Artur Dubis, Boska tragikomedia w aktach ośmiu.doc

(381 KB) Pobierz

Artur Dubis, ”Boska tragikomedia w aktach ośmiu” 1

BOSKA

TRAGIKOMEDIA

w aktach ośmiu

ARTUR DUBIS

Artur Dubis, ”Boska tragikomedia w aktach ośmiu” 2

Szatan na to do Pana:

«Czyż za darmo Hiob czci Boga?

Czyż Ty nie ogrodziłeś zewsząd jego samego,

jego domu i całej majętności?

Pracy jego rąk pobłogosławiłeś, jego dob ytek na ziemi się mnoży.

Wyciągnij, proszę, rękę i dotknij jego majątku!

Na pewno Ci w twarz będzie złorzeczył.»

Rzekł Pan do szatana:

«Oto cały majątek jego w twej mocy.»

Utwór dedykowany B .

Artur Dubis, ”Boska tragikomedia w aktach ośmiu” 3

AKT I

BÓG:

Któż to przerywa drzemkę poobiednią?!

Ależ sobie obrał porę odpowiednią!

STRAŻNIK:

Sam Szatan o Panie przybywa do ciebie.

BÓG:

Mój Szatan? A jednak jest w Niebie!

Po ostatniej kłótni jakże pewien byłem,

iż go do siebie kompletnie zraziłem...

Piekła kawałeczek wygrałem z nim w karty

i chciał się odegrać, poczciwiec uparty,

lecz zmęczony byłem, snu tylko pragnąłem,

mówiąc: „Dosyć już na dzisiaj” - karty odsunąłem

a Szatan natychmiast zrobił się czerwony,

złość wyładowując ryknął rozjuszony:

"Ach ty nikczemniku, złośliwy oszuście!

Mamiłeś słowami, hipnotyzowałeś

Wydarłeś podstępem piekielne czeluście!

Z uśmiechem na ustach winem częstowałeś!

Kartyś wcześniej znaczył, nikczemniku wstrętny,

znam ja twoje sztuczki, zawsze oszukujesz!

Nie chcesz zagrać znowu, tchórzu!, bądź no więc przeklęty!

Kiedyś mego gniewu miecz ostry poczujesz!”

Gdy zakończył mowę te wyrzekłem te słowa

"Odejdź precz Szatanie, gorąca twa głowa!

Sam nie wiesz co mówisz, jesteś już pijany,

a jam jest zmęczony, jestem wyczerpany;

odpoczynku pragnę, zasnąć bardzo chciałbym

gdybym nawet zagrał, kart już nie widziałbym.

Ten jakże malutki Piekła kawałeczek

nie pomieści nawet miliona owieczek -

nie ma się co kłócić o coś tak błahego

jaki jest kawałek Pandemonium twego!

I nie życzę sobie, mój drogi Szatanie

abyś mnie oskarżał będąc w takim stanie

o oszustwa, kłamstwa, i brak uczciwości

tchórzostwo, złe chęci, inne okropności!

Przyjdź wtedy gdy wino opuści twe ciało -

dzisiaj go wypiłeś już wcale niemało!

Precz!" - tak rzekłem i drzwi pokazałem

będzie ponad tydzień jak go nie widziałem!

A dzisiaj przychodzi, złość mu pewnie przeszła,

przemyślał tę sprawę, pretensja w dal pierzchła.

Artur Dubis, ”Boska tragikomedia w aktach ośmiu” 4

SZATAN:

Ach witaj mój Boże, przyjacielu drogi

przynoszę wineczko i coś dla podniety,

i z poczuciem winy przekraczam twe progi

przepraszając wiodę wpół-nagie kobiety.

BÓG:

Ależ nie ma za co mój drogi Szatanie!

Kobiety powiadasz... Wiesz, że już nie stanie...

SZATAN:

Racz się nie przejmować przyjacielu drogi,

tańczyć będą zacnie przepiękne te panny -

ich piersi dojrzałe i smukłe ich nogi,

cudna aparycja, wygląd nienaganny,

z całą pewnością nasycą twe oczy!

BÓG:

Mój drogi Szatanie, jesteś przeuroczy!

Co racja to racja, widok jest przepiękny

gust masz mój Szatanie wielce nieprzeciętny!

Nie musisz przepraszać, zdarza się każdemu

głupstwa nieprzeciętne pleść po pijanemu.

SZATAN:

Tak, ty wiesz najlepiej jak to jest się uchlać

i głupoty czynić, jak chociażby wtedy

gdyś na swoich nogach nie mógł Boże ustać

i zalał pół świata, ot tak, bez potrzeby!

Albo gdyś Sodomę piękną wyburzył doszczętni e,

- miasto w którym ludzie byt wiedli szczęśliwy -

bełkocząc zsyłałeś płomienie namiętnie;

oprócz cór i ojca nikt nie uszedł żywy1.

BÓG:

Racz nie mówić proszę o tych rzeczach wszystkich

gdym na Ziemi robił różnorakie czystki.

Szczerze powiadając, chociaż nie żałuję,

to uczucie wstydu me wnętrze przejmuje -

i nie wiem dlaczego, bom nie miał ochoty

tworzyć tych potworów, tej ludzkiej istoty.

Jak zwykle ten pomysł wyszedł z twojej głowy

choć to nie był pomysł - to był zakład nowy!

"Nie stworzysz nikogo na twe podobieństwo,

nie utworzysz kogoś bardzo podobnego

(bo małe istnieje prawdopodobieństwo)

1 Z zagłady ocalał Lot wraz z córkami.

Artur Dubis, ”Boska tragikomedia w aktach ośmiu” 5

do ciebie mój Boże, ciebie wszechmocnego!"

A jam, cap pijany, dał się sprowokować

i tak bez pośpiechu, zacząłem próbować

lepić z gliny korpus, wszystkie członki, kości

nadałem też rozum, wlałem żar miłości -

nazwałem człowiekiem, kobietę mu dałem

i bezdyskusyjnie, zakład ten wygrałem.

Odrobinę Piekła, znowu wziąłem sobie

i obserwowałem te istoty obie.

SZATAN:

Nie musisz mi mówić, znam ja resztę przecie -

owszem, nieudane, było twoje dzieło,

szkoda tylko wielka, że na całym świecie

tyle też dzieł innych się z niego poczęło.

BÓG:

Przejdźmy już do rzeczy, mój Szatanie drogi -

powiedz mi dla dlaczego wkroczyłeś w me progi?

Doskwiera ci nuda, piekło cię już nuży,

czas ci się wśród ziomków niewymownie dłuży?

SZATAN:

Chciałem się odegrać, o piekło powalczyć;

w czasie gier tych naszych, od wieków trwających

spory kawał piekła zdołałeś wywalczyć,

terenów ognistych, jak gwiazdy świecących.

Dobrze to pamiętasz, mój Boże kochan y

jak niegdyś me Piekło Niebu równe było;

patrząc na nie teraz, jestem zdruzgotany -

bo jakżesz się ono przez wieki skurczyło!

BÓG:

Niech gra się rozpocznie, zasiądźmy do stołu,

kobiety niech tańczą, my grajmy pospołu.

I znów pewnie przegrasz, co często się zdarza,

ostatnio zaś często nagminnie powtarza.

SZATAN:

Na karty niestety dziś nie mam ochoty,

mam ja na swej myśli coś zgoła innego -

wymagać to może ciut więcej roboty,

lecz będzie to, uwierz, coś oryginalnego!

Pamiętasz nasz zakład o Hioba, Fausta?

To była zabawa, sam musisz to przyznać

lecz niczym to było do tego co usta

me rzekną tym razem by znowu cię wyzwać.

Artur Dubis, ”Boska tragikomedia w aktach ośmiu” 6

BÓG:

Pamiętaj, że zakład o Hioba przegrałeś,

lecz mów co nowego wymyślić zdołałeś.

SZATAN:

Przegrałem i zakład o twojego syna

com kusił go niegdyś na suchej pustyni,

jednakże to była twoja Boże wina,

bo żeś go uprzedził i rzekł co ma czynić.

BÓG:

Wszędzie węszysz podstęp, mój drogi Szatanie -

przyznaj się do błędu, a nic się stanie.

Zmieńmy jednak temat, mówże o zakładzie

gdyż nasza rozmowa nurza się w nieładzie.

SZATAN:

Jakżeś się domyślił, wszak bóg jesteś szczwany,

znowuż o człowieka, pragnę się założyć,

który z pobożności i cnoty jest znany -

Te oto wartości, w wir próby chcę złożyć.

BÓG:

Dlaczegóż przerwałeś? Kontynuuj proszę.

SZATAN:

Pod nos mu poddamy największe rozkosze

jakie daje ciało, rzecz jasna kobiety -

nie takiej zwyczajnej, niewiasty cnotliwej

o ciele niewartym uwagi estety,

ni też żadnej dziewki, pobożnej, wrażliwej.

BÓG:

Wiem co masz na myśli, chodzi o istotę,

co za nic ma dobro, miłość oraz cnotę.

SZATAN:

Zgadza się, lecz dodać też muszę

iż istota owa ma wielbić cielesne uciechy -

widziałbym w tej roli potępioną duszę

skazaną na piekło... za kurestwa grzechy.

BÓG:

Takich jest tam wiele, dobrze wiesz to przecie -

kurew różnorakich wiele było w świecie.

SZATAN:

Dobrze to wiesz jednak, że ludzie są różni -

jeden grzeszy wielce, serce dobre mając,

Artur Dubis, ”Boska tragikomedia w aktach ośmiu” 7

inni dobro czynią, lecz jakże są próżni,

patrzą tylko na to, czy ich poważają...

Niewiasta, którą na myśli mam teraz

musi być zepsuta, aż do szpiku kości,

taka co bramę miłości otwiera

nie czyniwszy tego bynajmniej z miłości.

Mężczyzna środkiem jeno dla takiej być musi,

wyłącznie cielesna przyjemność być celem,

musi ona wiedzieć, jak też samca skusić,

wykazać się sprytem, podejść go fortelem.

BÓG:

Zapewne od dawna masz już upatrzoną

kogoś do tej roli - kobietę zgorszoną.

SZATAN:

O Marii myślałem, Marii Magdalenie,

lecz ta się zmieniła, dobrze my to wiemy,

wtem przyszła mi na myśl, ta co potępienie

odkupi z radością robiąc to co chcemy.

BÓG:

Czy chodzi o Lilith, czy o nią na pewno?

SZATAN:

Chodzi właśnie o nią, znów trafiłeś w sedno!

Nie mam jej u siebie, wśród jasnych płomieni -

tuła się gdzieś ona, z innymi duchami,

zawsze chuć lubiła, nigdy się nie zmieni,

tysiąc mężczyzn było między jej udami...

Mimo swej szpetoty, którą nań zesłałeś

nie brakuje takich, co za nic to mają -

gdy na Ziemię schodzi.,. sam wszak to widziałeś

jak łotry i zbóje, się z nią zabawiają.

BÓG:

Bardzo dobry wybór! Będzie się nadawać,

potrafi omamić i p ięknie udawać.

SZATAN:

Gdy gra się rozpocznie, by było ciekawiej

damy jej łyk wody, z rzeki zapomnienia -

Lety2 czerwonawej, Lety krwawo-rdzawej;

Straci Lilith rychło, wszystkie swe wspomnienia.

2 Leta – mit. Grecka, rzeka płynąca przez Hades, pijący z niej zmarli zapominali o swoim ziemskim życiu

Artur Dubis, ”Boska tragikomedia w aktach ośmiu” 8

BÓG:

Bardzo dobry pomysł, wtedy się okaże

jaka jest naprawdę i co nam pokaże.

Utraciwszy pamięć, nie będzie myślała,

że w konkretnym celu używać ma ciała.

SZATAN:

Wezwij więc ją tutaj, niech prędko przybywa

z nami się zobaczyć Lilith nieszczęśliwa!

BÓG:

Tak też i uczynię, właśnie w tejże chwili

Strażnik! Każ Gabrielowi, przyprowadzić Lilith!

A my zaś tym czasem, co nieco wypijmy -

na stole jest winko, rychło je spożyjmy.

SZATAN:

Jak zawsze masz rację, wypijmy co nieco,

tymczasem posłańcy po Lilith polecą.

BÓG:

Przyznać mi to musisz, że wino smakuje

dzisiaj wyśmienicie - nic mu nie brakuje!

SZATAN:

Co racja to racja, smak jest doskonały!

BÓG:

Wiele lat w winnicy butelki leżały.

Powiedz no mi jednak o zakładzie jeszcze,

na samą myśl o nim czuję lekkie dreszcze -

me ciało przejmują dreszcze podniecenia!

SZATAN:

Trzeba oferować coś dla zachęcenia

niewieście rozpustnej, wyuzdanej wielce.

BÓG:

Oby nie prosiła o dżina w butelce!

SZATAN:

Żarty się trzymają, dzisiaj ciebie Boże

a kwestia poważna jest przecie -

obawiam się wszakże, że Lilith być może

nawet za rzeczy najcenniejsze w świecie...

Artur Dubis, ”Boska tragikomedia w aktach ośmiu” 9

BÓG:

Myślisz, że ona nie raczy się zgodzić...

SZATAN:

Może czas najwyższy aby się pogodzić...

BÓG:

A powiedz mi czemuż z nią jednać się miałbym?

By to do tego doszło chyba wręcz musiałbym

rozum swój postradać, oszaleć, zwariować,

bo przecież to ona powinna me stopy całować,

i błagać o łaskę, i o przebaczenie -

niechaj pokutuje, za swe przewinienie!

SZATAN:

Cóż jednakże z tego, że mężczyźnie dała

Owoc z Drzewa Życia, owoc zakazany?

Dość już przez te lata Lilith wycierpiał a -

czemuś aż tak bardzo jest nieprzejednany?

BÓG:

Złamała mój zakaz, jabłka skosztowała

i służyć mężczyźnie z oddaniem nie chciała.

W dodatku rzecz pewna, że nie pomyślała,

iż źle uczyniła – w dumie ciągle trwała!

SZATAN:

A więc się z nią nie gódź - obiecaj nagrodę,

uczyń ją znów piękną, a wyrazi zgodę.

BÓG:

Niech będzie Szatanie, tak jak życzysz sobie

przywrócę urodę marnej jej osobie.

Pragnę wiedzieć jednak kogo chcesz na próbę

wystawić dla Lilith, narazić na zgubę?

SZATAN:

Sam nie wiem do licha, kt o by się nadawał;

nie u mnie są przecież, pobożni, cnotliwi.

ty już wiesz najlepiej, kto modły odprawiał,

żył jak-eś nakazał, a nie tak jak Lilith.

BÓG:

Benedykt z Nursyji, Loyola Ignacy?

Za młody troszeczkę jest Święty Pankracy...

Mam ja tu u siebie tak iego jednego

nieznanego szerzej, anonimowego.

W pustelni pustynnej spędził życie całe

ciemne on ma włosy, spojrzenie nieśmiałe;

gdy widział kobiety w latach swoich wczesnych

Artur Dubis, ”Boska tragikomedia w aktach ośmiu” 10

nigdy nie pomyślał o sprawach cielesnych.

Wstydliwy jest bardzo, dobre ma on serce

modlił się co chwila, pobożny był wielce -

wzorem jest dobroci, miłości i cnoty

nie będzie miał nigdy na Lilith ochoty.

SZATAN:

Niechaj i tak będzie - wybrałem kobietę

tyś Boże przed chwilą naznaczył świętego,

wyślij kogoś teraz, niech leci nad Letę,

i niech tu przyniesie płynu czerwonego.

BÓG:

Strażnik no! Słyszałeś - zatrudnij Michała!

STRAŻNIK:

Oczywiście Boże - cześć tobie i chwała!

BÓG:

Jana z Palestyny, zaraz przyprowadzić -

każ no Rafałowi tutaj go sprowadzić.

STRAŻNIK:

Twoja wola Boże, wolą jest i moją.

BÓG:

Dziwne by ma wola nie miała być twoją!

Znam to już na pamięć, wymyśl coś nowego

ileż można słuchać wciąż tego samego?

SZATAN:

Czemuż na strażnika nie wziąłeś poety?

BÓG:

Mocni oni w słowie, nie w czynie niestety...

Wróćmy do tematu - o co te starania?

SZATAN:

O to, o co gramy od dziejów zarania.

BÓG:

No tak, rzeczywiście, o cóż by innego...

SZATAN:

Jednak oprócz nieba, wezmę też świętego.

BÓG:

Czemu już zakładasz, że ty zakład wygrasz?

Artur Dubis, ”Boska tragikomedia w aktach ośmiu” 11

SZATAN:

Prawie bym zapomniał... ty tego nie pr zyznasz.

BÓG:

Nie wątp w mą uczc...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin