Boge Anne-Lise - Grzech pierworodny 04 - Dziecko miłości.pdf
(
828 KB
)
Pobierz
(Microsoft Word - Boge Anne-Lise - Grzech pierworodny 04 - Dziecko mi\263o\234ci)
Anne–Lise Boge
GRZECH PIERWORODNY IV
WYZNANIE
ROZDZIAŁ 1.
Kiedy Mali weszła do izby w domu babci, Johan siedział na sofie,
Ļ
miertelnie blady i
przybity. Wygl
Ģ
da, jakby i z niego uszło całe
Ň
ycie, pomy
Ļ
lała i cicho przycupn
ħ
ła obok.
Beret nawet nie podniosła wzroku. Kołysała si
ħ
rytmicznie w bujanym fotelu obok pieca
do przodu i do tyłu, jakby nieobecna. O ile Mali mogła si
ħ
domy
Ļ
li
ę
, te
Ļ
ciowa nie płakała -
na jej twarzy, białej i całkiem zastygłej, nie było
Ļ
ladu łez. Usta stanowiły tylko pozbawion
Ģ
krwi kresk
ħ
. Mali uj
ħ
ła dło
ı
Johana i poklepała j
Ģ
,
Ň
eby mu doda
ę
otuchy. Wówczas spojrzał
na
Ň
on
ħ
oczyma czarnymi od smutku i zw
Ģ
tpienia. Matka i syn, tak sobie bliscy, a jednak nie
potrafi
Ģ
si
ħ
nawzajem pocieszy
ę
, zauwa
Ň
yła Mali. Ale tak było zawsze. Zreszt
Ģ
...
Popatrzyła na Beret. Człowiek musi przecie
Ň
jako
Ļ
okazywa
ę
uczucia, Beret nie mo
Ň
e
wiecznie wszystkiego dusi
ę
w sobie, bo kiedy
Ļ
oka
Ň
e si
ħ
to ponad jej siły. Nawet je
Ļ
li
mał
Ň
e
ı
stwo jej i Siverta upłyn
ħ
ło bez wielkich uniesie
ı
, to jednak prze
Ň
yli razem czterdzie
Ļ
ci
siedem lat.
- Jak to przyj
ħ
ła? - szepn
ħ
ła Mali ostro
Ň
nie i spojrzała na Johana. - Zrozumiała...
- Nie odezwała si
ħ
ani słowem od chwili, kiedy przekazałem jej t
ħ
straszn
Ģ
wiadomo
Ļę
.
Usiadła tylko tak jak teraz i nie reaguje, jakby była głucha i
Ļ
lepa. Nie wiem, co robi
ę
-
westchn
Ģ
ł bezradnie.
Mali wstała i podeszła do fotela na biegunach. Poło
Ň
yła r
ħ
k
ħ
na oparciu łokcia i zatrzymała
jednostajne kołysanie.
- Beret, powinny
Ļ
my porozmawia
ę
- zacz
ħ
ła cicho. -Trzeba uporz
Ģ
dkowa
ę
wiele spraw, i
to szybko. Odezwij si
ħ
do mnie, Beret - poprosiła i dotkn
ħ
ła dłoni te
Ļ
ciowej.
Kobieta powoli skierowała wzrok na Mali. Jej spojrzenie było smutne i nieobecne.
- Sivert nie
Ň
yje - rzekła niskim, nieswoim głosem. - Johan powiedział,
Ň
e Sivert nie
Ň
yje.
Oczy Mali na powrót nabiegły łzami. Czuła ból w całym ciele, ogarn
ħ
ła j
Ģ
rozpacz. Bała
si
ħ
,
Ň
e nie ud
Ņ
wignie smutku i t
ħ
sknoty po stracie te
Ļ
cia, ale nie mogła podda
ę
si
ħ
słabo
Ļ
ci.
Wiedziała,
Ň
e najpierw trzeba upora
ę
si
ħ
ze sprawami zwi
Ģ
zanymi z pogrzebem i
Ň
e
wi
ħ
kszo
Ļę
z nich spadnie na ni
Ģ
. W ka
Ň
dym razie dzisiejszego dnia, poniewa
Ň
zwykle tak
zaradna Beret sprawiała teraz wra
Ň
enie całkiem niezdolnej do działania. Mali nie s
Ģ
dziła, by
ten stan trwał długo, i wierzyła,
Ň
e te
Ļ
ciowa szybko si
ħ
pozbiera i wi
ħ
kszo
Ļ
ci
Ģ
spraw sama
pokieruje. Dzi
Ļ
jednak potrzebowała pomocy, to oczywiste.
- Tak, Sivert nie
Ň
yje - szepn
ħ
ła i otarła r
ħ
k
Ģ
oczy. - Powinni
Ļ
my posła
ę
po Mari
ħ
Kleven.
Trzeba te
Ň
kupi
ę
materiał na po
Ļ
miertn
Ģ
szat
ħ
i posła
ę
po stolarza Andersa,
Ň
eby zbił trumn
ħ
.
Nikolai poprowadzi czuwanie przy zwłokach, gdy przygotujemy Siverta na ostatni
Ģ
drog
ħ
.
Trzeba zawiadomi
ę
ludzi...
Przez moment w oczach wdowy pojawił si
ħ
błysk niech
ħ
ci i co
Ļ
na kształt nienawi
Ļ
ci.
Cofn
ħ
ła r
ħ
k
ħ
.
- Tak, dobrze wiesz, co robi
ę
- rzekła krótko. - My
Ļ
lisz,
Ň
e sama sobie nie poradz
ħ
z
pochowaniem m
ħŇ
a?
Mali ogarn
ħ
ła bezradno
Ļę
. Nawet w takiej chwili Beret nie umiała przyj
Ģę
pomocy ani nie
Ň
yczyła sobie współczucia. Jak ubogie jest jej
Ň
ycie, chłodne i samotne.
- Chciałam ci tylko pomóc - odparła cicho i odwróciła si
ħ
.
- Uwa
Ň
am,
Ň
e powinna
Ļ
pozwoli
ę
Mali zaj
Ģę
si
ħ
pogrzebem - zauwa
Ň
ył Johan i podszedł
do matki. - Potrzebujesz wsparcia, mamo. Musimy jednoczy
ę
si
ħ
w smutku; zrozum, to dla
nas wszystkich cios.
- On był moim m
ħŇ
em - rzekła Beret i spojrzała na syna. - Nikt nie przejmie...
Johan obj
Ģ
ł j
Ģ
i przytulił.
- Nikt ci nic nie odbierze, mamo - zapewnił. - Ale skoro spotkało ci
ħ
co
Ļ
takiego, kiedy
ojciec...
Głos mu si
ħ
załamał i Johan znowu si
ħ
rozpłakał. Przez chwil
ħ
Beret siedziała nieruchomo
obok łkaj
Ģ
cego syna, ale i j
Ģ
powoli ogarniał płacz. Nie gwałtowny i niepohamowany - łzy
tylko cicho spływały jej po twarzy.
- Sivert był dobrym człowiekiem - szepn
ħ
ła ochryple.
- Najlepszym - dodał Johan smutno i wstał. - Wszyscy w gospodarstwie mogli
Ļ
my na
niego liczy
ę
. Kochali
Ļ
my go, wiesz o tym. Dlatego musimy wyprawi
ę
mu godny pochówek.
Urz
Ģ
dzimy ten pogrzeb tak, jak ty tego chcesz, i tak, jak ojciec by sobie tego
Ň
yczył. Ale
pozwól innym sobie pomóc. Sivert był równie
Ň
nasz...
Przez chwil
ħ
nikt si
ħ
nie odzywał. Skwierczało w piecu, stary zegar tykał. Poza tym
panowała cisza.
Beret siedziała nieruchomo w fotelu.
Ogarn
ħ
ła j
Ģ
bezgraniczna t
ħ
sknota, tak wielka,
Ň
e nie mogła nad ni
Ģ
zapanowa
ę
.
ņ
yła z
Sivertem wiele lat, ale rzadko byli ze sob
Ģ
naprawd
ħ
blisko, pomy
Ļ
lała z
Ň
alem. Sama
ponosiła za to win
ħ
, wiedziała o tym. Sivert chciał dawa
ę
, pragn
Ģ
ł dzieli
ę
si
ħ
z ni
Ģ
swym
ciepłem. Miał jej tyle do zaofiarowania i kochał j
Ģ
, chocia
Ň
zdawała sobie spraw
ħ
,
Ň
e to nie
miło
Ļę
, lecz jego ojciec doprowadził do ich
Ļ
lubu. A ona... odtr
Ģ
cała m
ħŇ
a, najcz
ħĻ
ciej
odmawiała. Była nieprzyst
ħ
pna, lecz w gł
ħ
bi duszy miała dla niego tyle dobroci. Sivert dał si
ħ
lubi
ę
. Natomiast ona nigdy nie potrafiła dawa
ę
. Nie wiedziała dobrze, dlaczego. S
Ģ
dziła,
Ň
e w
jaki
Ļ
sposób wi
Ģ
zało si
ħ
to z jej dzieci
ı
stwem. Z matk
Ģ
, która zawsze była siwa, słaba i
chorowita, od kiedy Beret si
ħ
gała pami
ħ
ci
Ģ
. Tak bardzo ró
Ň
niła si
ħ
od ojca, pomy
Ļ
lała.
Pami
ħ
tała go jako m
ħŇ
czyzn
ħ
silnego, odwa
Ň
nego i nieugi
ħ
tego, je
Ň
eli chciał co
Ļ
przeforsowa
ę
.
I tak z powodu choroby matki cała odpowiedzialno
Ļę
za dom spadła na Beret, kiedy
jeszcze była mał
Ģ
dziewczynk
Ģ
. Zacz
ħ
ła si
ħ
identyfikowa
ę
z ojcem, do niego chciała by
ę
podobna. Kiedy zorientowała si
ħ
,
Ň
e posiada zdolno
Ļ
ci i wol
ħ
, które nawet tego twardego
człowieka mog
Ģ
zmusi
ę
do uległo
Ļ
ci, stała si
ħ
zuchwała. Albo raczej nale
Ň
ałoby powiedzie
ę
:
zarozumiała.
Postanowiła,
Ň
e nikt nie b
ħ
dzie ni
Ģ
dyrygowa
ę
i nikogo nie b
ħ
dzie słucha
ę
. Pozostała sob
Ģ
.
Tak przynajmniej my
Ļ
lała. Wła
Ļ
ciwie ju
Ň
dawno temu zrozumiała, jak bardzo si
ħ
myliła.
Poniewa
Ň
ka
Ň
dy kogo
Ļ
potrzebuje. Gdy kto
Ļ
nie potrafi przyjmowa
ę
ani dawa
ę
miło
Ļ
ci,
wi
ħ
dnie jako człowiek, staje si
ħ
samotny i zgorzkniały, tak jak ona. Ale kiedy sobie to
u
Ļ
wiadomiła, było ju
Ň
za pó
Ņ
no i nie zdołała tego zmieni
ę
.
Z biegiem lat oddalali si
ħ
z Sivertem od siebie. Przestał si
ħ
o ni
Ģ
stara
ę
, przestał si
ħ
niemal
do niej odzywa
ę
. Ten dobry, pełen ciepła m
ħŇ
czyzna stał si
ħ
daleki i milcz
Ģ
cy, i to za jej
spraw
Ģ
tak si
ħ
zmienił. Odebrałam mu u
Ļ
miech i rado
Ļę
, przyznała w duchu. A teraz on nie
Ň
yje. Nigdy ju
Ň
nie powie mu, jak bardzo go kocha, nigdy nie b
ħ
dzie miała mo
Ň
liwo
Ļ
ci
pogładzi
ę
go po pomarszczonej twarzy i poprosi
ę
o przebaczenie. Teraz jest za pó
Ņ
no, bez
wzgl
ħ
du na to, jak bardzo krwawiło jej serce.
Małemu Sivertowi w jaki
Ļ
sposób udało si
ħ
przełama
ę
jej chłód. Pogodny, ufny chłopczyk
ogrzał jej skute lodem serce. Pomy
Ļ
lała,
Ň
e to chyba cud. To jakby po latach sp
ħ
dzonych na
pustyni odnale
Ņę
Ņ
ródełko wody. Ale nawet wzgl
ħ
dem wnuka starała si
ħ
panowa
ę
nad
uczuciami, uwa
Ň
ała,
Ň
e nie mo
Ň
e dopu
Ļ
ci
ę
, by ktokolwiek je zauwa
Ň
ył. Kto
Ļ
mógłby uzna
ę
za
słabo
Ļę
to, co naprawd
ħ
było miło
Ļ
ci
Ģ
.
- Nie chciałam... Johan ma racj
ħ
- odezwała si
ħ
cichym głosem i wyci
Ģ
gn
ħ
ła r
ħ
k
ħ
do Mali.
- To miło,
Ň
e proponujesz mi pomoc. Mali, czuj
ħ
,
Ň
e nie b
ħ
d
ħ
dzi
Ļ
w stanie ruszy
ę
si
ħ
z tego
fotela. Nie mog
ħ
wprost uwierzy
ę
,
Ň
e...
Johan i Mali popatrzyli na ni
Ģ
wielkimi ze zdumienia oczami. To u tej kobiety co
Ļ
zupełnie
nowego.
Nagle Beret utkwiła wzrok w Johanie.
- Czy jeste
Ļ
pewien,
Ň
e Sivert nie
Ň
yje? - spytała ochrypłym głosem. - Gdzie on jest? Chc
ħ
go zobaczy
ę
.
Wstała i podeszła do drzwi.
- Le
Ň
y jeszcze na saniach - odparł Johan, próbuj
Ģ
c zatrzyma
ę
matk
ħ
. - Zaraz go
wniesiemy do domu i uło
Ň
ymy w sypialni na poddaszu. Nie mo
Ň
esz teraz i
Ļę
do stodoły,
mamo. Wkrótce przyjd
Ģ
parobcy, przyci
Ģ
gniemy sanie pod drzwi i wtedy...
- Pójd
ħ
do salonu i powiadomi
ħ
wszystkich, co si
ħ
stało - zaproponowała Mali. - A potem
zadzwoni
ħ
i załatwi
ħ
, co trzeba. Nie martw si
ħ
o nic, Beret. Postaramy si
ħ
,
Ň
eby
Ļ
mogła
poby
ę
z Sivertem chwil
ħ
sama na poddaszu...
Nie była w stanie mówi
ę
dalej. Łzy cisn
ħ
ły si
ħ
jej do oczu, zasłoniła usta wierzchem dłoni
i zagryzła z
ħ
by,
Ň
eby si
ħ
nie rozpłaka
ę
. Czuła,
Ň
e tego jej teraz najbardziej trzeba, najch
ħ
tniej
pobiegłaby na gór
ħ
do sypialni, rzuciła si
ħ
na łó
Ň
ko i rozbeczała. Ale na to przyjdzie pora
pó
Ņ
niej, teraz nie ma czasu. Na ułamek sekundy napotkała spojrzenie te
Ļ
ciowej - dostrzegły
nawzajem swój smutek. Poniewa
Ň
Beret nie protestowała przeciw jej propozycji, Mali
odwróciła si
ħ
i wyszła. Cicho zamkn
ħ
ła za sob
Ģ
drzwi.
W salonie zapadła grobowa cisza, kiedy Mali powiedziała o wypadku gospodarza.
Wcze
Ļ
niej dała Małemu Sivertowi klocki do zabawy i starała si
ħ
mówi
ę
tak cicho,
Ň
eby jej
nie mógł słysze
ę
. Wiedziała jednak,
Ň
e wkrótce b
ħ
dzie musiała powiedzie
ę
małemu o
dziadku. Niedługo dom zapełni si
ħ
lud
Ņ
mi, a on b
ħ
dzie si
ħ
dopytywał, dlaczego. We
Ņ
mie
chłopca do siebie, jak tylko zawiadomi krewnych i znajomych. Teraz nie była w stanie z nim
rozmawia
ę
.
- Zacznij nakrywa
ę
stoły - poleciła Ane. - Po południu przyjdzie pewnie sporo osób na
czuwanie przy zwłokach.
W drodze na korytarz, zanim zacz
ħ
ła dzwoni
ę
, wyjrzała po
Ļ
piesznie na zewn
Ģ
trz i
zobaczyła,
Ň
e Gudmund i Olav zaje
Ň
d
Ň
aj
Ģ
na dziedziniec.
- M
ħŇ
czy
Ņ
ni przyjechali - zwróciła si
ħ
do słu
ŇĢ
cych. - Dajcie im gor
Ģ
cej wody,
Ň
eby si
ħ
mogli umy
ę
i przebra
ę
. To cała robota na dzi
Ļ
. Potem jeszcze powinni
Ļ
my wszyscy co
Ļ
zje
Ļę
.
Podajcie obiad przed nakryciem stołów dla go
Ļ
ci. Musimy z tym zd
ĢŇ
y
ę
, zanim zaczn
Ģ
si
ħ
tu
zje
Ň
d
Ň
a
ę
ludzie.
Na sam
Ģ
my
Ļ
l o jedzeniu
Ļ
cisn
ħ
ło Mali w
Ň
oł
Ģ
dku. Ale przecie
Ň
trzeba si
ħ
posili
ę
,
przynajmniej pozostali domownicy powinni zje
Ļę
.
Kiedy kto
Ļ
umierał, po chorobie czy w wyniku wypadku, zawsze dzwoniono po Mari
ħ
Kleven. To ona pomagała oporz
Ģ
dzi
ę
zmarłego; je
Ņ
dziła te
Ň
do wsi po materiał, z którego
szyła szat
ħ
po
Ļ
miertn
Ģ
. Wła
Ļ
ciwie nie było to jakie
Ļ
wielkie szycie - wykrawała dwa szerokie
r
ħ
kawy w długiej tunice, któr
Ģ
wci
Ģ
gano na zmarłego.
Potem wzywano stolarza. We wszystkich gospodarstwach zawsze trzymano gotowy
materiał na trumn
ħ
, zreszt
Ģ
nie na jedn
Ģ
, bo nigdy nic nie wiadomo. Specjalne szerokie deski
stały oparte o
Ļ
cian
ħ
w rogu stodoły. Mali nigdy nie lubiła ich widoku.
Najcz
ħĻ
ciej dzwoniono do Andersa. Miał du
ŇĢ
wpraw
ħ
w zbijaniu trumien, wi
ħ
c praca
przebiegała szybko. W ci
Ģ
gu popołudnia Sivert powinien zosta
ę
przygotowany, ubrany w
po
Ļ
miertn
Ģ
szat
ħ
w sypialni na poddaszu i uło
Ň
ony w trumnie, któr
Ģ
Johan z którym
Ļ
z
m
ħŇ
czyzn wniesie na gór
ħ
.
Schody na poddasze były w
Ģ
skie i strome, ale wystarczyło miejsca, by wnie
Ļę
i znie
Ļę
po
nich trumn
ħ
. Nie zdarzało si
ħ
, by kto
Ļ
, buduj
Ģ
c dom, o tym nie pomy
Ļ
lał. Kiedy m
ħŇ
czy
Ņ
ni
znios
Ģ
trumn
ħ
na dół, ustawi
Ģ
j
Ģ
w salonie, gdzie Nikolai poprowadzi czuwanie dla
przybyłych. Pewnie przyjdzie ich niemało, pomy
Ļ
lała Mali, jako
Ň
e Sivert cieszył si
ħ
we wsi
powszechnym szacunkiem.
Potem trumn
ħ
wyniesie si
ħ
do stodoły, gdzie zostanie do dnia pogrzebu. Teraz w czasie
zimy tam wła
Ļ
nie j
Ģ
przechowywano, natomiast kiedy kto
Ļ
umierał latem, zwłoki trzymano w
piwnicy, najzimniejszym miejscu o tej porze roku.
Pó
Ņ
niej podadz
Ģ
kaw
ħ
.
Mali nie wiedziała jeszcze, kiedy b
ħ
dzie pogrzeb, musi najpierw porozmawia
ę
z
administratorem ko
Ļ
cioła. Grabarzy czeka nie lada praca przy kopaniu grobu przy
zalegaj
Ģ
cym
Ļ
niegu i zmarzni
ħ
tej ziemi, ale poradz
Ģ
sobie, nawet je
Ļ
li zajmie im to par
ħ
dni.
Zwyczaj nakazywał, by nikt nie został pochowany przed upływem co najmniej trzech dni od
Ļ
mierci. Na ogół pogrzeb odbywał si
ħ
po tygodniu, pod warunkiem
Ň
e przypadało to w dzie
ı
powszedni. Nigdy nie urz
Ģ
dzano pogrzebów w sobot
ħ
lub niedziel
ħ
. Prawdopodobnie stypa
odb
ħ
dzie si
ħ
w najbli
Ň
szy pi
Ģ
tek, pomy
Ļ
lała Mali. Nagle u
Ļ
wiadomiła sobie,
Ň
e nast
ħ
pnego
dnia po pogrzebie, w sobot
ħ
, jej siostra Eli bierze
Ļ
lub. Jak
Ň
e w tej sytuacji b
ħ
d
ħ
mogła pój
Ļę
na wesele, zastanawiała si
ħ
. Pomy
Ļ
li o tym pó
Ņ
niej i porozmawia z Johanem.
Wreszcie, jak s
Ģ
dziła, załatwiła wszystko, co było do załatwienia: zadzwoniła po Mari
ħ
,
stolarza i Nikolaia, zawiadomiła gospodarzy w innych du
Ň
ych dworach, tych z Buvika i tych
z Gjelstad. Ci, których nie zawiadomiła, dowiedz
Ģ
si
ħ
od innych. Tak to zwykle bywa - plotka
rozchodzi si
ħ
niczym ogie
ı
w
Ļ
ród suchej trawy.
Kiedy Mali wróciła do salonu, podeszła do Małego Siverta i powiedziała,
Ň
e oboje musz
Ģ
pój
Ļę
na chwil
ħ
do sypialni na poddaszu. Chłopczyk protestował ze wszystkich sił, my
Ļ
l
Ģ
c,
Ň
e
mama chce go poło
Ň
y
ę
spa
ę
w
Ļ
rodku dnia, a nie miał na to najmniejszej ochoty.
- Chc
ħ
tylko z tob
Ģ
porozmawia
ę
- obiecała Mali. - Jednak nikt inny nie mo
Ň
e nas słysze
ę
i dlatego na troch
ħ
pójdziemy na gór
ħ
, tylko ty i ja.
Rzuciła szybkie spojrzenie na sypialni
ħ
Beret i Siverta, kiedy j
Ģ
mijali. Słyszała wcze
Ļ
niej,
jak sanie podje
Ň
d
Ň
ały pod dom babci, i zrozumiała,
Ň
e Sivert został ju
Ň
wniesiony na gór
ħ
i
poło
Ň
ony do swojego łó
Ň
ka. Ostatni raz, pomy
Ļ
lała i przełkn
ħ
ła łzy, które cisn
ħ
ły si
ħ
do oczu.
Musi by
ę
silna,
Ň
eby ułatwi
ę
Małemu Sivertowi przyj
ħ
cie złych wiadomo
Ļ
ci. Podejrzewała
bowiem,
Ň
e chłopiec b
ħ
dzie zrozpaczony, gdy
Ň
jego kontakty z dziadkiem były bliskie i
serdeczne. Mały Sivert posiadał niezwykł
Ģ
zdolno
Ļę
przełamywania dystansu, wprost zara
Ň
ał
swoj
Ģ
rado
Ļ
ci
Ģ
, nikt nie potrafił si
ħ
oprze
ę
jego urokowi. Nawet Beret, pomy
Ļ
lała Mali, to
mówiło samo za siebie.
Usiadła na krze
Ļ
le przy oknie i wzi
ħ
ła syna na kolana. Przytuliła go mocno, przycisn
ħ
ła
jego główk
ħ
do piersi i pomy
Ļ
lała o Jo. Zapragn
ħ
ła, by był tu razem z nimi, trzymał oboje w
obj
ħ
ciach, pomógł ukoi
ę
nieco smutek i ból. Wiedziała,
Ň
e łatwiej byłoby jej znie
Ļę
Ļ
mier
ę
te
Ļ
cia, gdyby mogła trzyma
ę
za r
ħ
k
ħ
ukochanego. Wszystko wydawałoby si
ħ
prostsze,
pomy
Ļ
lała. Ale i tego dnia musiała radzi
ę
sobie bez Jo. Zawsze tak b
ħ
dzie, ramiona Jo nie s
Ģ
ju
Ň
dla niej. Miał inn
Ģ
...
- Widzisz to pi
ħ
kne, bł
ħ
kitne niebo? - zacz
ħ
ła cichym głosem.
Mały Sivert podniósł głow
ħ
i spojrzał w gór
ħ
.
- Wiesz o tym,
Ň
e tam mieszkaj
Ģ
wszyscy, którzy umarli, prawda? - mówiła dalej Mali. -
Pan Bóg wzi
Ģ
ł ich do siebie, zmienił w anioły i jest im tam bardzo dobrze.
- Mama nie umze - przestraszył si
ħ
Mały Sivert i powa
Ň
nie spojrzał na ni
Ģ
.
- Nie, mama nie umrze. Jestem z tob
Ģ
- odparła Mali i mocniej przytuliła dziecko. - Ale
dziadek... Dziadek był dzisiaj w lesie i spadły na niego wielkie drzewa. No i dziadek...
Mali poczuła dławienie w gardle, musiała przerwa
ę
i przełkn
Ģę
Ļ
lin
ħ
.
Mały Sivert odwrócił si
ħ
i spojrzał na ni
Ģ
ogromnymi oczami.
- Dziadek? - spytał zdumiony. - Gdzie jest dziadek?
- Jest w niebie u Pana Boga z aniołami - szepn
ħ
ła Mali, nie mog
Ģ
c dłu
Ň
ej powstrzyma
ę
łez. Pociekły na włosy chłopca, siedz
Ģ
cego na jej kolanach. - Ale jest mu tam dobrze - dodała.
- Jest razem z aniołkami i mo
Ň
e na nas patrze
ę
z góry. Dziadek b
ħ
dzie teraz z góry pilnował
swojego chłopczyka. A my codziennie wieczorem b
ħ
dziemy dziadkowi mówili „dobranoc",
ty i ja.
Wci
Ģ
gn
ħ
ła gł
ħ
boko powietrze. Powolnymi, zdecydowanymi ruchami masowała synka po
plecach,
Ň
eby go uspokoi
ę
. Zapragn
ħ
ła, by i j
Ģ
kto
Ļ
dzi
Ļ
przytulił i pogładził po plecach,
trzymał w ramionach, cho
ę
by przez t
ħ
jedn
Ģ
krótk
Ģ
chwil
ħ
...
- Gwiazdy, wiesz, to oczy aniołów, którymi patrz
Ģ
na swoich bliskich. Teraz na niebie
pojawi si
ħ
nowa gwiazdka. To oczy naszego dziadka.
Mały Sivert długo si
ħ
nie odzywał. Mali zauwa
Ň
yła,
Ň
e wsun
Ģ
ł kciuk do buzi i dla otuchy
przyło
Ň
ył skrawek jej fartucha do policzka. Potem podniósł głow
ħ
i spojrzał na matk
ħ
, na jej
twarz mokr
Ģ
od łez i ciemne, smutne oczy. I nagle wybuchn
Ģ
ł płaczem. Obj
Ģ
ł Mali r
Ģ
czkami i
przywarł do niej z całej siły.
- Dziadek - szlochał. - Mój dziadziu
Ļ
.
Mali nie powiedziała nic wi
ħ
cej. Siedziała w milczeniu, kołysz
Ģ
c dziecko. Trzymała je
mocno w ramionach i całowała jego ciemn
Ģ
główk
ħ
. O Bo
Ň
e, pomy
Ļ
lała, gdybym tylko mogła
unie
Ļę
jego troski. Nie tylko teraz, ale zawsze. Niestety, ka
Ň
dy musi sam d
Ņ
wiga
ę
swój
smutek, nawet małe dzieci. Ona mo
Ň
e tylko stara
ę
si
ħ
łagodzi
ę
to cierpienie, najlepiej jak
umie. Jedyna pociecha w tym,
Ň
e Mały Sivert by
ę
mo
Ň
e szybko przeboleje strat
ħ
. Dzieci ju
Ň
takie s
Ģ
. Poza tym potrafił godzi
ę
si
ħ
z pewnymi rzeczami, ju
Ň
wcze
Ļ
niej to dostrzegła. Jak
gdyby rozumiał,
Ň
e w niektórych sytuacjach nic si
ħ
nie da zrobi
ę
. Po prostu, jest, jak jest.
Malec powoli si
ħ
uspokajał. Płacz przeszedł w
Ň
ałosne łkanie, które od czasu do czasu
wstrz
Ģ
sało male
ı
kim, kruchym ciałem. Mali gładziła szczupłe plecy chłopca, jednak nie
odzywała si
ħ
. Wisz
Ģ
ce nisko zimowe sło
ı
ce kryło si
ħ
za górami. Na południowym kra
ı
cu
nieba pojawiła si
ħ
ledwie widoczna blada gwiazda. Przez mgnienie oka Mali zastanowiła si
ħ
,
czy dobrze robi, zwodz
Ģ
c syna, opowiadaj
Ģ
c mu o aniołach i gwiazdach, szybko jednak
odrzuciła w
Ģ
tpliwo
Ļ
ci. Według Biblii opowie
Ļ
ci o aniołach nie s
Ģ
kłamstwem. A gwiazdy...
Wszyscy przecie
Ň
potrzebuj
Ģ
jakiej
Ļ
pociechy, a có
Ň
mo
Ň
e by
ę
pi
ħ
kniejszego ni
Ň
cudowne
gwia
Ņ
dziste niebo? Chłopiec nie b
ħ
dzie tak bardzo rozpaczał po stracie dziadka, pomy
Ļ
lała
Mali. wierz
Ģ
c,
Ň
e mo
Ň
e go zobaczy
ę
jako jedn
Ģ
z wielkich migoc
Ģ
cych gwiazd na nocnym
rozgwie
Ň
d
Ň
onym niebie. W ten sposób malec zawsze b
ħ
dzie czuł,
Ň
e dziadek jest gdzie
Ļ
w
pobli
Ň
u. Nie, czuła,
Ň
e nie post
ħ
puje
Ņ
le, opowiadaj
Ģ
c mu te niestworzone historie.
- Popatrz, Mały Sivercie - powiedziała cicho, wskazuj
Ģ
c na niebo. - Dziadek nie chce,
Ň
eby
Ļ
si
ħ
smucił. On ju
Ň
poszedł do aniołków, widzisz?
Chłopiec podniósł głow
ħ
i spojrzał przez okno. Długo siedział nieruchomo, wpatruj
Ģ
c si
ħ
w blad
Ģ
gwiazd
ħ
. Potem odwrócił zaczerwienion
Ģ
, zapłakan
Ģ
twarz w stron
ħ
matki i
u
Ļ
miechn
Ģ
ł si
ħ
.
- Widz
ħ
ci
ħ
, dziadku - zawołał z nosem przyklejonym do lodowatej szyby. - Widz
ħ
.
Kiedy Mali zeszła na dół z Małym Sivertem, Maria ju
Ň
była w salonie. Zd
ĢŇ
yła nawet
kupi
ę
materiał. Siedziała przy starej maszynie do szycia i szyła po
Ļ
miertn
Ģ
szat
ħ
dla Siverta.
Stół stał nakryty do obiadu i Mali poprosiła Ingeborg, by zawołała wszystkich na posiłek oraz
przyprowadziła parobków i stolarza, który pracował w stodole. Ale czy b
ħ
dzie chciał je
Ļę
?
Sama zabrała Małego Siverta i wyszła do domu babci, gdzie Johan został z matk
Ģ
. Skoro
tylko mały zobaczył ojca, pu
Ļ
cił r
ħ
k
ħ
Mali i pobiegł do niego. Zarzucił mu r
Ģ
czki na szyj
ħ
, a
Ň
Johanowi zaszkliły si
ħ
oczy.
- Dziadek umalł - rzekł i popatrzył powa
Ň
nie na ojca. - Jest telaz aniołem. Widziałem go.
Plik z chomika:
dargoa
Inne pliki z tego folderu:
Boge Anne-Lise - Grzech pierworodny 01 - Fatalne spotkanie.pdf
(930 KB)
Boge Anne-Lise - Grzech pierworodny 02 - Tajemnica.pdf
(827 KB)
Boge Anne-Lise - Grzech pierworodny 03 - Wyznanie.pdf
(839 KB)
Boge Anne-Lise - Grzech pierworodny 04 - Dziecko miłości.pdf
(828 KB)
Boge Anne-Lise - Grzech pierworodny 05 - Księżycowa noc.pdf
(670 KB)
Inne foldery tego chomika:
Cienie z przeszłości
Córka Morza
Córy Życia
Hannah.Skandynawska saga
Królowe Wikingów
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin