hokyoki.pdf

(215 KB) Pobierz
Mistrz zen, uczen zen
HOKYO-KI
MISTRZZEN,UCZEZEN
ZapiskirozmówmistrzazenDogenazeswoimmistrzemD¹u-Czingiem
Tłumaczenieiwst¦p:Wak¯oKat¯oiDaizenVictoria
Przekładpolski:NyogenNowak,EwaMjosinHadydo«
Redakcjawydaniadrukowanego:MagdaTeidziunWoronecka
Redakcjawydaniainternetowego:GrzegorzPiotrowski,Buny¯u
maj-czerwiec2002r.
SkładwykonanowprogramieL A T E X2 "
Tekstjestdost¦pnypodadresem mahajana.net
WSTP 2
WSTP
MistrzzenDogen(1200–1253)zało»ycieltradycjizensotowJaponii 1 przybyłdoChin
dynastiiSung(960–1279)napocz¡tkumaja1223roku.TowarzyszyłmuMjodzen(1184–
1225)głównyucze«zmarłegomistrzazenEisaia(1141–1215).Mimo,»eDogenstudiował
tradycj¦zenrindzai 2 podkierunkiemMjodzenaiprawdopodobnieEisai,atak»etradycj¦
tendai 3 podkierunkiemopataKoena(?–?),ci¡glepozostawałduchowoniezaspokojony.
Dogen»arliwiewierzył,»eprzyjazddoChinpozwolimuznale¹¢prawdziwegomistrza,pod
kierunkiemktóregojegow¡tpliwo±cidotycz¡ceDharmyBuddyzostan¡wko«curozwiane.
ZniewiadomychpowodówDogensp¦dziłtrzypierwszemiesi¡ceswojegopobytuwChi-
nachnapokładziestatku.NatomiastMjodzenopu±ciłstatekiudałsi¦doklasztoruCzing-
tenagórzeT’ien-t’ung.GóraT’ien-t’ungznajdujesi¦okołodwudziestupi¦ciumilna
wschódodportuCz’ing-juanfu,doktóregoobydwajprzybyli(dzisiejszeNing-powpro-
wincjiCzekiang).Towła±niewklasztorzeCzing-te,okołotrzydziestulatwcze±niej,tre-
nowałiotrzymałprzekazdharmyodmistrzaRindzai(chi«. Lin-czi )HsuanHuai-cz’anga
mistrzMjodzenaEisai.
Dogennieprzebywałnastatkuprzezcałyczas.Wswoimdziele Siobogendzo wcz¦±ci
Senmen (Mycietwarzy)piszeotym,»eodwiedzałró»ne±wi¡tyniewokolicachportu.
Zdajesi¦,»eDogenpo±wi¦ciłtroch¦czasunastudiowaniemówionegoj¦zykachi«skiego.
Beztegoniemogłobydoj±¢dojednegozpierwszychspotka«zchi«skimmnichemzen,
którenaDogeniepozostawiłoniezatartewra»enie.
Pó¹niejDogenopisałtospotkaniewswojejkrótkiejpracy, Tendzokjokun (Instrukcje
dlagłównegokucharza).Stwierdzaon,»epewnegodniastatekodwiedziłstarszymnich
zokolicklasztoruAjuwang-szan.Mnichtenbyłgłównymkucharzemwklasztorzeipragn¡ł
naby¢troch¦japo«skichgrzybów.Dogenzwróciłsi¦doniegonast¦puj¡cymisłowami:
—Kiedyopu±ciłe±klasztorAjuwang-szan?
—Popołudniowymposiłku.
—Jakdalekoonsi¦znajduje?
—Okołoczternastumilst¡d.
—Kiedyzamierzaszwróci¢?
—Jaktylkokupi¦troch¦grzybów.
—Jestembardzozadowolony,»emamt¦nieoczekiwan¡sposobno±¢spotkania
ci¦irozmawianiaztob¡nastatku.Pozwólmisłu»y¢TobieGłównyMistrzu
Kuchni.
—Bardzomiprzykro,alebezmojegonadzorujutrzejszyposiłeknieudasi¦.
—WtakwielkimklasztorzejakAnjuwang-szanjestzpewno±ci¡wieluinnych
mnichów,którzypotrafi¡przygotowa¢posiłek.Zpewno±ci¡dadz¡sobierad¦
bezgłównegokucharza.
—Nastaro±¢pełni¦funkcj¦głównegokucharza.Jesttomoimtreningiem.
Jak»emógłbymzostawi¢tenobowi¡zekinnym?Pozatym,kiedywychodziłem,
nieotrzymałempozwoleniananoclegpozaklasztorem.
WSTP 3
—CzcigodnyPanie!Dlaczegoniepraktykujeszzazenlubniestudiujeszko-
anówstaro»ytnychmistrzów?Jaki»jestpo»ytekztakci¦»kiejpracyjakonad-
zorcakuchni?
Słysz¡cmojeuwagiwybuchn¡ł±miechemipowiedział:
—DobryCudzoziemcze!Wydajeszsi¦by¢ignorantemje±lichodzioprawdzi-
wytreningiznaczeniebuddyzmu.
Zawstydzonyizdziwionyjegouwag¡zapytałem:
—Czymones¡?
—Je±lizrozumieszprawdziweznaczenietwojegopytaniatou±wiadomiszsobie
prawdziweznaczeniebuddyzmu–odpowiedział.
Jednakwtymczasieniebyłemwstaniezrozumie¢,comiałnamy±li.
Dogenniezrozumiałznaczeniasłówgłównegokucharza,dopókinieudałsi¦nagór¦
T’ien-t’ung,byprzył¡czy¢si¦doMjodzena.WtymczasieklasztorCzing-teskładałsi¦
zwielkiejliczbybudynków±wi¡tynnychitrenowałotamponadpi¦¢setmnichów.Podprze-
wodnictwemopataWu-cziLiao-p’ai,mnichatradycjilin-czizajmowałontrzeci¡pozycj¦
pomi¦dzypi¦ciomawielkimiklasztoramizenwChinach.Pomi¦dzyczłonkamisanghiDo-
genznalazłwielupowa»nychioddanychmnichówipogł¦biłswojezrozumienieiuznanie
dlamonastycznego»yciazen.
Winnymust¦pie Tendzokjokun Dogenopisujeepizod,którywydarzyłsi¦wCzing-te,
dzi¦kiktóremuwcze±niejszesłowagłównegokucharzatrafiłymudoprzekonania.Cieka-
wymjest,»eznówdotyczyłotogrzybów,lecztymrazemchodziłooichprzygotowanie,
aniekupno.Dogennast¦puj¡coopisujecosi¦zdarzyło:
Pewnegodniaudawałemsi¦dopomieszcze«opatamieszcz¡cychsi¦wzdłu»
wschodniegokorytarzaklasztoru.Podrodzenatkn¡łemsi¦nastaregonadzorc¦
kuchni,któryzodkryt¡głow¡ibambusowymkijemwr¦cenaprzeciwsali
Buddygorliwiesuszyłgrzyby.Promieniesło«capra»yłygotak,»eobficie
si¦pocił,ci¡glejednakporuszałsi¦tuitamsusz¡cgrzyby.Poruszonytym
widokiemzbli»yłemsi¦doniegoizapytałem:
—Jakijesttwójbuddyjskiwiek?
—Sze±¢dziesi¡tosiemlat.
—Dlaczegonieka»eszsuszy¢grzybówinnymmnichom-kucharzom,którzys¡
podtwoimnadzorem?
—Oninies¡mn¡.
—Jeste±prawdziwiejednymzbuddyzmem,alezastanawiamniedlaczegotak
ci¦»kopracujeszwpal¡cymsło«cu.
—Kiedymiałbymtozrobi¢jaknieteraz?
Niepowiedziałemnic,alejakszedłemwzdłu»korytarzapomy±lałemsobie
jakwa»nymobowi¡zkiemjestfunkcjagłównegokucharza.
Dzi¦kitemuipoprzednimzdarzeniomDogenwko«cuzrozumiałznaczenie„codzienne-
go»ycia”wtreninguzen.Zenniejesttylkopraktyk¡zazen,czystudiowaniempowiedze«
WSTP 4
staro»ytnychmistrzów,raczejpolegaonnawypełnianiuzpełnymoddaniemswoichobo-
wi¡zkówbezwzgl¦dunatojak±wieckiemog¡si¦onewydawa¢.
Dalszywgl¡d,któryDogenuzyskałodnosisi¦doznaczeniakwadratowejszatykasiaja
(jap. kesa ),któr¡zwyczajowomnisizennosz¡nazewn¡trz.Wcz¦±ci Siobogendzo zwanej
Kesakudoku (Zasługakasiaji)opisujeonjakpewnegorankanazako«czeniezazenmnich,
siedz¡cyobokniegopoło»yłzło»on¡kasiajanagłowieizczci¡recytowałsutr¦dotycz¡c¡
jejnoszenia.Dogenstwierdza:
Wtymczasiezostałemwypełnionynajgł¦bszymwzruszeniemirado±ci¡
jakiejnigdyniedo±wiadczyłem.Bezwiednieuroniłemtakwielełezwdzi¦cz-
no±ci,»emójkołnierzstałsi¦mokry.Dlaczego?Dlatego,»echocia»przedtem
otwierałemsutryAgamaiczytałemwierszdotycz¡cykładzeniakasiajana
głowie,nieznałemszczegółówwjakisposóbpowinnosi¦torobi¢.Widokten
wypełniłmniewielkimszcz¦±ciem.Powiedziałemdosiebie:
—Niestety!KiedybyłemwJaponii,»adennauczycielniepowiedziałmiotym
ani»adenzdobrychprzyjaciółniepoleciłmitejpraktyki.Zprzykro±ci¡musz¦
powiedzie¢jakwieleczasuzmarnowałembezu»ytecznie.Jakdobrze,»edzi¦ki
moimdobrymuczynkomwprzeszło±cimog¦tozobaczy¢!Gdybympozostał
wJaponii,czy»mógłbymzobaczy¢tegomnichakołomnienosz¡cegokasiaje
Buddy?
Wypełnionytymiuczuciamiszcz¦±ciaismutkuwielepłakałem.Anast¦p-
nieuczyniłem±lubowanie:„Jakkolwiekniegodnyjestem,zewspółczuciadla
moichrodakówstan¦si¦spadkobierc¡buddyzmu,tym,ktowła±ciwieotrzymał
prawdziw¡Drog¦iuczy¢ichb¦d¦Dharmy,którazostaławła±ciwieprzekazana
przezBuddówiPatriarchówrazemzkasiaj¡”.
B¦d¡cwdzi¦cznyzapowy»szewgl¡dyDogenniebyłjednakbezkrytycznywobecnie-
którychaspektówchi«skiegozen.Naprzykładbyłonrozczarowanyprzekonuj¡csi¦,»e
chi«skimmnichombrakujewiedzyopodstawowychelementachdobrejhigieny.Winnym
fragmencie Siobogendzo wcz¦±ci Senmen Dogenpisze,»ezpowodubrakuhigienyust
„[...]zarównochi«scylaicyjakimnisimaj¡bardzocuchn¡cyoddech.Nawetje±lizna-
lazłby±si¦odnichnadwielubtrzystopy,mógłby±poczu¢jakimcuchniezust.Byłoto
trudnedozniesienia”.
Szczególnienagł¦bszympoziomieniepokoiłDogenaogólnieakceptowanypogl¡dprzez
chi«skichbuddystówzenowzajemnejzgodno±ciirównorz¦dno±cinauktaoizmuikonfu-
cjanizmuzbuddyzmem.Wcz¦±ci Siobogendzo zwanej Sindzenbiku (Mnichwczwartym
stadium)Dogenbezlito±nieatakujetych,którzyutrzymuj¡tenpogl¡d.Piszeon:
Obecniepomi¦dzychi«skimimnichaminieistniejenawetjeden,któryjest
±wiadomy,»enaukiKonfucjuszaiLao-cyust¦puj¡Buddzie.Cho¢jestpraw-
d¡,»eciktórzyzw¡si¦potomkamiBuddówiPatriarchóws¡obecnietak
liczniwChinachjakro±linyry»u,konopi,bambusaitrzciny,»adenznichnie
zrozumiał,»enaukiBuddyprzewy»szaj¡tedwieostatnie.
WSTP 5
Powy»szestwierdzenianies¡jedynyminegatywnymikomentarzaminatematówcze-
snegochi«skiegozen.Wrzeczywisto±cizebranerazem,negatywneaspektychi«skiegozen
znacznieprzekraczaj¡pozytywne.Niedziwiwi¦c,»ewrazzupływemczasuDogensta-
wałsi¦corazbardziejniezadowolonyzeswojegotreninguwCzing-te.Wko«cu±mier¢
opataWu-czijesieni¡1224rokupozbawiłagoostatnichzwi¡zkówzklasztorem.Ci¡gle
maj¡cnadziej¦znalezieniategocobyłojegopierwotnymcelemposzukiwa«–prawdziwego
mistrza,Dogenudałsi¦napielgrzymk¦poChinachdoinnychwiod¡cychklasztorówzen.
Jednymzpierwszychmiejsc,któreodwiedziłbyłanajsławniejszainstytucjawcałych
ChinachklasztorWan-szounagórzeCzing.Poło»onytu»obokstolicyPołudniowejDy-
nastiiSung-Lin-an,klasztortenpodprzewodnictwemCzewengD»u-jenmistrzatradycji
lin-cziposiadałponadtysi¡ctrenuj¡cychmnichów.JednaknawettutajDogennieznalazł
tegocoposzukiwałiwkrótceodwiedziłonró»neinne±wi¡tynienawschódipołudnie
odLin-anwrazze±wi¡tyni¡Wan-niennagórzeT’ien-t’ung.Jednak»ewko«cuswojej
sze±ciomiesi¦cznejpodró»yniebyłbli»ejswegocelu–znalezieniaprawdziwegomistrza,
ni»przedtem.
Gł¦bokorozczarowanyDogenpowa»niezastanawiałsi¦czynieporzuci¢swychposzu-
kiwa«ipowróci¢doJaponii.Jednak»edotarłydoniegowiadomo±ci,»enowyiwielce
szanownymistrztradycjits’ao-tung(jap. soto )zostałwyznaczonyopatemjegostarego
klasztorunagórzeT’-ien-t’ung.Tymnowymopatemniebyłniktinny,ni»Czang-weng
D¹u-czing,znanypó¹niejjakoT’ieng-t’ungD¹u-czing(jap. TendoNjodzio ,1163–1228).
Dogenwcz¦±ci Siobogendzo zwanej Gjodzi (Nieko«cz¡cysi¦trening)takopisałpó¹niej
przeszło±¢icharakternowegoopata:
Mójnie»yj¡cymistrzopatD¹u-czingpochodziłzJueh.Wwiekudziewi¦t-
nastulatporzuciłscholastycznybuddyzm,byodda¢si¦treningowiDrogi.Na-
wetgdymiałsze±¢dziesi¡tk¦,praktykowałzwyt¦»onymwysiłkiem.Chocia»
cesarzNing-tsungofiarowałmupurpurowaszat¦itytułmistrzazen(chi«.
Cz’an-szih ),onnieprzyj¡łjejiwysłałcesarzowilistzodmow¡.Tennadzwy-
czajnyczynzyskałmuszacunekmnichówibyłpodziwianyprzezwszystkich
uczonychludzi.Cesarzb¦d¡cpodgł¦bokimwra»eniemuhonorowałgoherba-
t¡.Ci,którzysłyszeliojegoczynie,chwalilitojakodziałaniebezprecedensu.
Mójzmarłymistrzzwykłmówi¢:„Odczasugdymiałemlatdziewi¦tna-
±cie,odwiedziłemwieleklasztorówwposzukiwaniubuddyzmu,aleniemogłem
znale¹¢prawdziwegomistrza.Wtymczasienieprzeszedłanijedendzie«czy
noc,»ebymniepraktykowałzazensiedz¡cnapoduszcemedytacyjnej.Na-
wetprzedtem,gdyzostałemgłównymmnichemtej±wi¡tyni[Czing-te],nie
rozmawiałemznikimzmojejrodzinnejwioskiwobawie,»emógłbymzmar-
nowa¢chwil¦czasu.Przebywałemzawszewsalimedytacyjnej±wi¡tyni,wktó-
rejmieszkałem,nigdyniewchodz¡cdocudzychpustelniczydormitoriów,nie
wspominaj¡coudawaniusi¦naprzyjemnepodró»ewgóry,nadjezioraitp.Nie
tylkopraktykowałemzazenwwyznaczonymczasiewsalimedytacyjnej,lecz
tak»eczyniłemtokiedykolwiekigdziekolwiektobyłomo»liwe–napi¦trach
Zgłoś jeśli naruszono regulamin