3.Prawo do lenistwa.pdf

(181 KB) Pobierz
Prawo do lenistwa
Paul Lafargue
Prawo do lenistwa
Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (Uniwersytet Warszawski)
WARSZAWA 2006
Paul Lafargue – Prawo do lenistwa (1883 rok)
„Prawo do lenistwa” („Le Droit à la Paresse”)
napisał Paul Lafargue w 1883 roku w Paryżu i
wydał w tymże samym roku.
Podstawa niniejszego wydania: Paul Lafargue,
„Pisma wybrane”, tom 2, wyd. Książka i Wiedza,
Warszawa 1961.
Tłumaczenie z języka francuskiego: Izabela
Bibrowska. Porównanie przekładu z wydaniem
angielskim, uzupełnienia i redakcja: Piotr Strębski.
- 2 -
© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)
www.skfm-uw.w.pl
 
Paul Lafargue – Prawo do lenistwa (1883 rok)
WSTĘP
W 1849 roku na posiedzeniu Komisji Oświaty Publicznej Thiers oświadczył: „Chcę, by
duchowieństwo na nowo miało potężny wpływ na oświatę, ponieważ liczę nań, że będzie rozpowszechniało
tę piękną filozofię, która naucza, iż człowiek istnieje na tej ziemi, by cierpieć, nie zaś tę, która, na odwrót,
wzywa, by używał życia”. W ten sposób Thiers, uosobienie drapieżnego egoizmu i ciasnej inteligencji
burżuazji, sformułował jej moralność.
Burżuazja w czasach, gdy walczyła przeciwko szlachcie popieranej przez duchowieństwo, głosiła
wolność badań i ateizm. Ale gdy zwyciężyła, zmieniła ton i sposób działania. Dziś chce uczynić z religii
podporę swej ekonomicznej i politycznej władzy. W XV i XVI stuleciu radośnie sięgnęła po pogańskie
tradycje i gloryfikowała sprawy ciała i jego namiętności, potępiane przez chrześcijaństwo. W naszych
czasach, obsypana wszelkimi dobrami i rozkoszami, wypiera się swych myślicieli: Rabelais'ów i
Diderotów, i zaleca wstrzemięźliwość robotnikom. Moralność kapitalistyczna, żałosna parodia moralności
chrześcijańskiej, rzuca klątwę na cielesne sprawy ludzi pracy. Jej ideałem jest redukcja potrzeb wytwórcy
do najskrajniejszego minimum, zniweczenie jego radości i namiętności i skazanie go na pełnienie roli
maszyny pracującej bez przerwy i zmiłowania.
Zadaniem rewolucyjnych socjalistów jest wznowienie walki, którą toczyli burżuazyjni filozofowie i
pamfleciści. Ich obowiązkiem jest zwalczanie moralnych i społecznych teorii kapitalizmu, usunięcie ze
świadomości klasy, powołanej do dokonania przemian, przesądów zaszczepionych jej przez klasę panującą
i rzucenie w twarz wszystkim obłudnym moralistom, że ziemia nie będzie padołem łez dla robotników, że w
przyszłym społeczeństwie komunistycznym, które stworzymy („w miarę możności – pokojowo, jeśli nie –
to przemocą”), namiętności ludzkie, „ponieważ są z natury dobre, trzeba będzie tylko o tyle hamować, by
nie czyniono z nich złego użytku” 1 . Osiągnie się ten cel przez zrównoważenie namiętności i harmonijny
rozwój organizmu ludzkiego. Gdyż „rasa ludzka – jak stwierdza dr Beddoe – osiągnie swój maksymalny
stopień energii i mocy moralnej wtedy, gdy zapewni się jej najwyższy stopień rozwoju fizycznego” 2 .
Podobnie myślał i wielki przyrodnik Karol Darwi n 3 .
*
Refutacja Prawa do pracy , ponownie wydana z kilkoma dodatkowymi przypisami, ukazała się w
Egalité w 1880 roku.
P. L.
Więzienie Sainte-Pélagie, 1883
ROZDZIAŁ I
NIESZCZĘSNY DOGMAT
„Pozwólcie nam być leniwymi we wszystkim,
z wyjątkiem w kochaniu i w piciu,
z wyjątkiem w byciu leniwymi”
Lessing
Dziwaczne szaleństwo ogarnęło klasę robotniczą krajów o rozwiniętej cywilizacji kapitalistycznej.
To szaleństwo pociąga za sobą osobiste i społeczne niedole, torturujące od dwóch wieków zmęczoną
ludzkość. Tym szaleństwem jest miłość do pracy, wściekła namiętność pracy aż do wyczerpania sił
1 Polski przekład nieco się różni; por. Descartes, Namiętności duszy , Warszawa 1958, s. 169.
2 Dr Beddoe, Memoirs of anthropological Society .
3 Por. K. Darwin, O powstawaniu gatunków , Warszawa 1959.
- 3 -
© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)
www.skfm-uw.w.pl
288106183.002.png
 
Paul Lafargue – Prawo do lenistwa (1883 rok)
witalnych osobnika i jego potomstwa. Zamiast przeciwstawić się temu zboczeniu umysłowemu, kapłani,
ekonomiści i moraliści uczynili z pracy przedmiot najwyższego kultu. Ślepi i ograniczeni ludzie pragnęli
okazać się mądrzejsi od swego Boga; słabi i godni pogardy ludzie zapragnęli zrehabilitować to, co ich Bóg
potępił. Ja, który nie jestem ani wyznawcą religii chrześcijańskiej, ani ekonomistą, ani moralistą, apeluję od
ich sądu do sądu ich Boga; protestuję przeciwko ich religijnej, ekonomicznej czy wolnomyślnej moralności
i powołuję się na straszne skutki pracy w społeczeństwie kapitalistycznym.
Praca w społeczeństwie kapitalistycznym jest przyczyną niedorozwoju umysłowego i fizycznego.
Porównajcie konia pełnej krwi ze stajen Rothschilda, obrządzanego przez czeladź dworską, z ciężkim
bydlęciem z farmy normandzkiej, które uprawia ziemię, taszczy nawóz i zwozi zboże do stodoły.
Przypatrzcie się szlachetnemu dzikusowi, którego misjonarze handlu i handlarze religii jeszcze nie
zdeprawowali chrześcijaństwem, syfilisem i dogmatem pracy, a potem zwróćcie uwagę na naszego
nieszczęsnego sługę maszyn y 4 .
Jeśli chcemy w naszej cywilizowanej Europie odnaleźć ślady naturalnej ludzkiej piękności, należy
jej szukać u ludów, u których gospodarcze przesądy nie wykorzeniły jeszcze nienawiści do pracy.
Hiszpania, która niestety także wyrodnieje, może się jeszcze szczycić tym, że posiada mniej fabryk niż my
więzień i koszar. Ale co za radość dla artysty, gdy podziwia dumnego mieszkańca Andaluzji, podobnego do
brązowego posągu, prostego i giętkiego jak pręt stalowy. Serce ludzkie ogarnia drżenie, gdy słyszy, jak
żebrak, wspaniale udrapowany w dziurawą p e l e r y n ę , nazywa p r z y j a c i e l e m księcia d'Ossuna.
Dla Hiszpana, w którym prymitywne zwierzę nie zostało jeszcze przytłumione, praca jest najgorszą
niewolą 5 . Grecy w okresie największego rozwoju także traktowali pracę z pogardą; tylko niewolnikom
dozwolone było pracować. Ćwiczenia cielesne i rozrywki umysłowe – to jedyne zajęcia wolnego człowieka.
Były to czasy, w których rozwijał się i swobodnie oddychał naród Arystotelesa, Fidiasza i Arystofanesa.
Były to czasy, gdy garstka mężnych pokonała pod Maratonem hordy azjatyckie, które Aleksander miał
wkrótce podbić. Filozofowie starożytni głosili pogardę dla pracy, którą traktowali jako degradację wolnego
człowieka. Poeci sławili lenistwo – ów dar bogów:
O Melibae, Deus nobis haec otia fecit
(Wergiliusz, Bukoliki )
4 Fizyczna piękność, szlachetna postawa ludzi z plemion pierwotnych, jeszcze nie skażonych tym, co Poeppig nazywa
„trującym oddechem cywilizacji”, wprawia w zdumienie europejskich badaczy. Lord George Campbell w następujący sposób
opisuje tubylców z wysp Oceanii: „Nie ma na świecie ludzi, którzy by od pierwszego spojrzenia ujmowali takim czarem.
Obdarzeni są gładką, jasnomiedzianą skórą, złocistymi, falującymi włosami i pięknymi, pogodnymi twarzami. Cała ich postać
tworzy nowy i wspaniały okaz rodzaju ludzkiego ( genus homo ). Swym wyglądem zewnętrznym sprawiają oni wrażenie
wyższej od nas rasy”. Cywilizowani obywatele starożytnego Rzymu – Cezar i Tacyt – w ten sam sposób podziwiali Germanów
żyjących we wspólnocie plemion, które napadały na Rzym. Podobnie jak Tacyt, Salwianus, kapłan chrześcijański z V wieku,
nazywany m i s t r z e m b i s k u p ó w , stawiał barbarzyńców za wzór ludziom cywilizowanego chrześcijańskiego świata:
„Wobec cnotliwych barbarzyńców jesteśmy rozpustnikami. Gotowie nie znoszą pośród siebie degeneratów; jedynie Rzymianie
dzięki swym smutnym przywilejom korzystają z prawa uprawiania wszelkiej rozwiązłości [homoseksualizm był wówczas
rozpowszechniony zarówno wśród pogan, jak i chrześcijan]... Prześladowani zwracają się do barbarzyńców w poszukiwaniu
azylu i uczuć humanitarnych” ( De Gubernatione Dei ). Cywilizacja starożytna i rodzące się chrześcijaństwo zdeprawowały
barbarzyńców starożytnego świata, podobnie jak obecnie schyłkowe chrześcijaństwo i współczesna kapitalistyczna cywilizacja
demoralizują dzikie ludy nowego świata.
F. Le Play, któremu nie można odmówić zdolności obserwacyjnych, chociaż musi się odrzucić jego wywody socjologiczne,
przesiąknięte filantropijnym i chrześcijańskim filisterstwem, pisze w swym dziele Ouvriers européens (1855): „Skłonność
Baszkirów do lenistwa, bezczynność życia koczowniczego i przyzwyczajenie do refleksji [Baszkirowie są pasterzami,
półkoczownikami na azjatyckim stoku Uralu], cechujące najzdolniejsze jednostki, wyrabiają w nich taką subtelność umysłu i
sądu oraz taką dystynkcję manier, jakie się rzadko spotyka na tym samym poziomie społecznym bardziej rozwiniętej
cywilizacji... Największą niechęć odczuwają do pracy na roli. Wolą każde inne zajęcie”. Rzeczywiście uprawa roli jest
pierwszym przejawem pracy niewolniczej w społeczeństwie ludzkim.
5 Hiszpańskie powiedzenie mówi: Descanzar es salud (Odpoczynek jest uzdrawiający). – Przyp. red.
- 4 -
© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)
www.skfm-uw.w.pl
288106183.003.png
Paul Lafargue – Prawo do lenistwa (1883 rok)
Chrystus w kazaniu na Górze głosił: „Przypatrzcie się liliom polnym, jako rosną: nie pracują ani
przędą. A powiadam wam, iż ani Salomon we wszystkiej chwale swojej nie był odziany, jako jedna z nich”
(Mat., VI, 28-29).
Jehowa, brodaty i przykry Bóg, dał swym wiernym doskonały przykład idealnego lenistwa: po
sześciu dniach pracy odpoczywa po wieczne czasy.
Dla jakich zaś ludów praca jest potrzebą organiczną? Dla mieszkańców Owernii, dla Szkotów –
odznaczających się tymi cechami, co francuscy Owerniacy, dla Gallegosów – hiszpańskich Owerniaków,
dla Pomorzan – niemieckich Owerniaków, czy też dla Chińczyków – azjatyckich Owerniaków. A w naszym
społeczeństwie jakież to grupy ludności lubią pracę dla pracy? Chłopi-posiadacze i drobnomieszczanie.
Pierwsi zgięci na swoich kawałkach ziemi, drudzy przywiązani do swoich sklepików, poruszający się jak
krety w kretowisku i nigdy swobodnie nie oglądający otaczającego ich świata.
A jednak proletariat, wielka klasa, która obejmuje wszystkich wytwórców cywilizowanych
narodów, która wyzwalając się, wyzwoli ludzkość z niewolniczej pracy i uczyni z człowieka-zwierzęcia
istotę wolną, ten proletariat, sprzeniewierzając się swym instynktom, nie doceniając swej misji historycznej,
pozwolił się uwieść dogmatowi pracy. Ciężka i straszna dotknęła go za to kara. Wszystkie indywidualne i
społeczne niedole zrodziły się z pasji człowieka do pracy.
ROZDZIAŁ II
BŁOGOSŁAWIEŃSTWO PRACY
W 1770 roku ukazała się w Londynie anonimowa publikacja, zatytułowana An Essay on trade and
commerce , która wzbudziła wtedy trochę rozgłosu. Autor jej, wielki filantrop, oburzał się, że „gmin
fabryczny Anglii zawrócił sobie głowę myślą, iż wszyscy osobnicy będący Anglikami z racji samego
urodzenia mają prawo do większej wolności i niezależności niż robotnicy jakiegokolwiek innego kraju w
Europie. Myśl taka może być użyteczna dla żołnierzy, którym dodaje odwagi, ale im mniej robotnicy
fabryczni będą nią przesiąknięci, tym lepiej zarówno dla nich, jak i dla państwa. Robotnicy nigdy nie
powinni uważać się za niezależnych od swych zwierzchników. Jest rzeczą nadzwyczaj niebezpieczną
popierać podobne dążenia w takim handlowym państwie, jak nasze, w którym, być może, siedem ósmych
ludności nie ma wcale lub prawie wcale własności. Całkowite uzdrowienie nastąpi wtedy, gdy nasi
przemysłowi biedacy zgodzą się pracować sześć dni w tygodniu za tę samą płacę, którą obecnie otrzymują,
pracując cztery dni”.
W ten sposób na sto lat prawie przed Guizotem otwarcie zalecano w Londynie pracę jako środek
hamujący szlachetne namiętności ludzkie. „Im więcej moje ludy będą pracować, tym mniej będzie zepsucia
– pisał Napoleon 5 maja 1807 roku z Osterode. – To ja dzierżę władzę... i jestem skłonny wydać
zarządzenie, by w niedzielę, po skończonych nabożeństwach, sklepy były otwarte, a robotnicy wracali do
pracy”. By wykorzenić lenistwo i złamać poczucie dumy i niezależności, które wywołuje ono w duszy
ludzkiej, autor Essay on trade proponował umieszczanie biednych we wzorowych domach pracy ( ideal
work-houses ) – stałyby się one „domami terroru, w których zmuszano by do czternastogodzinnego dnia
pracy, z czego po odtrąceniu dwóch godzin na posiłki zostałby akurat dwunastogodzinny dzień pracy”.
Dwunastogodzinny dzień pracy oto ideał filantropów i moralistów XVIII stulecia! Jakżeśmy
prześcignęli owo nec plus ultra! Współczesne zakłady pracy stały się wzorowymi domami poprawczymi, w
których więzi się masy robotnicze, w których skazuje się na dwunasto- czy czternastogodzinną pracę
przymusową nie tylko mężczyzn, ale kobiety i dzieci 6 .
6 Na pierwszym kongresie dobroczynności, który odbył się w Brukseli w 1857 roku, jeden z najwybitniejszych przemysłowców
miasta Marquette, koło Lilie, pan Scrive, przy hucznych oklaskach zebranych opowiadał z wielką satysfakcją, że w jego
zakładach „wprowadzono rozrywki dla dzieci. Podczas pracy dzieci uczą się śpiewu i rachunków. To je bawi i pomaga znosić
d w u n a s t o g o d z i n n y d z i e ń p r a c y , k t ó r y j e s t n i e z b ę d n y , b y m o g ł y z d o b y ć
ś r o d k i e g z y s t e n c j i ”. Dwunastogodzinna praca i jaka praca! Dzieci nie mające jeszcze dwunastu lat są na nią
- 5 -
© Studenckie Koło Filozofii Marksistowskiej (UW)
www.skfm-uw.w.pl
288106183.001.png
 
Zgłoś jeśli naruszono regulamin