Kroniki wampirze 4 - Opowieść o złodzieju ciał - tom 1.pdf

(1082 KB) Pobierz
197633058 UNPDF
ANNE RICE
OPOWIEŚĆ O ZŁODZIEJU CIAŁ
TOM 1
Przekład: Anna Martynow
Moim rodzicom
Howardowi i Katherine O'Brienom.
Wasze marzenia i wasza odwaga
będą ze mną do końca życia.
ODJAZD DO BIZANCJUM
W.B. YEATS
I
To nie jest kraj dla starych ludzi. Między drzewa Młodzi idą w uścisku, ptak leci w zieleni,
Generacje śmiertelne, a każda z nich śpiewa, Skoki łososi, w morzach ławice makreli. Całe lato
wysławiać będą chóry ziemi Wszystko, co jest poczęte, rodzi się, umiera. Nikt nie dba, tą
zmysłową muzyką objęty, O intelekt i trwałe jego monumenty.
II
Nędzną rzeczą jest człowiek na starość, nie więcej Niż łachmanem wiszącym na kiju, i
chyba Że dusza pieśni składać umie, klaśnie w ręce, A od cielesnych zniszczeń pieśni jej
przybywa. Tej wiedzy w żadnej szkole śpiewu nie nabędzie, W pomnikach własnej chwały tylko ją
odkrywa. Dlatego ja morzami żeglując przybyłem Do świętego miasta Bizancjum.
III
0 mędrcy, gorejący w świętym boskim ogniu Jak na mozaice ścian pełnych złota,
Wyjdźcie z płomienia, co żarem was oblókł, Nauczcie, jak mam śpiewać, podyktujcie słowa.
Przepalcie moje serce. Chore jest, pożąda, I kiedy zwierzę w nim spętane kona, Serce nic nie
pojmuje. Zabierzcie mnie z wami W wieczność, którą kunsztownie zmyśliliście sami.
IV
A kiedy za natury krainą już będę, Nigdy formy z natury wziętej nie przybiorę, Jak u
greckich złotników tak formę wyprzędę Wplatających w emalię liść i złotą korę, Ażeby senny
Cesarz budził się ze dworem, Albo tę, jaką w złotej wykuli gęstwinie, Żeby śpiewała panom i
damom Bizancjum O tym, co już minęło czy mija, czy minie.
1927
CZESŁAW MIŁOSZ
Mówi Wampir Lestat. Chciałbym wam przedstawić pewną historię. Coś, co mi się
przydarzyło naprawdę. Wszystko zaczęło się w Miami, w roku 1990, zatem od tego momentu
rozpocznę. Ważne jest jednak, bym opowiedział o moich snach, które miałem wcześniej, bowiem
stanowią one również bardzo ważną część historii. Mówię o majakach sennych, w których
ukazywało mi się wampirze dziecko z kobiecym umysłem i anielską twarzą, a także o moim
śmiertelnym przyjacielu Davidzie Talbocie.
Są jeszcze sny z czasów, kiedy byłem zwykłym chłopcem żyjącym we Francji - o zimowym
śniegu, o należącym do mojego ojca ponurym i zniszczonym zamku w Auvergne i o tym jak
wyruszyłem zapolować na stado wilków, które wyły w okolicach naszej biednej wioski.
Marzenia senne mogą być równie rzeczywiste jak prawdziwe wydarzenia. Albo tak mi się
potem zdawało.
Byłem w złym stanie psychicznym, kiedy zacząłem miewać te sny, bezdomny wampir
włóczący się po ziemi, czasami tak brudny, że nikt nie zwracał na mnie uwagi. Co za korzyść z
posiadania pięknych, bujnych blond włosów, bystrych błękitnych oczu, eleganckich ubrań,
uśmiechu, któremu trudno się oprzeć, i dobrze zbudowanego, wysokiego na metr dziewięćdziesiąt
ciała, pomimo swoich dwustu lat mogącego uchodzić za dwudziestoletnie. Pozostałem
człowiekiem rozsądnym, dzieckiem osiemnastego wieku, w którym naprawdę żyłem, zanim
Narodziłem się dla Ciemności.
Jednak u schyłku lat osiemdziesiątych dwudziestego wieku z dziarskiego wampira
żółtodzioba, tak przywiązanego do klasycznej, czarnej peleryny i brukselskiej koronki,
dżentelmena z laseczką i białymi rękawiczkami, tańczącego pod gazowymi lampami, zmieniłem
się nie do poznania.
Przeszedłem transformację w jakiegoś ciemnego boga. Przyczyniły się do tego liczne
cierpienia i tryumfy, a także właściwości krwi naszych wampirzych przodków. Posiadłem moc,
która czasem powodowała moje zmieszanie, a czasem mnie przerażała. Nie zawsze rozumiałem,
dlaczego tak się działo. Mogłem na przykład silą woli wznieść się w górę, przeprawiać z nocnymi
wiatrami na duże odległości łatwo niczym duch. Umysłem potrafiłem wpływać na materię,
doprowadzając ją do zniszczenia. Byłem w stanie rozpalić ogień, myśląc zaledwie, by to uczynić.
Umiałem również porozumiewać się nadprzyrodzonym głosem z innymi nieśmiertelnymi w
odległych krajach, a nawet kontynentach. Mogłem z łatwością czytać w myślach wampirów i
ludzi.
Nieźle, pomyślicie. Jednak ja nienawidziłem tego. Bez wątpienia tęskniłem za dawnym
sobą, za śmiertelnym chłopcem, nowo narodzonym widmem zdeterminowanym postępować
dobrze, będąc złym, jeśli takie zapisano mi przeznaczenie.
Nie jestem pragmatykiem, zrozumcie. Mam wrażliwe i bezlitosne dla mnie sumienie.
Mogłem być miłym facetem. Może czasami nim jestem. Jednak zawsze zaliczałem się do ludzi
czynu. Żal to strata czasu, podobnie jak strach. A tutaj otrzymacie akcję, gdy tylko uporam się ze
wstępem.
Pamiętajcie, początki są zawsze trudne i najczęściej sztuczne. Były to czasy najlepsze, a
zarazem najgorsze - doprawdy? A wszystkie szczęśliwe rodziny nie są do siebie podobne; nawet
Tołstoj musiał sobie z tego zdawać sprawę. Nie mogę obejść się bez zwrotów „Na początku”
albo „Zrzucili mnie z wozu z sianem o północy”, a chętnie bym to zrobił. Staram się dążyć do
perfekcji, uwierzcie. I jak powiedział Nabokov ustami Humberta: ,,Zawsze możesz liczyć na
ekstrawagancki styl prozy mordercy”. Czy ekstrawagancki znaczy eksperymentalny? Wiem już
oczywiście, że jestem zmysłowy, kwiecisty, bujny i wilgotny - wystarczająco wielu krytyków mi to
mówiło.
Niestety muszę robić wszystko po swojemu. I dotrzemy do początku, jeśli to nie jest
sprzeczność sama w sobie - obiecuję wam.
Teraz muszę wyjaśnić, że zanim ta historia się zaczęła, tęskniłem do innych znanych i
kochanych przeze mnie nieśmiertelnych, którzy już dawno temu rozpierzchli się z naszego
ostatniego w dwudziestym wieku miejsca spotkań. Szaleństwem byłoby myśleć, że chcieliśmy
ponownie stworzyć sabat. Zniknę li jeden po drugim w czasie i przestrzeni, to było nieuniknione.
Wampiry nie lubią sobie podobnych, chociaż ich potrzeba posiadania nieśmiertelnych
kompanów jest przemożna.
Dlatego właśnie stworzyłem uczniów - Louisa de Pointę du Lać, który został moim
cierpliwym i kochającym dziewiętnasty wiek towarzyszem, a z jego nieświadomą pomocą, także
piękne {przeklęte wampirze dziecko, Claudię. Podczas samotnych nocnych włóczęg w końcu
dwudziestego wieku Louis był jedynym nieśmiertelnym, jakiego widywałem. Najbardziej ludzki z
nas wszystkich, najbardziej Bogu niepodobny.
Nigdy nie przebywałem długo z dala od jego chatki, na odludnych peryferiach Nowego
Orleanu. Przekonacie się o tym poznając tę historię, której postać Louisa jest ważną częścią.
Chodzi o to, że znajdziecie tu niewiele o innych. Prawie nic.
Z wyjątkiem Claudii. Śniłem o niej coraz częściej. Pozwólcie mi wyjaśnić. Claudia została
unicestwiona ponad wiek temu, a ja nadal, przez cały czas odczuwałem jej obecność, tak jakby
przebywała tuż obok mnie.
Stworzyłem to wampirze dziecko w roku 1794 z umierającej sieroty i minęło sześćdziesiąt
lat, zanim powstała przeciwko mnie. „Wsadzę cię do twojej trumny na zawsze, Ojcze”.
Rzeczywiście sypiałem wtedy w trumnie. Czyn Claudii był stylową, tragiczną próbą
morderstwa. Jako przynęty użyła ludzkich ofiar nasączonych trucizną. Zatruta krew miała zmącić
mi umysł, co pozwoliłoby Claudii rozedrzeć nożem moje białe ciało i ostatecznie porzucić
pozornie pozbawione życia zwłoki w cuchnących wodach bagna za mrocznymi światłami Nowego
Orleanu.
Cóż, nie udało się. Jest niewiele pewnych sposobów na zabicie wampira. Sionce, ogień...
A przede wszystkim należy postawić sobie za cel całkowite unicestwienie. A poza tym mówimy tu
o Wampirze Lestacie.
Claudia zapłaciła za swą zbrodnię. Została zgładzona przez diabelskich krwiopijców,
którzy bawili w samym środku Paryża w cieszącym się złą sławą Teatrze Wampirów. Złamałem
zasady, czyniąc wampirem tak małe dziecko. Dlatego paryskie potwory mogły ją zniszczyć.
Jednak ona także nie dostosowała się do obowiązujących reguł, próbując unicestwić swojego
stwórcę. To był logiczny powód wystawienia Claudii na światło dzienne, gdzie spaliła się na
proch.
Myślę, że wybrali cholernie trudny sposób egzekucji, ponieważ ci, którzy zostawiają
skazanego na zewnątrz, muszą szybko wrócić do swoich trumien, a stamtąd nie mogą
kontrolować, czy słońce wykonuje wyrok. Tak właśnie postąpili z tą wspaniałą i delikatną istotą,
jaką stworzyłem wlewając wampirzą krew w obdarte, porzucone dziecko z obskurnej,
hiszpańskiej kolonii Nowego Świata. Chciałem, aby zostało moim przyjacielem i uczuciem, moją
miłością oraz muzą, a także towarzyszem polowań. Tak, również córką.
Jeśli przeczytacie Wywiad z wampirem, dowiecie się wszystkiego na ten temat. To wersja
Louisa o czasie, który spędziliśmy razem. Opowiada o miłości do naszego dziecka i zemście nad
tymi, którzy je uśmiercili.
Jeśli przejrzycie moje powieści autobiograficzne, Wampir Lestat i Królowa przeklętych,
dowiecie się wszystkiego o mnie, zapoznacie się z historią wampirów - tyle wartą co inne -
mówiącą o tym jak powstaliśmy tysiące lat tomu, jak rozmnażamy się, ostrożnie dając Ciemną
Zgłoś jeśli naruszono regulamin