Adopcja – usynowienie_600522e.pdf

(145 KB) Pobierz
600522e.qxd
ADOPCJA cz. IV
Adopcja _ usynowienie
Adoption p. IV
Adoption Or Placing
60-0522e
William Marrion Branham
Poselstwo, wygoszone przez brata Williama Marriona Branhama w niedzielŸ wieczorem,
22. maja 1960, w kaplicy Branhama w Jeffersonville, Indiana, USA. PodjŸto wszelkie wysiki,
by dokadnie przenie™ø mówione Poselstwo z nagra§ na ta™mach magnetofonowych do
postaci drukowanej. Podczas tumaczenia i korekty korzystano z najnowszej wydrukowanej
wersji oraz z nagra§ na CD w oryginalnym jŸzyku angielskim. Zostao opublikowane w
penym brzmieniu i jest rozpowszechniane bezpatnie.
Przetumaczono na jŸzyk polski i opublikowano w latach 1992. Skorygowano ponownie i
przygotowano do prezentacji w postaci elektronicznej w 2002.
MÓWIONE S~OWO
GUTY 74, 739 55 Smilovice, CZ
Tel./Fax: + 420 558 324425
Mobil: + 420 776 158954
E-mail: krzok@volny.cz
http://www.volny.cz/poselstwo
2
MÓWIONE S~OWO
Adopcja cz. IV
Adopcja _ usynowienie
1 Do naszych kosztownych przyjació; jeste™my szczŸ™liwi, Œe
moŒemy dzisiaj wieczorem byø znów tutaj, w ko™ciele. Jest trochŸ za
gorco, wiŸc bŸdziemy siŸ ™pieszyø, na ile to tylko bŸdzie moŒliwe, i
przejdziemy bezpo™rednio do Poselstwa.
Najpierw pragnŸ przekazaø kilka ogosze§, a mamy tu takŒe
specjaln pro™bŸ o modlitwŸ. Mam tam w tylnym pomieszczeniu list,
który mi zosta przekazany, aby siŸ modliø o siostrŸ, która czuje, Œe ma
naro™l na mózgu. By jeszcze jeden z podobn pro™b w Louisville; i
jeszcze jeden, brat pewnego kaznodziei _ jego ojciec mia atak serca;
a jest tak wielu chorych ludzi dzisiaj na ™wiecie. Wielu telefonowao
do mnie do domu i bŸdziemy siŸ z pewno™ci modliø z caych naszych
serc, aby im Bóg dopomóg.
Zazwyczaj okoo dziewiŸødziesiŸciu piŸciu procent mojej usugi
po™wiŸcam zawsze modlitwie za chorych, jak widzicie, lecz ja po
prostu mam poniekd _ mam trochŸ w zamiarze, Œe^ Cigle modlŸ
siŸ za chorych obecnie, pamiŸtajcie o tym. To dzieje siŸ cigle w kóko.
Lecz ach _ gdyby™my mogli doprowadziø ko™ció na jego wa™ciw
pozycjŸ i uporzdkowaø go, to by™my mogli wyj™ø na pole pracy _
rozumiecie. Musimy wszystko zorganizowaø, wszystko przygotowaø.
Kilka chwil temu co™ jeszcze poruszyo moje serce. Jest to ten stary
weteran wojenny _ jedno jego ramiŸ zostao niemal odciŸte
pociskiem, a tak samo jego noga. On jest tutaj nie tylko dlatego, aby
mnie teraz suchaø. Lecz jest to prawdziwy ksiŒŸ i towarzysz broni
imieniem Roy Roberson, jeden z najwierniejszych tutaj w tym
ko™ciele, szlachetny chrze™cija§ski dŒentelmen. On siedzia wa™nie
tam i powiedzia: Bracie Branham, nie zapominaj o prezydencie”.
Powiedzia: Czuem siŸ tak przykro, kiedy on wystŸpowa” _ widzia
go w telewizji, kiedy wysiada z samolotu, a zy spyway mu po
policzkach, a jego usta wykrzywiay siŸ na obie strony”. Wy wiecie, on
znajdowa siŸ bezpo™rednio w tej bitwie, razem z Roy’em i innymi.
NiezaleŒnie od tego, czy róŒnicie siŸ z nim, majc inne
zapatrywania polityczne, pomimo to on jest naszym prezydentem. O,
tak. Je™li chodzi o mnie, to ja nie jestem ani demokrat, ani
republikaninem. Ja jestem chrze™cijaninem. Lecz powiem wam _
oczywi™cie, odnoszŸ siŸ z wielkim podziwem do prezydenta Dwight
Eisenhowera. Oczywi™cie. Wedug mego zdania on by z pewno™ci
wielkim czowiekiem. Gdyby on ponownie stan do wyborów, a ja
bym bra w nich udzia, oddabym znowu mój gos na niego. To siŸ
ADOPCJA cz. IV
3
zgadza. Nie martwibym siŸ, choøby mia sto lat, cigle bym gosowa
na niego dlatego, Œe ja go lubiŸ. PamiŸtajmy o nim w naszych
modlitwach dzisiaj wieczorem.
J. T, ja oczywi™cie doceniam to mie spotkanie, które mieli™cie z
bratem Willardem w tym tygodniu. Gdybym przyby gdzie™ z
zewntrz, wy wszyscy mówiliby™cie; Dobrze, bracie Branham, wiesz,
tak-a-tak”. Lecz lepiej jest stanø po prostu na zewntrz i
przysuchiwaø siŸ wam _ nie my™licie? [Brat Branham siŸ ™mieje _
wyd.] W porzdku. Tak, bardzo dobrze.
Mam kilka propozycji z innych ko™cioów _ jeŒeli by™cie je chcieli,
o ile jeste™cie gotowi podjø siŸ usugi duszpasterskiej, je™li macie w
tym do™wiadczenie, które, jak wierzŸ, macie, ale usadowili™cie siŸ
tutaj. Jedno mam z Oregon, kilka z Waszyngtonu, z Kalifornii, z
Arizony i z róŒnych innych miejsc. A jeŒeli chcecie podjø siŸ tej
suŒby w którym™ ko™ciele, wa™nie teraz nadarza siŸ sposobno™ø, by
rozpoczø _ wa™nie teraz. WszŸdzie s dusze, które woaj _ nawet
w rezerwatach dla Indian i gdziekolwiek chcieliby™cie siŸ udaø.
Powiedzcie nam tylko, bowiem ja wierzŸ, Œe wy modzie§cy jeste™cie
teraz mocno zakotwiczeni. To siŸ zgadza. Ja to po prostu miujŸ, kiedy
widzŸ, Œe tak czyni.
Tam na ulicy suŒy brat Ruddell. Przed kilkoma dniami udaem siŸ
tam, aby urzdziø dla niego zgromadzenie. Brat Ruddell ma zamiar
urzdziø ewangelizacjŸ. Przypominam sobie, Œe musiaem go
zazwyczaj wszŸdzie popychaø, próbujc go zaprzŸgnø do goszenia.
On by taki nie™miay. On mówi: Ja po prostu nie umiem mówiø”.
Powinni™cie go i™ø posuchaø, on umie gosiø i to jak. Tak jest.
Rozumiecie? Czowiek nie wie, co potrafi wykonaø, dopóki nie da siŸ
uchwyciø Duchowi šwiŸtemu. To siŸ zgadza.
NastŸpnym jest brat Graham Snelling w Utica oraz brat Junior
Jackson. My je wszystkie uwaŒamy za nasze siostrzane ko™cioy _
wspólnie z nami. My wszyscy jeste™my razem. Nie mamy podzielonych
opinii odno™nie naszej nauki. Nasze nadzieje, zamiary i nasze nauki s
jednakowe. Stoimy razem _ wa™nie wszyscy razem. Jeste™my po
prostu jednym ko™cioem i chcieliby™my z pewno™ci, Œeby byli
rozproszeni wszŸdzie. Kilku mamy w Afryce, kilku w Indiach, oraz
wszŸdzie wokoo, po caym kraju. Tam wa™nie pragniemy ich mieø,
by rozsiewali t NowinŸ.
Ogldam, Œe ci modzi ludzie robi postŸpy, podobnie jak brat J. T.
Parnell tutaj, brat Willard i inni, oni siŸ rozwijaj _ modzi ludzie _
podczas gdy ja siŸ starzejŸ. JeŒeli jeszcze bŸdzie jutro, oni bŸd tymi
lud›mi jutra. Ja nie chcŸ, aby to Poselstwo umaro. Ono po prostu nie
moŒe umrzeø. Ono musi Œyø dalej. Ja my™lŸ, Œe Go juŒ nie bŸdziemy
mogli przynosiø zbyt dugo.
4
MÓWIONE S~OWO
To mae dzieciŸ umierao, jak oni mówili, ale widzŸ, Œe je macie
tutaj w kaplicy cay dzisiejszy dzie§, siostro. To jest bardzo dobre.
DziŸkujemy Panu za to, Œe On jest taki askawy i peen miosierdzia.
Zachowujcie tylko w wierze to, co wam tutaj byo powiedziane,
rozumiecie, a wszystko bŸdzie w porzdku.
Czy radujecie siŸ z tego nauczania teraz? Czy lubicie nauczanie?
[Zgromadzenie: Amen” _ wyd.] O, ja naprawdŸ my™lŸ, Œe to jest dla
naszego dobra. Ono nam pozwala trochŸ odpoczø po modlitwach za
chorych, po wizjach i Boskim uzdrawianiu. Naturalnie, dzisiaj
wieczorem^ Po tej usudze bŸdziemy siŸ znowu modliø za chorych _
dzisiejszego wieczora. Pragniemy to zawsze czyniø _ kogo™ ochrzciø,
kiedykolwiek.
Ilu z was przypomina sobie, jak chodziem kiedy™ wzduŒ sieci
elektrycznej? Chodziem bezpo™rednio wzduŒ sieci elektrycznej i
wielokrotnie musiaem przej™ø trzydzie™ci mil dziennie przez puszczŸ.
Musiaem patrolowaø wzduŒ sieci elektrycznej na odcinku dwustu
osiemdziesiŸciu mil. Chodziem wiŸc wzduŒ niej z koszul w moich
rŸkach i byem tak bardzo zmŸczony, kiedy przechodziem przez
dŒunglŸ i musiaem wycinaø zielone ciernie. Spotykaem starego
farmera, siadaem z nim pod drzewem i rozmawiaem z nim o chrzcie
w ImiŸ Pana Jezusa. On powiada: OtóŒ, ja zawsze chciaem zostaø
ochrzczony”.
Ja mówiem: Niedaleko std jest potok”. A on rzek^
O, wielu z nich zabraem zaraz do wody i ochrzciem ich w ImiŸ
Jezusa Chrystusa. Wyruszaem zaraz dalej wzduŒ linii i ™pieszyem
siŸ, ile tylko potrafiem. To siŸ zgadza. Wiele razy chrzciem kogo™ w
moim starym ubraniu roboczym, zaraz gdy zstpiem ze supa. Kiedy
znajdowaem siŸ na supie i nacigaem przewody, rozmawiaem o
Panu z moim wspópracownikiem po drugiej stronie supa. On
powiedzia: Wiesz, Billy, pewnego dnia przyjdŸ do twego ko™cioa i
dam siŸ ochrzciø”.
2 Ja powiedziaem: Dlaczego chcesz czekaø aŒ do tego czasu?
Jeste™my wa™nie nad rzek i jest tam pod dostatkiem wody”.
Zabieraem ich zaraz do wody. To siŸ zgadza. Taki jest czas. Filip
powiedzia^
3 Eunuch powiedzia wtedy do Filipa: Oto woda, cóŒ nam stoi na
przeszkodzie?” Nic. JeŒeli jeste™ gotowy, to jest stosowny czas. Nie
pozwól diabu wepchnø co™ pomiŸdzy to. Nie odkadaj na jutro tych
spraw, które moŒesz wykonaø dzisiaj. MoŒe jutra juŒ nie bŸdzie dla
ciebie. Przypominam sobie, Œe pewnego razu tak uczyniem i
nauczyem siŸ z tego lekcji. OdoŒyem co™, co miaem zrobiø w tym
dniu, a nastŸpnego dnia byo juŒ za pó›no.
4
Zatem, naprawdŸ nie chcŸ was trzymaø tak dugo. Lecz czujŸ siŸ
ADOPCJA cz. IV
5
tak podniecony i nie wiem dlaczego, ale czujŸ siŸ po prostu tak dobrze,
Œe niemal odchodzŸ od zmysów. CzujŸ siŸ po prostu tak dobrze.
5 Sko§my teraz na chwilŸ nasze gowy, zanim zbliŒymy siŸ do
Sowa.
6 Nasz Niebia§ski Ojcze, Ty jeste™ Œywym Bogiem, Œyjcym na
wieki. To so§ce, które wa™nie zaszo, jest tym samym so§cem, na
które patrzy Daniel, kiedy ono zachodzio. Jeremiasz patrzy na jego
zaj™cie, Adam patrzy na jego zaj™cie, Jezus patrzy na jego zaj™cie.
Jest to ta sama ziemia, na której oni Œyli i po której chodzili, a Ty
cigle pozostajesz Tym samym Bogiem.
7 Dzisiaj wieczorem mamy tutaj wiele pró™b. Jeden mŸŒczyzna,
który ma guza na mózgu i siostra, która obawia siŸ tego samego. Ty
jeste™ jedyn nadziej, Panie, jaka istnieje w tej potrzebie. Ten guz
sta siŸ zo™liwym, nic nie moŒe go powstrzymaø. On jest daleko poza
zasiŸgiem rk lekarzy. Lecz dzisiaj wieczorem wychodzimy z nasz
ma proc i idziemy za tym barankiem, aby go przyprowadziø z
powrotem do owczarni Ojca. W Imieniu Pana Jezusa wysyamy nasz
modlitwŸ, aby zabiø tego lwa _ tego guza _ wzglŸdnie t zo™liwo™ø i
przyprowadziø ich bezpiecznie do owczarni.
8 BoŒe, wspominamy dzisiaj wieczorem naszego miego prezydenta
_ brata _ naszego Dwight Eisenhowera. On kierowa tym pa§stwem,
Panie, on dokada wszelkich stara§ do tego, by nas zachowaø od
wojny. On obieca, Œe zako§czy wojnŸ w Korei, jeŒeli znajdzie jaki™
sposób, jak to uczyniø. On obieca matkom, Œe im przyprowadzi ich
synów z powrotem. On jednak powiedzia: JeŒeli chodzi o mnie, ja
tego nie mogŸ uczyniø. Ja mogŸ podjø wszelkie wysiki, lecz sam Bóg
musi tego dokonaø”. Panie, Ty bye™ z nim i obecnie ta sprawa zostaa
rozwizana. Dlaczego nie zrozumieli tego zaraz od pocztku? BoŒe,
modlŸ siŸ, aby™ mu dopomóg. Bogosaw t dzieln duszŸ, Panie.
Modlimy siŸ, aby™ Ty wybra dla nas przywódcŸ, który ma byø tym
nastŸpnym. Niech siŸ dzieje Twoja predestynowana wola, Panie.
9 Lecz Ten, którym interesujemy siŸ tak bardzo dzi™ wieczorem
oprócz naszych narodowych spraw, to Ten wielki i chwalebny, który
przychodzi, aby ustanowiø Królestwo, które nie bŸdzie miao ko§ca _
Pan Jezus, Twój Syn. Potem zoŒ bro§, zabrzmi sygna i nie bŸdzie
wiŸcej Œadnej wojny. BŸd sadziø winnice i spoŒywaø z ich owoców.
BŸd budowaø domy i bŸd w nich mieszkaø. Potem juŒ nie bŸdzie
Œadnych zmartwie§ i kopotów.
10 Bogosaw nas teraz, kiedy zbliŒamy siŸ do Sowa. Ojcze, Ty wiesz,
z jakiego powodu zbliŒam siŸ do Sowa, biorc za podstawŸ wa™nie to
miejsce Pisma. Jest to dlatego, Œe ja odczuwam, iŒ Ty chcesz, abym to
czyni w ten sposób, bowiem to jest Twoja Boska wola _ jest to
wedug Twego zamysu. Jest to na porzdku dziennym, by umoŒliwiø
Zgłoś jeśli naruszono regulamin