31 megre-wc582adimir-anastazja-2.txt

(70 KB) Pobierz
NASZE ŚWIĄTYNIE

Dowiedziałem się o tym miasteczku przypadkowo. Zapytałem Anastazję, czy często występują Dzwoniące Cedry?
Bardzo, bardzo rzadko - odpowiedziała - być może dwa-trzy drzewa na tysiąc lat. Dzisiaj, oprócz urato­wanego, jest jeszcze jeden. Można go ściąć i wykorzystać zgodnie z jego przeznaczeniem.
Co to znaczy "zgodnie z przeznaczeniem"? Na czym to polega?
Wielki Intelekt Wszechświata - Bóg, stworzywszy człowieka i wszystko, co jest wokół, być może przewi­dział danie ludziom możliwości przywrócenia utraconych umiejętności korzystania z mądrości skumulowanej w niematerialnym świecie. Ona istniała już u samych źródeł, ale poprzez grzeszność człowieka umiejętności jej odbierania została utracona. Dziadkowie opowiadali tobie o Dzwoniącym Cedrze, o jego nadzwyczajnych uzdrawiających właściwościach, ale nie wyjaśnili, że jego rytmy i pulsacje są bliskie Wielkiemu Intelektowi. Gdyby je złączyć, pomnożyć z rytmami, które tkwią w wielu ludziach, to taki człowiek ze wzmocnionym ryt­mem, kładąc dłoń na ciepłym pniu Dzwoniącego Cedru i przesuwając po nim ręką, jakby głaszcząc, otrzymu­je możliwość korzystania z bezkresnego wymiaru mądrości. Wtedy jest w stanie wiele sobie uświadomić w tej dziedzinie, w kierunku której pędziły jego myśli w momencie dotykania Cedru, oraz w przyszłości.
Z każdą osobą będzie się to odbywało z różną mocą. Ja opowiadam ci o Najwyższym przejawie.
Dlaczego on tak różnie działa? Wybiera sobie kogoś szczególnego?
Działa jednakowo. Jego rytm i wibracje są zawsze się niezmienne; wszystko zależy od człowieka. Jedni mogą się mu podporządkować i poczuć wszystko całościowo, inni tylko po prostu coś poczują. Większość lu­dzi za pierwszym razem w ogóle nic nie odczuje, ale i do tych nic nie odczuwających stopniowo będzie wra­cać świadomość. W skrajnym przypadku zwiększy się jej możliwość.
Nie mogę pojąć, jak on wybiera?
Władimirze, przecież ci tłumaczę, że nie chodzi o Cedr, lecz o człowieka... Otóż znalazłam. Przykład: mu­zyka! Rozumiesz, muzyka, kiedy brzmi... Muzyka to przecież też wibracja i rytm. Ale jedni ludzie wsłuchują się w nią wnikliwie, rodzą się w nich uczucia, czasami nawet łzy radości i roztkliwienia. Inni tej samej muzyki słu­chają obojętnie albo wcale nie chcąjej słuchać.
Tak samo jest z Cedrem. Tylko ten, kto jest zdolny odczuwać i rozumieć, usłyszy wiele! Wielkość ta będzie w nim stopniowo rozkwitała. W momencie kiedy człowiek zechce się zastanowić.
Kobiety mogą zyskać siłę i mądrość Praźródeł, spełnić swoje przeznaczenie, uczynić szczęśliwymi swoje­go wybranka-męża, siebie i zrodzone z miłości dziecko. Cud ten nie tkwi w Cedrze, lecz w ludzkich dąże­niach. Cedr im tylko pomaga. Nie On jest najważniejszy w dobrych czynach.
Niewiarygodne, ta opowieść podobna jest do pięknej, nęcącej legendy.
Nie wierzysz mi? Uważasz moje słowa za legendę? To dlaczego w takim razie dążyłeś do tych miejsco­wości i bardzo pragnąłeś, bym pokazała tobie Dzwoniący Cedr?
Nie wszystko uważam za legendę. W opowieść twoich dziadków o Cedrze też początkowo nie uwierzy­łem. Później jednak, gdy wróciłem z ekspedycji, przeczytawszy popularnonaukową literaturę, zapoznałem się ze stwierdzeniami naukowców odnośnie jego uzdrawiających właściwości - byłem zaskoczony i zachwycony tym, że i naukowcy, i Biblia mają takie samo zdanie. Nigdzie jednak, nawet w przybliżeniu, nie wspomniano o możliwości odczucia poprzez Cedr połączenia z Wielkim Intelektem, czyli Bogiem, tak jak ty o tym mówisz.
Nie czytałeś wnikliwie ani wypowiedzi naukowców, ani Biblii, albo nie przywiązałeś wagi do najważniej­szego, inaczej nie wątpiłbyś w moje słowa.
Co mogłem przeoczyć? W Biblii tylko dwa razy jest mowa o Cedrze: kiedy Bóg uczył, jak z jego pomocą uzdrawiać ludzi, a następnie jak odkażać izby.
Biblia opowiada również o królu Salomonie jako jednym z najmądrzejszych królów szanowanych przez swój naród. Przecież król Salomon jest postacią autentyczną, historyczną, nie jest legendą.
No i co z tego?
A to, że Biblia opowiada, że ten król zbudował Bogu świątynię z Cedru i obok także z Cedru swój dom. Ażeby otrzymać drewno cedrowe, wynajął ponad trzydzieści tysięcy pracowników, którzy dostarczali drewno z innego państwa. Ażeby ściąć drzewo cedrowe, Salomon zwrócił się do innego króla, Hurama, z prośbą o lu­dzi, "którzy umieliby ścinać Cedry". Za ten Cedr Salomon oddał dwadzieścia miast swojego cesarstwa. Po­myśl, dlaczego najmądrzejszy władca zdecydował się na takie straty i wybudował świątynię i dom z materiału mniej odpornego i wytrzymałego niż ten, który miał pod ręką?
Dlaczego?
Odpowiedź mógłbyś też znaleźć w Biblii: "Kiedy wyszli kapłani z Miejsca Świętego [...], świątynia napełni­ła się obłokiem chwały Pańskiej, tak iż nie mogli kapłani tam pozostać i pełnić swej służby z powodu tego ob­łoku, bo chwała Pańska wypełniła świątynię Bożą" (II Ks. Kronik 5, 11-14). Pośrednie dowody możesz rów­nież znaleźć w wypowiedziach waszych najbardziej światłych naukowców.
Pięknie, wychodzi na to, że można uwierzyć twoim słowom. Okazuje się, że Cedr wiele ludziom wyjaśni. Pokaż mi ten drugi Dzwoniący Cedr, który można ściąć. Przywiozę go do miasta, gdzie bez problemu z każ­dego punktu Ziemi dotrze każdy, kto będzie pragnął go dotknąć.
Ale gdzie dzisiaj znajdziesz takie miasto na Ziemi, którego mieszkańcy nie zbezcześciliby tego Świętego Drzewa, zapewniliby ochronę, stworzyli warunki dla pragnących do niego podejść?
Spróbuję je znaleźć. Dlaczego uważasz, że to będzie trudne?
Bardzo skomplikowany jest rozum dzisiejszych ludzi przez programy technokratycznego świata. Stają się podobni do biorobotów.
Jakich biorobotów?
Świat techniczny jest tak uporządkowany, że człowiek wynajduje różne mechanizmy, społeczne postula­ty jakoby dla ułatwienia swojego życia, ale w rzeczywistości ułatwienie to jest iluzoryczne. Człowiek sam staje się robotem technologicznego świata. Stale brakuje mu czasu na zastanowienie się nad sednem bytu, wysłu­chanie kogoś i nawet nie myśli nad własnym losem. Postępuje jak zaprogramowany robot. Na przykład ty te­raz widzisz wszystko na własne oczy, słyszysz swoimi uszami, lecz uwierzyć jest ci trudno.
Anastazjo, co do mnie, to ja jestem w całkiem innej sytuacji. Nie mogę siebie nazwać praktykującym chrześcijaninem. Nie jestem aż tak wierzący. Wierzę, ogólnie, oczywiście, ale domyślam się, że nie tak jak in­ni. U nas teraz jest wielu prawdziwie wierzących ludzi. Większość czyta Biblię. Oni od razu podchwycą temat Cedru, gdy zauważą, ile Biblia mówi o tym drzewie, sprawdzą i z życzliwością się odniosą do twego kawałka Cedru.
Wyznania, Władimirze, są różne. Często człowiek trzyma w rękach Koran, Biblię lub księgę mądrości Po­czątków, zarzeka się, że wierzy, nawet innych usiłuje nauczać, ale tak naprawdę on jakby targuje się z Bo­giem: "Widzisz, wierzę w ciebie. Zanotuj to w razie czego".
To jaka jest w takim razie prawdziwa wiara? W czym powinna się przejawiać?
W sposobie życia, odbiorze świata, zrozumieniu swojego sedna i przeznaczenia, w odpowiednich czyn­nościach i odnoszeniu się do otoczenia, i również w pomysłach.
To znaczy, że tak po prostu wierzyć w Boga nie wystarczy?
Tak, wierzyć tak po prostu nie wystarczy. Wyobraź sobie armię. Wszyscy żołnierze, co do jednego, wie­rzą swojemu dowódcy, lecz walczyć nie idą. Tak mocno w niego wierzą, że sądzą, iż on sam zwycięży. No i żołnierze siedzą i obserwują, jak ich dowódca idzie sam na spotkanie z gromadą wrogów. Krzyczą do niego w uniesieniu: "Naprzód, naprzód! Wierzymy w ciebie, mocno w ciebie wierzymy!!!".
Ale co ty... Dałaś takie porównanie, przecież taki absurd nie istnieje.
Właśnie takie absurdy istnieją w realnym życiu.
W takim razie daj konkretny przykład z naszego realnego życia, a nie jakiś wymyślony.
Dobrze, na południu Rosji, nad Morzem Czarnym, znajduje się miasto Gelendżyk. Jest to miejsce, gdzie turyści przyjeżdżają jak do kurortu. Jego przeznaczeniem jest, aby ludzie mogli tu odpocząć od codziennej krzątaniny, zastanowić się nad życiem, dotknąć świętych miejsc. W okolicach miasta i w samym mieście jest ich wiele. Znaczenie tych miejsc jest znacznie cenniejsze niż świętych miejsc w Jerozolimie i Piramid Egiptu. To miasto mogłoby być jednym z najbogatszych miast świata, bogatszym od Jerozolimy i Rzymu, lecz ono co­raz bardziej upada. Jego domy i hotele opustoszały i ulegają coraz większej ruinie. Egoistyczny umysł miej­scowych władz, które poza pieniędzmi nie widzą nic więcej, nie pozwala im dostrzec wartości świętych miejsc, zdolnych zrobić z miasta Gelendżyk kwitnący zakątek świata. Opowiadając o swoim mieście, mówią tylko o morzu, o sztucznych metodach leczenia, o tym, że w pokojach hotelowych są lodówki i nowoczesne meble, ao świętych miejscach nawet nie wspominają. Oni sami o nich niewiele wiedzą, a nawet nie chcą wiedzieć. Priorytetem jest dla nich coś innego.
W tym miejscu jest wielu ludzi uważających siebie za mędrców, za oddanych Bogu, jest bardzo dużo róż­nych wyznań. Niektórzy z nich aktywnie nauczają innych. Lecz czego nauczają? Przez swój stosunek do oto­czenia łamali i łamią nawet te przykazania, które są również zawarte w szanowanych przez nich Świętych Księgach. Na przykład w Biblii jest przykazanie: "Kochaj bliźniego swego...", ale aby kochać, należy najpierw dobrze znać swojego bliźniego. Nie można kochać tego, kogo nie znasz. A jednak oni, uważając siebie za wierzących, nie wiedzą nic o swoich bliźnich i rodakach, którzy żyli na świętej ziemi i zostawili im w spadku skarb niewyczerpany - Święte Relikty Przeszłości. Przenieśli przez tysiąclecia porywy mądrości i światło wła­snych dusz. Wielu określa siebie jako wierzących, ale nie dostrzega wokół siebie Świętych Miejsc, pozosta­wionych przez rodziców dla ich dobra.
Co to za wybitne świętości w tym mieście?
Wiesz, Władimirze, obok tego miasta rośnie taki sam libański Cedr, jaki często pojawia się w tekście Bi­blii. ...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin