Baigent Michael - Eliksir i kamień.pdf

(1735 KB) Pobierz
Microsoft Word - Baigent Michael - Eliksir i kamień
MICHAEL BAIGENT Eliksir i kamień
Spis treści Wstej) Cze_ść pierwsza Rozdziali. Hermes, po trzykroć wielki
Rozdział 2. Magia hermetyczna, alchemia i islam Rozdział 3. Magia
Ciemnych Wieków Rozdział 4. Trzy drogi do Europy 58 Rozdział 5.
Średniowieczni magowie Rozdział 6. Renesans 84 Rozdział 7. Rozwój
wiedzy hermetycznej Rozdział 8. FaustUS Rozdział 9. Nauki
hermetyczne i sztuka: talizman Rozdział 10. Powstanie tajnych
stowarzyszeń Rozdziału. Rozdrobnienie rzeczywistości Rozdział 12.
Powrót do jedności 183 Rozdział 13. Odkrycie nauk hermetycznych Część
druga Rozdział 14. Magiczny kra_g Rozdział 15. Kontrola umysłu
Rozdział 16. Manipulacja polityczna Rozdział 17. Komercyjna manipulacja
umysłem Rozdział 18. Manipulacja informacją Rozdział 19. Muzyka i
magia Rozdział 20. Ponowne odkrycie sensu Posłowie Przypisy
Bibliografia Źródła ilustracji Podziejcowania Wstęp Od XVII wieku
nauka walczyła z filozofią, religią i sztuką o panowanie nad cywilizacją i
społeczeństwem Zachodu. Tuż po II wojnie światowej wydawało się., że dominującej
pozycji nauki nic nie jest w stanie zagrozić. Po 1945 roku kultura Zachodu
weszła w nową erę naukowego racjonalizmu i sceptycyzmu. Wszystko co
„irracjonalne”, najmniejsze wzmianki o „magii” czy „zabobonach”, było nie tylko
ignorowane, ale wre_cz przyjmowane z jawną nieufnością i wrogością.
Dla tych, którzy żyli w czasie II wojny, dla tych, którzy w niej walczyli, tych,
którzy ją przeżyli lub choćby obserwowali ją jako dzieci, nauka wydawała się.
stanowić nowy, najwyższy autorytet. Nauka dawała takie korzyści jak antybiotyki.
Dzie_ki nauce rozwine_ły się. nowe środki komunikacji, na przykład telewizja.
Dostarczyła też oczywiście nie spotykanych wcześniej narze_dzi do zabijania —
takich jak samoloty nape_dzane silnikiem odrzutowym, pociski rakietowe, bomba
atomowa, a w końcu wodorowa. Ale nawet te potencjalnie zatrważające wynalazki
wydawały się. nieść — po zaadaptowaniu do celów pokojowych — obietnice,
niewyobrażalnego do tej pory „poste_pu”. Silnik odrzutowy można było bez trudu
wykorzystać w samolotach pasażerskich, aby zrewolucjonizować transport i
zintegrować Ziemie.. Rakiety sprawiły, że niewyobrażalny dotychczas podbój
kosmosu stał się. zupełnie realny. Technologia nuklearna kusiła obietnicą
nieograniczonego źródła energii. W rezultacie naukowiec zyskał szczególną
pozycje.. Jego rola — arcykapłana, „maga” — wydawała się. niepodważalna. Można
było się. obawiać sił, jakie potrafiłby wyzwolić. Ale także ufano mu. Został
powołany na opiekuna przyszłości rodzaju ludzkiego.
Pokolenie, które przeżyło II wojnę, światową, miało na pozór powody, by ufać
nauce. Miało też podstawy, by nie dowierzać temu, co uznawało za irracjonalne.
Nierzadko samą II wojnę, światową uważano za krucjatę, przeciwko siłom
irracjonalizmu. Irracjonalizm był przerażająco widoczny w manipulowanej masowej
histerii zwolenników partii faszystowskiej. Był obecny w nazistowskiej
ideologii, 10 ELIKSIR I KAMIEŃ
w przemówieniach Hitlera, w zdehumanizowanej wielkości tak zwanego „ostatecznego
rozwiązania”. Dawał się. zauważyć w fanatycznych szarżach japońskiej piechoty w walkach na
Pacyfiku, w haniebnym traktowaniu jeńców przez Japończyków, w kodeksie nakazującym
popełnienie samobójstwa pokonanym japońskim oficerom, w daremnych ofiarach z własnego
życia, składanych przez pilotów kamikadze.
Spotkawszy się. z takimi przejawami irracjonalizmu, brytyjscy i amerykańscy weterani unikali
wszelkich jego form. Nic dziwnego, że po powrocie do domu żołnierze pragne_li przede
wszystkim spokoju, powrotu do normalności i solidnej przyszłości, jaką obiecywała nauka.
„Normalność”, zmierzona i zdefiniowana przez naukowy racjonalizm, została uznana za ne plus
ultra zachodniej cywilizacji. Normalność i nierozerwalnie z nią związany konformizm miały się.
stać znamionami epoki teraz kojarzonej z „szarym flanelowym garniturem”. Ustanowiły standardy,
w jakich ludzie pokolenia wojennego spodziewali się., że dorosną i be_dą żyły ich dzieci. W tym
celu pokolenie wojenne przekazało swoim dzieciom - tak zwanym „baby boomers” -
dobrodziejstwa cie_żko wypracowanego dobrobytu, bogactwo zaawansowanych technologicznie
dóbr konsumpcyjnych i wykształcenie (zwłaszcza wyższe) na niespotykaną wcześniej skale..
W latach 60., kiedy „baby boomers” zacze_li osiągać wiek dojrzały, „nowy wspaniały świat”
wysławiany przez pokolenie wojenne zaczął się. wydawać coraz bardziej pusty, coraz bardziej
pozbawiony jakichkolwiek wyższych wartości i celów, poza sukcesem materialnym; o tym
wszystkim przypominała coraz dobitniej ta sama edukacja, którą odbierała młodzież lat 60. Zamiast
świetlanej przyszłości, młodzi ujrzeli trzy przerażające i pote_żne widma, jakich historia ludzkości
nie widziała nigdy wcześniej - widmo nuklearnej zagłady, przeludnienia i katastrofy ekologicznej.
Każde z nich wystarczyło, aby przekształcić biblijną wizje, apokalipsy z religijnego dogmatu w
rzeczywiste - aż nazbyt realne — zagrożenie.
Młodzież lat 60. dorastała w ponurym cieniu tej stworzonej przez człowieka potrójnej apokalipsy.
Ten cień padł też na wiarę, pokolenia wojennego w rozum i naukowy racjonalizm. Sam rozum
wydawał się. jedynie maską, mającą dostarczyć usprawiedliwienia, próbą racjonalizacji dla nowej
formy szaleństwa. Trudno było uznać za „rozumne” zgromadzenie broni nuklearnej w ilości
wystarczającej do zniszczenia pie_ćdziesie_ciokrotnie wie_kszej planety. Trudno było uznać za
„rozumne” dopuszczenie do przeludnienia, bez stworzenia odpowiednich warunków dla takiej
liczby ludności. Trudno było uznać za „rozumne” zużycie zasobów naturalnych, bez prób ich
odtworzenia.
Jeśli rozsądek mógł doprowadzić do tak oczywistych przejawów braku rozsądku — doszło do
wniosku pokolenie lat 60. — to znaczy, że nie spełnił nadziei, jakie w nim pokładali starsi. Jeśli
nauka doprowadziła do takiego impasu, to znaczy, iż nie można jej dłużej wierzyć. Jeśli
normalność i konformizm posłużyły tylko do tego, że ludzie stworzyli narze_dzia swej własnej
zagłady, to znaczy, że normalność i konformizm nie są już wartościami godnymi propagowania.
Młodzież lat 60. coraz dotkliwiej czuła się. zdradzona. Poczucie zdrady podsycała - nie tylko
________________________________________________________ Wstęp w Stanach
Zjednoczonych, ale także za ich granicami — wojna, której usprawiedliwienia brzmiały coraz
bardziej fałszywie. W ciągu dziesie_ciu lat konfliktu 56 tysie.-cy młodych Amerykanów,
walczących w imię, ideałów nie swoich własnych, lecz swych rodziców, umarło w dżunglach,
deltach rzek i na polach ryżowych południowo-wschodniej Azji. Później 60 do 100 tysie_cy
odebrało sobie życie. Konflikt w Wietnamie był pierwszą wojną, w której liczbę, ofiar przekroczyła
później liczba samobójstw weteranów.
Kiedy młodzież lat 60. zbuntowała się., jej bunt przybrał wiele różnych i nie zawsze spójnych
form. Cechami tego buntu najcze_ściej pote_pianymi przez współczesnych luminarzy są przede
wszystkim permisywność tak zwanej „kultury narkotyków” i całkowity brak szacunku dla
ustalonych autorytetów. Oprócz tych wy-ste_pków krytycy przytaczają najcze_ściej odrzucanie
moralności chrześcijańskiej, zgłe_bianie innych religii (zwłaszcza ze Wschodu), zwrócenie się. ku
psychologii (szczególnie Junga) i „niezdrowe” zainteresowanie „okultyzmem” i „ezoteryką”.
W przeszłości zdarzały się. oczywiście od czasu do czasu „okultystyczne odrodzenia” -
najcze_ściej w burzliwych okresach przejściowych: w przeddzień rewolucji francuskiej, po wojnie
francusko-pruskiej 1870 roku i upadku francuskiego Drugiego Cesarstwa, tuż przed I wojną
światową i rewolucją w Rosji. Naturalnie pomie_dzy tymi najbardziej jaskrawymi manifestacjami,
„okultyzm” czy „ezote-ryzm” także istniały, choć na peryferiach rozwoju społecznego. W ciągu
ostatnich czterech wieków trudno byłoby znaleźć dziesięciolecie, w którym jakaś wybitna postać
lub grupa osób nie prowadziła eksperymentów i badań w zakresie tego, co uważano za „sztuki
zakazane”.
W latach 60. odrodzone zainteresowanie „sztukami zakazanymi” znowu zbiegło się. w czasie z
okresem burzliwych przemian. Tym razem jednak skala tej zbieżności była bezprecedensowa -
miała ona miejsce nie w obre_bie nielicznej elity, nie w kontekście struktury masońskiej loży, ale
w całym zachodnim świecie, w całym pokoleniu rozczarowanych, lecz starannie wykształconych
młodych ludzi. Wśród rodziców tego pokolenia donośnie rozległy się. dzwonki alarmowe.
Dzwoniły tak przez całą naste_pną dekadę.. Na początku lat 70. jeden z autorów tej książki,
dopiero co przeprowadziwszy się. do Londynu, zaczął wykładać na tamtejszej politechnice. Z
powodu jego powszechnie znanego zaangażowania w amerykański ruch obrony praw człowieka i
sprzeciw wobec wojny w Wietnamie, wie_k-szość jego kolegów, zaciekłych marksistów, uważała
błe_dnie, że podziela on ich poglądy. „W gruncie rzeczy to nie faszyzm nas martwi - wyznał jeden
z nich w czasie rozmowy. — Faszyzm jest martwy. Prawdziwe zagrożenie stanowi Jung i całe to
mistyczne towarzystwo”. Zdaniem strapionego ideowca „Jung i całe to mistyczne towarzystwo”
zagrażali jego sprawie, nakłaniając ludzi do spojrzenia w głąb siebie i osłabiając ich świadomość
konieczności rewolucji społecznej i politycznej.
W rezultacie, jak na ironie., za sprawą „Junga i całego tego mistycznego towarzystwa” przeciwne
obozy polityczne, prawica i lewica, obóz pragnący zachowania wygodnego status quo i
samozwańcze „siły rewolucyjne”, zjednoczyły się. właśnie przeciw niemu. „Jung i całe to
mistyczne towarzystwo” połączył też dwa inne tradycyjnie wrogo do siebie nastawione
ugrupowania: przedstawicieli religii 12 ELIKSIR I KAMIEŃ
i nauki. Naukowcy i ludzie kościoła regularnie narzekali na to, w jakim stopniu „ezoteryzm”
naznaczył ducha epoki. A dzwonki alarmowe, które rozległy się. w latach 60., słychać i dzisiaj,
choć zazwyczaj tylko w formie butnego szyderstwa. Wśród źle poinformowanych dziennikarzy,
me_drków, komentatorów i polityków jest w dobrym tonie rzucanie sarkastycznych uwag o
„modach i dziwactwach New Agę” — zupełnie jakby te „mody i dziwactwa” nie były w znacznej
mierze równie stare, jak początki zachodniego myślenia filozoficznego i religijnego.
Nie da się. oczywiście zaprzeczyć, że zainteresowanie „ezoteryką” w latach 60. było pod wieloma
wględami głupie - tabele astrologiczne, zasiewanie rady zodiaku, tarota, czy I-cing przed
podje_ciem każdej, mniej lub bardziej ważnej decyzji, gotowe programy samorealizacji, łatwa do
osiągnie_cia nirwana, zestawy „zrób to sam” do trepanacji. Nie można też zaprzeczyć, że
wynikiem zainteresowania okultyzmem w latach 60. były zupełnie poważne zjawiska - na przykład
fascynacja satanizmem i działalność grup takich jak sekta Charlesa Mansona. Ale koncentrowanie
się. wyłącznie na tych zjawiskach równa się. ignorowaniu bardziej twórczych i konstruktywnych
aspektów „odrodzenia okultyzmu”. Na przykład wielu literatów debiutowało w latach 60. jako
zwolennicy „ezoterycznego” myślenia — Carlos Fuentes i Gabriel Garcia Marąuez w Ameryce
Łacińskiej, Thomas Pynchon w Stanach Zjednoczonych, Michel Tournier we Francji, by wymienić
tylko kilku. Byli naukowcy tacy jak Edgar Wind i Frances Yates, których badania nad
„ezoteryzmem” utorowały drogę, do zrozumienia renesansu i reformacji, do elżbietańskiej Anglii,
do Szekspira, Marlowe’ai im współczesnych. Przez Junga i niektórych z j ego uczniów
„ezoteryzm” lat 60. wytworzył świadomość „Żeńskiej Zasady”, Ewigweibliche Goethego, i
potrzebę zintegrowania jej z Zachodnią świadomością i kulturą. A, czego zamierzamy dowieść w
tej książce, „ezoteryczna” zasada magicznych wzajemnych powiązań zainspirowała całą sferę,
badań nad środowiskiem naturalnym i uznanie Ziemi za żywy organizm, wszechobejmujący
„ekosystem”.
W „okultystycznym odrodzeniu” lat 60. ważne jest nie tyle to, ile uczyniło ono dobrego czy złego,
lecz sam fakt, że ono zaistniało. Fakt ten wydawał się. początkowo zaskakujący w zestawieniu z
okresem, jaki je bezpośrednio poprzedzał, z powojennym okresem „normalności”, umiarkowania,
naukowego racjonalizmu, konformizmu, konsumpcjonizmu i „szarych flanelowych garniturów”.
Ale „odrodzenie okultystyczne” było właśnie reakcją na te zjawiska i towarzyszące mu
samozadowolenie, ciasnotę, umysłową, zaściankowość i jałowość. Pokolenie wykształconej
młodzieży wyraźnie dostrzegło, że wartości wyznawane przez ich rodziców prowa-dząw ślepy
zaułek. Jeśli miała być znaleziona jakakolwiek droga wyjścia z impasu, musiała nastąpić przemiana
postawy człowieka - przemiana, która równoważyłaby rozdrobnienie z integracją, specjalizacje, z
wszechstronnością, mechanizm z organizmem i analizę, z syntezą.
W takim właśnie kontekście należy rozumieć „okultystyczne odrodzenie” lat 60. — oraz wiele
innych zjawisk tej epoki. Mentalnością lat 60. rządziła dynamika, parcie ku przewartościowaniu -
ku integracji, całości, organizmowi i syntezie. W powietrzu wisiało słowo „rewolucja”. Ludzie
prostsi i rozumujący bardziej dosłownie nie rozpoznali sił, działających pod powierzchnią,
zinterpretowali ____________________________________________________ Wstęp to
słowo powierzchownie i próbowali zastosować je w brutalnej polityce. Ostatecznie jednak miała
miejsce bardziej doniosła rewolucja, przewrót tego rodzaju, jaki charakteryzował renesans -
rewolucja postaw i wartości, osobistych i zbiorowych priorytetów, samej świadomości, sposobu
widzenia, rozumienia i wzajemnych relacji z rzeczywistością.
Rewolucja ta wiele zawdzięczała tak zwanemu „okultystycznemu odrodzeniu”. Mówiąc
dokładniej, zawdzięczała wiele pewnemu szczególnemu zbiorowi nauk „ezoterycznych”,
zazwyczaj określanych zbiorczym terminem „hermetyzmu”. Hermetyzm kładzie między innymi
nacisk na wzajemne powiązania wszelkiej wiedzy i podkreśla wagę. łączenia różnych sfer nauki. W
tym zakresie rewolucje, świadomości, jaka miała miejsce w latach 60., można nazwać w pewnym
sensie hermetyczną.
Autorzy tej książki są wytworem lat 60. Nie zamierzamy za to przepraszać. Przeciwnie, jesteśmy
raczej dumni z tego faktu. Jesteśmy też dumni z tego, że uczestniczyliśmy - choć nie bez
sceptycyzmu - w „okultystycznym odrodzeniu” tej epoki.
Podobnie jak w przypadku wielu nam współczesnych, dotarliśmy do hermetyzmu, przemierzając
wiele dróg. Jedne z najważniejszych otworzył przed nami ten sam system edukacyjny, który skazał
hermetyzm na banicję. Uniwersytet okazał się. wcale nie „uniwersalny”. A jednak na ściśle
rozgraniczonych wydziałach, poświeconych studiom — jakby zawieszonej w próżni — literatury
angielskiej, amerykańskiej, francuskiej czy niemieckiej, czytaliśmy dzieła poezji i prozy, tworzące
powiązania, jakich sam uniwersytet unikał jak ognia — powiązania między sztukami, naukami,
historią, filozofią, psychologią, mitologią, religioznawstwem. Podczas gdy uniwersyteckie
wydziały sprzeczały się o granice terytorialne z zaciekłością purytańsłach nacjonalistów, Blake,
Goethe i Balzac, Flaubert, Tołstoj i Dostojewski, Joyce, Proust, Mann, Yeats i Rilke dawali
znacznie rozleglejsząperspektywę. A u wielu spośród tych postaci - nawet tak wiktoriańsko
poważnych jak George Elliot i Robert Browning -znaleźliśmy wyraźne nawiązania do hermetyzmu
i jego zwolenników.
Były też postacie nie dopuszczone jeszcze do oficjalnego kanonu. Na przykład Lawrence Durrell
bywał potępiany przez ówczesny naukowy establishment, ale w brytyjskich i amerykańskich
kampusach uniwersyteckich początku lat 60. niewielu było studentów, którzy nie czytaliby jego
Kwartetu Aleksandryjskiego. To właśnie na stronach tetralogii Durrella zetknęliśmy się —
podobnie jak wielu innych - po raz pierwszy z tajemniczym zbiorem nauk zwanym „hermetica”.
Również u Durrella napotkaliśmy takie imiona jak Paracelsus czy Agryppa, nigdy nie wspominane
w ortodoksyjnych podręcznikach i antologiach. To właśnie romantyczny obraz Aleksandrii
przedstawiony przez Durrella wprowadził nas do kolebki hermetyzmu. I u Durrella zetknęliśmy się
z najbardziej hermetyczną ze wszystkich nauk, alchemią, przedstawioną nie jako prymitywną
formę chemii, lecz jako skomplikowany i złożony system symboliki, wykorzystujący seksualność
jako metaforę sztuki, sztukę jako metaforę seksualności, a obie -jako metaforę samotransformacji.
Podobnie jak Durrell, również Jung nie znalazł miejsca w ówczesnych kanonach
akademickich. Dotarliśmy jednak do niego przez literaturę, mając poczucie
podniecającego odkrycia. A od Junga droga prowadziła z powrotem do alchemii i
hermetyzmu - bezpośrednio, albo przez Goethego. Wkrótce zrozumieliśmy, że 14
ELIKSIR I KAMIEŃ
wiele dróg prowadzi do hermetyzmu — chociaż wydawało się., że uniwersytet
stracił lub celowo ukrył pokazujące je mapy.
Odkryliśmy, że hermetyzm pozwala ujrzeć z zaskakującej nowej perspektywy świat
wiedzy, reprezentowany ponoć przez uniwersytet. Widok z tej perspektywy zapierał
nam dech w piersiach, tak jak ziemski glob astronautom, którzy właśnie w tamych
latach po raz pierwszy wyruszyli w przestrzeń kosmiczną. Można było zobaczyć
wiedze, i rzeczywistość, podobnie jak Ziemie, z kosmosu, jako spójną i
niepodzielną całość. Z tego punktu widzenia dało się, dostrzec powiązania mie_-
dzy rzekomo osobnymi „dyscyplinami” i „dziedzinami wiedzy”, które uniwersytet
sztucznie rozdzielał, segregował i separował od siebie, odre_bne i jałowe.
Oferując perspektywę,, przekraczającą rygorystycznie wyznaczone podziały nauki,
hermetyzm pozwalał zrozumieć, jak dalece te dziedziny się, łączą, zaze,biają,
nakładają i podsycają wzajemnie. Pozwalał też dostrzec szczeliny i pe,knie,cia
powstałe za sprawą ich rozdrobnienia i separacji.
A jednocześnie hermetyzm dawał coś wie,cej niż tylko abstrakcyjne, teoretyczne
rozumienie, coś wie,cej niż ogólna orientacja filozoficzna. Dawał też empiryczne
spojrzenie na sposób, w jaki „magia” — niemal zawsze szkodliwa forma „magii” -
była stosowana i wykorzystywana w funkcjonowaniu współczesnego zachodniego
społeczeństwa. Krótko mówiąc, hermetyzm pozwalał się, człowiekowi przekonać, jak
niektóre z jego najważniejszych zasad i sił bywały stosowane w zdecydowanie
niecnych celach. „Magia”, przynajmniej we współczesnym świecie, jest
równoznaczna z pewnymi szkodliwymi manipulacjami - ze „sztuką sprawiania, że coś
się, zdarzy” w sposób sprzeczny z samym hermetyzmem.
Hermetyzm oferował też nowe spojrzenie na historie,. Na przykład według
wiejcszości ówczesnych podręczników i wiejcszości dzisiejszych profesorów,
doniosłe zjawisko, które określamy mianem renesansu, było głe_boko zakorzenione
w wartościach później nazwanych „humanistycznymi” - wartościach ucieleśnianych
przez Marcina Lutra, Erazma z Rotterdamu czy Thomasa Morę’a, autora Utopii.
Oczywiście nie byliśmy wrogo nastawieni do tak pojętego humanizmu. Ale w miarę,
jak prowadziliśmy nasze własne ponadobowiązkowe studia, jak odkrywaliśmy nowe
pokolenia uczonych, takich jak Edgar Wind czy Frances Yates, zaczynaliśmy
widzieć renesans w nieco innym świetle. Wprawdzie niewątpliwie zawdzięczał on
wiele humanizmowi, ale jeszcze wie,cej -jak odkryliśmy - hermetycznemu myśleniu
i hermetycznej tradycji. Prawdziwa siła nape_dowa renesansu, jak się, wydawało,
była zdecydowanie „magiczna”.
To odkrycie doprowadziło nas do innego, które akademia, zgodnie z powojennym
racjonalizmem, starała się, dyskretnie ukryć. Jeśli korzeni renesansu należy
szukać nie tyle w humanizmie, co w hermetyzmie, to „człowiekiem renesansu” —
ucieleśnieniem tej epoki w oczach potomnych — był niekoniecznie Luter, Erazm czy
Thomas Morę. Któż wie,c? Wkrótce znaleźliśmy go w osobach, nazwanych przez
Francesa Yatesa „magami renesansu”. Ale kiedy już byliśmy w stanie
zidentyfikować te historyczne postacie, zdaliśmy sobie sprawę,, że już wcześniej
spotkaliśmy się, z nimi jako z postaciami fikcyjnymi. Poznaliśmy ich, choć
zamkniejych w ciasnej chrześcijańskiej moralności, w osobie Doktora Faustusa
______________________________________________________ Wstęp Marlowe’a.
Spotkaliśmy ich, w kontekście bardziej tolerancyjnym, jako Fausta Goethego. Im
dłużej nad tym rozmyślaliśmy, tym ważniejszą postacią wydawał nam się. Faust.
Ucieleśniał niespokojnego ducha, ciekawość, śmiałość, głód wiedzy, sprzeciw
wobec konwencji, które charakteryzowały nasze pokolenie. A niebawem zaczął
znaczyć dla nas jeszcze wie_cej.
Przez kogo nasza cywilizacja stara się. określić swoją tożsamość? Odpowiedź wydaje się. z
początku oczywista. Ludzie cały czas mówią o „kulturze chrześcijańskiej”, „chrześcijańskiej
cywilizacji”, „chrześcijańskim świecie”. Nadal, choć już nie tak cze_sto jak w przeszłości, mówią o
„chrześcijaństwie”. Z takich określeń jasno wynika, że społeczeństwo Zachodu uważa Jezusa
Chrystusa za postać definiującą rzeczywistość, którą stworzyło. W rzeczywistości jednak postacią
najtrafniej ucieleśniającą zachodnią kulturę, nie j est pokorny jak owieczka „Zbawca” przybity do
krzyża. Wre.cz przeciwnie, jest to ktoś zupełnie inny - mag, czarownik, który w renesansowym
folklorze własną krwią podpisał pakt z „Diabłem”. Postacią definiującą naszą cywilizacje, nie jest
Jezus, lecz Faust.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin