Misja 1 - Mrok przeszłości.rtf

(146 KB) Pobierz

Książę Ciemności”

Misja 1 Mrok Przeszłci

 

 

 

 

wią, że sny czasem się spełniają.... Jednak czy każde są tego warte?

 

Obudziłem się ze strasznym krzykiem i bólem głowy. Nerwowo rozejrzałem się po wnętrzu        

próbując sobie przypomnieć gdzie jestem. Nikłe czerwone światło za oknem uświadomiło mnie.

-To były sen tylko wstałem z łóżka i podszedłem do zasłonki by nie widzieć tego

czerwonego neonu krzyczącego, że znajduję się w motelu. Już miałem odejść, gdy nagle

wydawało mi się, że jakiś cień przebiegł przed moim pokojem. Musiałem mieć zwidy. Nic tak

szybko się nie porusza. Wracając na łóżko spojrzałem na zegarek, którego czerwone litery

wskazywały na godzinę 4:00. Nie było sensu dalej sięaść. Za dwie godziny miałem jechać w

dalszą drogę. Usiadłem na łóżku próbując sobie przypomnieć cokolwiek z tego snu. Pamiętam

jak biegłem w nim uciekając przed czymś. Tylko, co było tym czymś?

Ze stanu rozmyślań wyrwał mnie hałas na korytarzu. Jakby ktoś biegł. Ubrałem się i

wyszedłem spojrzeć któż tak hałasuje. Ku własnemu zdziwieniu nie zobaczyłem tam nikogo. W

lekkim szoku wróciłem do pokoju i.... stanąłem jak wryty. Na środku wynajętego przeze mnie

pokoju stała kobieta. Muszę przyznać, że była bardzo atrakcyjna. Jednak jak ona się tu dostała?

Okno było nadal zamknięte a w drzwiach stałem ja. Nie odzywałem się. Czekałem na jej ruch.

-Witaj Dante. Wszędzie Cię szukałam na jej twarzy zagościł nikły uśmiech. Bardziej straszny niż wesoły, przez co po moich plecach przebiegł dreszcz. Jednak coś mi tu nie grało. A tym czymś było imię wypowiedziane przez kobietę

-Przepraszam, ale musiała mnie pani z kimś pomylić starałem się żeby nie było ychać jak mój

os drży jednak ona jakby to wyczuwała, bo jej uśmiech się powiększał.

-Mam na imię Andre nie Dante powoli wycofywałem się w stronę wyjścia. Muszę przyznać

bałem się jej, co zdradzało całe moje ciało. Nie wiem, kim była i czego ode mnie chciała, ale jak

dla mnie nie oznaczało to niczego dobrego. Wycofując się oparłem się o czyjeś ciało. Miałem

nadzieję, że to ktoś z obsługi jednak nie wiedziałem nawet jak się mylę. Tuż przy uchu

usłyszałem szyderczy śmiech kobiety. Tej samej, która nie tak dawno stała przede mną. Nie

wiem, jak ale sam za chwilę znalazłem się pod oknem siłując się z klamką która nie chciała nawet drgnąć. Teraz to bałem się nie na żarty. Jej śmiech roznosił się po całym pokoju jak nie po motelu.

-Taki duży chłopiec a tak się boi. Ale nie martw się Twoja śmierć Dante będzie szybka tego, co

stało się dalej nie wyśniłbym nawet w najgorszym koszmarze. Ta piękna i ponętna kobieta

zmieniła się w.... jakieś monstrum. To coś, bo nie wiem nawet jak to nazwać, zbliżo się do

mnie powoli. W świetle neonu mogłem zauważ, że zamiast rąk ma macki zakończone ostrymi

pazurami a zamiast twarzy.... w ogóle nie miała twarzy. Jedynie jedno oko, które próbowało mnie

przewiercić na wylot. A więc miałem umrzeć w wieku 24 lat? Gdybym wiedział zapewne

zrobiłbym więcej rzeczy w swym życiu niż tylko brał udział w wyścigach. To coś nie miało ust

ale ską się ten śmiech wydobywał. Chyba wolałem nie wiedzieć skąd. Dla dobra własnego i

swojego żołądka. Nie miałem zamiaru przypominać sobie swojej kolacji.

No, ale dobra. Skoro śmierć ma mnie zabrać to nie w takim stanie. Nie bałem się prędkości i

policji a wystraszyłem się czegoś takiego. Postanowiłem umrzeć, jako mężczyzna nie ciota.

Stanąłem wyprostowany jednak zamknąłem oczy. Naprawdę moja kolacja nie była ciekawa i nie

chciałem jej powtórnie oglądać. wią, że człowiek przed śmiercią widzi całe swoje życie. Ja

jednak zobaczyłem zupełnie coś innego... jakby życie kogoś innego nie swoje. Te obrazy

przeleciały tak szybko, że nie zdążem niczego zarejestrować. Czułem już, że stwór stoi przede

mną i ma wykonać egzekucję, gdy nagle koło moich uszu coś śmignęło z taką prędkością, że

bałem się, żenie je straciłem. Jednak nadal bałem się otworzyć oczy, bo na twarzy poczułem

coś lepkiego. Jedyne, co mi zostało to nasłuchiwać a słyszałem wiele. Brzdękuczonego szkła i

to, że do środka wpadły minimum 2 osoby. I dalej nic nie pamiętam gdyż chyba oberwałem w

czymś w owę, bo straciłem przytomność.

Nie wiem ile to trwało. Jednak, gdy otwierałem oczy światło słoneczne zaczynało mnie razić.

Ponownie wstałem z potężnym bólem głowy. Jakbym przeżywał deja vu. Zmieniła się jedynie

sceneria. Byłem w pokoju jednak już nie tym motelowym a raczej w jakimś mieszkaniu.

Rozejrzałem się po pokoju próbując zapamiętać jak najwięcej szczegółów no i ewentualnie

odnaleźć jakiegokolwiek sposobu ucieczki.

-Ten pokój jest pod stałą kontrolą te słowa zgasiły iskierkę nadziei. Westchnąłem cicho a swój

wzrok przeniosłem na autora a raczej kolejną autorkę owych słów. No pięknie kolejna kobieta z

szyderczym uśmiechem na ustach. Przynajmniej jej mogłem się przyjrzeć w świetle. Miała

czerwone jak ogieńosy, rysy twarzy młodzieńcze. Nie wyglądała na więcej niż 18 lat. Choć \

pozory czasem mylą. A i w ogóle nie wygdała na straszną. Niby taki chodzący anioł.

-Jak masz zamiar mnie zabić zrób to szybko nie kontrolowałem swoich słów, które wypłynęły z

moich ust jak wystrzelone z karabinu. Kobieta poruszyła się a ja włnie zacząłem w myślach

besztać się za swe sł...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin