jak można by powiedzieć duszpasterskimi, o chwałę Boga Zastępów. Wystarczy przypomnieć, że po modlitwie na Horebie i rozmowie z Panem idzie nie tylko wypełniać zlecone sobie zadanie, lecz i mówić o Bogu. Prowadzi także życie we wspólnocie prorockiej. Wydaje się tej wspólnoty przewodnikiem i ojcem. Karmelici zawsze prowadzili życie wspólne. Niemniej w sprawie działalności apostolskiej nie byli jednej myśli. Pomijając wszystkie spory, jakie ciągnęły się między nimi na ten temat przez wieki, ostatecznie przyjęli działalność apostolską jako właściwą dla Zakonu, zachowując jednak prymat kontemplacji. Nawet ci, którzy mocno występowali przeciw działalności duszpasterskiej, uważali, że umiarkowana działalność apostolska powinna być w Karmelu prowadzona. Najwłaściwsze ujęcie apostolatu pozostawił Karmelowi św. Jan od Krzyża. Sam był kontemplatykiem. Nim spotkał się ze św. Teresą i możliwością odnowienia życia karmelitańskiego według ducha pustelniczego, zamierzał przejść do kartuzów. Ze wszystkich sił popierał w Zakonie ducha modlitwy. Uważał jednak, że karmelici powinni zdobywać odpowiednią wiedzę. Niemniej i w tym zdobywaniu wiedzy stawiał na prymat modlitwy. Znane jest jego powiedzenie skierowane do studentów karmelitańskich, kiedy był ich wychowawcą i rektorem: "Zakonnik - student. Lecz najpierw zakonnik, a potem student". W tym ujęciu zakonnik to karmelita wraz ze swoim powołaniem kontemplacyjnym, o którym Święty nieustannie pouczał i do którego swych podwładnych przynaglał. Jeden z zakonników reformy zbyt długi czas zwykł spędzać poza klasztorem, prowadząc prace duszpasterskie. Św. Jan od Krzyża jako jego przełożony zwrócił mu na to uwagę i przypomniał o kontemplacyjnym powołaniu bosaków. Niemniej sam prowadził umiarkowane apostolstwo. Umiarkowane co do ilości poświęconego mu czasu i form duszpasterskich. Już w Duruelo, pierwszym domu reformy, od samego początku katechizuje okoliczną ludność. Potem wiele spowiada, jest kierownikiem duchowym osób zakonnych, a także ludzi żyjących w świecie, w szczególny sposób poświęca się karmelitankom bosym, pisze dzieła ascetyczno-mistyczne. On swoją pełnością dzieli się z każdym, kto szuka Boga. Zawsze jednak na pierwszym miejscu stawia kontemplację i prowadzenie ludzi do kontemplacji. To samo można powiedzieć o św. Teresie od Jezusa. Zamyka się ona w ścisłej klauzurze, by oddać się kontemplacji Boga. Czyni to nie wyłącznie ze względu na siebie i swoją więź z Bogiem przez modlitwę i kontemplację. Podejmuje takie życie na usługach Kościoła, czyli dla zbawienia wszystkich. Zanim jednak o tego doszło, Święta przez długie lata jest ześrodkowana na sobie. Opisuje to dokładnie w Życiu, dziele nazwanym przez znawców pism św. Teresy księgą Zbawienia. Trzeba tu pominąć wszystkie w tym okresie podejmowane próby oddziaływania na innych. One bowiem także były szukaniem więcej siebie niż Boga. W Życiu Święta jasno ukazuje tę troskę o własne jedynie zbawienie. Dopiero po dwudziestu kilku latach życia zakonnego, pod wpływem działania Boga i stopniowego wprowadzania jej przez Niego w życie modlitwy, Bóg pozwala jej dojrzeć potrzeby Kościoła. Zaczyna głęboko przeżywać wojny religijne w Europie. Niemniej boleśnie i z zatroskaniem dowiaduje się o Indianach w Ameryce, ich stanie duchowym i potrzebach. To wszystko odwraca jej uwagę od siebie i zmusza do myśli o drugich. Równocześnie wewnętrznie już na tyle jest złączona z Bogiem, że potrafi zrozumieć troski Boga o zbawienie wszystkich ludzi i wziąć je na siebie. "Serce się kraje - pisze - na widok tylu dusz, idących na potępienie... Oby już był koniec temu nieszczęściu! O, siostry moje w Chrystusie, pomóżcie mi to wybłagać od Pana. Po to On was tu zgromadził; to jest powołanie wasze, to ma być jedyne staranie wasze, do tego mają zmierzać wasze pragnienia, nad tym mają płynąć wasze łzy, o to błagać wasze modlitwy". Szczególnie poleca karmelitankom modlić się za kapłanów, teologów, "... za tych, którzy bronią Kościoła". Myśl tę wyraziła z całą wyrazistością w siódmym mieszkaniu Twierdzy wewnętrznej, w którym opisuje pełnię zjednoczenia z Bogiem. Pouczy wtedy swe siostry, że doskonałe zjednoczenie dokonuje się przez zjednoczenie z całym Chrystusem, tzn. z Głową Ciała Mistycznego oraz ze wszystkimi Jego członkami: "Czy wiecie, co to znaczy być prawdziwie duchowym? Znaczy to uczynić siebie niewolnikiem Boga, oddać Bogu tak wszystką wolność swoją, iżby On ... mógł sprzedać go i wydać za niewolnika całemu światu, tak, jak sam był sprzedany i wydany dla zbawienia świata". Od chwili nastawienia swego życia na Kościół św. Teresa, oraz jej współsiostry, a potem Karmel przez wieki, ukierunkowany przez swą Świętą matkę, całe życie świadomie włącza w zbawcze dzieło Chrystusa na usługach Kościoła. Na usługach więc Kościoła są umartwienia, przełamywanie siebie, twardość życia, modlitwa i kontemplacja. Wobec tego nie tylko działalność duszpasterska. Ona, jeśli ktoś ją ma zleconą - także. Wszyscy natomiast mają możliwość prowadzenia życia na usługach Kościoła. Apostolstwo więc w duchowości karmelitańskiej wypływa z jej istoty. Ma przy tym własne oblicze, prorockie. Polega ono na dawaniu świadectwa Bogu Żywemu, w którego obliczu żyjący tą duchowością stoi. Zasadniczo może ono być praktykowane we wszystkich formach działalności duszpasterskiej. W rzeczywistości jest ono praktykowane właśnie w tych różnorodnych formach, od włączenia się w zbawcze dzieło Chrystusa karmelitanek bosych przez twardość ścisłej klauzury i modlitwę, poprzez działalność i modlitwy karmelitów, aż po modlitwę i aktywność zakonów o czynnym apostolstwie, świeckiego zakonu, instytutów świeckich oraz należących do bractw karmelitańskich, tkwiących mocno w swoim środowisku i w nim świadczących o Bogu. Ze wszystkich tych grup życia karmelitańskiego wielu nadto pracuje na misjach. Jakkolwiek Karmel może prowadzić każdą działalność duszpasterską, ma właściwy sobie zakres duszpasterstwa. Jest nim duszpasterstwo życia wewnętrznego. Karmel z racji wielkiej spuścizny duchowej, zostawionej przez św. Teresę, św. Jana od Krzyża, opartą na nich karmelitańską szkołę modlitwy szczególnie do tego jest przeznaczony. Działalność na tym polu przede wszystkim prowadzi w zaciszu klauzury, w konfesjonale, w kierownictwie duchowym, przez rekolekcje o życiu wewnętrznym, liczne konferencje, także wśród należących do tradycyjnych bractw karmelitańskich. Do nich należą: Bractwo Szkaplerzne, Bractwo św. Józefa i Bractwo Dzieciątka Jezus. Bractwo Szkaplerzne oraz Bractwo Dzieciątka Jezus sięga prawie samych początków Karmelu. Szczególnej wymowy nabrały one od czasów św. Teresy od Jezusa i św. Jana od Krzyża. Bractwem Szkaplerznym należy się zająć osobno. Jest ono bowiem istotnie złączone z duchowością maryjną Karmelu.

Łączność z Bogiem przez Maryję

Generał Zakonu o. Piotr Tomasz od Matki Boskiej z Góry Karmelu w liście pasterskim o życiu karmelitańskim, skierowanym do Zakonu w 1937 r. napisał: "... Najdoskonalszą formę życia karmelitańskiego można zamknąć w tych słowach: Poznać Maryję, aby ją poznać studiować. Kochać Maryję i zjednywać miłość dla Niej, naśladować Maryję i innych pobudzać do naśladowania". Na pewno dobrze będzie te jego słowa przedstawić w bardziej przejrzystej formie. I tak: życie wewnętrzne w Karmelu polega na poznaniu, ukochaniu i naśladowaniu Maryi; apostolstwo zaś Karmelu polega na uczeniu poznawania Maryi, umiłowania jej i naśladowania. W tym ujęciu została streszczona cała tradycja mariańska Karmelu. Tradycja ta przekazuje w oparciu o Założenie pierwszych mnichów, że pustelnicy Karmelu zamieszkiwali wokół kaplicy poświęconej Niepokalanej Dziewicy. Jej pochodzenie miało sięgać czasów Eliasza i jego synów, którzy mieli oddawać cześć Tej, która miała porodzić. Wydaje się to na pierwszy rzut oka mało prawdopodobne. Niemniej Ojcowie Kościoła, jak św. Hieronim, św. Ambroży czy św. Metody, biskup Tyru, komentując wydarzenia związane z ofiarą Eliasza na górze Karmel i jego modlitwę o deszcz, wyjaśniają, że w tym małym obłoczku powstającym z morza i zapowiadającym błogosławiony deszcz, Prorok widział Najśw. Maryję Pannę, Matkę przyszłego Mesjasza. Istnieją więc możliwości oddawania w Starym Przymierzu czci Matce mającego przyjść Mesjasza. Jeśli chodzi o pustelników Karmelu, musieli odznaczać się szczególnym nabożeństwem do Najśw. Maryi Panny, skoro otrzymali od Stolicy Apostolskiej, wraz z zatwierdzeniem Reguły, oficjalny tytuł "braci Najśw. Maryi Panny z Góry Karmelu". Równocześnie Kościół aprobował przyjęte przez nich ich własne zadanie: "żyć w oddaniu się Jezusowi Chrystusowi i Jego Matce". Z tym nabożeństwem do Dziewicy Karmelu przybyli do Europy po upadku wypraw krzyżowych. Tu spotkali się z olbrzymimi przeciwnościami. Trudności ujawniły się w samym Zakonie. Zakon bowiem znalazł się w innym całkowicie środowisku. Zakony Zachodu formowane były na innym podłożu psychicznym i w innej mentalności. Właśnie rozkwitały zakony żebracze. Wybór nowej drogi utrudniał nadto sprzeciw ze strony zakonów już osiadłych i zakorzenionych w kulturze Zachodu. Wydawało się, że Karmel ulegnie zagładzie. Wtedy zaowocowało ich nabożeństwo do Najśw. Maryi Panny. Bł. Szymon Stock, generał Zakonu, przypuścił prawdziwy szturm do Matki i Królowej Karmelu. I Matka Boża przyszła z pomocą, dając mu znak swej opieki Szkaplerz, znak przymierza z sobą. Wraz z nim udzieliła przywileju dla wszystkich, którzy będą nosili Szkaplerz pobożnie. Najśw. Maryja Panna zapewnia im zbawienie - "nie zaznają ognia piekielnego". Nadto potwierdziła, że będzie im Matką. Rozumie się, że oni - jej umiłowanymi dziećmi. W dwa wieki prawie później papież Jan XXII w oparciu o swoje widzenie Matki Bożej przekazał Jej drugi przywilej złączony ze Szkaplerzem karmelitańskim, mianowicie obietnicę: "W pierwszą sobotę po ich śmierci przyjdę do czyśćca i uwolnię ich". Pomijając sprawę samych widzeń, trzeba jasno stwierdzić, że Kościół mocą swej władzy Szkaplerz ten uznał za sakramentale oraz potwierdził oba przywileje. Nie tu jest miejsce wchodzenia w szczegóły związane ze Szkaplerzem karmelitańskim i jego przywilejami. Niepodobna jednak było o tym nie wspomnieć. Wraz z udzieleniem tej łaski, Najśw. Maryja Panna w sposób wyrazisty otoczyła Zakon swoją opieką, a nabożeństwo szkaplerzne w krótkim czasie i w bardzo szerokim zakresie przeniknęło do pobożności wiernych. Przede wszystkim zaś umocniło tę pobożność w samym, już od początku maryjnym, Karmelu. Gdyby nawet pominąć tę początkową tradycję maryjną Zakonu, to trzeba by stwierdzić, że Szkaplerz uratował Karmel i jakby od nowa go stworzył. Odtąd Karmel jest cały maryjny. A pobożność szkaplerzna obok różańca stała się jedną z dwóch podstawowych form kultu maryjnego w Kościele. W Karmelu ten kult maryjny był tak oczywisty i żywy, że święci reformatorzy Karmelu zdają się jakby go nie zauważać. Oni po prostu weszli w życie maryjne Zakonu i głęboko przeżywali swą więź z Bogiem przez Maryję. I tu mamy już sporo świadectw w ich pismach, które mówią o ich oddaniu się Maryi oraz ich świadomym przeżywaniu swego przyobleczenia w jej szatę, Szkaplerz św. Kiedy św. Teresa pisze o odnowieniu Reguły Pierwotnej, nazwie ją Regułą Pani i Monarchini naszej. W innym miejscu pisze "o naśladowaniu w pokorze Najśw. Dziewicy, której szatę nosimy". Podobnych krótkich odniesień do Matki Bożej jest w jej pismach kilkadziesiąt. Jeśli nie zajęła się nabożeństwem maryjnym w Karmelu w podobny sposób jak modlitwą, to tylko dlatego, że tego nabożeństwa nie trzeba było reformować. Św. Jan od Krzyża z tych samych powodów nie wyodrębnia tematu maryjnego w swej działalności pisarskiej. Znane jest jednak jego nabożeństwo maryjne i, podobnie jak u św. Teresy, liczne odniesienia w jego pismach do Matki Bożej. Niezwykle wymowne jest jego świadectwo o własnej pobożności maryjnej z Modlitwy duszy rozmiłowanej: "...Moje są niebiosa... Matka Boża jest moja, wszystkie rzeczy są moje i sam Bóg jest moim i dla mnie...". Treść, którą przekazała tradycja o czci oddawanej "Dziewicy, która miała porodzić" przez proroków na górze Karmel, a podjęta przez pustelników Karmelu, znalazła wyraz w kulcie i obronie Niepokalanego Poczęcia Najśw. Maryi Panny od chwili przybycia do Europy. Trzeci klasztor Reformy założony przez św. Teresę w Valladolid został ufundowany pod wezwaniem Niepokalanego Poczęcia Maryi. W Polsce pierwszy klasztor Karmelitów Bosych, w Krakowie, jest pod wezwaniem Niepokalanego Poczęcia (1605). Głębokie nabożeństwo maryjne w Karmelu reformowanym bardzo szybko wydało nowe i wspaniałe owoce. Już w połowie XVII w. Maria od św. Teresy, w Belgii, siostra III Zakonu regularnego, kierowana przez o. Michała od św. Augustyna, doszła do mistycznego zjednoczenia z Bogiem przez Maryję. Ona i o. Michał pozostawili po sobie spisane doświadczenia w tym względzie. Maria od św. Teresy mówi o kontemplacji Boga obecnego i Maryi w Bogu, w której "...wola przez bardzo duchową miłość lgnie do Boga i do Maryi". Życie maryjne, polegające na zjednoczeniu z Maryją, tzn. na miłowaniu Boga w Niej, na miłowaniu Boga razem z Nią, na miłowaniu Boga, jak ona Go miłowała, wprowadza człowieka w ścisłe zjednoczenie z Bogiem, uwzględniając Maryję w tym zjednoczeniu. Te swoje przeżycia zjednoczenia z Panem i z Maryją prowadzą ją do wniosku, że zjednoczenie z Bogiem i z Maryją jest pełniejsze niż tylko z samym Bogiem. Stwierdzenie jest na pierwsze wejrzenie zaskakujące. Doświadczenia jednak tego typu i z zakresu mistyki trudno wyrazić w słowach. Maria od św. Teresy spieszy to swoje ujęcie wyjaśnić. Napisze więc, że "proste zjednoczenie z Bogiem może być przyrównanym do chwały istotnej, czyli rzeczywistej, podczas gdy życie dwoiste (zjednoczenie także z Maryją) lepiej upodabnia się do chwały dodatkowej". Można więc obejść się bez zjednoczenia z Maryją. Niemniej zjednoczenie z Nią ubogaca więź z Bogiem. Tę samą prawdę w sposób bardziej przystępny, a równocześnie jasny wyraziła św. Teresa od Dzieciątka Jezus w słowach: "O Maryjo, gdybym była królową Nieba, a Ty Teresą, chciałabym być Teresą, abyś Ty była królową Nieba". Ta wypowiedź z doświadczeń maryjnych Małej Świętej nabiera pełnego znaczenia, tak bardzo podobnego do doświadczeń Marii od św. Teresy, dopiero w kontekście. Święta bowiem przedtem mówi o swej łączności z Jezusem, którego jest kwiatkiem. Przeżywa więc łączność z Panem i wtedy ten zwrot do Maryi. Wydaje się mówić, że chciałaby być Teresą, i aby Maryja była Królową Nieba, bo w takim wypadku Maryja ma tylko Jezusa, a ona ma i Jezusa, i Maryję. Już w naszym wieku w Karmelu belgijskim jedna z mniszek głęboko przeżywała tajemnicę wstawiennictwa Najśw. Maryi Panny. W swej modlitwie doszła do odkrycia w nowych wymiarach znanej prawdy maryjnej w Kościele, który nazywa Maryję od wieków Matką Łaski Bożej. W jej przeżyciach prawda ta nabrała znaczenia wszechpośrednictwa łaski. Jej kierownikiem duchowym był kardynał Mercier. Dzięki niemu zostało wprowadzone liturgiczne święto Najśw. Maryi Panny Wszechpośredniczki Łask na terenie Belgii, a potem w całym Karmelu. Obecnie nadal jest ono obchodzone w Karmelu pod tytułem "Maryi Matki Łaski" 23 lipca, jako wspomnienie obowiązujące. Nawet tak schematycznie przedstawiona duchowość maryjna w Karmelu wyraziście stwierdza, że ona należy do istoty duchowości karmelitańskiej. W nowych konstytucjach Karmelu (1981) rozdział noszący tytuł "Najśw. Maryja Panna w naszym życiu" nawet poprzedza rozdział o więzi z Bogiem. W nim Niepokalana Dziewica Karmelu jest ukazana jako ideał ducha Zakonu. Równocześnie w nim skierowano słowa zachęty do zakonników, by "jako ubodzy w duchu formowali swe życie na wzór Maryi, ustawicznie rozważając z wiarą Słowo Boże i oddając się na różny sposób praktykowaniu miłości, oraz za jej przewodem coraz głębiej wnikali w misterium Chrystusa i Kościoła".

Jedność w różnorodności

Rozważając duchowość karmelitańską nie sposób nie wspomnieć o wymiarze tej duchowości w ujęciu św. Teresy od Dzieciątka Jezus czy św. Rafała Kalinowskiego. Można by jeszcze mówić o wielu innych, jak o Elżbiecie od Trójcy Przenajświętszej z jej przeżywaniem Trójcy obecnej w niebie jej duszy, o św. Teresie Małgorzacie od Najśw. Serca Jezusa wraz z jej doświadczeniami złączonymi z przeżywaniem słów "Bóg jest miłością" czy o Benedykcie od Krzyża, Edycie Stein z jej duchowością Krzyża opartą na doktrynie św. Jana od Krzyża. Byłoby to jednak zbyt wielkim wydłużeniem tego szkicu. Podsumowując te rozważania, wystarczy ograniczyć się do dwóch pierwszych postaci. Każda z nich jest odmienna, od innej strony ujmuje ideał Karmelu, równocześnie jednak obejmuje samą istotę tej duchowości, coś nowego ze swej strony do niej dorzucając. Tak św. Teresa od Dzieciątka Jezus, wierna uczennica św. Jana od Krzyża, na nowo odkrywa w Kościele dziecięctwo duchowe, a oczyszczona w duchu tak, że staje się prostym dzieckiem, dochodzi do głębin kontemplacji, ofiarując siebie Miłości miłosiernej za zbawienie świata. Czyż w jej ustawieniu swego życia: "Być miłością w sercu Kościoła" nie ma żaru św. Teresy od Jezusa gotowej oddać tysiąc razy życie za zbawienie choćby jednej duszy? Czyż nie ma żaru żywego płomienia miłości św. Jana od Krzyża? Jakże zarazem głęboko przeżywa swą więź z Niepokalaną Dziewicą! Trzeba nadto dodać, że duchowość karmelitańska w jej interpretacji stała się bardzo bliska prawie każdemu człowiekowi. Św. Rafał od św. Józefa Kalinowski przechodził wiele zmian w życiu. Wreszcie dotarł do Karmelu w czterdziestym drugim roku życia. Przez całe życie, szczególnie od chwili nawrócenia, opierał się na mocnym fundamencie Eucharystii. Tak było na Syberii, w podróżach po Europie z młodym Czartoryskim i wreszcie w Karmelu. Przy sprawowaniu Najśw. Ofiary i w częstych nawiedzeniach Chrystusa w tabernakulum dojrzewał wewnętrznie i z tego źródła czerpał moc do prawie nieustannej i pełnej poświęcenia posługi w konfesjonale. Znane było jego nabożeństwo do Matki Bożej potwierdzone aktem oddania się w Jej opiekę. Znane było jego apostolstwo na rzecz Szkaplerza św. Nieco w odmienny sposób, lecz on także przeniknął w samą głębię duchowości Karmelu. Nic nie wiadomo o nadzwyczajnych łaskach mistycznych w jego życiu, niemniej w jego postępowaniu i nauczaniu dostrzegamy tę samą całkowitość w wypełnianiu swego powołania co u świętych reformatorów Karmelu. A często powtarzanym słowem i zaleceniem była wierność. Przytoczone przykłady mówią nie tylko o jedności ducha, mimo różnorodności dróg i konkretnego realizowania jednego powołania, lecz także świadczą o tym, że każdy człowiek może obficie czerpać ze skarbca duchowości Karmelu, do czego zresztą Kościół zachęca, ogłaszając św. Teresę i św. Jana od Krzyża Doktorami Kościoła.

 

7

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin