Boge Anne-Lise - Grzech pierworodny 07 Zdrada.pdf
(
872 KB
)
Pobierz
Microsoft Word - Boge Anne-Lise - Grzech pierworodny 07 - Zdrada
Anne–Lise Boge
GRZECH PIERWORODNY VII
ZDRADA
Wydarzenia przedstawione w serii powie
Ļ
ciowej „Grzech pierworodny" rozgrywaj
Ģ
si
ħ
w
gospodarstwie nale
ŇĢ
cym do rodziny mojej matki. Dwór, przyroda, postaci i tło kulturowe s
Ģ
autentyczne. Chciałabym jednak zaznaczy
ę
,
Ň
e ani ludzie, ani cała historia opisana w serii nie
maj
Ģ
Ň
adnego zwi
Ģ
zku z rzeczywisto
Ļ
ci
Ģ
. To powstało w mojej wyobra
Ņ
ni.
Olafowi Nordvikowi, mojemu konsultantowi w sprawach lokalnej historii. Za wszystko,
czego nie wiedziałam i czego ty mnie nauczyłe
Ļ
.
Anne-Lise Boge
ROZDZIAŁ 1.
To musiało zosta
ę
postanowione gdzie
Ļ
w górze, my
Ļ
lała Mali. Nic nie było w stanie tego
powstrzyma
ę
.
Czuła,
Ň
e co
Ļ
z wielk
Ģ
sił
Ģ
pcha j
Ģ
ku m
ħŇ
czy
Ņ
nie, który siedział przed ni
Ģ
w kucki; nie
potrafiła si
ħ
opiera
ę
. Zreszt
Ģ
wcale te
Ň
nie chciała. Akurat tu i teraz miała w głowie tylko
jedn
Ģ
my
Ļ
l: Jo wrócił! Chocia
Ň
wiedziała,
Ň
e to nie on, co
Ļ
w jej duszy wci
ĢŇ
powtarzało,
Ň
e
to nie on. Ale starała si
ħ
nie zwraca
ę
na to uwagi. Dla niej to był teraz wła
Ļ
nie Jo.
Kiedy poło
Ň
ył dłonie na jej twarzy, westchn
ħ
ła cicho. Zapadała si
ħ
coraz gł
ħ
biej i gł
ħ
biej w
spojrzenie jego pi
ħ
knych oczu ze złotymi plamkami. Ton
ħ
ła w nich. Kiedy jego wargi
dotkn
ħ
ły jej ust, zarzuciła mu r
ħ
ce na szyj
ħ
.
Nigdy potem nie była w stanie sobie przypomnie
ę
, jak pozbyła si
ħ
ubrania. Dr
Ň
ała w
przenikliwym jesiennym powietrzu, lekki wiatr chłodził jej nagie ciało; brodawki piersi
napr
ħŇ
yły si
ħ
a
Ň
do bólu. I to nie tylko ze wzgl
ħ
du na chłód, lecz tak
Ň
e z powodu
gwałtownego po
ŇĢ
dania, które nie pozwalało jej oddycha
ę
.
I oto m
ħŇ
czyzna znalazł si
ħ
nad ni
Ģ
, brutalny, zimny i podniecony. Wsun
ħ
ła palce w
wilgotne włosy, wij
Ģ
ce si
ħ
na jego karku, tak jak to cz
ħ
sto czyniła w marzeniach. Wargi
m
ħŇ
czyzny pospiesznie muskały jej twarz, szyj
ħ
, w ko
ı
cu zamkn
ħ
ły si
ħ
na brodawce piersi.
Mali napi
ħ
ła si
ħ
, przywarła do jego gładkiego, rozgor
Ģ
czkowanego ciała, ju
Ň
nie mogła
znale
Ņę
si
ħ
bli
Ň
ej. Nie mogła bardziej si
ħ
w niego wtuli
ę
. Miała wra
Ň
enie,
Ň
e nigdy si
ħ
nim nie
nasyci. Czekała tak długo. T
ħ
skniła tak długo. Marzyła tak długo.
Wodziła r
ħ
kami po jego twardych plecach i w dół, do j
ħ
drnych ud. Oplotła nogami jego
biodra, przyciskała brzuch do jego brzucha tak,
Ň
e prawie go w siebie wchłon
ħ
ła.
To była gra bez słów, bez jednej pieszczoty. Tylko zdyszane, zwierz
ħ
ce po
ŇĢ
danie. Mali
odrzuciła głow
ħ
do tyłu, a on zacisn
Ģ
ł z
ħ
by na jej napr
ħŇ
onej, szczupłej szyi tak mocno,
Ň
e
j
ħ
kn
ħ
ła. Całym ci
ħŇ
arem wciskał j
Ģ
w poro
Ļ
ni
ħ
t
Ģ
traw
Ģ
ziemi
ħ
i wchodził w ni
Ģ
tak gł
ħ
boko i
tak gwałtownie,
Ň
e my
Ļ
lała, i
Ň
rozpadnie si
ħ
na kawałki. Dyszał nad ni
Ģ
coraz szybciej, coraz
bardziej gor
Ģ
czkowo.
Nagle spadła gwiazda. Mali widziała j
Ģ
nad spoconym ramieniem, nad brunatnym ciałem
ponad sob
Ģ
. Złota gwiazda przemkn
ħ
ła po ciemnym wieczornym niebie, zostawiaj
Ģ
c mdły,
czerwonozłocisty
Ļ
lad. Stało si
ħ
to bardzo szybko, ale ona wci
ĢŇ
le
Ň
ała z otwartymi oczami i
wpatrywała si
ħ
w miliardy gwiazd na firmamencie. I nagle zdała sobie spraw
ħ
z tego,
Ň
e
dzieje si
ħ
co
Ļ
niedobrego.
Nie była w drodze do gwiazd ani do pełnego szcz
ħĻ
cia. Nie wygl
Ģ
dało na to,
Ň
e za chwil
ħ
ogarnie j
Ģ
szalona ekstaza, o jakiej latami marzyła i do której t
ħ
skniła. Le
Ň
ała bezwstydnie
naga pod obcym m
ħŇ
czyzn
Ģ
, który zbli
Ň
ył si
ħ
do niej tylko dla własnej przyjemno
Ļ
ci. Dlatego
Ň
e mu si
ħ
nadstawiała i niemal
Ň
ebrała o to, by j
Ģ
wzi
Ģ
ł!
To nie jest Jo! To nigdy nie był Jo i nigdy nim nie b
ħ
dzie. M
ħŇ
czyzna, który teraz tak
brutalnie poczyna sobie z jej ciałem, nie jest delikatnym, pełnym czułej miło
Ļ
ci kochankiem.
To młody byczek, który nic nie wie o kobietach. Wysoki, pi
ħ
kny samiec, który zna techniki,
ale któremu brak tego, za czym Mali t
ħ
skniła od tamtej cudownej nocy, sp
ħ
dzonej z jego
bratem tutaj na dole, przy szopie na łodzie.
Rozpacz, rozczarowanie i strach zdławiły krzyk w jej gardle. Gor
Ģ
czkowo próbowała
odepchn
Ģę
od siebie Torgrima, ale on znajdował si
ħ
poza
Ļ
wiadomo
Ļ
ci
Ģ
, skoncentrowany
jedynie na rozkoszy, która najwyra
Ņ
niej prowadziła go do spełnienia. Coraz mocniej wciskał
Mali w ziemi
ħ
, a w ko
ı
cu opadł na ni
Ģ
z przeci
Ģ
głym j
ħ
kiem. Wlał w ni
Ģ
całe swoje nasienie,
do ostatniej kropli.
Mali odepchn
ħ
ła go z wysiłkiem i mozolnie zacz
ħ
ła podnosi
ę
si
ħ
z ziemi. Nagle zdała
sobie spraw
ħ
,
Ň
e stoi całkiem naga w blasku ksi
ħŇ
yca, i pospiesznie zasłoniła si
ħ
r
ħ
kami.
- A z tob
Ģ
co? - spytał Torgrim, oparł si
ħ
na łokciu i patrzył na ni
Ģ
. - Czy zrobiłem co
Ļ
nie
tak?
Mali nie odpowiedziała. Szybko podbiegła do stosu ubra
ı
i schroniła si
ħ
w cieniu szopy.
Dr
ŇĢ
cymi r
ħ
kami, z twarz
Ģ
zalan
Ģ
łzami zacz
ħ
ła wci
Ģ
ga
ę
na siebie bielizn
ħ
.
- No co z tob
Ģ
? - powtórzył Torgrim i wstał. Nago
Ļę
najwyra
Ņ
niej go nie kr
ħ
powała.
Zreszt
Ģ
wcale nie ma si
ħ
czego wstydzi
ę
, pomy
Ļ
lała Mali. Jest pi
ħ
kny niczym grecki pos
Ģ
g,
kiedy tak stoi w mroku. Pi
ħ
kny, martwy pos
Ģ
g.
- Przychodzisz tutaj, a potem zachowujesz si
ħ
jak jaka
Ļ
... Przerwał, Mali jednak poczuła,
Ň
e rumieniec pali jej twarz.
Domy
Ļ
lała si
ħ
, jak chciał j
Ģ
nazwa
ę
.
- Od pierwszej chwili, kiedy tylko mnie zobaczyła
Ļ
,
Ň
ebrała
Ļ
o to, my
Ļ
lisz,
Ň
e tego nie
widziałem? - ci
Ģ
gn
Ģ
ł dalej. - Po prostu po
Ň
erała
Ļ
mnie oczami! Przyznaj
ħ
,
Ň
e nie do ko
ı
ca to
rozumiałem. Nie
Ň
ebym nie miał do
Ļ
wiadczenia z podnieconymi dziewczynami, ale ty mimo
wszystko nie jeste
Ļ
Ň
adn
Ģ
panienk
Ģ
. Jeste
Ļ
gospodyni
Ģ
ze Stornes. My
Ļ
lałem,
Ň
e mo
Ň
e masz
m
ħŇ
a, który nie potrafi ci... No, takie sprawiała
Ļ
wra
Ň
enie - doko
ı
czył bezlito
Ļ
nie. - Jak
wygłodniała baba. Ale kiedy dałem ci to, czego chciała
Ļ
, to ty...
Mali nie odpowiedziała. Co miałaby mówi
ę
?
ņ
e on tak bardzo przypominał jej Jo, i
Ň
straciła rozum i panowanie nad sob
Ģ
?
ņ
e czuła, i
Ň
został jej zesłany z niebios po latach
t
ħ
sknoty i modlitw?
ņ
e si
ħ
pomyliła, straszliwie pomyliła i zrozumiała to dopiero teraz? Bo
przecie
Ň
on miał całkowit
Ģ
racj
ħ
.
ņ
adna samica nie nadstawia si
ħ
samcowi bardziej
bezwstydnie ni
Ň
ona. Zrozumiała, jak musiał to traktowa
ę
, i lodowatymi r
ħ
kami zasłoniła
płon
Ģ
c
Ģ
ze wstydu twarz.
Zgarn
ħ
ła włosy i próbowała znale
Ņę
cho
ę
by jedn
Ģ
szpilk
ħ
, by je upi
Ģę
, ale po ciemku
niczego znale
Ņę
nie mogła. Pu
Ļ
ciła je zatem, niech opadn
Ģ
na plecy. Płakała przez cały czas,
cicho i bezd
Ņ
wi
ħ
cznie.
Jo nie
Ň
yje i nigdy wi
ħ
cej tu nie wróci. Jo jest przeszło
Ļ
ci
Ģ
, był przeszło
Ļ
ci
Ģ
przez całe
siedem lat! Ona jednak nie mogła przesta
ę
marzy
ę
i t
ħ
skni
ę
, wci
ĢŇ
Ň
yła wspomnieniami, nie
mogła przystosowa
ę
si
ħ
do tera
Ņ
niejszo
Ļ
ci. T
ħ
skniła za pełnym szcz
ħĻ
ciem, które, jak
my
Ļ
lała, tylko Jo mógł jej da
ę
, gdy tymczasem posiadała przecie
Ň
prawdziwe szcz
ħĻ
cie od
ponad dwóch lat! Bo to Havard jest szcz
ħĻ
ciem! To on dał jej
Ň
yciu tre
Ļę
i sens. To z nim
prze
Ň
yła miło
Ļę
. Była jednak tak za
Ļ
lepiona,
Ň
e tego nie rozumiała. A
Ň
do dzisiaj. A dzisiaj...
Mali opadła na kolana i j
ħ
czała niczym zwierz
ħ
. Zdradziła Havarda, nie z miło
Ļ
ci do
innego, ale ze wzgl
ħ
du na szalone marzenie. Dlatego
Ň
e nie chciała przyj
Ģę
do wiadomo
Ļ
ci, i
Ň
co
Ļ
od dawna jest martwe. Bo
Ň
e, co by to było, gdyby Havard si
ħ
dowiedział!
Z wolna uniosła twarz i popatrzyła raz jeszcze na wspaniale zbudowanego młodzie
ı
ca
przed sob
Ģ
.
- Zapomnij o tym - wyszeptała udr
ħ
czona. - Zapomnij o wszystkim. To była... to była
pomyłka.
Po czym ruszyła w stron
ħ
domu. Nareszcie łuski opadły z jej oczu. Prawda okazała si
ħ
tak
bolesna,
Ň
e Mali szła zgi
ħ
ta wpół z r
ħ
kami przyci
Ļ
ni
ħ
tymi do
Ň
oł
Ģ
dka.
- Bo
Ň
e drogi - wyszeptała, oparła si
ħ
o star
Ģ
jabło
ı
i uniosła wzrok ku nocnemu niebu. -
Bo
Ň
e, Bo
Ň
e drogi, pomó
Ň
mi. Spraw,
Ň
eby Havard o niczym si
ħ
nie dowiedział. Nie pozwól,
Ň
eby mój grzech
Ļ
ci
Ģ
gn
Ģ
ł nieszcz
ħĻ
cie na tych, których kocham. Błagam ci
ħ
, dobry Bo
Ň
e!
Je
Ļ
li nikt si
ħ
o tym nie dowie, b
ħ
d
ħ
dzi
ħ
kowa
ę
Bogu za ka
Ň
dy dzie
ı
, my
Ļ
lała. B
ħ
d
ħ
kocha
ę
Havarda tak, jak on na to zasługuje, bez
Ň
adnych zastrze
Ň
e
ı
. Tak przecie
Ň
i teraz czyniła,
tylko
Ň
e dotychczas tego nie pojmowała.
Niestety b
ħ
dzie miała jeszcze jedn
Ģ
tajemnic
ħ
do ukrycia, któr
Ģ
musi d
Ņ
wiga
ę
w
samotno
Ļ
ci. Nie ma przed tym ucieczki.
nie ma
Ň
adnego wyj
Ļ
cia. Opadła na kolana i ramionami obj
ħ
ła pie
ı
drzewa. Przytuliła
twarz do szorstkiej kory i rozpaczliwie szlochała. Grzech, zdrada, przemilczenia, wszystko to
trwało przed ni
Ģ
niczym ogromna, niemo
Ň
liwa do pokonania ciemno
Ļę
. Czy takie ci
ħŇ
kie
brzemi
ħ
człowiek potrafi ud
Ņ
wign
Ģę
sam?
Boso przemkn
ħ
ła si
ħ
do domu. Powiesiła chustk
ħ
i z bij
Ģ
cym sercem długo stała w sieni,
nasłuchuj
Ģ
c. W domu panowała cisza. Wolno weszła po schodach na sypialny strych i
najpierw wst
Ģ
piła do pokoju Siverta. Musiała si
ħ
umy
ę
i ogarn
Ģę
, wolała jednak nie robi
ę
tego
w sypialni, w której Havard pewno dawno ju
Ň
Ļ
pi. Przynajmniej miała nadziej
ħ
,
Ň
e
Ļ
pi, i na
my
Ļ
l o tym,
Ň
e mogłoby by
ę
inaczej, poczuła strumie
ı
zimnego potu na plecach. Gdyby on
nie spał i czekał na ni
Ģ
, albo jeszcze gorzej, gdyby wcze
Ļ
niej poszedł do pokoju tkackiego i
zobaczył,
Ň
e jej tam nie ma? Co miałaby mu powiedzie
ę
, gdyby zacz
Ģ
ł pyta
ę
?
Podeszła do łó
Ň
ka i popatrzyła na Siverta. Oto le
Ň
y przede mn
Ģ
owoc mojego
poprzedniego grzechu, przemkn
ħ
ło jej przez my
Ļ
l. Nigdy jednak nie była w stanie tak wła
Ļ
nie
my
Ļ
le
ę
o tym, co prze
Ň
yła z Jo, bo to nie był grzech, lecz miło
Ļę
. Natomiast to dzisiejszego
wieczora...
Skuliła si
ħ
i ostro
Ň
nie nalała wody do miednicy. Powoli i bardzo spokojnie szorowała uda,
łono i dół brzucha, ale wci
ĢŇ
czuła si
ħ
tak samo brudna. Tak samo pokalana i nieczysta. W
ko
ı
cu wytarła si
ħ
, zostawiła wod
ħ
w miednicy i na palcach poszła do sypialni.
Havard spał na boku. Słyszała jego regularny oddech i powoli strach zacz
Ģ
ł j
Ģ
opuszcza
ę
.
Skoro dotychczas nic si
ħ
nie stało, to z pewno
Ļ
ci
Ģ
i dalej wszystko b
ħ
dzie dobrze. Zdj
ħ
ła
ubranie i wło
Ň
yła nocn
Ģ
koszul
ħ
.
ĺ
wiatło ksi
ħŇ
yca w pełni rozja
Ļ
niało pokój, podeszła do
okna i szczelniej zaci
Ģ
gn
ħ
ła firanki. Na krótk
Ģ
chwil
ħ
jej wzrok pod
ĢŇ
ył w stron
ħ
szopy na
łodzie i przenikn
Ģ
ł j
Ģ
lodowaty dreszcz. Przymkn
ħ
ła oczy. Jutro o
Ļ
wicie Cyganie pojad
Ģ
dalej. Mali prawdopodobnie nigdy wi
ħ
cej Torgrima nie zobaczy. Pozostaje wi
ħ
c tylko mie
ę
nadziej
ħ
,
Ň
e b
ħ
dzie milczał na temat tego, co si
ħ
stało.
ņ
e nie zwyci
ħŇ
y w nim młodzie
ı
cza
buta i nie zacznie si
ħ
przechwala
ę
, jak to uwiódł gospodyni
ħ
ze Stornes.
Na my
Ļ
l o tym zakr
ħ
ciło jej si
ħ
w głowie. A je
Ň
eli jednak co
Ļ
wypaple i gospodarz z
Gjelstad si
ħ
o tym dowie? Tak niewiele plotek ma szans
ħ
umkn
Ģę
jego uszu. Dla niego
sprawa byłaby prosta, skoro raz mogła si
ħ
przespa
ę
z Cyganem, to mogła to robi
ę
wiele razy,
pomy
Ļ
li zapewne, i tym samym uzyska potwierdzenie swoich podejrze
ı
co do pochodzenia
Siverta. Je
Ň
eli jeszcze do tej pory nie jest tego pewien.
Je
Ļ
li Torgrim zacznie gada
ę
, b
ħ
d
ħ
zgubiona, my
Ļ
lała Mali w panice. Starała si
ħ
jednak
odepchn
Ģę
od siebie to przypuszczenie. On z pewno
Ļ
ci
Ģ
nic nie powie, powtarzała sobie.
Kosztowałoby to i jego, i jego lud tak samo drogo jak j
Ģ
. Bo ona, naturalnie, wyparłaby si
ħ
wszystkiego, a przecie
Ň
jej słowa znacz
Ģ
wi
ħ
cej ni
Ň
słowa jakiego
Ļ
włócz
ħ
gi. Bogate dwory z
okolicy przestałyby przyjmowa
ę
Cyganów, gdyby zacz
ħ
li rozsiewa
ę
takie paskudne plotki.
Nie, on z pewno
Ļ
ci
Ģ
b
ħ
dzie milczał, przekonywała sama siebie. Zreszt
Ģ
Cyganie rzadko
roznosz
Ģ
plotki, w ka
Ň
dym razie dotycz
Ģ
ce ludzi bogatych. S
Ģ
zbyt uzale
Ň
nieni od ich dobrej
woli.
Ostro
Ň
nie uniosła kołdr
ħ
i w
Ļ
lizgn
ħ
ła si
ħ
do łó
Ň
ka obok Havarda. Otuliło j
Ģ
ciepło
Ļ
pi
Ģ
cego
ciała, przysun
ħ
ła si
ħ
bardzo blisko m
ħŇ
a. Havard, Havard, my
Ļ
lała i poczuła,
Ň
e zaraz si
ħ
rozpłacze. Co ja ci zrobiłam? Kiedy Havard jej dotkn
Ģ
ł, skuliła si
ħ
. Jedn
Ģ
r
ħ
k
ħ
poło
Ň
ył jej na
piersi, a drug
Ģ
mocno przytulił.
- Pó
Ņ
no przyszła
Ļ
- wymamrotał, na pół
Ļ
pi
Ģ
c i nie otwieraj
Ģ
c oczu. - A jaka jeste
Ļ
zimna.
Nie powinna
Ļ
siedzie
ę
przy krosnach do północy. Jeszcze si
ħ
rozchorujesz.
Mali nie odpowiedziała. Ucałowała go delikatnie w policzek i pogłaskała dłoni
Ģ
jego g
ħ
ste
włosy.
- Ale teraz ju
Ň
jestem przy tobie - wyszeptała cicho. -
ĺ
pij.
Havard u
Ļ
miechn
Ģ
ł si
ħ
leciutko i westchn
Ģ
ł z zadowoleniem, kiedy poczuł, jak jej ciało tuli
si
ħ
do niego, po czym znowu zapadł w gł
ħ
boki sen.
Mali jednak le
Ň
ała nie
Ļ
pi
Ģ
c. Wci
ĢŇ
i wci
ĢŇ
od nowa błagała Najwy
Ň
szego o łask
ħ
.
ņ
eby
nic nie wyszło na jaw,
Ň
eby Havard nigdy si
ħ
nie dowiedział, co Mali zrobiła tego wieczora.
My
Ļ
l o tym,
Ň
e mogłaby go straci
ę
, była tak przera
Ň
aj
Ģ
ca,
Ň
e biedaczka zacz
ħ
ła dzwoni
ę
z
ħ
bami. Przecie
Ň
go kocham, my
Ļ
lała zrozpaczona, kochałam go zawsze od chwili, gdy... A
mimo to go zdradziła. Zdradziła go z powodu obł
Ģ
kanego marzenia.
Le
Ň
ała z otwartymi, piek
Ģ
cymi od łez oczyma i obserwowała gr
ħ
ksi
ħŇ
ycowego
Ļ
wiatła na
wyło
Ň
onym deskami suficie.
- Pomó
Ň
mi tylko ten jeden raz, Bo
Ň
e - modliła si
ħ
znowu. - Teraz dostałam prawdziw
Ģ
nauczk
ħ
. Teraz ju
Ň
wiem, co mam, i czego powinnam strzec, tak jak tylko potrafi
ħ
. Dobry
Bo
Ň
e, pomó
Ň
mi...
Nagle przyszło jej do głowy,
Ň
e wielokrotnie prosiła najlepszego Boga o pomoc. Nigdy
jednak nie została wysłuchana. Powoli wyci
Ģ
gn
ħ
ła r
ħ
k
ħ
i pomacała na nocnym stoliku. Uj
ħ
ła
palcami krzy
Ň
yk, nale
ŇĢ
cy niegdy
Ļ
do babki Johana, który teraz zawsze tutaj le
Ň
ał, kiedy go
nie u
Ň
ywała. Przycisn
ħ
ła go delikatnie do serca.
- Je
Ň
eli ty mnie teraz widzisz, babciu... Musiała zakry
ę
dłoni
Ģ
usta,
Ň
eby Havard nie
usłyszał, jak płacze.
- Je
Ň
eli widzisz mnie teraz, babciu - powtórzyła - to pomó
Ň
mi. Nie mam nikogo, z kim
mogłabym porozmawia
ę
, od czasu kiedy ciebie zabrakło, nie mam nikogo. Nikogo nie mog
ħ
prosi
ę
o wybaczenie, tylko Boga - dodała cicho. - Ale my
Ļ
l
ħ
,
Ň
e On o mnie zapomniał,
babciu. B
ħ
d
ħ
musiała sama d
Ņ
wiga
ę
to brzemi
ħ
, ale nie wiem, czy b
ħ
d
ħ
w stanie.
W ko
ı
cu zasn
ħ
ła. W jednej r
ħ
ce trzymała krzy
Ň
yk, drug
Ģ
oplotła szyj
ħ
Havarda. Ostatnia
jasna my
Ļ
l, jaka przyszła jej do głowy, zanim pogr
ĢŇ
yła si
ħ
we
Ļ
nie, była taka,
Ň
e jednak da
sobie rad
ħ
,
Ň
e mimo wszystko b
ħ
dzie w stanie d
Ņ
wiga
ę
samotnie to, co powinna. Walczy
ę
o
siebie i swoich najbli
Ň
szych do ostatnich dni. Nikt nie mo
Ň
e złama
ę
ani jej, ani dzieła jej
Ň
ycia. Nigdy...
W pokoju panował półmrok, kiedy zdała sobie spraw
ħ
,
Ň
e Havard wstaje z łó
Ň
ka. Zaspana
odwróciła si
ħ
ku niemu.
- Ty sobie jeszcze po
Ļ
pij - powiedział, zaczynaj
Ģ
c si
ħ
ubiera
ę
. - My musimy wyj
Ļę
w pole
jak najwcze
Ļ
niej, zbo
Ň
e czeka. I Cyganie wyjechali. Przed chwil
Ģ
słyszałem skrzyp wozów,
tak
Ň
e nie było
Ň
adnych problemów.
Nie było, pomy
Ļ
lała Mali, podci
Ģ
gaj
Ģ
c kołdr
ħ
a
Ň
pod brod
ħ
, i miejmy nadziej
ħ
,
Ň
e nie
b
ħ
dzie.
ņ
e to wszystko jest ju
Ň
za nami, odeszło na zawsze, w ka
Ň
dym razie Torgrim. I nagle
stan
ħ
ły jej przed oczyma wydarzenia wczorajszego wieczora. Odwróciła si
ħ
do
Ļ
ciany,
podci
Ģ
gn
ħ
ła nogi i przycisn
ħ
ła je mocno do bol
Ģ
cego brzucha. Rumieniec wstydu palił jej
twarz. Kiedy wtulała głow
ħ
w tward
Ģ
poduszk
ħ
, poczuła piek
Ģ
cy ból na szyi. Ostro
Ň
nie
dotkn
ħ
ła palcami bol
Ģ
cego miejsca i stwierdziła,
Ň
e jest tam ranka. Zdała sobie spraw
ħ
,
Ň
e
Torgrim j
Ģ
ugryzł. Bo
Ň
e drogi, b
ħ
d
ħ
miała na szyi prawdziw
Ģ
malink
ħ
, my
Ļ
lała ogarni
ħ
ta
panik
Ģ
, z trudem chwytaj
Ģ
c powietrze. Kiedy Havard pochylił si
ħ
, by pocałowa
ę
j
Ģ
w
policzek, bardzo uwa
Ň
ała,
Ň
eby niczego nie zauwa
Ň
ył.
- Za ci
ħŇ
ko pracujesz, moja kochana Mali - powiedział cicho. - Najpierw cała robota w
domu i w obej
Ļ
ciu, a na dodatek tkanie. Wczoraj poło
Ň
yła
Ļ
si
ħ
bardzo pó
Ņ
no, je
Ļ
li dobrze
pami
ħ
tam. Nie powinna
Ļ
si
ħ
tak m
ħ
czy
ę
, bo si
ħ
rozchorujesz. Nawet ty nie jeste
Ļ
nadczłowiekiem, chocia
Ň
mało do tego brakuje - dodał z u
Ļ
miechem.
Jego wargi delikatnie musn
ħ
ły policzek Mali, a ona gwałtownie zarzuciła mu r
ħ
ce na szyj
ħ
i przyci
Ģ
gn
ħ
ła do siebie głow
ħ
m
ħŇ
a.
- Czy ty mnie kochasz, Havard? - wyszeptała wolno.
- I ty si
ħ
jeszcze pytasz - powiedział, głaszcz
Ģ
c jej włosy. - Dobrze wiesz,
Ň
e ci
ħ
kocham.
Bardziej, ni
Ň
my
Ļ
lisz, i du
Ň
o bardziej, ni
Ň
jeste
Ļ
w stanie zrozumie
ę
.
- Bo ja te
Ň
ci
ħ
tak strasznie kocham - powiedziała Mali ochryple. - Bardziej, ni
Ň
my
Ļ
lisz.
- Co to si
ħ
z tob
Ģ
dzieje? - spytał Havard i przytulił jej głow
ħ
do swojej piersi. - Czy stało
si
ħ
co
Ļ
niedobrego?
- Co
Ļ
niedobrego? Nie - odparła pospiesznie. - Czy to co
Ļ
niedobrego, kiedy mówi
ħ
ci, jak
bardzo ci
ħ
kocham? Ale masz racj
ħ
, ja te
Ň
my
Ļ
l
ħ
,
Ň
e nie powinnam ju
Ň
tyle pracowa
ę
przy
krosnach jak ostatnio. Przesiadywałam rzeczywi
Ļ
cie zbyt długo. Dzisiaj wieczorem poło
Ň
ymy
si
ħ
wcze
Ļ
niej, Havardzie - dodała nieoczekiwanie i obj
ħ
ła go w pasie.
On roze
Ļ
miał si
ħ
cicho i uło
Ň
ył j
Ģ
z powrotem na poduszkach.
- Na tak
Ģ
propozycj
ħ
ja odpowiadam „tak" - u
Ļ
miechn
Ģ
ł si
ħ
. - Je
Ļ
li o mnie chodzi, to mog
ħ
wskoczy
ę
do łó
Ň
ka zaraz po podwieczorku - dodał i z czuło
Ļ
ci
Ģ
potargał jej włosy.
Potem wyszedł z sypialni.
Mali te
Ň
ju
Ň
długo nie le
Ň
ała. Wstała pospiesznie, wzi
ħ
ła lusterko ze stolika przy oknie i
rozsun
ħ
ła firanki. Po prawej stronie szyi, na samym dole, miała czerwonosiny
Ļ
lad od
ugryzienia. Zrobiło jej si
ħ
gor
Ģ
co. Jak zdoła wyja
Ļ
ni
ę
, sk
Ģ
d jej si
ħ
wzi
ħ
ło co
Ļ
takiego? Ukry
ę
Ļ
lad w ci
Ģ
gu dnia to nic takiego. Wło
Ň
y po prostu codzienn
Ģ
bluzk
ħ
z wysokim
kołnierzykiem, przez kilka dni mo
Ň
e takie bluzki nosi
ę
, ma ich pod dostatkiem. Ale kiedy
wieczorem si
ħ
rozbierze, to co b
ħ
dzie? Nocna koszula nie ma wysokiego kołnierzyka. Nie uda
jej si
ħ
ukry
ę
znaku przed Havardem, pr
ħ
dzej czy pó
Ņ
niej on to zobaczy.
Mali gładziła opuszkami palców czerwon
Ģ
rank
ħ
. To jest niczym znak, jaki wła
Ļ
ciciel
wypala swoim zwierz
ħ
tom, my
Ļ
lała. To
Ļ
wiadectwo mojego grzechu. By
ę
mo
Ň
e nigdy nie
zniknie. Mali zadr
Ň
ała.
A gdyby tak obanda
Ň
owa
ę
szyj
ħ
, powiedzie
ę
domownikom,
Ň
e u
ŇĢ
dliła j
Ģ
pół
Ň
ywa osa? -
przyszło jej nagle do głowy. Tylko
Ň
e przecie
Ň
osy
ŇĢ
dliły j
Ģ
wielokrotnie ka
Ň
dego lata, nie,
pomysł z os
Ģ
nie jest dobry.
W takim razie mo
Ň
e mogłaby obarczy
ę
odpowiedzialno
Ļ
ci
Ģ
małego Oj
ħ
. Chłopiec ma ju
Ň
wiele z
ħ
bów, a ostatnio nabrał zwyczaju gryzienia tak
Ň
e ludzi, chocia
Ň
krzyczeli za to na
niego. I potrafił ugry
Ņę
naprawd
ħ
bole
Ļ
nie, czasem nawet do krwi, wszyscy o tym wiedz
Ģ
.
Mali odetchn
ħ
ła z ulg
Ģ
i odło
Ň
yła lusterko na miejsce. Oja we
Ņ
mie na siebie win
ħ
, Mali
b
ħ
dzie uratowana. B
ħ
dzie smarowa
ę
rank
ħ
ma
Ļ
ci
Ģ
, któr
Ģ
sama zrobiła z ziół, to z pewno
Ļ
ci
Ģ
szybko zniknie. Takie wła
Ļ
nie wyja
Ļ
nienie Havard powinien przyj
Ģę
bez protestów.
Plik z chomika:
ssonja
Inne pliki z tego folderu:
Boge Anne-Lise - Grzech pierworodny 26 Łabędzi śpiew.pdf
(717 KB)
Boge Anne-Lise - Grzech pierworodny 18 Siostry.pdf
(821 KB)
Boge Anne-Lise - Grzech pierworodny 15 Wiosna.pdf
(815 KB)
Boge Anne-Lise - Grzech pierworodny 12 Wyrzuty sumienia.pdf
(882 KB)
Boge Anne-Lise - Grzech pierworodny 11 Zerwanie.pdf
(822 KB)
Inne foldery tego chomika:
Babczyk Arkadiusz
Babina Natalka
Babula Grzegorz
Baccalario Pierdomenico
Bacigalupi Paolo
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin