HERBERT GEORGE WELLS HISTORIA PANA POLLY T�UMACZY�A RӯA CZEKA�SKA�HEYMANOWA TYTU� ORYGINA�U ANGIELSKIEGO THE HISTORY OF MR. POLLY ROZDZIA� I POCZ�TKI I BAZAR � Dziura � sykn�� pan Polly, po czym dla odmiany ze znacznie wi�kszym naciskiem powt�rzy�: � Dziuuura! � Umilk�, ale po chwili wybuchn�� w swoim dziwacznym �argonie: � Ach, ta g�upia, cholerna, parszywa dziura! Siedzia� na prze�azie, dziel�cym dwa go�e poletka, dr�czony dotkliwymi objawami niestrawno�ci. Niemal codziennie po po�udniu odczuwa� te cierpienia, ale �e brakowa�o mu wnikliwo�ci, wi�c win� za nie przypisywa� nie sobie, lecz ca�emu �wiatu. Ka�dego popo�udnia przekonywa� si� na nowo, �e �ycie w og�le i w ka�dym aspekcie jest �cholerne�. Dzi�, zn�cony z�udnym b��kitem nieba, kt�re dlatego tylko by�o b��kitne, �e marcowy wiatr d�� od zachodu, wyszed� na powietrze w nadziei, �e uda mu si� uszczkn�� co� nieco� z wiosennej rado�ci. Jednak�e tajemna alchemia ducha i cia�a nie pozwala�a mu cieszy� si� wiosn�. Przed wyj�ciem mia� k�opot ze znalezieniem czapki. Chcia� w�o�y� w�a�nie czapk� � now� cyklist�wk� � tymczasem pani Polly poda�a mu stary, mi�kki br�zowy kapelusz. � Masz tu sw�j kapelusz � powiedzia�a tonem nieszczerej zach�ty. Zacz�� szuka� w stosie gazet pod kuchennym sto�em, lecz po chwili odwr�ci� si� i wzi�� kapelusz. W�o�y� go na g�ow�, ale nie czu� si� w nim dobrze. W og�le czu� si� niedobrze. Dr��c� r�k� nacisn�� g��wk� kapelusza i pr�bowa� go w�o�y� na bakier to z lewej, to z prawej strony. Wtedy u�wiadomi� sobie w pe�ni doznan� zniewag�. Kapelusz zakrywa� mu lew� g�rn� cz�� twarzy, a on, rzucaj�c spod ronda rozsierdzone spojrzenie na �on�, powiedzia� g�osem ochryp�ym z w�ciek�o�ci: � Chcia�aby�, widz�, �ebym wiecznie nosi� na �bie ten stary, zab�ocony kalosz, co? A ja nie chc�! Mam go dosy�! A zreszt� mam ju� dosy� tego wszystkiego� Do tego dosz�o� Kapelusz� Dr��c� r�k� zerwa� go z g�owy. � Kapelusz� � powt�rzy�. Cisn�� nim o ziemi� i kopn�� z w�ciek�o�ci�. Kapelusz przelecia� przez kuchni�, odbi� si� o drzwi i upad� na ziemi� z naderwan� wst��k�. � Wcale nie wyjd�! � zawo�a� i w�o�ywszy r�ce do kieszeni znalaz� w prawej zgubion� czapk�. Nie pozostawa�o mu nic innego, jak bez s�owa skierowa� si� wprost na schody i wyj�� .trzasn�wszy mocno drzwiami. � Gagatek! � mrukn�a pani Polly w�r�d zapad�ej ciszy, podnosz�c i otrzepuj�c wzgardzone nakrycie g�owy. � Zn�w te grymasy! � doda�a. � Brak mi ju� cierpliwo�ci! � Wolno i niech�tnie, z min� osoby g��boko obra�onej zacz�a sprz�ta� skromn� zastaw� sto�u po niedawnym posi�ku i zanios�a naczynia pod kran. Uczta, jak� dla niego przygotowa�a, nie usprawiedliwia�a w jej oczach m�owskiej niewdzi�czno�ci. Sk�ada�a si� z zimnej wieprzowiny pozosta�ej z niedzieli, smacznej sa�aty, z zimnych kartofli i pikli z firmy Rashall, kt�re szczeg�lnie lubi�. Zjad� przecie� trzy korniszony, dwie cebule, ma�y kalafior i kilka kapar�w � z wszelkimi pozorami apetytu, a nawet �ar�ocznie; pr�cz tego by� jeszcze t�usty budy� na syropie i spory kawa�ek, sera. Lubi� jasny, twardy ser � czerwony uwa�a� za ci�ko strawny. Zjad� r�wnie� trzy kromki czarnego chleba i wypi� wi�cej ni� p� dzbanka piwa� Ale niekt�rym ludziom to jeszcze nie wystarcza. � Grymasy! � powiedzia�a pani Polly do zlewu, walcz�c z musztard� na talerzu m�a i wyra�aj�c tym s�owem jedyne rozwi�zanie problemu, jakie jej si� nasun�o. Tymczasem pan Polly siedzia� na prze�azie pogr��ony w nienawi�ci do �ycia, kt�re uwa�a� jednocze�nie za nieumiarkowane i za nieodpowiadaj�ce jego wymaganiom. Nienawidzi� miasteczka Foxbourne, nienawidzi� jego g��wnej ulicy, nienawidzi� swego sklepu, �ony i s�siad�w, jednego za drugim, i wreszcie z nieopisan� gorycz� nienawidzi� samego siebie. � Po kiego licha osiad�em w tej przekl�tej dziurze? � pyta�. � Dlaczego to zrobi�em? Siedzia� na prze�azie i patrza� oczami, kt�re zdawa�y si� by� zm�cone przez jakie� niedostrzegalne skazy, patrza� na �wiat, gdzie nawet wiosenne p�ki by�y przywi�d�e, �wiat�o s�oneczne mia�o odcie� metaliczny, a cienie nasi�ka�y niebiesko czarnym atramentem. Wiem, �e moralista uwa�a�by pana Polly za upostaciowanie grzesznego niezadowolenia, gdy� morali�ci maj� zwyczaj nie zwraca� uwagi na materialne okoliczno�ci, je�li oczywi�cie mo�na nazwa� niedawny posi�ek �okoliczno�ci��, zwa�ywszy, �e nie �okala�� on pana Polly, lecz tkwi� w jego wn�trzu. Nasi morali�ci, rzecz prosta, odnosz� si� obecnie krytycznie do picia � zar�wno pod wzgl�dem jako�ci, jak ilo�ci, lecz ani ko�ci�, ani pa�stwo, ani szko�a nie ostrzegaj� m�czyzny przed przesadnym zaspokajaniem g�odu oraz przed sposobem, w jaki go karmi �ona. Tak wi�c pan Polly codziennie po obiedzie wpada� w niepohamowan� w�ciek�o�� i codziennie nienawidzi� zewn�trznego �wiata � nawet nie przychodzi�o mu do g�owy, �e to w�a�nie z jego wewn�trznego �wiata, do kt�rego tak po mistrzowsku robi� delikatn� aluzj�, ten sm�tny chaos .przenika na zewn�trz. Jaka szkoda, �e istoty ludzkie nie s� przezroczyste! Gdyby na przyk�ad pan Polly by� przezroczysty albo przynajmniej troch� przejrzysty, to rzuciwszy okiem na i�cie laokonow� walk�, rozgrywaj�c� si� we w�asnym jego wn�trzu, zrozumia�by, �e jest nie tyle istot� ludzk�, ile siedliskiem wojny domowej. Co za niezwyk�e rzeczy musia�y si� rozgrywa� we wn�trzu pana Polly! Ach, zaprawd�, niezwyk�e! By�o to chyba podobne do �le administrowanego fabrycznego miasta w dobie kryzysu. A wi�c agitatorzy, akty gwa�tu i przemocy, strajki, str�e prawa i porz�dku czyni�cy wszelkie mo�liwe wysi�ki, miotaj�cy si� tu i �wdzie, zamieszki, �Marsylianka�, wozy wi�zienne, stukot i grzmot dudni�cych woz�w wi�ziennych� Nie wiem, dlaczego wschodni wiatr pogarsza stan ludzi chorych. Na pana Polly wp�ywa� tak, �e zdawa�o mu si�, i� z�by tkwi� mu lu�no w szcz�kach, �e jego w�asna sk�ra jest �le dopasowana, a w�osy stercz� mu rozpaczliwie jak postronki. Dlaczego lekarze nie wymy�lili jakiego� lekarstwa na wschodni wiatr? � Nie pami�tasz nigdy, by we w�a�ciwym czasie ostrzyc sobie w�osy � strofowa� siebie pan Polly spojrzawszy na sw�j cie�. � Ty przekl�ty, wytarty p�dzlu malarski! Ech, ty! � i niecierpliw� d�oni� przyg�adzi� stercz�ce kosmyki. Pan Polly mia� dok�adnie lat trzydzie�ci siedem i p�. By� ma�ego wzrostu, kr�py, z tendencjami do wypuk�o�ci zlokalizowanych tu i �wdzie. Twarz mia� do�� przyjemn�, rysy delikatne, i, gdyby nie cokolwiek za szeroki podbr�dek i zbyt spiczasty nos, niemal klasyczne. K�ty jego wra�liwych ust opuszcza�y si� ku do�owi. Oczy mia� rudawopiwne, spojrzenie sm�tne, a lewe oko bardziej okr�g�e i jak gdyby bardziej zdziwione ni� jego bli�niak. Cera jego by�a blada i ��tawa zapewne, jak wspomnia�em wy�ej, na skutek owej wewn�trznej wojny domowej. Zasadniczo nale�a�o powiedzie�: nosi� si� g�adko ogolony, tyle �e z ma�� p�ow� k�pk� pod prawym uchem i szram� na podbr�dku. Czo�o mia� porysowane drobnymi zmarszczkami jak cz�owiek do g��bi niezadowolony; ko�o oczu, szczeg�lnie pod prawym, sie� zmarszczek � i siedzia� tak sobie na prze�azie troch� krzywo, z r�kami w kieszeniach, ko�ysz�c jedn� nog�. � Dziura! � powt�rzy� zn�w. I zanuci� dr��cym, rozdygotanym g�osem: � Zgnii�aa, chooleerna, g�uupiaa dziura! Ochryp� z w�ciek�o�ci i reszta zdania uton�a w potoku niewybrednych epitet�w. Mia� na sobie zniszczon� czarn� bon�urk� i kamizelk�; ta�ma, kt�r� by�y obszyte, w niekt�rych miejscach lu�no odstawa�a, Ko�nierzyk z odwini�tymi ro�kami wybrany z zapas�w sklepowych oraz nowy, barwny, lu�no zwi�zany krawat nosi� dla zach�cenia klient�w, �gdy� by� w�a�cicielem sklepu z m�sk� galanteri�. Cyklist�wka, wzi�ta r�wnie� ze sklepu i nasuni�ta na jedno oko, rzuca�a na jego rozz�oszczon� twarz jaki� desperacki cie�. Buty mia� br�zowe, gdy� nie cierpia� zapachu czernid�a. Mo�liwe, �e dr�czy�a go nie tylko niestrawno��. Za tymi powierzchownymi przykro�ciami pana Polly kry�y si� powa�niejsze i g��bsze strapienia. �rednie wykszta�cenie, jakie otrzyma�, pozwala�o mu s�dzi�, �e arytmetyka jest nauk� niebezpieczn� i �e w interesach lepiej jest jej unika�, mimo to obywanie si� bez ksi�g buchalteryjnych i niezdolno�� do odr�niania kapita�u od procent�w nie mog�a go za�lepi� do tego stopnia, by nie widzia�, �e prowadzenie ma�ego sklepu przy High Street absolutnie si� nie op�aca. Brak wp�ywaj�cej got�wki, ograniczenia kredytowe, pusta kasa� najbardziej bohaterskie postanowienia, �e utrzyma na twarzy u�miech, okazywa�y si� daremne i nie mog�y si� osta� wobec tych nieodpartych fakt�w. Jeszcze mo�na by�o rano przed obiadem i pod wiecz�r po herbacie zaj�� si� czym� i zapomnie�, �e na horyzoncie zbieraj� si� czarne chmury niewyp�acalno�ci, lecz prawdziwym utrapieniem by�y te popo�udniowe godziny, te d�ugie, szare szmaty czasu po uko�czeniu posi�k�w, gdy ca�a odwaga obsuwa si� gdzie� g��boko w niewidzialn� otch�a�, gdy �ycie wydaje si� obna�one do ko�ci, a wszystko to widzi si� z beznadziejn� jasno�ci�. Pozw�lcie,, �e opowiem histori� pana Polly od ko�yski a� po jego obecne trudno�ci. Najpierw dziecina, co cicho kwili I wymiotuje w ramionach niani� By� czas, kiedy dwie osoby uwa�a�y, �e pan Polly jest najrozkoszniejszym i (najukocha�szym stworzeniem na �wiecie, gdy ca�owa�y jego paluszki u n�ek, mlaszcz�c: �mniam, mniam!�, gdy podziwia�y cudown� mi�kko�� i delikatno�� jego w�os�w, gdy wo�a�y si� nawzajem, by s�ucha� jego niezwykle wyrazistego gaworzenia i sprzecza�y si� o to, czy d�wi�k, jaki wyda� przed chwil�, brzmia� �ta ta�, czy te� �wiadomie i umy�lnie powiedzia� �tata�; utrzymywano wtedy w czysto�ci ka�dy najdrobniejszy szczeg� jego cia�ka, zawijano go w mi�kkie, ciep�e pieluszki i obsypywano poca�unkami. Tak, trzydzie�ci cztery lata temu mia� kr�lewskie �ycie. Lito�ciwa niepami�� odgradza�a pana Polly od wszelkich wspomnie� o tych wspania�ych czasach, o jego w�adczych ��daniach, kt�re natychmiast ...
Zabr7