Godfrey Oliviene B - Dziewczyna o księżycowych oczach(1).pdf

(543 KB) Pobierz
137987006 UNPDF
Oliviene B. Godfrey
Dziewczyna o księżycowych
oczach
137987006.002.png
Rozdział 1
Clay Yardley przyglądał się w milczeniu swojej córce. W
końcu westchnął głęboko. - Chciałbym ci przedstawić Jeffreya
Warnera, nowego redaktora naczelnego „Stanwood Tribune".
- Zawahał się przez chwilę i objął wzrokiem pracowników
redakcji. - Wszyscy państwo znają na pewno jego nazwisko z
licznych artykułów prasowych. Jeff, może chciałby pan coś
powiedzieć?
Piękna twarz Diny Yardley nie wyrażała żadnych uczuć,
tylko mała żyłka na skroni pulsowała szybciej niż zazwyczaj.
Żółty ołówek, który dziewczyna trzymała w palcach, pękł z
głośnym trzaskiem.
Jeffrey Warner podniósł się z krzesła. Biła od niego
pewność siebie widać było, że jest profesjonalistą. Już
pierwszymi słowami swego wystąpienia podporządkował
sobie słuchaczy.
Dina siedziała cicho, starając się nie patrzeć na
mężczyznę, który wywierał tak magiczny wpływ na swoich
podwładnych. Czuła, że wzbiera w niej gniew. Ojciec oszukał
ją. Zupełnie niespodziewanie ogłosił na kolegium nominację
Warnera na redaktora naczelnego. Wreszcie uniosła głowę i
spojrzała ojcu prosto w oczy. Nie wytrzymał długo jej wzroku
i spuścił głowę. Zaszczyciła spojrzeniem także tego
przystojniaka, którego słów wszyscy słuchali jak zaczarowani.
Jego marynarka była rozpięta, przez cienki jedwab koszuli
przebijały muskuły atletycznie zbudowanego ciała. Gdy
skończył, redaktorzy otoczyli go ciasnym wianuszkiem. Jeff
zamienił z każdym kilka słów.
Gniew Diny wzrastał. Temu facetowi nie można się było
oprzeć. Hamując złość wbiła sobie paznokcie w dłonie. Tatuś i
ciocia Cara chyba za dobrze mnie wychowali - pomyślała z
żalem.
Z zamyślenia wyrwał ja niski, ochrypły glos Eleny Norris.
137987006.003.png
- Dino, nic zapomnij o dzisiejszym przyjęciu u mnie -
mówiąc to z uśmiechem ujęła Jeffa pod ramię. Dina spojrzała
na nią zimno. Nic nie odpowiedziała.
- Naturalnie, że przyjdzie - Clay odchrząknął nerwowo.
- Kochanie, jeszcze nie pogratulowałaś Jeffowi.
Dina usiłowała się opanować. Wiedziała oczywiście, kim
był nowy naczelny. Zdobył światowa, sławę jako reporter
radiowy, napisał kilka książek, udzielał się w prasie. Znany
był również z tego, że gonił za spódniczkami...
Nie, nie zrobi Elenie tej przyjemności i nie wybuchnie.
Wyrówna później rachunki z ojcem. Dobrze wiedział, że Dina
nie bywa na przyjęciach redakcyjnych. Elena zresztą też o tym
wiedziała. Po prostu bawili się jej kosztem.
Wyprostowała się obdarzając Elenę promiennym
uśmiechem. - Tak się cieszę na dzisiejszy wieczór, kochanie! -
a następnie zwróciła się do Warnera. - Serdecznie panu
gratuluję. Niedawno dostaliśmy bardzo interesujący artykuł o
panu. Niestety, był zbyt niecenzuralny, żeby go opublikować.
Elena zbladła. Clay wsadził ręce do kieszeni. Klucze i
bilon zadzwoniły ostrzegawczo. Dina triumfowała obserwując
ich reakcję.
Takiej kobiety jeszcze nie znałem - pomyślał Jeff lustrując
ją od stóp do głów. Pod białą jedwabną bluzką rysowały się
okrągłe piersi, obcisłe dżinsy uwydatniały długie zgrabne
nogi. Myślał gorączkowo. Dlaczego akurat Dina Yardley tak
bardzo go pociągała? Niewątpliwie oznaczała dla niego
wyzwanie...
Dina poszła do swojego pokoju, usiadła przy biurku i
masowała sobie skronie. Gniew powoli mijał. Ale dlaczego
ojciec tak ją oszukał?
W wieku dwudziestu siedmiu lat Dina miała wszystko,
czego można zapragnąć - pieniądze, ogromną energię,
inteligencję i urodę. Przed sześcioma laty odziedziczyła po
137987006.004.png
dziadkach mały majątek. Z finansami nie miała więc żadnych
kłopotów. W rok po tym ukończyła college, który dał jej
solidne wykształcenie dziennikarskie i zaczęła pracować w
„Tribune". Clay wiedział, że orientowała się jak nikt w pracy
redakcyjnej. Dlaczego więc pominął ją i obsadził na
stanowisku redaktora naczelnego Jeffreya Warnera? Po
ustąpieniu Dona, była więcej niż pewna, że ojciec zapewni jej
jakieś kierownicze stanowisko. Co prawda najlepsza była w
fotografii, ale pisała również doskonałe reportaże. Ponieważ
„Tribune", była małym dziennikiem, redaktor naczelny
osobiście odpowiadał za wybór codziennych wiadomości. Do
niego też należało jak najatrakcyjniejsze złamanie pierwszej
strony.
Już od kilku lat Don powierzał córce swego szefa
redagowanie wydania sobotniego. I nawet Clay chwalił ją za
dobrą pracę i ciekawe i rozplanowanie materiałów.
Dinie chciało się płakać. Wiedziała, że ojciec ją kochał,
choć czasem miała wrażenie, że wolałby mieć syna zamiast
niej.
Mimo woli pomyślała o Jeffie. Był niewątpliwie bardzo
atrakcyjnym mężczyzną. Spodobały się jej zwłaszcza jego
ciemne oczy, okolone gęstymi rzęsami. Ma chyba trzydzieści
pięć lat, ale widać nie spieszył się z założeniem rodziny.
Dina przypominała sobie wywiad z Warnerem, który
znalazła kiedyś na biurku szefa. Przejrzała go wtedy i zapytała
Dona, czemu nie chce go wydrukować.
On zaś skrzywił się i powiedział. - To bardzo dobry tekst,
ale u nas nic ma miejsca na coś takiego. Zresztą ten przystojny
łajdak udzielił wywiadu na pewno tylko po to, żeby się lepiej
sprzedawały jego książki. Wątpię, żeby rzeczywiście tak
krytycznie odnosił się do kobiet, tak to wynika z tego
artykułu.
137987006.005.png
Dina pomyślała wtedy, że Don pewnie ma rację. Teraz zaś
nie była już o tym przekonana.
Na łamach ich dziennika Jeff oznajmił między innymi, że
nie wierzy w wielką miłość, że kobiety stanowią dla niego
jedynie miłą rozrywkę w czasie wolnym od pracy oraz że
rodzina i kariera nie dadzą się ze sobą pogodzić. On sam
karierę uważał za ważniejszą. Dinę zainteresował ten wywiad,
gdyż w zasadzie podzielała opinię jego autora na temat
miłości, małżeństwa i pracy.
Przypomniała sobie swój fatalny romans z pewnym
facetem. Epizod ten pozbawił ją na zawsze złudzeń co do
wielkiego uczucia, o jakim marzą wszystkie młode
dziewczyny.
Zapakowała aparat fotograficzny do reporterskiej torby i
wyszła z redakcji. Chciała jeszcze wpaść do cioci Cary. Może
uda się z niej wyciągnąć, dlaczego ojciec tak postąpił.
Dina zaparkowała swój czarny sportowy wóz na
podjeździe przed wiktoriańską willą Cary Yardley. Ozdobiony
licznymi ornamentami stary budynek stojący na wzgórzu
wprawiał ją zawsze w dobry nastrój.
- Zawsze będę tu czuła się jak w domu, pomyślała,
patrząc na znajomą fasadę. Jako dziecko najchętniej
przesiadywała w oknie wykusza i czytała. Willa miała
ogromne okna i niskie parapety, mahoniowe drzwi i srebrne
klamki. Wystrój wnętrza był jednak koszmarny. Wszystkie
pokoje zastawione olbrzymią ilością kiczowatych pamiątek ze
wszystkich stron świata. Dina nie mogła pojąć upodobania
ciotki do tandety, gdyż w doborze garderoby dla siebie
przejawiała niezwykle dobry gust.
Przed wejściem Dina zatrzymała się jeszcze na chwilę,
żeby nacieszyć się widokiem kwitnących krzaków azalii
rosnących wokół domu. W drzwiach natknęła się na mnóstwo
kotów. Ostatnio Cara miała ich piętnaście, nie licząc Gabora,
137987006.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin