ANIOŁY W OKNIE.doc

(30 KB) Pobierz
NIEBO I ANIOŁY W OKNIE

ANIOŁY W OKNIE

                        Jedni może lubią, a inni nie lubią zagadkowych tematów wypracowań z języka polskiego. Jednak jest wtedy okazja, by pomyśleć o czymś, o czym się nigdy dotąd nie pomyślało. I tak, kiedy Pani od polskiego zadała do opisania: „Widok z mojego okna", to Stenia powiedziała: „Ja napiszę najwięcej, bo mam aż 5 okien i balkon, no i mieszkam w samym środku miasta. Tam widać mnóstwo!" Przybiegła szybko do domu, stanęła w jednym oknie, w drugim, w trzecim, wyjrzała przez czwarte i zaczęła pisać. Na drugi dzień przyszła do szkoły i od razu zaczęła głośno to czytać wszystkim. A co? – O zwykłych i dziwnych przechodniach, o ciekawych wystawach, o „żywych statuach”, o chodzących reklamach, o bójce na skwerze, o żebrzącej staruszce w czarnej chustce, o kataryniarzu z papugą Czytała, ale nikt za bardzo nie chciał jej słuchać. – „Zwykła nuda! – powiedziała Aśka – przecież każdy to widzi. Ale ciekawe, co napisała Majka, bo ona mieszka na strychu, chyba bez zwykłych okien. Tylko z taki okienkiem-świetlikiem." Wywołana i onieśmielona Majka zaczęła czytać: „Przez moje okno widać tylko cudowny błękit, słońce, chmury, ptaki – w dzień, a gwiazdy i księżyc nocą… Lecz czasem widać także żywe Anioły – całe ze światła. Mają takie wyraziste i śliczne oczy wpatrujące się we mnie. Mogę w nie patrzeć i patrzeć! Te Anioły czasem tańczą, czasem coś nucą albo coś mówią… A raz to zobaczyłam za nimi tyłu błękitny płaszcza Matki Boskiej" I tu Stenia jej przerwała, choć wszyscy słuchali: „Zmyślasz Majka i już! Wiesz, pójdę z tobą pod to okno i zobaczymy, czy to Anioły, czy zwykłe chmurki" I poszły po lekcjach do domu Majki. Weszły po stromych schodach na strych, gdzie mieszkała Majka z babcią po śmierci jej taty i mamy, którzy zginęli w wypadku. Pokoik Majki był mały i tylko z jednym okienkiem w dachu, przez które widać było teraz tylko niebo. Stenia podeszła i spojrzała przez to okienko. - „Nawet pół ptaka nie widzę, a co dopiero Anioła" – powiedziała Stenia. Na to Majka: „Usiądźmy cicho i poczekajmy. Nie zawsze je widać." Siedziały już tak kilka minut, a Stenia częściej patrzyła na twarz Majki niż w okienko, bo ona się tak ładnie uśmiechała i przymykała oczy. – „A może ona naprawdę widzi coś, czego ja nie mogę?” – pomyślała Stenia i zapytała cicho Majkę: „Czy te Anioły coś mówiły do ciebie?" Na to Majka: „One czasem mówią, żebym nie płakała po mamie i tacie, bo Ojciec Niebieski mnie adoptował." Stenia dziwnie zachichotała, ale ucichła, bo nagle jakby coś mignęło w oknie… Majka wstała wpatrzona w coś, a może w kogoś tam za oknem… I uniosła ręce, jakby chciała pofrunąć wprost w czyjeś ramiona. Stenia nie mogła oderwać od niej oczu. A Majka tylko szepnęła parę razy: „Kochani moi…Kochani!” Stenia wreszcie spojrzała w okno, ale zaraz zza obłoku wyszło słońce i nie można już było na nie patrzeć. A Majka wyglądała jakoś tak, jakby nie było jej tu, ale gdzieś tam…Tylko gdzie? Stenia wyszła cicho z pokoiku, jakby trochę zawstydzona, bo Majka miała na twarzy łzy, choć wyglądała na szczęśliwą… A kiedy potem w szkole inni pytali ją, co zobaczyła w oknie Majki, to tylko kładła palec na ustach, jakby to była wielka Tajemnica.

                          

 

Zgłoś jeśli naruszono regulamin