PIERWSZA CZAROWNICA
Słońce tak przyjemnie grzało, w powietrzu czuć było mocną woń kwiatów i ziół. Porastały one matkę ziemię jak okiem sięgną, a kolory ich, podobnie jak bujnej trawy były tak bardzo intensywne. Nad polami, łąkami i wzgórzami unosiły wielobarwne motyle i pracowite pszczoły. Z lasu dobiegały śpiewy boginek natury, a czasem nawet udało dostrzec się gdzieś w oddali smukła postać którejś z nich. Gdzieś w oddali pasły się dzikie zwierzęta pamięć o istnieniu których czasem zatarła się w ludzkiej pamięci…. I czemuż się dziwić? Świat był piękny, przepełniony spokojem gdyż był jeszcze mody. Nie wiele minęło bowiem lat od jego narodzin. Nie było więc w nim głodu, zła, cierpienia. Ludzie nie niszczyli świata w którym żyli ani nie zabijali bez powodu, czy zabawy żyjących w nim sworzeń. Wszystko to jednak miało nadjeść z czasem…
Pewnego razu jeden z owych szczęśliwych pięknych dni skusił pewną, młodą dziewczynę by opuściła zagrodę, którą zamieszkiwała ze swoją rodziną i udała się do lasu na grzyby. Była piękna o: gładkiej, bladej cerze, błękitnych oczach i długich, złotych włosach splecionych w warkocze opadające jej na ramiona. Jej smukła sylwetkę okrywała biała lniana sukienka. Tak, uroda z której słynęła spławiała, że miała wielu konkurów. Lecz to nie tylko z owego powodzenia córki u synów sąsiadów byli dumni jej rodzice, lecz także z jej pracowitości i roztropności. Niestety wiele setek wieków minęło od tamtego czasu, wobec czego imię owej dziewczyny stało się zapomniane na zawsze…
Złotowłosa piękność minęła już łąki i dochodziła do krańca pól gdy poczuła coś na twarzy. Były to krople letniego deszczu, który właśnie się rozpoczynał. Przyśpieszyła kroku by czym prędzej znaleźć się w lesie i schronić się pod jednym z drzew. Gdy przekroczyła granicę pomiędzy polami a lasem letni deszcz przemienił się w ulewę, a wiatr stał sie tak silny iż z łatwością wyginał korony drzew. By nie zamoczyć ubrania dziewczyna zdjęła ubranie i schowała je w koszyku na grzyby, a sama zaś ukryła się pod jednym z drzew. Gdy deszcz ustał założyła na siebie suchą lnianą sukienkę i ruszyła dalej w las w poszukiwaniu grzybów.
Leśny Dziadek musiał być dla niej tego dnia nad wyraz łaskawy gdyż niemalże co chwila znajdywała ukryte pod paprociami, bądź śród mchu grzyby. Grzybobranie pochłonęło ją do tego stopnia iż nie poczuła w pobliżu niczyjej obecności, ani tego, że jest obserwowana. Wtem zza jednego z drzew wyszedł ku niej czarny kozioł. Dopiero gdy usłyszała trzask drobnych, suchych gałązek pod jego nogami zwróciła na niego uwagę. Spoglądali na siebie chwile w milczeniu po czym stała się rzecz niezwykła: leśny kozioł zmienił się w zgarbionego siwego starca o długiej brodzie. Bezimienna wypuściła kosz z grzybami i postąpiła parę kroków do tyłu zakrywając usta dłońmi tak aby nie krzyknąć. Rozumiała bowiem, że spotkał ją wielki zaszczyt: stał oto przed nią sam bóg Wales. Była zarówno rada z tego powodu, lecz czuła także w sercu strach. Bóg dostrzegł to uczucie w jej oczach i chcąc ją uspokoić przemówił do niej tymi słowy:
-Nie lękaj się. Chciałem tylko zadać ci pytanie: jakich czarów użyłaś, by pozostać suchą podczas takiej ulewy, jaka właśnie przetoczyła się nad lasem?
-Czemu chcesz to wiedzieć panie? Toć jam jest prosta dziewka, śmiertelniczka a ty sam bóg. Dlaczego miałbyś pytać mnie, istotę gorszą od siebie o tak błahe rzeczy? Czyżbyś ich nie wiedział?
-A czemuż to unikasz odpowiedzi skoro pyta cię o nią sam bóg? Odpowiedz proszę a nagrodzę cię w sposób w jaki sama wybierzesz.
Słowa te zaintrygowały dziewczynę, stała oto przed szansą dostąpienia daru od boga magii, zatem prośba nie mogła być byle jaka…Drugiej szansy mogło przecież nigdy nie być. Jak jednak zmusić boga aby obdarował ją czymś niezwykłym za cos co było tak błahe jak zwykłe zdjęcie ubrania?... Dziewczyna chwilę zastanawiała się, lecz ponaglona przez zniecierpliwionego Walesa udzieliła wreszcie odpowiedzi:
-Jeśli zdradzisz mi sekrety swojej magii, ja powiem ci, jak nie dałam się zmoczyć ulewie.
Zaskoczyła, a zarazem spodobała się ta zuchwałość władcy podziemnego świata. Wielce ciekawił go sposób w jaki śmiertelna istota potrafiła oszukać siły natury. Przypuszczał, że skoro woła od niego takiej nagrody top nie mógł być zwykły sposób. Musiał go poznać. Sam był też pod urokiem urody złotowłosej dlatego łatwo uległ owemu warunkowi.
Słońce jeszcze nie zdążyło zajść gdy dziewczyna poznała już wszystkie sekrety magii, których tak zazdrośnie strzegł Wales. Nadszedł też czas aby i ona wywiązała się ze swojej części umowy. Bez strachu przed gniewem bóstwa opowiedziała mu o sposobie w jaki udało jej się zachować suche ubranie. Bóg był zawiedziony i wściekły zarazem, że dał się zwieść zwykłej śmiertelnej istocie na byle podstęp i w ciemno wyjawić jej wszystkie swoje tajemnice. Nie zabił jej jednak lecz zostawił sama w lesie samemu znikając w tak nagły sposób w jaki się przed nią zjawił. Dziewczyna natomiast cała rada, że udało jej się wykraść sekret od samego bóstwa zebrawszy rozsypane grzyby powróciła do domu.
Niedługo po tym zdarzeniu opuściła swoją rodzimą wieś i ruszyła w świat zabierając ze sobą zaledwie kilku uczniów- jak ich nazwała. To im przekazywała wiedzę, którą wykradła podstępem od samego Walesa. Im wiele dni trwała jej podróż i im wiele miejsc odwiedziła liczba jej uczniów rosła, a z czasem jej uczniowie poczęli nauczać swoich, a ci kolejnych następców…W końcu było ich wielu, a liczba ich ciągle rosła. Zwykli ludzie zaczęli zwać ich czarownikami i tak pozostało. Jednak bez względu na to jak wielu ich było i jak potężni oni byli w pamięci utrwalona została legenda o pierwszej z nich- zwykłej dziewczynie, która pewnego letniego dnia oszukała samego boga magii.
KONIEC
wedruska