McClure Ken - Zmowa.pdf

(859 KB) Pobierz
341682196 UNPDF
K
EN
McCL
URE
Z
mowa
P
rzekład
Tomasz
Wilusz
KB”
1
Channing House, Kent Listopad 1990
Księżyc wyłonił się zza chmur, oświetlając czarnego
rovera, który wjeżdżał w bramę Channing House. Zachrzęścił żwir
i samochód się zatrzymał. Kierowca wysiadł i pospiesznie
otworzył tylne drzwi. Z zatroskaną miną patrzył na pasażera, który
opatulony w gruby płaszcz, nieporadnie wygramolił się z wozu,
ściskając w ręku ciężką teczkę. Mężczyzna wyprostował się i kazał
szoferowi zaczekać, po czym ruszył chwiejnym krokiem ku
schodom i frontowym drzwiom. Po sześćdziesięciokilometrowej
podróży z Londynu nogi miał lekko zdrętwiałe.
Drzwi otworzył służący. Poprosił mężczyznę o okazanie
dowodu tożsamości, choć najwyraźniej rozpoznał go od razu, bo
zwracał się do niego „sir James”.
-Już, już - wymamrotał przybysz i zaczął grzebać w
wewnętrznej kieszeni. - Nie przesadzajmy z
formalnościami, co?
-Ja tylko wykonuję polecenia pułkownika Warnera -
wyjaśnił służący. Zamknął drzwi, wziął płaszcz od gościa i
zaprowadził go na górę. Otworzył podwójne drzwi i
oznajmił: - Sir James Gardiner.
-Wejdź, James - powiedział mężczyzna o przystrzyżonych
wąsach i postawie oficera. - Dziękuję, że przyjechałeś tak
szybko.
-Po twojej wiadomości nie miałem wyboru, Warner -
odparł Gardiner.
W pokoju było jeszcze trzech mężczyzn. Gardiner skinął
im głową i zajął miejsce przy stole.
- Niestety, nie było innego wyjścia - powiedział Warner.
-Napisałeś, że to ważne. I oby tak było. Miałem dziś jeść
kolację z królową i ministrem obrony.
- Przykro mi, ale Crowe ma dla nas złe wieści - powiedział
Warner. Zniżył głos i rzekł tonem przedsiębiorcy pogrzebowego
rozmawiającego z żałobnikami: - Zdarzył się wypadek, i to
poważny. Następstwa mogą być katastrofalne.
Gardiner spojrzał na Crowe’a.
- Domyślam się, że skoro Crowe ma z tym coś wspólnego,
sprawa musi mieć związek z Porton Down. Nie złapiemy dżumy,
ospy ani niczego takiego?
- Nie, broń Boże - odparł Crowe. - Chodzi o szczepionkę,
którą podajemy naszym żołnierzom przed wyjazdem w rejon
Zatoki Perskiej.
- A co to ma wspólnego z nami, do licha?
Crowe, chorobliwie chudy czterdziestoparolatek o zrytej
bruzdami twarzy i żółtawej cerze przypominającej stary pergamin,
spojrzał przez przyciemnione okulary na stół, jakby zbierał myśli.
Podniósł wzrok.
-Szczepienia, odbywające się w sześciu etapach, mają
zapewnić ochronę przed wieloma chorobami, zarówno
tymi, które są endemiczne w tamtych okolicach, jak i
wywołanymi atakiem przy użyciu broni biologicznej.
-Nadal nie rozumiem, co my mamy z tym wspólnego.
-Szczepionki zostały skażone - powiedział Crowe.
-Skażone - powtórzył Gardiner, a nie doczekawszy się
dalszych wyjaśnień, dodał: - Czym?
Crowe wyjaśnił.
Gardinerowi opadła szczęka. Przez pół minuty wyglądał jak
zdechła ryba.
-Chyba żartujesz - powiedział w końcu.
-Chciałbym.
-Ale jak to się stało, na litość boską?
-Jeden z członków mojego zespołu, doktor George Sebring,
popełnił prosty błąd, który miał przykre następstwa. Jak
doskonale wiecie, dla dobra prowadzonych przez nas prac
istnienie zespołu Beta musi zostać utrzymane w tajemnicy.
Właściwy cel naszych badań jest znany tylko garstce osób,
a ciekawskim naukowcom przedstawiamy oficjalną wersję:
że pracujemy nad nową szczepionką. Jak na ironię, właśnie
z tego powodu poproszono nas o dostarczenie kompleksów
genowych do wykorzystania w produkcji szczepionki dla
wojska. Okazało się, że producentom skończyły się, zapasy
cytokin, które pobudzają system immunologiczny
i zwiększają skuteczność szczepionek. Spytali nas więc o
alternatywne rozwiązania. Niestety, Sebring przekazał im nie to, co
trzeba.
-Chyba nie żywego wirusa?
-Nie, sir James, to nie takie proste.
-Cholerny świat - mruknął Gardiner i pokręcił głową. - To
nie do wiary.
-Wszystkim nam jest ogromnie przykro - powiedział
Crowe.
-Na litość boską, przecież któryś z ludzi od szczepionek
musiał sprawdzić, co dostał?
-Niestety, środki bezpieczeństwa wprowadzone przez
władze uderzyły także w nas - wyjaśnił Crowe. - Cztery
składniki szczepionki zostały utajnione na mocy ustawy o
tajemnicach państwowych. Producentom nie wolno było o
nie pytać ani ich badać.
-Nie możemy wycofać tego cholerstwa?
-Niestety, jest już za późno. Szczepionka została użyta.
-Dobry Boże - westchnął Gardiner. - Na ilu ludziach? -
spytał z taką miną, jakby bał się odpowiedzi.
Crowe zajrzał do notatek.
- Szacujemy, że skażoną szczepionkę dostało około
piętnastu procent stanu osobowego wojsk sojuszniczych,
wyłączając
Francuzów,
którzy
zrezygnowali ze szczepień.
- Cholerny świat! - krzyknął Gardiner. - To tysiące ludzi.
Milczenie Crowe’a było aż nadto wymowne.
Gardiner wyjął dużą białą chusteczkę i otarł zroszone
potem czoło.
- Co proponujecie, naukowcy od siedmiu boleści? - zapytał.
Wszystkie oczy zwróciły się na Crowe’a, który zachowywał
kamienną twarz.
-Po pierwsze, chcę zapewnić, że ja i mój zespół bardzo
żałujemy tego, co się stało - powiedział. - Zwłaszcza doktor
Sebring nie może się z tym pogodzić.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin