Manuskrypt Voynicha.docx

(13385 KB) Pobierz

Manuskrypt Voynicha - najbardziej tajemnicza księga na świecie

 

Ludzie od zawsze szyfrowali teksty zawierające tajemnice wojskowe, naukowe, czy miłosne. Wcześniej czy później większość z nich została odszyfrowana, ale jeden z historycznych tekstów jest wyjątkiem. Podejmowane przez stulecia próby jego odczytania zakończyły się porażką. To Manuskrypt Voynicha, najbardziej tajemnicza księga na świecie. Zapisana nieznanym alfabetem przez anonimowego autora i pełna zagadkowych ilustracji. Jaki sekret skrywa?

Obecna nazwa manuskryptu wywodzi się od nazwiska Wilfrieda Michaela Voynicha (właśc. Michała Habdanka Wojnicza, ur. w 1865 r. w Grodnie), antykwariusza, który w 1912 r. kupił rękopis od ojców jezuitów we Frascati pod Rzymem. Wcześniejsze losy rękopisu nie są dokładnie znane; jego powstanie datuje się na XIV-XVII w. Wiadomo, że pierwszym udokumentowanym posiadaczem tekstu był alchemik Georg Baresch, który mieszkał w Pradze na początku XVII w. Po jego śmierci rękopis trafił do rąk Johannesa Marcusa Marciego i Athanasiusa Kirchera, dwóch naukowców; przez następnych dwieście lat nie odnotowano żadnych wzmianek na temat dzieła, które prawdopodobnie było przechowywane w bibliotece Collegio Romano i stamtąd trafiło do prywatnych zbiorów Petera Beckxa, przełożonego Towarzystwa Jezusowego. Wreszcie, na początku XX w., nabył je Wilfried Voynich - niezwykła postać, której losy zasługują na szczegółowy opis w osobnej książce.

 

Rękopis składa się ze 120 (pierwotnie - 136) obustronnie zapisanych welinowych kart, pokrytych 170 tys. glifów ("liter"), które razem tworzą ok. 35 tys. "słów". Przyjęto jego podział na sześć głównych sekcji:

 

                  Zielarska - na każdej stronie znajduje się jedna lub dwie ilustracje danej rośliny oraz tekst. Jest to typowy format europejskich zielników z tamtego okresu. Niektóre rysunki stanowią większe i wyraźniejsze kopie szkiców znajdujących się w sekcji farmaceutycznej (opisanej w dalszej części tekstu). Spośród przedstawionych roślin zidentyfikowano jak dotąd tylko dwie - pozostałe nie przypominają żadnych znanych nam gatunków.

 

 

Astronomiczna - sekcja ta zawiera diagramy kołowe, niektóre z nich przedstawiają słońca, księżyce lub gwiazdy będące elementami astronomii i astrologii; występują też typowe symbole konstelacji zodiakalnych (np. gwiazdozbiór Ryb, Byka, myśliwego z kuszą oznaczającego znak Strzelca itp.). Postaci kobiet przedstawione na ilustracjach są w większości przypadków częściowo nagie. Każda z nich trzyma w ręku coś, co przypomina oznaczoną gwiazdę. Dwie ostatnie strony tej sekcji (gwiazdozbiór Wodnika i Koziorożca, czyli okolice stycznia i lutego) zaginęły, a gwiazdozbiór Barana i Byka jest podzielony na cztery pary diagramów, po piętnaście gwiazd w każdym. Niektóre z tych diagramów znajdują się na rozkładanych kartkach.

Biologiczna - zawiera zwarty, ciągły tekst przeplatany ilustracjami przedstawiającymi głównie małe, nagie kobiety kąpiące się w kałużach lub pojemnikach połączonych zawiłą siecią rur w kształcie organów ludzkich. Niektóre kobiety mają na głowach korony; większość z nich ma wypukłe brzuchy, co sugerowałoby, że tekst dotyczy zagadnień związanych z płodnością.

 

 

 

Kosmologiczna - zawiera więcej diagramów kołowych, które są jednak niewyraźne i niezrozumiałe. W tej sekcji znajdują się również rozkładane kartki. Jedna z nich składa się aż z sześciu stron i zawiera pewnego rodzaju mapy lub diagramy z dziewięcioma "wyspami" połączonymi groblami, zamkami oraz prawdopodobnie wulkanem.

 

 

Farmaceutyczna - znajduje się w niej wiele podpisanych rysunków przedstawiających oddzielne części roślin (korzenie, liście, itp.), przedmioty podobne do aptecznych słoików narysowane wzdłuż brzegu strony, a także tekst.

Przepisy - zawierają one wiele krótkich fragmentów tekstu. Każdy tekst oznaczony jest punktorem w kształcie kwiatu lub gwiazdy.

 

Zdaniem badaczy, "analiza statystyczna tekstu ukazuje schematy podobne do tych w językach naturalnych. Pewne słowa pojawiają się tylko w niektórych fragmentach lub tylko na kilku stronach, inne z kolei są obecne w całym tekście. Z drugiej jednak strony język manuskryptu Voynicha jest całkiem niepodobny do języków europejskich pod kilkoma względami. Po pierwsze, nie ma w nim praktycznie żadnych słów składających się z więcej niż dziesięciu znaków. Niewiele jest też jedno- lub dwuliterowych słów. Rozkład liter w słowie jest też dość specyficzny. Niektóre znaki występują tylko na początku słowa, inne tylko na końcu, a jeszcze inne zawsze w środku. Jest to fenomen spotykany w alfabetach semickich, a nie w łacinie czy cyrylicy (z wyjątkiem greckich liter beta i sigma)". W rękopisie właściwie nie pojawiają się znaki interpunkcyjne.

 

 

Ponadto, dopatrywano się podobieństwa języka rękopisu do niektórych języków azjatyckich, a nawet do języka zwanego "enochiańskim". W 2003 r. polski badacz, Zbigniew Banasik, ogłosił, że udało mu się odcyfrować pierwszą stronę rękopisu (jego zdaniem jest on napisany w języku mandżurskim i jest poświęcony zagadnieniom związanym z rozmnażaniem), jednak jego teoria wywołała liczne kontrowersje w środowisku badaczy.

 

Inne teorie zakładają, że rękopis jest szyfrem, przykładem mikrografii (każda osobna "litera" miałaby być złożona z serii drobnych znaków, dostrzegalnych jedynie przy powiększeniu), steganografii (technika mająca na celu nie zaszyfrowanie przekazu, tylko ukrycie faktu jego istnienia, odwrócenie od niego uwagi) albo glosolalii (daru języków) lub sztuki marginesu, zapisem przekazu otrzymanego za pośrednictwem channelingu, świętą księgą Katarów ocaloną przed ogniem Świętej Inkwizycji, szamańskim podręcznikiem, notatnikiem, w którym "gryzmolił" mały Leonardo da Vinci, ewentualnie próbą stworzenia sztucznego języka albo po prostu żartem - ciągiem przypadkowych znaków nie niosących żadnego znaczenia. Zwolennicy tej ostatniej teorii przypisują autorstwo manuskryptu Johnowi Dee (1527-1608/1609), podróżnikowi, nadwornemu matematykowi i astrologowi królowej Elżbiety I, który miałby sfabrykować manuskrypt w celu wyłudzenia pieniędzy od cesarza Rudolfa II Habsburga, miłośnika wszystkiego, co tajemnicze i niezwykłe (cesarz pasjonował się m.in. astrologią i okultyzmem). Według innego dość powszechnego przekonania, rękopis wyszedł spod pióra samego Rogera Bacona, który w ten sposób miałby zabezpieczyć opis swoich odkryć i wynalazków.

 

Początkowo sądzono, że rękopis jest dziełem kilku autorów, którzy posługiwali się różnymi dialektami; teorię tę jednak podważono i obecnie uważa się, że dzieło miało tylko jednego autora i powstawało na przestrzeni wielu lat. Uwagę badaczy zwróciły przede wszystkim płynne połączenia między glifami ("literami"), które wskazywałyby na to, że autor rozumiał, co pisze. Ten fakt jest najsilniejszym argumentem przeciwko tezie, że rękopis jest mistyfikacją.

 

Obecnie rękopis przechowywany jest w Beinecke Rare Book & Manuscript Library Uniwersytetu Yale (skatalogowany pod numerem MS 408). Jego tajemnica nadal inspiruje autorów powieści (np.: Thierry Maugenest, Manuscrit MS 408) i gier przygodowych (Broken Sword, House of the Blooded, Call of Cthulhu).

 

 

Zawartość manuskryptu

Według bieżących ustaleń, początkowo księga miała 272 strony w 17 librach po 16 stron każda. Do dziś zachowało się 240 welinowych stron, a luki w numeracji stron (która zdaje się być starszą niż sam tekst) świadczą o tym, że kilku stron brakowało jeszcze zanim Voynich wszedł w posiadanie księgi. Kontury cyfr wykonano gęsim piórem, a kolorowa farba została naniesiona na cyfry (odrobinę prymitywnie) prawdopodobnie w późniejszym okresie. Istnieją niezbite dowody na to, że w bliżej nieznanej przeszłości zmieniono kolejność stron.                                                                                      Całość została napisana od lewej do prawej strony, z nieco nierównym prawym marginesem. Dłuższe ustępy podzielono na akapity, niekiedy z punktorami po lewej stronie, jednak w manuskrypcie nie ma wyraźnej interpunkcji. Ductus (czyli tempo, staranność i stopień nachylenia, z jakim litery zostały napisane) sugeruje, że skryba rozumiał, co pisze. Manuskrypt nie sprawia wrażenia, że litery miały być wymierzone przed naniesieniem ich na welin (różnią się nieco od siebie, co utrudnia odczyt komputerowy).                                                                                                                                                                  Tekst składa się z ponad 170 tys. różnych glifów, zazwyczaj oddzielonych od siebie wąskimi odstępami. Większość glifów została napisana przy pomocy jednego lub dwóch pociągnięć ręki. Mimo sporów dotyczących odrębności niektórych glifów, alfabet składa się z 20 lub 30 znaków i wystarczyłby do napisania praktycznie całego tekstu. Wyjątkiem jest kilkadziesiąt rzadkich znaków pojawiających się raz lub dwa.                                                                                                                                                         Luki dzielą tekst na około 35 tys. "słów" różnej długości, przy czym "słowa" te wydają się być zgodne z pewnego rodzaju zasadami fonetycznymi i gramatycznymi np. pewne znaki muszą się pojawić w każdym słowie (jak samogłoski w języku angielskim lub łacińskim), z kolei inne nigdy nie następują po sobie, niektóre mogą być podwajane, a inne nie.                                                                                                                      Analiza statystyczna tekstu ukazuje schematy podobne do tych w językach naturalnych. Przykładem może być częstotliwość występowania słów, która jest zgodna z prawem Zipfa. Również entropia słowa podobna jest do tej w języku łacińskim lub angielskim[6]. Pewne słowa pojawiają się tylko w niektórych fragmentach lub tylko na kilku stronach, inne z kolei są obecne w całym tekście. Jest bardzo niewiele powtórzeń wśród ponad tysiąca "etykiet" dołączonych do ilustracji. W sekcji zielarskiej pierwsze słowo na każdej stronie występuje tylko i wyłącznie tam, być może jest to nazwa omawianej rośliny.                                                                                                                                                   Z drugiej jednak strony język manuskryptu Voynicha jest całkiem niepodobny do języków europejskich pod kilkoma względami. Po pierwsze, nie ma w nim praktycznie żadnych słów składających się z więcej niż dziesięciu znaków. Niewiele jest też jedno- lub dwuliterowych słów. Rozkład liter w słowie jest też dość specyficzny. Niektóre znaki występują tylko na początku słowa, inne tylko na końcu, a jeszcze inne zawsze w środku. Jest to fenomen spotykany w alfabetach semickich, a nie w łacinie czy cyrylicy (z wyjątkiem greckich liter beta i sigma).                                                                     Manuskrypt zawiera więcej powtórzeń niż typowe języki europejskie. Są przypadki, gdzie to samo "słowo" pojawia się nawet trzy razy z rzędu. Również wyrazy, które różnią się tylko jedną literą, powtarzają się niezwykle często.                                                                                                                            Słów, które przypominają pismo łacińskie, jest w manuskrypcie niewiele. Cztery linijki tekstu na ostatniej stronie, poza dwoma wyrazami, zostały napisane (nieco zniekształconymi) literami łacińskimi. Czcionka ta przypomina europejskie alfabety z XV wieku, jednak słowa nie mają sensu w żadnym języku[7]. Serie diagramów w sekcji astronomicznej zawierają nazwy dziesięciu miesięcy (od marca do grudnia) napisane alfabetem łacińskim z pisownią wskazującą na średniowieczne języki Francji lub Półwyspu Iberyjskiego[8]. Nie wiadomo jednak, czy te fragmenty pisane łacińskimi literami były częścią oryginalnego tekstu, czy zostały dodane w późniejszym czasie.

 

Ilustracje

Sekcja zielarska manuskryptu zawiera ilustracje roślin. Jednak nie rzucają one zbyt wiele światła na treść manuskryptu, ale pokazują, że księga składa się z sześciu sekcji różniących się stylem i treścią. Prawie na każdej stronie widnieje co najmniej jedna ilustracja, z wyjątkiem ostatniej sekcji, która składa się tylko i wyłącznie z tekstu. Manuskrypt zawiera następujące sekcje:

Zielarska - na każdej stronie znajduje się jedna lub dwie ilustracje danej rośliny oraz tekst. Jest to typowy format europejskich zielników z tamtego okresu. Niektóre rysunki stanowią większe i wyraźniejsze kopie szkiców znajdujących się w sekcji farmaceutycznej (opisanej w dalszej części tekstu). Identyfikacja tych roślin nie jest jednak możliwa.

Astronomiczna - sekcja ta zawiera diagramy kołowe, np. niektóre z nich przedstawiają słońca, księżyce lub gwiazdy będące elementami astronomii i astrologii. Jeden z szeregów dwunastu diagramów przedstawia typowe symbole konstelacji zodiakalnych (np. gwiazdozbiór Ryb, Byka, myśliwego z kuszą oznaczającego znak Strzelca itp.). Postaci kobiet przedstawione na ilustracjach są w większości przypadków nagie. Każda z nich trzyma w ręku coś, co przypomina oznaczoną gwiazdę lub łańcuch albo sznur, na końcu którego przymocowana jest gwiazda. Przypomina to mniej więcej ilustracje dzieci z balonikami przywiązanymi do jednego z nadgarstków za pomocą sznurka. Dwie ostatnie strony tej sekcji (gwiazdozbiór Wodnika i Koziorożca, czyli okolice stycznia i lutego) zaginęły, a gwiazdozbiór Barana i Byka jest podzielony na cztery pary diagramów, po piętnaście gwiazd w każdym. Niektóre z tych diagramów znajdują się na rozkładanych kartkach.

Biologiczna - zawiera zwarty, ciągły tekst przeplatany ilustracjami głównie przedstawiającymi małe, nagie kobiety kąpiące się w kałużach lub pojemnikach połączonych zawiłą siecią rur w kształcie organów ludzkich. Niektóre kobiety mają na głowach korony.

Kosmologiczna - zawiera więcej diagramów kołowych, które są jednak niewyraźne i niezrozumiałe. W tej sekcji również znajdują się rozkładane kartki. Jedna z nich składa się aż z sześciu stron i zawiera pewnego rodzaju mapy lub diagramy z dziewięcioma "wyspami" połączonymi groblami, zamkami oraz prawdopodobnie wulkanem.

Farmaceutyczna - znajduje się w niej wiele podpisanych rysunków przedstawiających oddzielne części roślin (korzenie, liście, itp.), przedmioty podobne do aptecznych słoików narysowane wzdłuż brzegu strony, a także tekst.

Przepisy - zawierają one wiele krótkich fragmentów tekstu. Każdy tekst oznaczony jest punktorem w kształcie kwiatu lub gwiazdy.

 

Historia

 

Historia manuskryptu jest nadal pełna luk, szczególnie w przypadku początków jego powstania[9]. Ponieważ alfabet manuskryptu nie przypomina żadnego znanego pisma, a jego treść nie została nadal rozszyfrowana, jedynym dowodem na wiek oraz pochodzenie manuskryptu są ilustracje, szczególnie stroje i uczesania postaci ludzkich, a także zamki widoczne na diagramach. Wszystkie te detale są typowo europejskie i na ich podstawie naukowcy twierdzą, że księga pochodzi z lat 1450–1520. Teoria ta jest wsparta również innymi dowodami.

Pierwszym udokumentowanym właścicielem manuskryptu był Georg Baresch, mało znany alchemik, który mieszkał w Pradze na początku XVII wieku. Najwidoczniej Baresch tak, jak współcześni badacze, był zaintrygowany tą zagadką, która przez tyle lat "bezużytecznie zajmowała miejsce w jego bibliotece"[10]. Gdy dowiedział się, że Athanasius Kircher, jezuita i naukowiec z Collegio Romano, opublikował słownik języka koptyjskiego (etiopskiego) oraz rozszyfrował egipskie hieroglify, wysłał (dwa razy) fragment kopii manuskryptu Kircherowi do Rzymu z prośbą o wskazówki. List Berescha do Kirchera z 1639 roku, który został niedawno odnaleziony przez René Zandbergen, jest najstarszym źródłem informacji o manuskrypcie, jakie do tej pory znaleziono.

Nie wiadomo, czy Kircher odpowiedział na list, ale najwidoczniej był wystarczająco zainteresowany, by wyrazić zainteresowanie nabyciem księgi, której wydania Baresch jednak odmówił. Po śmierci Berescha manuskrypt został oddany jego przyjacielowi Janowi Markowi Marciemu (Johannes Marcus Marci), ówczesnemu rektorowi Uniwersytetu Karola w Pradze. Marci natychmiast wysłał księgę do Kirchera, swego długoletniego przyjaciela i korespondenta. List towarzyszący, który Marci przesłał wraz z manuskryptem w 1666 roku, jest dołączony do księgi do dnia dzisiejszego.

Przez kolejne dwieście lat nie odnotowano żadnej wzmianki na temat manuskryptu, ale najprawdopodobniej był on przechowywany razem z resztą korespondencji Kirchera w bibliotece Collegio Romano (dzisiejszy Papieski Uniwersytet Gregoriański). Prawdopodobnie księga pozostała tam do czasu, kiedy oddziały Wiktora Emanuela II napadły na miasto w 1870 roku i dokonały aneksji Państwa Kościelnego. Nowy rząd włoski postanowił skonfiskować mienie Kościoła, m.in. bibliotekę Collegio Romano. Jednak badania wskazują na fakt, że wcześniej wiele ksiąg zostało zabranych z biblioteki do zbiorów prywatnych bibliotek uniwersyteckich, co uchroniło je przed konfiskatą. Wśród tych zbiorów znajdowała się też korespondencja Kirchera oraz prawdopodobnie manuskrypt Voynicha, ponieważ jest on do dziś oznaczony jako własność Petera Beckxa, przełożonego Towarzystwa Jezusowego i ówczesnego rektora Uniwersytetu.

Prywatna biblioteka Beckxa została przeniesiona do Willii Mondragone. Około 1912 roku Collegio Romano znalazło się przypuszczalnie w trudnej sytuacji finansowej, bowiem zdecydowano się sprzedać (w tajemnicy) niektóre z jego zbiorów. Wtedy Wilfrid Voynich nabył trzydzieści manuskryptów, a wśród nich znajdował się również ten, który teraz nosi jego imię. W 1930, a więc po śmierci Voynicha, księgę odziedziczyła wdowa po nim, znana pisarka Ethel Lilian Voynich (córka słynnego matematyka George'a Boole'a). Po jej śmierci w 1960, manuskrypt stał się własnością jej bliskiej przyjaciółki Anne Nill, która rok później sprzedała księgę właścicielowi antykwariatu Hansowi P. Krausowi. Ten nie znalazłszy kupca na księgę, przekazał ją 1969 roku Uniwersytetowi Yale, gdzie znajduje się do dziś w Bibliotece Rzadkich Ksiąg Beinecke'a pod numerem katalogowym MS 408.

 

Teorie dotyczące autorstwa

 

Wiele osób było branych pod uwagę przy ustalaniu autora manuskryptu Voynicha.

List Marciego z 1666 roku do Kirchera zawiera informację przekazaną mu przez jego zmarłego przyjaciela Raphaela Mnishovsky'ego, mówiącą o tym, że cesarz Rudolf II (panował w latach 1552-1612) nabył manuskrypt za 600 dukatów (równowartość 30 800 dolarów w roku 2005) będąc przekonanym, że autorem jest wszechstronnie uzdolniony franciszkanin Roger Bacon (1214-1294).

Mimo, że Marci zastrzegł, że "wstrzymuje się z opinią" na temat tej teorii, Voynich potraktował ją bardzo poważnie i zrobił wszystko, by ją potwierdzić. Jego przekonanie miało znaczący wpływ na próby rozszyfrowania tekstu przez następne 80 lat. Jednak uczeni, którzy przyglądali się manuskryptowi, i którym znane są prace Bacona, odrzucili taką możliwość. Mnishovsky zmarł w 1644 roku, a transakcja została przeprowadzona przed abdykacją Rudolfa w 1611 roku, co najmniej 55 lat przed listem Marciego.

Założenie, że to Roger Bacon był autorem manuskryptu, doprowadziło Voynicha do wniosku, że jedyną osobą, która mogła sprzedać manuskrypt Rudolfowi był John Dee, podróżnik, nadworny matematyk i astrolog królowej Elżbiety I, znanej z posiadania okazałej kolekcji prac Bacona. Z tą teorią zgadza się również badacz manuskryptu Voynicha Gordon Rugg. John Dee i jego asystent (uważany za medium) Edward Kelley mieszkali w Czechach przez kilka lat, gdzie chcieli sprzedawać swoje usługi cesarzowi. Jednak w swoich starannie prowadzonych dziennikach Dee ani słowem nie wspomina owej sprzedaży, co sprawia, że staje się ona mało prawdopodobna. Możliwe jest też, że to sam Dee był autorem tekstu i rozsiał plotkę o autorstwie Bacona w nadziei, że później sprzeda manuskrypt.

Towarzysz Johna Dee, Edward Kelley, był samozwańczym alchemikiem, który twierdził, że potrafi zamienić miedź w złoto za pomocą tajemnego proszku, który wykopał z grobu biskupa z Walii. Utrzymywał też, że jest w stanie przywoływać anioły i prowadzić z nimi długie rozmowy, które Dee sumiennie zapisywał. Językiem aniołów miał być enochiański, zawdzięczający swą nazwę Enochowi, biblijnemu ojcu Matuzalema. Legenda głosi, że aniołowie zabrali go na wycieczkę po Niebie. Po powrocie napisał on książkę o tym, co zobaczył. Niektórzy sugerują, że skoro Kelley mógł wymyślić język enochiański, aby zakpić z Johna Dee, był również zdolny do sfabrykowania manuskryptu Voynicha w celu wyłudzenia pieniędzy od cesarza (który i tak już płacił Kelleyowi za piastowanie posady alchemika).

 

Inne teorie 

                                                                                                                                    Fotokopie pierwszej strony manuskryptu zawierają niewyraźne ślady pisma, które zostało usunięte. Z pomocą substancji chemicznych można odczytać imię Jacoba Tepenece. Przyjmuje się, że jest to imię Jakuba Horčickiego z Tepenec, znanego pod łacińskim imieniem i nazwiskiem Jacobus Sinapius, który żył w latach 1575-1622. Był on osobistym lekarzem Rudolfa II, specjalizował się w ziołolecznictwie, a także opiekował się cesarskimi ogrodami botanicznymi. Voynich i wiele innych osób po nim wywnioskowało na podstawie tego "podpisu", że Jakub miał w posiadaniu manuskrypt jeszcze przed Bareschem. Widziano w tym potwierdzenie historii Mnishovskyego.

Jednakże pismo to nie pasuje do podpisu Jakuba znalezionego w dokumencie zlokalizowanym przez Jana Hurycha w 2003 roku[11]. Możliwe, że tekst na stronie f1r został dodany przez późniejszego właściciela lub bibliotekarza i jest jedynie próbą odgadnięcia, kto był autorem manuskryptu. W jezuickich księgach historycznych, do których dostęp miał Kircher, Jakub Horčický jest jedynym alchemikiem, bądź doktorem z dworu Rudolfa II, który zasługiwał na jednostronicowy wpis (dla przykładu, Tycho Brahe jest jedynie pokrótce wspomniany). Ponadto substancje chemiczne użyte przez Voynicha tak zniszczyły welin, że podpis jest dziś ledwo widoczny. Zatem istnieją podejrzenia, że podpis został spreparowany przez samego Voynicha w celu uwiarygodnienia teorii Rogera Bacona.

Marci poznał Kirchera, kiedy przewodniczył delegacji z Uniwersytetu Karola w Rzymie w 1638 r. Przez następne 27 lat naukowcy wielokrotnie pisali do siebie na różne tematy naukowe. Podróż Marciego była częścią trwającego sporu o utrzymanie autonomii między świecką częścią Uniwersytetu a Zakonem Jezuitów, który prowadził konkurencyjne kolegium Clementinum w Pradze. Pomimo starań, dwie uczelnie zostały połączone w 1654 roku pod władzą jezuitów. Stąd pojawiły się spekulacje, że polityczna niechęć do jezuitów spowodowała, że Marci spreparował listy Barescha, a następnie cały manuskrypt Voynicha w celu obnażenia i skompromitowania Kirchera.

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin