Karolcia (streszczenie).docx

(12 KB) Pobierz

Karolcia

 

Karolcia była niespełna dziewięcioletnią dziewczynką, która razem z rodzicami przeprowadziła się do nowego mieszkania. Kiedy wynoszono ostatnie meble, Karolcia odnalazła w dziurze w podłodze mały niebieski koralik. Bardzo szybko wyszło na jaw, że ma on tajemniczą moc i potrafi spełnić wszystkie życzenia swojego właściciela. 
Przy pomocy tego koralika Karolcia wraz ze swoją ciotką Agatą leciały w taksówce wysoko ponad dachami, aby ominąć uliczne korki. Zrobiły przystanek w domu towarowym. Tam Karolcia pierwszy raz spotkała się z Filomeną, złą czarownicą, która ciągle usiłowała zabrać jej koralik.
Koralik spełniał przeróżne drobne życzenia swojej malej właścicielki. Raz uczynił z niej osobę dorosłą. Dziewczynka z wielkim trudem powróciła do swojego poprzedniego wyglądu. Kiedy indziej zapełnił cały jej dom tak wieloma ciastkami, że wszystkich nie byli w stanie zjeść nawet liczni znajomi i goście.
O koraliku Karolcia powiedziała swojemu koledze z sąsiedztwa, Piotrkowi. Za sprawą koralika oboje stali się niewidzialni. Przenieśli się do wielkiego sklepu. Wykorzystując to, że nikt nie mógł ich zobaczyć, sprawili tam sporo zamieszania. Kiedy Karolcia bawiła się lalką, ludzie myśleli, że ona sama się porusza. Wszyscy chcieli kupić taką samą. Klienci myśleli również, że samochodzik jeździ bez kierowcy w środku.
Potem dzieci udały się do drewnianego domku Baby Jagi, który też znajdował się w domu towarowym. Koralik spowodował, że wszystko w nim stało się prawdziwe. Ożyła Baba Jaga, kotek zrobiony z gałganków zaczął się poruszać, rośliny z tektury zaczęły pachnieć. Baba Jaga upiekła bardzo dobre pierniki. Każdy kto je zjadł stawał się od razu lepszy niż był wcześniej. Znów zjawiła się czarownica Filomena. Dzieci z wielkim trudem uciekły. Karolcia była zmuszona wrzucić niebieski koralik do kieszeni w płaszczu swojej mamy, która robiła akurat zakupy.
Niebieski koralik robił się coraz bledszy. Spełnianie następnych życzeń zabierało mu czarodziejską moc. Dzieci były zmuszone bardzo dobrze się zastanowić, zanim wypowiedzą kolejne życzenia.
Naprzeciw domu Karolci znajdował się niewielki ogród, który był ulubionym placem zabaw dla wszystkich dzieci w okolicy. Pewnego dnia zawieszono kartkę, że od następnego dnia zostanie on zamknięty, a w tym miejscu powstanie nowoczesna restauracja. Wszystkie dzieci były bardzo niepocieszone. Karolcia razem z Piotrkiem chcieli przekonać prezydenta miasta, że ogród powinien pozostać placem zabaw. Znowu stali się niewidzialni. Po wielu perypetiach dostali się do budynku, w którym urzędował prezydent. Pomogły im dwa zaczarowane lwy z kamienia, które ożyły dzięki koralikowi.
Okazało się, że  czarownica Filomena była sekretarka prezydenta. Znowu robiła wszystko,  aby posiąść koralik. Pomimo to, dzieci spotkały się z prezydentem. Przedstawiły mu swoją prośbę. Uczyniły go również niewidzialnym, aby mógł niezauważony wyjść z gmachu urzędu i decyzję o przyszłości ogrodu podjąć na miejscu. Niewidzialny prezydent w drodze zachowywał się niczym dziecko, bardzo dokazywał.
W czasie krótkiego postoju, kiedy jechano prezydenckim samochodem, strażnicy miejscy kierowani przez czarownicę Filomenę złapali lwy i odwieźli je do zoo. Dzieci z pomocą innych zwierząt uwolnili je, a w klatce zamknięto Filomenę.
Kiedy w końcu wszyscy dotarli na miejsce prezydent zakazał zamykać ogród i budować restaurację. Dzieci bardzo to ucieszyło. W tym czasie koralik zrobił się już całkowicie blady. Na pewno był w stanie spełnić jeszcze tylko jedno ostanie życzenie. Dzieci bardzo długo zastanawiały się o co mają go poprosić: o nową lalkę, albo jakąś inną zabawkę. Wreszcie podjęły decyzję. Poprosiły, aby spełniło się jedno marzenie każdego człowieka, który mieszkał w okolicy.
Koralik spełnił życzenie. Wszyscy otrzymali, to o czym najbardziej marzyli. Pani Leśniewska doszła do zdrowia, ciocia Aniela dostała nowy kapelusz, Leszek jeździł na nowym rowerze, Agata miała skakankę, sąsiadka posiadała w końcu dziesięć białych kotków. W każdym mieszkaniu słychać było radosne okrzyki i śmiech. Zmieniono nawet nazwę ulicy – już nie nazywała się Kolorowa, ale Szczęśliwy Zaułek. Karolcia razem z Piotrkiem bardzo cieszyli się, że mogli uszczęśliwić tylu innych ludzi.
Po spełnieniu tego ostatniego życzenia koralik zamienił się w łzę, a może w kropelkę wody. Zniknął w trawie. Na pewno ktoś kiedyś go znajdzie.       

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin