Dziś Rada Naukowa IHu się zebrała ,
o historykach prawa dwa przyjmując szparko :
włosów długich nie może mieć , bo szpecą ciało ,
koniecznie za to musi mieć on marynarkę.
Na punkt pierwszy nalegał profesor Lengauer ,
który widząc się w lustrze , zgrzyta zębem o ząb :
Grek wziąłby go za raba z ogoloną pałą
(A że jest prorektorem , więc powiało grozą).
"Wprowadziłem" - powiada - "już ten punkt w Przeglądzie
(którego , malkontenci , jestem redaktorem)".
Kopczyński stał pod ścianą i cicho prządł kądziel ,
Skwierczyński czub skrył w książce o księżych amorach.
"Wprowadziłem , powiadam , tę ważną zasadę ,
by czarne owce ujmy nie przyniosły wszystkim
poważnym naukowcom". Przerwano tyradę
brawami (Michałowski zaś - radosnym piskiem).
"My , mężczyźni , jesteśmy przecież wzrokowcami.
Niechże na świecie pleni się niedbalstwa plaga ,
lecz nas te nowomodne trendy nie omamią.
Gdzie wybitna nauka , musi być powaga.
Dziś nie wiedzieć co taki nosić chce na głowie ,
jutro książkę napisze całkiem rozebrany.
Pot mnie zimny oblewa : co , gdyby się dowie-
działy duchy Zientarów oraz Handelsmanów?
Aż zeszłyby ze swoich w auli konterfektów ,
wściekłe , że takich kiedyś będą mieć sąsiadów.
O nie! Plwociną zdrady ta plugawa sekta
nie skala obiektywnej , naukowej rady!"
Skończył przy frenetycznych kaskadzie oklasków ,
zaczem druga stanęła na wokandzie sprawa.
Lecz po owej ławicy retorycznych blasków
wszystkich nieśmiałość zdjęła , wstyd bronił przemawiać.
Wtenczas Szwarc , swój garnitur gładząc nienaganny ,
wstał , wyniosły jak menhir , podjąć temat nowy
(w koleżankę Karpińską patrząc jak łoś ranny ,
bo zwyczajem ubrała się swym na różowo) :
"Wszyscy wiemy , koledzy , że pod zaborami
za strój niepatriotyczny oblewano kwasem :
oczywiście , nie tęsknię za tymi czasami ,
lecz to prawe , że pewnych przestrzegano zasad."
"Marynarka uczonych jak mundur żołnierzy!
Nosząc ją , znak dajecie , iże przestrzegacie
etosu , w który winna polska kadra wierzyć” –
dodał Szlanta , miętoląc kant na swym krawacie.
A Koczerska , co ufna mocą swej macicy ,
że jej nikt marynarki nie będzie nakładał ,
rzuciła : "Tolerować w naszej okolicy
nie można obyczajów tych dobrych zagłady!
W Akademiej Krakowskiej krój żakowskich płaszczów
Magnificencja Rektor powagą urzędu
ustalał! A zabłocił ci się lub zapiaszczył -
czyściłeś sam! Dyscyplin brak dzisiejszym mendom!"
Na to profesorowie obecni na sali
czerwienią się - w tym panie po koniuszki uszu...
Niemniej to właśnie oni najgłośniej klaskali
(a również doktor Wiślicz w swoim kapeluszu).
Wystąpił też Skibiński : "Nauka dzisiejsza
to , wiemy... coś jak brudna , krwawa świń ubojnia ;
a powód tego taki , że selekcja lżejsza
niźli w złotych (i bożych) czasach międzywojnia.
Jeżeli historyk w kurtce lub w t-shircie chodzi ,
to widać , iż nie dorósł do ważnych standardów
społecznych i moralnych. Czy rzecz jaką spłodzić
mogą więc wartościową pióra tych bastardów?
Na dobrą drogę wiedźmy czarnych owiec losy!
Niech się niepisanego uczą ludzie prawa!"
Tutaj wzruszona izba uchwaliła wniosek ,
przedtem prelegent dostał zaś rzęsiste brawa.
Postanowiono młódzi dawać dobry przykład
i wielkim jej afiszem prawo obwieszczono.
Zaczem wszyscy wrócili do swych zajęć zwykłych -
panowie do kopcenia , panie do garsonek.
I tylko ów profesor , który brawa duże
dostał rzekłszy "Nie zechcą dzieci , to się zmusi"
siadł potem książkę pisać w czarnym garniturze
i rozsądnego nie mógł z siebie nic wydusić.
Wirydarz