„Rytuał pierwszy - mówił dalej pułkownik - jest prosty. Służy on temu, by przyspieszyć wirowanie. Dzieci bardzo często wykonują go podczas zabawy.
Stań prosto, z rękami wyciągniętymi na boki, równolegle do podłogi, dłonie ułożone wnętrzem do dołu. Teraz wystarczy powoli obracać się wokół własnej osi, aż do lekkiego zawrotu głowy. Jedno jest ważne: obracaj się w prawą stronę, czyli zgodnie z kierunkiem ruchu wskazówek zegara.
Początkowo większość dorosłych już po kilku obrotach poczuje zawrót głowy. Należy wtedy przerwać ćwiczenie. Jeśli masz ochotę usiąść lub położyć się, zrób to. Ja też tak zaczynałem. Najpierw jednak wykonuj ten rytuał tylko do chwili, kiedy lekko zakręci ci się w głowie. Z czasem natomiast, systematycznie ćwicząc wszystkie pięć rytuałów, będziesz mógł obracać się coraz dłużej, a zawroty głowy miną.
Możesz je także złagodzić, stosując technikę, jakiej używają tancerze i łyżwiarze figurowi. Zanim zaczniesz się obracać, koncentrujesz wzrok na jakimś punkcie przed sobą. Zaczynając obrót, starasz się jak najdłużej patrzeć na ten punkt. W końcu jednak musisz stracić go z oczu, żeby głowa mogła podążyć za resztą ciała. Wtedy jak najszybciej wykonujesz obrót głowy, żeby ponownie skupić wzrok na tym wybranym punkcie. Taki punkt odniesienia ułatwi ci orientację i zmniejszy zawroty głowy.
Siedem wirów energetycznych odpowiada siedmiu gruczołom dokrewnym. Są one rozłożone pionowo, w następującym porządku:
1) kość ogonowa;
2) dolina część brzucha, poniżej pępka;
3) górna część brzucha, między pępkiem a klatką piersiową;
4) w centrum klatka piersiowej;
5) w rejonie gardła;
6) na środku czoła, między brwiami;
7) na ciemieniu, na czubku głowy.
Kiedy wszystkie te wiry obracają się bardzo szybko, i w takim samym tempie, organizm jest całkowicie zdrowy. Kiedy choćby jeden obraca się wolniej, następuje pogorszenie zdrowia i zachodzi proces starzenia.
Kiedy bytem w Indiach, zdumiał mnie widok Mauła-wiyah, czyli, jak się powszechnie ich nazywa, tańczących derwiszy, którzy obracają się niemal bez przerwy, pogrążeni w religijnej ekstazie. Gdy później pokazano mi pierwszy rytuał, przypomniałem sobie dwie rzeczy związane z tamtą praktyką. Po pierwsze, tańczący derwisze obracają się zawsze w jednym kierunku, w prawą stronę, czyli zgodnie z ruchem wskazówek zegara. Po drugie, starsi derwisze byli męscy, silni i krzepcy - znacznie bardziej niż większość mężczyzn w ich wieku.
Gdy podzieliłem się tymi spostrzeżeniami z pewnym lamą, wyjaśnił mi, że ów „taniec" derwiszy działa zarówno korzystnie, jak i niszcząco. Zbyt długie obracanie się pobudza nadmiernie niektóre wiry (czakry), co w końcu prowadzi do wyczerpania. W efekcie przepływ strumienia energii życiowej najpierw ulega przyspieszeniu, a potem zablokowaniu. Te gwałtowne skoki powodują, że derwisze doświadczają swego rodzaju psychicznego odurzenia, które błędnie biorą za przeżycie religijne czy duchowe.
Lamowie natomiast - ciągnął pułkownik - nie obracają się tak długo. Podczas gdy tańczący derwisze wykonują często nawet sto obrotów, lamowie robią ich około dwunastu, jedynie tyle, by pobudzić wiry do działania".
Wskazówki
Według moich doświadczeń mniejszą trudność stanowi wirowanie, czyli sama istota ćwiczenia, większą zaś jego zakończenie. Chcąc skończyć obroty, złóż dłonie przed sobą na wysokości mostka i skup wzrok na złączonych kciukach. Pomoże ci to odzyskać równowagę.
Rytuał pierwszy
Stań z rękami wyciągniętymi na boki, dłonie zwrócone wnętrzem do dołu. Obracaj się w prawą stronę, zgodnie z ruchem wskazówek zegara.
Ąfirmacje
Jestem rozluźniony, oddycham wolno i głęboko.
Jestem lekkością, światłem, miłością i uśmiechem.
Jestem świadomy każdego mojego ruchu.
Z każdym oddechem zyskuję nową energię.
Jestem promieniejącą siłą życia.
W każdej chwili jestem twórcą mojego życia.
Mój umysł i serce znajdują się w równowadze.
Moja energia przepływa swobodnie, bez przeszkód.
Odczuwam moje ciało jako harmonijną całość.
Oddycham całym ciałem.
Moje ciało staje się wciąż lżejsze i lżejsze.
W oddechu łączę ciało, ducha i umysł.
Pozwalam mojemu oddechowi odnaleźć
jego naturalny rytm.
Uwalniam się od wszystkiego, co negatywne.
Ufam mądrości mojego ciała.
Moje ruchy podążają za moim oddechem.
Poddaję się biegowi życia.
Jestem zawsze o właściwej porze we właściwym miejscu i robię dobrze to, co jest właściwe.
Wyrzucam z siebie wszystko to, co negatywne.
Oddalam od siebie złe myśli.
Wypływa ze mnie cała złość.
„Po pierwszym rytuale - mówił dalej pułkownik - następuje drugi, który ma na celu dalsze pobudzenie wszystkich siedmiu wirów. Jest on jeszcze prostszy od poprzedniego.
Połóż się płasko na wznak, najlepiej na grubym dywanie lub na kocu. Lamowie wykonują ten rytuał na dość grubym dywaniku o szerokości około 60 i długości 180 centymetrów, zrobionym z wełny lub włókna roślinnego.
Służy on wyłącznie do odizolowania ciała od zimnej podłogi. Ponieważ zaś wszystko, co robią lamowie, zawsze ma znaczenie religijne, nadano mu nazwę »dywanik modlitewny«.
Leżąc płasko na plecach, wyprostuj ręce wzdłuż ciała, dłońmi do podłogi (palce złączone). Unieś głowę i przyciągnij brodę do piersi. Jednocześnie podnieś wyprostowane w kolanach nogi do pozycji pionowej. Jeśli potrafisz, przenieś nogi nad ciałem, w kierunku głowy, nadal nie zginając kolan.
Następnie powoli opuść głowę i wyprostowane nogi na podłogę. Rozluźnij mięśnie, po czym powtórz rytuał.
Przez cały czas zachowuj stały rytm oddychania: głęboki wdech przy podnoszeniu głowy i nóg, głęboki wydech przy opuszczaniu. W przerwach między powtórzeniami, kiedy rozluźniasz mięśnie, oddychaj w tym samym rytmie. Im głębiej oddychasz, tym lepiej.
Jeśli nie potrafisz utrzymać nóg wyprostowanych w kolanach, możesz je lekko zgiąć, tyle ile to będzie konieczne. W miarę ćwiczenia tego rytuału staraj się jednak jak najbardziej je prostować.
Pewien lama opowiadał mi, że kiedy pierwszy raz próbował wykonać ten prosty rytuał, był taki stary, słaby i niedołężny, że nie mógł wyprostować nóg. Najpierw więc podnosił je zgięte w kolanach. Stopniowo udawało mu się prostować nogi coraz bardziej, aż wreszcie, po upływie trzech miesięcy, zaczął to robić już bez najmniejszego trudu.
Podziwiałem tego lamę - rzekł pułkownik. - Gdy mi opowiadał o tym, był uosobieniem zdrowia i młodości, choć wiedziałem, że jest znacznie starszy ode mnie. Dla samej przyjemności doświadczania wysiłku dźwigał worki z warzywami, ważące około pięćdziesięciu kilogramów. Przenosił je na plecach z ogrodu do klasztoru, położonego ponad sto metrów wyżej. Nie spieszył się, ale po drodze w ogóle nie przystawał. Na górze nie wydawał się ani trochę zmęczony. Za pierwszym razem, kiedy podążałem za nim, musiałem zatrzymywać się i łapać oddech co najmniej dziesięciokrotnie. Po pewnym czasie jednak wspinałem się na wzgórze równie łatwo jak on, oczywiście bez laski. Ale to już całkiem inna historia".
Najczęstszym błędem podczas wykonywania tego ćwiczenia jest unoszenie dolnej części kręgosłupa jednocześnie z nogami. Osłabia to plecy. Podczas unoszenia nóg całe plecy powinny przylegać do podłoża. Pomocne jest wyprowadzanie ruchu od pięt, tak by palce stóp poruszały się w kierunku kości piszczelowej. Taka pozycja wyjściowa pobudza mięśnie nóg zwane prostownikami.
W unoszeniu nóg możesz sobie pomóc rękami. Jeśli ułożysz dłonie pod pośladkami, łatwiej doprowadzisz nogi do pionu. Jeśli cierpisz z powodu nadmiernie wygiętego kręgosłupa w części krzyżowej (lordoza), to najlepiej przed uniesieniem nóg ułóż stopy płasko na ziemi. Nie opuszczaj też wyprostowanych nóg, lecz najpierw opuść stopy, tak by oparły się podeszwami o podłoże, a następnie, bardzo powoli je przesuwając, doprowadź nogi do pozycji wyjściowej.
Rytuał drugi
1. Połóż się płasko na podłodze, z rękami wyprostowanymi wzdłużciała.
2. Unieś głowę, mocno przyciągając brodę do piersi.
Podnieś wyprostowane w kolanach nogi do pozycji pionowej.
Afirmacje
Żyję ze świadomością mojego ruchu.
Z każdym oddechem uzyskuję nową energię.
Czuję się ściśle związany z moim ciałem.
Zwracam baczną uwagę na głos mojego ciała.
Oddycham całym sobą.
Mam dość czasu na wszystko, co jest ważne
w moim życiu.
Pozwalam mojemu oddechowi odnaleźć jego naturalny rytm.
Mój świat wewnętrzny i zewnętrzny znajdują się w równowadze.
Jestem otwarty na zrozumienie moich najgłębszych potrzeb.
„Trzeci rytuał - mówił dalej pułkownik - należy wykonywać bezpośrednio po drugim. On również jest bardzo prosty.
Uklęknij na podłodze, prostując tułów. Dłonie połóż z tyłu na udach, tuż pod pośladkami. Pochyl głowę do przodu, brodę przyciągnij do piersi. Następnie odchylaj głowę do tyłu, najdalej jak możesz, jednocześnie wyginając tułów, tak by kręgosłup tworzył łuk. Podczas odchylania się, mocno opieraj ręce na tylnej części ud. Wróć do pozycji wyjściowej, a następnie powtórz rytuał.
Podobnie jak w rytuale drugim, należy utrzymywać odpowiedni rytm oddychania: głęboki wdech przy wygięciu do tyłu, wydech przy powrocie do pozycji wyjściowej. Głębokie oddychanie jest bardzo korzystne, dlatego nabieraj do płuc jak najwięcej powietrza.
Widziałem, jak ponad dwustu łamów wykonuje wspólnie ten rytuał. Chcąc skupić uwagę na własnym wnętrzu, zamykali w tym czasie oczy, dzięki czemu nic ich nie rozpraszało i mogli osiągnąć pełną koncentrację.
Już tysiące lat temu lamowie odkryli, że wszystkie wyjaśnienia niezgłębionych tajemnic życia tkwią w człowieku. Wszystko, co kształtuje nasze życie, ma źródło w nas samych. Ludzie Zachodu nigdy nie potrafili zrozumieć ani ogarnąć myślą tej koncepcji.
Uważają oni, podobnie jak ja kiedyś, że nasze życie kształtują niekontrolowane siły świata materialnego. Na przykład większość sądzi, że starzenie się i pogarszanie stanu zdrowia nieuchronnie wynika z prawa natury. Dzięki wglądowi w siebie lamowie jednak wiedzą, że jest to złudzenie, które działa jak samospełniająca się przepowiednia.
Lamowie, zwłaszcza z tego klasztoru, wykonują wielką pracę dla świata, pracę na poziomie astralnym. Z tego poziomu, wysoko ponad wibracją świata fizycznego, z miejsca gdzie skupia się energia i gdzie przy niewielkim wysiłku można osiągnąć bardzo dużo, pomagają całej ludzkości.
Rytuał trzeci
Pewnego dnia świat się przebudzi i ze zdumieniem ujrzy rezultat wielkich dokonań tych łamów, a także innych, niewidzialnych sił. Już wkrótce nadejdzie nowa epoka i człowiek zobaczy nowy świat. Nauczy się wyzwalać w sobie potężne siły wewnętrzne, które pozwolą przezwyciężyć wojny i zarazy, nienawiść i zgorzknienie.
Nazywamy siebie ludźmi cywilizowanymi, ale w rzeczywistości żyjemy pogrążeni w kompletnej ciemnocie. Przygotowuje się nas jednak do tego, co lepsze i wspanialsze. Każdy, kto usiłuje podnieść swą świadomość na wyższy poziom, przyczynia się do podniesienia świadomości rodzaju ludzkiego jako całości. Dlatego też efekty praktykowania pięciu rytuałów znacznie wykraczają poza czysto fizyczne korzyści".
Klęcząc, koniecznie podginaj palce u stóp, tak żeby nie obciążać nóg. Wprawdzie na zdjęciu dokładnie uwidoczniony jest ten szczegół, ale wielu ćwiczących nie zwraca na niego uwagi.
Tymczasem popełniając ten błąd, narażasz się na rozpoczynanie skłonu do tyłu od części lędźwiowej kręgosłupa, która u wielu osób jest najsłabsza i najbardziej narażona na zwichnięcie kręgów. Przy właściwym ustawieniu pleców ruch rozpoczyna się od kręgów piersiowych. Osłabieniu lędźwiowej części kręgosłupa przeciwdziała napięcie mięśni pośladkowych.
Osobiście zalecam odmienny układ rąk od pokazanego na fotografii. Aby uniknąć skłonu od części lędźwiowej, oprzyj obie dłonie na kościach biodrowych, kierując palce ku dołowi. Ta pozycja umożliwia ci lepsze przygotowanie się do skłonu w tył, ponieważ łopatki znajdują się bliżej siebie, a klatka piersiowa się otwiera.
Z moich doświadczeń wynika, że trudność w tym ćwiczeniu stanowi wielokrotne skłanianie do przodu i odchylanie do tyłu szyjnej części kręgosłupa, bardzo wrażliwej na bolesną lordozę. Musisz więc zwrócić uwagę na to, by przed skłonem głowy do przodu twoja szyja w pozycji wyprostowanej była naprężona.
Dopiero potem ostrożnie skłoń głowę do przodu (zaczynając od podbródka), a następnie z równą ostrożnością odchylaj ją do tylu (podbródek dalej prowadzi głowę). Aby ustalić właściwy kąt odchylenia głowy, połóż rękę na karku i odchylaj głowę do tyłu dopóty, dopóki dłoń nie zablokuje dalszego ruchu. Do tego punktu można wykonywać ruch bez ryzyka.
...
Spiryt3