00:00:06:Downloaded From www.AllSubs.org 00:00:03:SARABANDA 00:00:07:Dla Ingrid 00:00:14:PROLOG: 00:00:18:Marianne przeglšda swoje fotografie. 00:00:40:Johan został na staroć multimilionerem. 00:00:44:Stara ciotka z Danii... 00:00:46:która była sławnš piewaczkš operowš... 00:00:50:zostawiła mu fortunę. 00:00:55:Kiedy stał się niezależny finansowo|opucił uniwersytet 00:01:04:i odkupił letni dom swoich dziadków 00:01:10:Odizolowanš, zniszczonš,|drewnianš chatę niedaleko Orsa. 00:01:19:Przez wiele lat 00:01:22:nie mielimy ze sobš żadnego kontaktu 00:01:27:Nasze córki sš daleko, nawet ode mnie 00:01:34:Martha mieszka w domu opieki 00:01:38:samotnie pogršżajšc się w swojej chorobie. 00:01:42:Odwiedzam jš od czasu do czasu,|ale mnie nie rozpoznaje. 00:01:46:A Sarah... wyszła za wziętego adwokata... 00:01:51:przeprowadzili się do Australii|i majš tam dobrš pracę 00:01:58:Nie majš dzieci. 00:02:02:A ja? 00:02:08:Dalej pracuję w zawodzie,|nie wiedzie mi się le. 00:02:14:Małżeństwa często się kłócš i rozwodzš. 00:02:25:Pomylałam sobie,|że powinnam odwiedzić Johana. 00:02:32:I|Marianne wprowadza swój plan w życie 00:05:09:Pomylałam sobie...|że powinnam odwiedzić Johana. 00:05:19:No więc jestem. 00:05:23:Siedzi tam, na werandzie. 00:05:28:Ja stałam tutaj,|obserwujšc go i... 00:05:33:czekajšc,|jakie dziesięć minut. 00:05:39:Może powinnam była zignorować|ten irracjonalny impuls. 00:05:46:Tę pomyłkę. 00:05:51:W zasadzie,|nie jestem porywczš osobš. 00:05:58:Ale jestem tutaj... 00:06:03:i muszę się zdecydować: 00:06:05:wrócić powoli do auta... 00:06:14:albo podejć bliżej. 00:06:19:Oczywicie, mogłabym tu zostać jeszcze trochę 00:06:26:żeby się pozbyć tego zakłopotania... 00:06:31:ale nie na długo.|Najwyżej minutę! 00:06:41:Minuta mija... 00:06:47:33 sekundy... 00:06:55:47 sekund... 00:07:02:55 sekund... 00:07:25:O nie! 00:07:32:- Obudziłam cię?|- To ty, Marianne. 00:07:35:- Witaj!|- Nie, nie musisz wstawać. 00:07:41:- Jak zwykle mnie szpiegowała.|- Nieprawda. 00:07:46:Nie widzielimy się od trzydziestu lat.|Trzydziestu dwóch! 00:07:50:- Po prostu, nasze cieżki się rozbiegły.|- To naturalne. 00:07:55:Ludzie zaczynajš razem, 00:07:57:potem się rozdzielajš|i rozmawiajš przez telefon... 00:08:01:- w końcu następuje cisza.|- To takie smutne! 00:08:03:- Wyrzucasz mi co?|- Nie, nie mielimy sobie nic do powiedzenia. 00:08:09:A ty nagle zadzwoniła, i chciała mnie odwiedzić. 00:08:14:- Nie byłe do tego zbytnio zapalony.|- Zapalony? Powiedziałem 'nie'. 00:08:18:Wcišż mówię. Nie chcę tego.|Ale ciebie to nie obchodzi. 00:08:26:- Musiałam przyjechać.|- Po co? 00:08:29:- Nie powiem ci.|- miejesz się. 00:08:34:Johan... 00:08:36:Przejechałam 340 km... 00:08:39:i udało mi się znaleć twojš kryjówkę 00:08:42:w rodku lasu. 00:08:45:Teraz, kiedy cię zobaczyłam, pocałowałam|i porozmawialimy, mogę odjechać. 00:08:51:To nie wystarczy.|Naprawdę? 00:08:56:Ostatecznie możesz zostać na obiad. - Czemu? 00:09:00:W tamtym tygodniu powiedziałem pani Nilsson... 00:09:03:że przyjedzie moja była żona. 00:09:06:Nie mogę jej nagle powiedzieć,|że nie będzie obiadu. Ona oszaleje. 00:09:14:- Kto to jest pani Nilsson?|- Agda. Agda Nilsson. 00:09:18:Jestecie parš? 00:09:22:Broń boże! 00:09:29:Wy dwoje żyjecie tu zupełnie samotni|w rodku ciemnego lasu? 00:09:34:Pani Nilsson mieszka we wiosce. 00:09:38:Sprzšta tu i gotuje. Potem idzie do domu. 00:09:45:- Jest religijna i złoliwa.|- Więc żadnego romansu. 00:09:52:Żeby być w porzšdku, straszę tę wiedmę. 00:09:57:Straszę jš, że mogłaby za mnie wyjć.|Mimo wszystko, zostań na obiedzie. 00:10:03:Pani Nilsson przygotowała ci pokój. 00:10:06:więc będziesz musiała zostać na noc. 00:10:11:Chyba będę to musiała zaakceptować. 00:10:15:Trudno wstać z tego krzesła.|Nie, nie pomagaj mi. 00:10:22:Co nie tak, Johan? 00:10:26:Próbuję cię objšć moimi rękami. 00:10:29:Chcesz mnie przytulić? 00:10:40:Cholera, Johan! 00:10:46:Stary idiota! 00:10:48:- Ile masz lat?|- Nie wiem, a ty? 00:10:54:- 86.|- Nie, nie ty, ja! 00:10:59:Jakie 55. 00:11:04:- Mam 63.|- Naprawdę? Tak dużo? 00:11:11:Usunięto mi macicę i jajniki. 00:11:18:- Masz z tym jeszcze jakie problemy?|- Czasami. 00:11:24:Usišdmy na ławce. 00:11:27:Jak tu pięknie! 00:11:29:Gdy piękno objawia się...|w życiu, w tworzeniu... 00:11:34:Gdzie jest jego ródło, jego dawca?|Wieczne piękno. 00:11:39:- Nie wiedziałam, że znasz psalmy.|- Babcia mnie nauczyła. 00:11:44:A dziadek dał mi za to małe, ołowiane żołnierzyki. 00:11:51:Możemy się cieszyć widokiem, 00:11:54:- trzymać za ręce...|- Będziemy się trzymać za ręce? 00:11:58:- Nie robilimy tego kiedy?|- Robilimy... tak mi się wydaje. 00:12:03:Nie robiłem tego, od czasu, kiedy...|Kiedy przestałem to robić. 00:12:12:Naprawdę masz piękny widok. 00:12:16:Widzisz stšd dom nad jeziorem? 00:12:20:Widać odbłyski wiateł,|za skałami. 00:12:25:Przejeżdżałam tamtędy.|Chyba kto tam mieszka. 00:12:30:Mogła zauważyć.|Henrik tam jest. 00:12:36:Tak, Henrik. Mój syn.|Profesor asystent. 00:12:41:- Jest tu na jaki konkretny czas?|- Niedokładnie. 00:12:46:Dostałem krótki list, było w nim napisane,|że chce się tam przeprowadzić. 00:12:51:Od końca kwietnia jest tam z Karin, swojš córkš. 00:12:55:W takim razie nie macie zbyt dużo kontaktu. 00:13:00:Absolutnie.|Tylko serdeczna pogawędka, kiedy się mijamy. 00:13:05:Grubas Henrik!|Musi już mieć jakie... 61 lat! 00:13:10:- Mój Boże!|- Powtórz. 00:13:16:- A Karin?|- 19. 00:13:22:Jej matka umarła na raka dwa lata temu. 00:13:27:- Anna...|- Opowiedz mi. 00:13:30:Anna i Henrik byli małżeństwem od 20 lat. 00:13:34:Nie umiał znieć jej mierci.|Wycofał się przed czasem. 00:13:41:Słyszałem, że byli szczęliwi,|kiedy się go pozbyli. 00:13:45:le go traktowali. 00:13:51:- Jak ciebie, w jego wieku.|- Mnie? Nie... 00:13:54:Tak, wyłaziły mi już bokiem|te bezmylne akademickie przepisy. 00:14:00:Ale doktorat Honoris Causa|na Uniwersytecie Michigan wszystko to skończył 00:14:04:Rozmawialimy o Henriku. 00:14:10:Dyrygował orkiestrš|"Solistów z Uppsali". 00:14:15:Ale z tego też zrezygnował. 00:14:17:Ma co do zrobienia. 00:14:19:Zdaje mi się, że pisze ksišżkę. 00:14:24:- A co z jego córkš, Karin?|- Też gra na wiolonczeli. 00:14:29:Jesieniš będzie miała przesłuchania|do konserwatorium. 00:14:33:Henrik jš uczy. 00:14:35:Codziennie siedzš w domu ze swoimi wiolonczelami. 00:14:39:Jest piękna.|Jak jej matka. 00:14:47:Tak. 00:14:55:Ale... Nic nie wiem o naszych córkach. 00:15:04:- Sarah jest w Australii.|- W Australii?! 00:15:09:- Tak, w Australii.|- Cóż, w końcu udało jej się wyjechać. 00:15:15:Przysyła mi listy i rozmawiamy przez telefon. 00:15:19:Wszystko u niej w porzšdku.|Dobra kancelaria, dobry mšż. 00:15:24:- Jest zadowolona z życia.|- A biedna Martha? 00:15:29:Coraz bardziej się pogršża.|Nie rozpoznaje mnie. 00:15:39:Jest już, w naszym odczuciu, niewiadoma,|co się wokół niej dzieje. 00:15:43:Rozumiem... 00:15:48:- A ty?|- Nie mogę się skarżyć 00:15:52:Chociaż czasami widzę się|w tym dobrowolnym odosobnieniu 00:15:55:i zdaje mi się, że to piekło. 00:15:58:Jakbym umarł. Chociaż nie wiem, czemu. 00:16:01:Ale raczej wszystko dobrze. 00:16:04:Zastanowiłem się nad moim życiem|i mam do niego kartę odpowiedzi. 00:16:10:To nie brzmi zabawnie. 00:16:12:Faktycznie, Marianne.|To nie jest zabawne. 00:16:16:A kto, do cholery mówił,|że potępienie ma być zabawne? 00:16:21:- A co mówi twoja "karta odpowiedzi"?|- Chcesz wiedzieć? 00:16:25:- Zadałam pytanie, prawda?|- Mówi, że moje życie to jedno, wielkie gówno. 00:16:31:Głupie i totalnie bezsensowne życie. 00:16:36:Nasze małżeństwo też było częciš tego piekła? 00:16:42:- Szczerze mówišc, tak.|- Przykro mi to słyszeć. 00:16:47:Pewien stary kapłan powiedział mi: 00:16:49:"Dobry zwišzek składa się z dwóch elementów: 00:16:54:trwałej przyjani i niezachwianego seksu". 00:16:58:Nie można powiedzieć,|że bylimy dobrymi przyjaciółmi. 00:17:05:- Przyjaciółmi.|- Jasne. 00:17:08:Byłe niewierny. 00:17:11:- Ja...|- Ja też. 00:17:14:- To smutne.|- Ale dawno minęło. 00:17:17:- Ale to dalej jest bolesne.|- Nie dla mnie. 00:17:20:Tak mi się wydaje. 00:17:25:- Najdroższa Marianne.|- Ty to powiedziałe? 00:17:30:tak, ja.|Miło być tutaj z tobš. 00:17:36:Trzymajšc się za ręce, oglšdajšc pięknš okolicę. 00:17:41:- Bez gadania o bolesnych sprawach.|- Trzymasz moje ręce. 00:17:48:Obiad! Pani Nilsson się wcieknie,|jeli się spónimy. 00:17:55:Johan, muszę się umyć|i wypakować rzeczy z samochodu. 00:18:13:To była jednak pomyłka. 00:18:16:II|Około tygodnia póniej 00:18:28:Ty jeste Karin?|Chcesz się widzieć z dziadkiem? 00:18:32:Pojechał z paniš Nilsson do dentysty. 00:18:41:Ja jestem Marianne. 00:18:42:Byłam żonš twojego dziadka.|Przyjechałam go odwiedzić. 00:18:47:- Wiem.|- Chod, usišd. 00:18:55:Jeli chcesz,|możesz mi pomóc oczycić te grzyby. 00:19:00:Masz tu nóż. 00:19:06:Jeli chcesz, możemy porozmawiać.|Jeli nie, pobšdmy trochę razem. 00:19:12:Pewnie znasz Henrika,|mojego tatę. 00:19:14:Nie mogę tak powiedzieć.|Przywitalimy się, ale się nie znamy. 00:19:20:- Mama nie żyje.|- Wiem. 00:19:24:- Umarła dwa lata temu.|- Twój dziadek mi powiedział. 00:19:31:- Tata jest emerytem i teraz zajmuje się muzykš.|- Gra na wiolonczeli, tak? 00:19:38:Pisze o "Pasji w. Jana". 00:19:41:- Ty też grasz na wiolonczeli?|- Chcę się dostać do konserwatorium. 00:19:48:- Tata cię uczy?|- Tak. 00:20:00:Co nie tak? 00:20:04:Znasz Sonatę Hindemitha na wiolonczelę, opus 25? 00:20:08:Nie mam pojęcia o muzyce. 00:20:12:Tata chce, żebym jš zagrała na przesłuchaniu. 00:20:16:- To dla mnie za trudne!|- On myli inaczej? 00:20:19:Jaka jeste w dni, zanim dostajesz okres? 00:20:24:Jestem przedmiesišczkowym potworem. 00:20:28:Zasypiam jako anioł,|a budzę się jako d...
hhrr